• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Barbie". Świetna zabawa, ale też niedosyt

Tomasz Zacharczuk
22 lipca 2023, godz. 13:00 
Opinie (152)

Recenzja "Barbie": "Come on, Barbie, let's go party" - śpiewała pod koniec lat 90. grupa Aqua. Faktycznie film Grety Gerwig to skąpana w pstrokatych pastelach impreza, suto zakrapiana dosadnymi skeczami i roztańczona w rytmie prześmiewczych musicalowych melodii. Pod plastikową powłoką kryje się jednak całkiem konkretne nadzienie w postaci feministycznego manifestu, który nawet jeśli momentami wybrzmiewa zbyt krzykliwie, a nawet desperacko, to z pewnością celnie punktuje nierówność płci i próbuje rozprawić się z uprzedmiotowieniem kobiet i mężczyzn. "Barbie" to skomponowany z satyry i groteski różowy shake, po którym jedni się z przyjemnością od ucha do ucha obliżą, a innych od nadmiaru cukru porządnie zemdli.




Recenzja filmu "Barbie"



Budzisz się z uśmiechem na ustach, wskakujesz w zwiewną sukienkę, a po chwili już lądujesz w różowym cadillacu, który wiezie cię na plażę, skąd po całym dniu opalania wracasz na wieczorne pląsy na parkiecie i babskie pidżama party. Dla stereotypowej Barbie (Margot Robbie) to codzienna rutyna w Barbielandzie i jedyny akceptowalny styl życia. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia. Woda pod prysznicem jest zimna, serwowany na śniadanie tost cuchnie spalenizną, sfrunięcie z balkonu kończy się bolesnym upadkiem, a na udach pojawia się cellulit. Jak żyć?

Gdzie grają "Barbie"? A może jednak "Oppenheimer"? Sprawdź repertuar trójmiejskich kin



Jedynym ratunkiem dla tytułowej bohaterki jest podróż do prawdziwego świata, bo właśnie w równie słonecznej, choć już nie tak różowej, Kalifornii kryje się rozwiązanie zagadki tej nieprzyjemnej w skutkach odmiany. Barbie rusza więc w nieznane u boku wpatrzonego w nią jak w obrazek Kena (Ryan Gosling), ale po dotarciu na miejsce okazuje się, że nikt pod zgrabne nogi kultowej lalki nie zamierza sypać róż. Mężczyźni raczą ją szowinistycznymi docinkami, a nastoletnie dziewczyny wyzywają od faszystek.

Tymczasem trzymany na dystans przez Barbie Ken wskakuje w kowbojskie wdzianko i odkrywa uroki patriarchatu, zdając sobie sprawę z tego, że niekoniecznie musi być tylko czyimś dodatkiem. Oboje zderzają się więc z zupełnie obcą dla nich rzeczywistością, co będzie miało znaczący wpływ na przyszłość całego Barbielandu.

Recenzja filmu Recenzja filmu "Biedne istoty". Czegoś takiego już w tym roku nie obejrzymy

Życie Barbie (Margot Barbie) to nasączona głównie różem bajka, ale pewnego dnia tytułowa bohaterka musi skonfrontować z nieoczywistymi problemami. Ich rozwiązanie wymusi podróż do rzeczywistego świata. Odmiennego od wyobrażeń Barbie. Życie Barbie (Margot Barbie) to nasączona głównie różem bajka, ale pewnego dnia tytułowa bohaterka musi skonfrontować z nieoczywistymi problemami. Ich rozwiązanie wymusi podróż do rzeczywistego świata. Odmiennego od wyobrażeń Barbie.

Rozrywka w stylu "plastic-fantastic"



Chyba nawet Ruth Handler, która przeszło 60 lat temu opatentowała rozpoznawalną na całym świecie zabawkę, nie byłaby w stanie zaprojektować dla swojej "podopiecznej" lepszej filmowej kariery. Co prawda Barbie pojawiała się już dotąd niejednokrotnie na małym bądź wielkim ekranie, ale zazwyczaj były to animowane produkcje przeznaczone dla najmłodszej widowni. Tymczasem mamy do czynienia z wielomilionowym widowiskiem w gwiazdorskiej obsadzie skierowanym do dorosłej publiki. To mogło się nie udać, a jednak mająca już na koncie oscarowe nominacje Greta Gerwig urzeczywistniła nierealny i dla wielu szalony pomysł.

