• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Barbie". Świetna zabawa, ale też niedosyt

Tomasz Zacharczuk
22 lipca 2023, godz. 13:00 
Opinie (152)

Recenzja "Barbie": "Come on, Barbie, let's go party" - śpiewała pod koniec lat 90. grupa Aqua. Faktycznie film Grety Gerwig to skąpana w pstrokatych pastelach impreza, suto zakrapiana dosadnymi skeczami i roztańczona w rytmie prześmiewczych musicalowych melodii. Pod plastikową powłoką kryje się jednak całkiem konkretne nadzienie w postaci feministycznego manifestu, który nawet jeśli momentami wybrzmiewa zbyt krzykliwie, a nawet desperacko, to z pewnością celnie punktuje nierówność płci i próbuje rozprawić się z uprzedmiotowieniem kobiet i mężczyzn. "Barbie" to skomponowany z satyry i groteski różowy shake, po którym jedni się z przyjemnością od ucha do ucha obliżą, a innych od nadmiaru cukru porządnie zemdli.




Recenzja filmu "Barbie"



Budzisz się z uśmiechem na ustach, wskakujesz w zwiewną sukienkę, a po chwili już lądujesz w różowym cadillacu, który wiezie cię na plażę, skąd po całym dniu opalania wracasz na wieczorne pląsy na parkiecie i babskie pidżama party. Dla stereotypowej Barbie (Margot Robbie) to codzienna rutyna w Barbielandzie i jedyny akceptowalny styl życia. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia. Woda pod prysznicem jest zimna, serwowany na śniadanie tost cuchnie spalenizną, sfrunięcie z balkonu kończy się bolesnym upadkiem, a na udach pojawia się cellulit. Jak żyć?

Gdzie grają "Barbie"? A może jednak "Oppenheimer"? Sprawdź repertuar trójmiejskich kin



Jedynym ratunkiem dla tytułowej bohaterki jest podróż do prawdziwego świata, bo właśnie w równie słonecznej, choć już nie tak różowej, Kalifornii kryje się rozwiązanie zagadki tej nieprzyjemnej w skutkach odmiany. Barbie rusza więc w nieznane u boku wpatrzonego w nią jak w obrazek Kena (Ryan Gosling), ale po dotarciu na miejsce okazuje się, że nikt pod zgrabne nogi kultowej lalki nie zamierza sypać róż. Mężczyźni raczą ją szowinistycznymi docinkami, a nastoletnie dziewczyny wyzywają od faszystek.

Tymczasem trzymany na dystans przez Barbie Ken wskakuje w kowbojskie wdzianko i odkrywa uroki patriarchatu, zdając sobie sprawę z tego, że niekoniecznie musi być tylko czyimś dodatkiem. Oboje zderzają się więc z zupełnie obcą dla nich rzeczywistością, co będzie miało znaczący wpływ na przyszłość całego Barbielandu.

Recenzja filmu Recenzja filmu "Biedne istoty". Czegoś takiego już w tym roku nie obejrzymy

Życie Barbie (Margot Barbie) to nasączona głównie różem bajka, ale pewnego dnia tytułowa bohaterka musi skonfrontować z nieoczywistymi problemami. Ich rozwiązanie wymusi podróż do rzeczywistego świata. Odmiennego od wyobrażeń Barbie. Życie Barbie (Margot Barbie) to nasączona głównie różem bajka, ale pewnego dnia tytułowa bohaterka musi skonfrontować z nieoczywistymi problemami. Ich rozwiązanie wymusi podróż do rzeczywistego świata. Odmiennego od wyobrażeń Barbie.

Rozrywka w stylu "plastic-fantastic"



Chyba nawet Ruth Handler, która przeszło 60 lat temu opatentowała rozpoznawalną na całym świecie zabawkę, nie byłaby w stanie zaprojektować dla swojej "podopiecznej" lepszej filmowej kariery. Co prawda Barbie pojawiała się już dotąd niejednokrotnie na małym bądź wielkim ekranie, ale zazwyczaj były to animowane produkcje przeznaczone dla najmłodszej widowni. Tymczasem mamy do czynienia z wielomilionowym widowiskiem w gwiazdorskiej obsadzie skierowanym do dorosłej publiki. To mogło się nie udać, a jednak mająca już na koncie oscarowe nominacje Greta Gerwig urzeczywistniła nierealny i dla wielu szalony pomysł.

Szaleństwa akurat w takim przedsięwzięciu zabraknąć nie mogło i bardzo dobrze, że twórcy filmu nie próbowali przekoloryzowanego i przerysowanego świata na siłę urealniać. Zaczerpnięty ze wspomnianego na wstępie kawałka Aquy wers "life in plastic, it's fantastic" świetnie oddaje klimat komedii Grety Gerwig, która z pełną świadomością korzysta z przebogatej palety barw, kiczowatej scenografii i fantazyjnych kostiumów. Tworzy w ten sposób fascynujące widowisko godne letniego blockbustera, które momentami bawi do łez, nie łapie fabularnych przestojów i nie pozwala widzowi na nudę.

Nawet Gdańsk promował się z Barbie



A nie zanudzimy się pod niezbędnym jednak warunkiem, że - podobnie jak twórcy i aktorzy - wykażemy się sporym dystansem do ogólnego zamysłu "Barbie" i bez głębszego zastanowienia będziemy gotowi zanurzyć się po czubek głowy w tej bajkowej konwencji przypominającej trochę zabawę zwaną piniatą. Wraz z Gerwig, Robbie i Goslingiem uderzamy ochoczo w papierowego różowego jednorożca, z którego oprócz sporej garści słodyczy wysypuje się niewiele mniej goryczy. Tytułowa bohaterka dopiero się o tym dowie, ale my przecież doskonale wiemy, że życie nie jest ciągłym pasmem rozrywki i dobrego humoru.

"Barbie" to cudownie przerysowany, autentycznie zabawny i oparty na feministycznych hasłach letni kinowy przebój, który choć w końcówce gubi rezon, to niesie szczególnie widzkom terapeutyczną niemal wartość. "Barbie" to cudownie przerysowany, autentycznie zabawny i oparty na feministycznych hasłach letni kinowy przebój, który choć w końcówce gubi rezon, to niesie szczególnie widzkom terapeutyczną niemal wartość.

Manifesty na ekranie, brawa na widowni



Jak przystało na twórczynię "Małych kobietek" czy "Lady Bird", "Barbie" jest mocno osadzona w nurcie kina feministycznego. To typowo "dziewczyńskie" kino, które nawet jeśli chwilami bierze pod ochronny parasol także panów, to jednak przede wszystkim spogląda na współczesny szołbiznes, politykę, społeczną strukturę i międzyludzkie relacje właśnie z kobiecej perspektywy. I nie są to wcale obserwacje napawające optymizmem. Właśnie do punktowania nierówności, szowinizmu i krzywdzących stereotypów wykorzystuje swoją "Barbie" Greta Gerwig.

Po głowie dostają głównie panowie, ale nawet... sama Barbie. Właściwie firma Mattel za promowanie wyidealizowanego modelu kobiecości. Do pewnego momentu dydaktyczne akcenty idą pod rękę z rozrywkowym tonem filmu, ale w drugiej jego połowie harmonia się ulatnia, retoryka staje się ciężkawa i już nieco monotonna. Nie chodzi o same argumenty używane przez Gerwig (pod którymi można podpisać się nawet obiema rękoma), ale o sposób ich wykładania. Pokraczny finał chyba najlepiej obrazuje problem, jakim dla twórców okazało się domknięcie głównego wątku. Morał tej bajki jest po prostu tak banalny, że każe pytać w ogóle o sens całego filmu.

To, co najbardziej wartościowe i najpotrzebniejsze, wybrzmiewa akurat w jego środkowym akcie. Płomienny monolog jednej z bohaterek zebrał podczas seansu, na którym byłem, gorące brawa i chyba nie pamiętam podobnej sytuacji, aby w trakcie pokazu (a nie np. po nim) pojawiły się na widowni oklaski. Można więc rozpisywać się o narracyjnych błędach i rozcieńczonym zakończeniu, ale ewidentnie widać, że "Barbie" ma w sobie wartość terapeutyczną dla kobiet, które być może potrzebowały właśnie tego, aby ktoś w ich imieniu wygarnął światu to, co zalega na duszy i sercu.