Szaleństwa akurat w takim przedsięwzięciu zabraknąć nie mogło i bardzo dobrze, że twórcy filmu nie próbowali przekoloryzowanego i przerysowanego świata na siłę urealniać. Zaczerpnięty ze wspomnianego na wstępie kawałka Aquy wers "life in plastic, it's fantastic" świetnie oddaje klimat komedii Grety Gerwig, która z pełną świadomością korzysta z przebogatej palety barw, kiczowatej scenografii i fantazyjnych kostiumów. Tworzy w ten sposób fascynujące widowisko godne letniego blockbustera, które momentami bawi do łez, nie łapie fabularnych przestojów i nie pozwala widzowi na nudę.

Nawet Gdańsk promował się z Barbie



A nie zanudzimy się pod niezbędnym jednak warunkiem, że - podobnie jak twórcy i aktorzy - wykażemy się sporym dystansem do ogólnego zamysłu "Barbie" i bez głębszego zastanowienia będziemy gotowi zanurzyć się po czubek głowy w tej bajkowej konwencji przypominającej trochę zabawę zwaną piniatą. Wraz z Gerwig, Robbie i Goslingiem uderzamy ochoczo w papierowego różowego jednorożca, z którego oprócz sporej garści słodyczy wysypuje się niewiele mniej goryczy. Tytułowa bohaterka dopiero się o tym dowie, ale my przecież doskonale wiemy, że życie nie jest ciągłym pasmem rozrywki i dobrego humoru.

"Barbie" to cudownie przerysowany, autentycznie zabawny i oparty na feministycznych hasłach letni kinowy przebój, który choć w końcówce gubi rezon, to niesie szczególnie widzkom terapeutyczną niemal wartość. "Barbie" to cudownie przerysowany, autentycznie zabawny i oparty na feministycznych hasłach letni kinowy przebój, który choć w końcówce gubi rezon, to niesie szczególnie widzkom terapeutyczną niemal wartość.

Manifesty na ekranie, brawa na widowni



Jak przystało na twórczynię "Małych kobietek" czy "Lady Bird", "Barbie" jest mocno osadzona w nurcie kina feministycznego. To typowo "dziewczyńskie" kino, które nawet jeśli chwilami bierze pod ochronny parasol także panów, to jednak przede wszystkim spogląda na współczesny szołbiznes, politykę, społeczną strukturę i międzyludzkie relacje właśnie z kobiecej perspektywy. I nie są to wcale obserwacje napawające optymizmem. Właśnie do punktowania nierówności, szowinizmu i krzywdzących stereotypów wykorzystuje swoją "Barbie" Greta Gerwig.

Po głowie dostają głównie panowie, ale nawet... sama Barbie. Właściwie firma Mattel za promowanie wyidealizowanego modelu kobiecości. Do pewnego momentu dydaktyczne akcenty idą pod rękę z rozrywkowym tonem filmu, ale w drugiej jego połowie harmonia się ulatnia, retoryka staje się ciężkawa i już nieco monotonna. Nie chodzi o same argumenty używane przez Gerwig (pod którymi można podpisać się nawet obiema rękoma), ale o sposób ich wykładania. Pokraczny finał chyba najlepiej obrazuje problem, jakim dla twórców okazało się domknięcie głównego wątku. Morał tej bajki jest po prostu tak banalny, że każe pytać w ogóle o sens całego filmu.

To, co najbardziej wartościowe i najpotrzebniejsze, wybrzmiewa akurat w jego środkowym akcie. Płomienny monolog jednej z bohaterek zebrał podczas seansu, na którym byłem, gorące brawa i chyba nie pamiętam podobnej sytuacji, aby w trakcie pokazu (a nie np. po nim) pojawiły się na widowni oklaski. Można więc rozpisywać się o narracyjnych błędach i rozcieńczonym zakończeniu, ale ewidentnie widać, że "Barbie" ma w sobie wartość terapeutyczną dla kobiet, które być może potrzebowały właśnie tego, aby ktoś w ich imieniu wygarnął światu to, co zalega na duszy i sercu.