Margot Robbie jest świetna, ale scenariusz talentu uzdolnionej aktorki w pełni nie wykorzystuje. Największym beneficjentem filmu jest z kolei kapitalny i przezabawny Ryan Gosling, który w przerysowanej komediowej konwencji czuje się jak ryba w wodzie. Margot Robbie jest świetna, ale scenariusz talentu uzdolnionej aktorki w pełni nie wykorzystuje. Największym beneficjentem filmu jest z kolei kapitalny i przezabawny Ryan Gosling, który w przerysowanej komediowej konwencji czuje się jak ryba w wodzie.

Halo, policja! Gosling właśnie kradnie film



Nie zmienia to faktu, że film Gerwig przede wszystkim jest wysokobudżetową rozrywką dla mas, a to, że przemyca od czasu do czasu wartościowe idee i kąśliwe uwagi, jest cennym bonusem. Szkoda tylko, że w pewnym momencie... zapomina o swojej protagonistce. Barbie w drugiej połowie filmu niespodziewanie znika nam na dłuższy moment z ekranu. Akurat wtedy, gdy Margot Robbie zaczyna się nieźle rozkręcać. Wydawało się więc, że będzie to "one-woman show", ale scenariusz pięknej i zdolnej aktorce nie pozwolił w pełni rozwinąć skrzydeł. Australijka zrobiła to, co do niej należało, oddając zarówno komizm, jak i tragizm swojej postaci. Duże brawa, choć chciałoby się jeszcze czegoś ekstra.

Za to uchylone przez scenarzystów drzwi niemal wyrwał z zawiasów rewelacyjny Ryan Gosling, który z każdej sekundy na ekranie wycisnął absolutne maksimum. Cóż on tu wyprawia? Pręży muskuły, tańczy, śpiewa, gra na gitarze, ale przede wszystkim beztrosko drwi z mitu faceta-macho i poniekąd także z własnego wizerunku. Bawi się swoją kreacją z dziecięcą niemal frajdą i po prostu zagarnia ten film dla siebie. Idealnie też dopełnia duet z Margot Robbie. Trudno po seansie wyobrazić sobie inny aktorski zestaw pod postaciami Kena i Barbie.



Cukierkowy róż od kilku tygodni zalewa media społecznościowe, a dodatkową promocją dla filmu Grety Gerwig jest też korespondencyjna rywalizacja z "Oppenheimerem" ("Barbenheimer"). I dobrze, bo "Barbie" zasługuje na uwagę i obejrzenie. W 3/4 jest to film udany, spełniony, autentycznie zabawny i (czasami boleśnie) aktualny. A że nie wszystko się tutaj zgadza? Cóż, nawet produkowanym przez Mattela lalkom zdarzają się defekty.

OCENA: 6,5/10

Film

6.4
134 oceny

Barbie (42 opinie)

(42 opinie)
dramat, fantasy, komedia

Opinie (152) 8 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Byłem z córką (29)

    Na tym filmie , córka ma 13 lat, ja 38. Z jednej strony dumnie tłumaczyłem jej przekaz tego filmu, staram się wpajać jej, że może wszystko, ma prawo czuć co chce i marzyć o czym chce. Kobieta to człowiek, mężczyzna to człowiek i nikt nikomu nie powinien niczego narzucać. Ale gdzieś w głębi czuję, że ten film zbyt topornie to pokazuje. Trochę jakby był kierowany do niespełna rozumu odbiorców. Może też trochę czuję niesmak bo jednak obraz ten mija się z moja wizją mężczyzny i kobiety. Kiedyś w latach 80 i 90tych wzorcem faceta był Arnold i jemu podobni. Dziś zostaliśmy sfeminizowani ale proces nadal postępuje. Widzę to po sobie niestety. Nie umiem powiedzieć czy to co było było tak bardzo złe i dodatkowo z trudem mi to jest wybijane z głowy, czy może jednak to poczucie niezgody jest naturalnym procesem obronnym? Koniec końców i tak, za każdym razem gdy moja żona ma jakiś problem przychodzi do mnie, czasem tylko pogadać, ale często przychodzi po konkretną pomoc. Co w tym złego, że my mężczyźni chcemy być częścią życia kobiet? Oraz co w tym złego, że chcemy aby nas doceniały i okazywały wdzięczność bo zawsze mogą na nas liczyć?

    • 161 33

    • Szkoda, że pokazane stosunki są oparte o konflikt...

      a nie współpracę.
      Dobre relacje to jest wspólna praca: nad związkiem, w wychowaniu dzieci i podział obowiązków, wzajemna opieka i pomoc. Zawsze tak było... ale wszystko zależy od konkretnych ludzi. Niektórzy myślą, że współcześnie w XXI w. to jesteśmy tacy mądrzy i pierwsi odkrywamy Amerykę. Stosunek do kobiet i vice versa zależy od jednostek i niekoniecznie teraz jest lepiej.
      Chciałam na koniec zauważyć, że większość wynalazków ułatwiających życie kobiet (dzięki czemu mogły mieć czas na inne rzeczy) wynaleźli mężczyźni.
      I błagam, bez tych durnych porównań o niesprawiedliwym podziale prac. Kobieta zawsze dostawała lżejszą pracę (pranie, prasowanie czy gotowanie) bo jest fizycznie słabsza i nikt takiej np. do noszenia ciężarów czy w kopalni nie zatrudni. Na budowie też nie widać pięknych pań. A może w imię równości zamienimy kucharki, nauczycielki czy sprzątaczki z np. geodetami, budowlańcami i tirowcami.
      Wzajemny szacunek i współpraca, tego należy uczyć

      • 0 0

    • (6)

      > Kobieta to człowiek

      Jest taka śmiała teoria, ale życie tego nie potwierdza. Naukowcy są raczej zgodni, że to odrębny gatunek. Nie homo sapiens a homo emoticus ;)

      • 24 29

      • cały ten kult męzkości zrobił wam wiecej złego niż dobrego (1)

        ciągła presja i rywalizacja, stres z tym związany, unikanie emocji. To siada na psychikę. To meżczyzni prowadzą prym w alkoholiźmie i samobójstwach. Niestety

        • 5 5

        • To nie jest żaden kult, tylko biologia!

          Takimi stworzyła nas natura. Podział na płcie i wynikające z tego różnice w budowie i zachowaniu to efekt ewolucji, a nie wymysł człowieka. Myślisz, że lwy albo goryle też sobie wymyśliły "kult męskości" i tkwią w nim mimo tego, że w "Wysokich obcasach" już dawno napisali, że żyjemy w patriarchacie?

          • 1 1

      • a facet to homo demolicus? bo potrafi tylko niszczyć i bawić się w wojenki...Mozesz sie śmiac z emocji ale nie są one tak złe jak destrukcja i wieczna rywalizacja prowadzona przez wielkie ego

        • 5 2

      • (2)

        Tak wiem, widzę to po moim babińcu w domu. Ale wystarczy szanować tę "odmienność". Wystarczy zdać sobie sprawę, że my jesteśmy inni od nich, One są inne od nas. Akceptacja, zrozumienie, a przede wszystkim miłość do tych najbliższych wystarczy. Nic więcej nie potrzeba;)

        • 26 5

        • (1)

          Przestań jęczeć i pokaż kto rządzi w domu ! Facet pod pantoflem baby ! To nie facet a pantoflarz .

          • 6 22

          • Ale on nie jęczy tylko przedstawia rzeczywistość, taką jaką jest. Czy się to komuś podoba czy nie. Nowy z kultowych "Psów" nie miał racji. One nie są bezdennie głupie, są po prostu inne.

            • 6 1

    • (2)

      nie4 ze wszystkim się zgadzam; większość znanych mi mężczyzn, łącznie z osobistym małżonkiem od 45 lat, chce na każdym kroku docenienia i okazania wdzięczności, a niestety sami tego nie robią; zazwyczaj na męską pomoc też nie można liczyć: zmęczony bo w pracy młyn, później z pracy bo coś tam się zadziało itd itp; super, że żona przychodzi z problemem do ciebie, u mnie zawsze było odwrotnie i na mojej głowie zawsze było wszystko (to wyszło dopiero po ślubie)

      • 1 0

      • Przez 15 lat od rozwodu z pierwszą żoną byłem sam.