Margot Robbie jest świetna, ale scenariusz talentu uzdolnionej aktorki w pełni nie wykorzystuje. Największym beneficjentem filmu jest z kolei kapitalny i przezabawny Ryan Gosling, który w przerysowanej komediowej konwencji czuje się jak ryba w wodzie. Margot Robbie jest świetna, ale scenariusz talentu uzdolnionej aktorki w pełni nie wykorzystuje. Największym beneficjentem filmu jest z kolei kapitalny i przezabawny Ryan Gosling, który w przerysowanej komediowej konwencji czuje się jak ryba w wodzie.

Halo, policja! Gosling właśnie kradnie film



Nie zmienia to faktu, że film Gerwig przede wszystkim jest wysokobudżetową rozrywką dla mas, a to, że przemyca od czasu do czasu wartościowe idee i kąśliwe uwagi, jest cennym bonusem. Szkoda tylko, że w pewnym momencie... zapomina o swojej protagonistce. Barbie w drugiej połowie filmu niespodziewanie znika nam na dłuższy moment z ekranu. Akurat wtedy, gdy Margot Robbie zaczyna się nieźle rozkręcać. Wydawało się więc, że będzie to "one-woman show", ale scenariusz pięknej i zdolnej aktorce nie pozwolił w pełni rozwinąć skrzydeł. Australijka zrobiła to, co do niej należało, oddając zarówno komizm, jak i tragizm swojej postaci. Duże brawa, choć chciałoby się jeszcze czegoś ekstra.

Za to uchylone przez scenarzystów drzwi niemal wyrwał z zawiasów rewelacyjny Ryan Gosling, który z każdej sekundy na ekranie wycisnął absolutne maksimum. Cóż on tu wyprawia? Pręży muskuły, tańczy, śpiewa, gra na gitarze, ale przede wszystkim beztrosko drwi z mitu faceta-macho i poniekąd także z własnego wizerunku. Bawi się swoją kreacją z dziecięcą niemal frajdą i po prostu zagarnia ten film dla siebie. Idealnie też dopełnia duet z Margot Robbie. Trudno po seansie wyobrazić sobie inny aktorski zestaw pod postaciami Kena i Barbie.



Cukierkowy róż od kilku tygodni zalewa media społecznościowe, a dodatkową promocją dla filmu Grety Gerwig jest też korespondencyjna rywalizacja z "Oppenheimerem" ("Barbenheimer"). I dobrze, bo "Barbie" zasługuje na uwagę i obejrzenie. W 3/4 jest to film udany, spełniony, autentycznie zabawny i (czasami boleśnie) aktualny. A że nie wszystko się tutaj zgadza? Cóż, nawet produkowanym przez Mattela lalkom zdarzają się defekty.

OCENA: 6,5/10

Film

6.4
134 oceny

Barbie (42 opinie)

(42 opinie)
dramat, fantasy, komedia

Opinie (152) 8 zablokowanych

  • Ale wszyscy tym żyją

    Jeszcze trochę i świat o filmie zapomni.

    • 15 3

  • Nierówność płci, feministyczny manifest. To mi wystarczy, żeby nie isc. Dziękuje za recenzję.

    • 29 9

  • NIE dla feminazizmu! (2)

    • 34 17

    • Nie dla patriarchatu i machyzmu. (1)

      • 2 1

      • "Precz z dyktaturą kobiet!"

        • 2 0

  • Komentarze (7)

    Komentarze mężczyzn pokazują właśnie w jakim strasznym świecie żyjemy. Nie dla feminizmu? Serio? To samo powiecie swojej córce, którą będzie gnębił mąż, kolega z pracy bo będzie uważał ze stolec się jej należy? Powiecie ze ma nie walczyć o swoje prawa?

    • 24 53

    • nie potrafisz nawet czytać :D (1)

      wracaj do kuchni

      • 22 13

      • Chodzę do restauracji ! W kuchni urzęduje mój zniewieściały mąż !