        Sam sobie prałem, sam wybierałem ubrania, sam urządzałem mieszkanie, organizowałem wczasy, płaciłem rachunki, wybierałem pracę itp. Mam drugą żonę. Okazało się, że na niczym się nie znam i do wszystkiego, co sam chcę zrobić są uwagi. Więc po co mam teraz to wszystko robić skoro żona uważa, że lepiej to robi? A to, że nie ma pokory w sobie i wszystko musi być najlepsze to sama to wszytko robi, oczywiście narzekając, że nie pomagam. Mężczyźni nie potrzebują jako takiego docenienia. Potrzebują nie czepiania się ich jak zrobią coś inaczej lub nie po myśli żony. I to tylko i aż tyle.
        P. S. trzeba pamiętać, że perfekcjonizm (kobiet) zabija związki i małżeństwa.

        • 2 0

      • Nikt nie uczy nas jak można żyć. Nie jak trzeba, ale jak można. Powielamy schematy z domów rodzinnych, a w czasie dojrzewania brakuje sposobu na pokazanie młodemu człowiekowi, że życie nie musi wyglądać tak jak w domu. Do tego oczywiście dochodzą jeszcze kwestie temperamentu, ale wydaje mi się, że problem tkwi w tym co jest w domu. Jeśli ja swoim zachowaniem pokazuję córkom, że można żyć na zasadach partnerskich, z szacunkiem oraz z zachowaniem wolności obojga rodziców, to wierzę, że moje córki założą kiedyś rodziny z takimi partnerami, przy których będą czuły się dobrze, będą potrafiły zidentyfikować prawdziwe oblicze partnera. Czy tak się stanie nie mam pewności, ale sądzę, że to dobry grunt. One są dla mnie najważniejsze, ale na szczęście udało mi się nie być takim tylko dla nich, a cieszyć się sobą jakim jestem i przy okazji dawać im przykład. Życie nauczyło mnie też, że nie warto być "jakimś" dla kogoś, bo to ma krótkie nogi i szybko brakuje energii, warto być w zgodzie z sobą bo bycie sobą nie wymaga nakładów ;)

        • 1 0

    • Łopatologia zastosowana w tym kiczu przemówi do pokoleń pozostawionych samym sobie

      • 0 0

    • (1)

      nie oglądałam filmu więc nie wiem jak zachowuje się Ken. Co do prawdziwego życia to masz wybór możesz być Kenem lub Arnoldem, od Ciebie zależy kim chcesz być. Mój mąż pomaga w domu. A raczej też sprząta, gotuje, robi pranie. Nie wiem czemu utarło się to słowo "pomaga". On nie robi mi łaski, że coś w domu od święta zrobi, tylko wspólnie wypełnia obowiązki. Jak też pracuję i to sporo. Jeśli on naprawia jakieś usterki no to wtedy ja za niego coś zrobię, ugotuję obiad, posprzątam. Chodzi o czas. Robimy tak, żebyśmy go jeszcze mieli i mogli spędzać chwile razem. Aha no i nie wygląda jak rózowy Ken

      • 2 0

      • dodam jeszcze, że on lubi te swoje naprawy i majsterkowanie. Do niczego nie zmuszam. On sobie siedzi naprawia a ja sobie piekę ciasto bo też lubię. Jak widać można żyć w partnerstwie i być sobą. Ja kobietą a on mężczyzną. I nie, nie jesteśmy tacy sami, różnimy się. Ja jestem wrażliwa a on silny. Jestem kreatywna a on praktyczny. I tak, odkręci mi słoik, nie pokazuję jaka jestem silna bo nie jestem. Nie wiem o co chodzi z tym całym hejtem na kobiety i mężczyzn

        • 2 0

    • wygląda to trochę inaczej. Faceci sami przestali wbijać gwoździe i rąbać drewno. Co Wam zabrały kobiety? One jedynie odzyskały wolność, która Wam jest dawana z góry od urodzenia. Kobiety chcą partnerstwa ale faceci nie są na to jak widać gotowi

      • 7 3

    • Barbie miało szansę na film z przekazem, morałem. (1)

      Można to było zrobić mądrze i sensownie. Zrobiono źle, w duchu rewanżyzmu.