        • 2 4

    • Feminizm nie ma związku z jakimś gnębieniem Twojej córki. (2)

      • 17 10

      • (1)

        Ma, bo wiele lat kobietom wciskano ze jedyna droga do szczęścia to uszczęśliwienie faceta, stworzenie mu ciepłego i czystego domu w duchu poświęcenia i wyrzeczeń bo on ciężko na to pracuje
        Nie chodzę ze sztandarami a jednak się we mnie gotuje czytając męskie protesty wobec samodzielności kobiet.
        Jesteście ofiarami wpajania od lat ze to wy musicie zaopiekować się krucha istota jaką jest kobieta, i co z wasza ideologia gdy kobieta umie zadbać sama o siebie?!?
        Co nie znaczy ze jesteście niepotrzebni, poprostu przejrzyjcie na oczy , nie musicie dominować żeby zaspokoić swoje Ego, wystarczy ze będziecie żyć tak żeby wypośrodkować szczęśliwe życie z uszczęśliwianie innych,

        • 1 5

        • Nie wiem gdzie ci wciskano i skąd czerpiesz takie informacje. Chyba że pochodzisz z jakiejś rodziny amiszów - wtedy się nie wypowiadam bo może tak faktycznie być. Jeśli chodzi o Polskę to kobiety tu miały bardziej dominującą rolę niż gdziekolwiek na świecie a pełnię praw mają od ponad 100 lat.

          • 5 1

    • Sądząc z wyników klikania dokładnie to samo powiedzą córce. (1)

      Jedyna nadzieja, że to incele, którzy dzieci nie będą mieli.

      • 5 3

      • Ich córki potajemnie będą oglądać tego typu filmy i będą żyć swoim życiem.

        • 1 1

  • Byłem

    Byłem, widziałem. Dla mnie to taka Seksmisja XXI wieku.

    • 9 6

  • Film o nienawiści kobiet wobec mężczyzn portretowanych jako nieudacznicy

    Z ukrytym przekazem dla dzieci pod płaszczykiem "rodzinnej komedii". Faktycznie, wspaniała rozrywka.

    • 39 9

  • Kiedy przeczytałem podpis jednego ze zdjęć, ze widzkom się spodoba (1)

    Zrozumiałem ostatecznie, ze ta recenzja jest o kant d. potłuc, bo nikt, kto jest w stanie użyć słowa widzka, nie może z definicji mieć niczego sensownego do powiedzenia.

    • 30 11

    • "widzki" czy "widzowie"

      Zgoda, ale jednak wyjątkowo, w szczególnych wypadkach, bym dopuścił feminatywy, gdy to czemuś logicznie (a nie infaltylno-politycznie) służy. Słowo "widzka" oznacza, że ktoś podkreśla, iż chodzi wyłącznie o widzów będących kobietami. Sens ma wtrącona usilnie feminatywna końcówka określonego pojęcia, gdy chodzi o podkreślenie odniesienia do kobiet.
      Np.: "Film spodobał się widzom" oznacza wszystkich widzów, zarówno kobiet jak i mężczyzn. Ale już: "Film spodobał się widzkom" sugeruje zadowolenie tylko, lub zwłaszcza, żeńskiej części populacji.
      Problem jednak w tym, że postępowe feministki tego nie pojmują, albo wynika to z ich kompleksów.

      • 0 0

  • Jezeli autorze nie widziales

    braw w kinie w trakcie seansu, to malo widziales. To raz. Feministyczny przekaz plynacy z filmu nie tylko jest toporny, ale po prostu falszywy (klamliwy wrecz) na calej linii. I do tego doglebnie zalosny. Pozdrawiam facetow, ktorzy beda zmuszeni pojsc na ten film przez swoje niedojrzale emocjonalnie kobiety (przy okazji twierdzace, ze faceci nigdy nie dorastaja) i ogladac te "arcydzielo" przez niemal 2 godziny, jednoczesnie smiejac sie razem ze swoja partnerka z absolutnie niesmiesznych rzeczy. "Przeciez jeszcze pol godziny temu mowilas, ze mnie kochasz. Klamalam"

    • 34 8

  • Dlaczego niema w filmie ze to one zapychają kanalizacje podpaskami a jak maja dzieci to pieluchami!! (1)

    Jak ostatnio był art otym. A i chusteczkami nawilzanymi bo tak im producen na opakowaniu napisał ze wolno :)

    • 22 9

    • pieluchy to i faceci mogą wyrzucać, a prezerwatywy tez zapychają kanalizację.

      • 1 2

  • Pstrokate pastele? Piękny oksymoron.

    • 10 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Etnomatograf. Kino w muzeum | maj 2024

impreza filmowa, projekcje filmowe

Ja, Pobieda i Berlin / Я, Побєда і Берлін

25 zł
projekcje filmowe

Akademia Polskiego Filmu | Kroll, 1991

projekcje filmowe, DKF, wykład / prezentacja