      Film miał swoje momenty, ale końcówka żenująca. Historia pisana z małym wysiłkiem, po najprostszej linii oporu.

      Plus to gra Goslinga.

      • 7 4

      • Barbie w duchu rewanżyzmu?

        Ha ha ha. TO chyba jakiś pajac z konfy to napisał. Przesłanie, morał? A może to film bez morału? Nie każdy film musi mieć morał.

        • 1 5

    • Okazywały wdzięczność, że mogą na nas liczyć. Czy wy okazujecie wdzięczność, że możecie liczyć na kobiety? (4)

      I często też te kobiety nie mogą na was liczyć.

      • 19 23

      • (2)

        Moja żona zawsze może na mnie liczyć. Od wczesnych lat wiedziałem, że moim zadaniem jest uszczęśliwiać tę jedną, którą pokocham. I tak właśnie jest. Bywa ciężko, ale przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi, bez tego udanego związku nie ma. Tego też uczę moje córki;)

        • 21 6

        • I regularnie wyraża wdzięczność i docenia? Jak to robi?

          • 1 3

        • Chłopie skończ już te ckliwości ,bo na wymioty idzie !

          • 13 18

      • Chciałbym nieśmiało zauważyć, że partnerów życiowych nie otrzymuje się z przydziału, decyzją administracyjną, a wybiera samemu.

        • 34 7

    • (1)

      > Trochę jakby był kierowany do niespełna rozumu odbiorców

      No cóż... Film jest kierowany do przerośniętych dziewczynek, które nie dorosły do kobiecości.
      To olbrzymi target, zatem film może liczyć na dużą popularność

      • 54 15

      • A oglądałeś czy tylko tak gadasz by gadać

        I poczuć się ważnym bo masz jakieś zdanie?
        Szkoda że go nie masz, bo filmu nie widziałeś

        • 6 15

    • W takim razie panowie okażcie tę wdzięczność

      I doceńcie. Później porozmawiamy

      • 1 2

    • W czasach, gdy konfa chce sięgnąć po władzę (2)

      nawet toporny sposób jest dobry, by przypomnieć dziewczynom i kobietom, że są ludźmi, więc należy im się wolność.

      • 18 15

      • (1)

        Kofta jak powiedział sam Kaczyński .to fanatycy i oszołomy ,którzy obiecują 4 tys na leczenie . Chyba na przeziębienie , bo na raka to koszt 30 tys miesięcznie ! Nie głosuję na debi.i !!

        • 7 9

        • > Nie głosuję na debi.i

          Zostań w domu. Ludzie o takim pojęciu o rzeczywistości, wierzący w medialne bzdury, nie powinni mieć praw wyborczych.

          • 6 6

    • Nic w tym złego.

      Chodzi o to, że kobiety też tego potrzebują.

      • 18 5

  • Totalne dno

    Jestem kobietą 46, ale film jest mocno przereklamowany. Dno i pranie mózgu dla młodego widzą. Momentami nawet nue smaczny. Nakreśla się walkę płci, kiedy prawda jest taka że mężczyźni i kobiety potrzebują się wzajemnie.

    • 0 0

  • Nie trzeba iść do kina (2)

    żeby zobaczyć Barbie i Kena. Wystarczy wyjść na ulicę, co rusz można spotkać osoby, które chcą się upodobnić do tych postaci.

    • 120 15

    • Chyba na instagrama ;p

      • 0 0

    • A jeszcze więcej takich

      Którzy choć niczym się nie wyróżniają to łączy ich jedno - wielki, nieustający ból D.

      • 5 14

  • Dlaczego niektórzy idący do kina przebrali się za Barbie czy Kena? (10)

    • 24 5

    • Bo taka teraz moda (5)

      wyjdź na ulicę! żyj, zostaw ten telewizor, komputer! Od jakiegoś czasu przy premierach ludzie się przebierają lub ubierają ciuchy tematyczne - tak po prostu dla fanu

      • 8 10

      • Wyjdź na ulice i żyj? (3)

        Tak się składa, ze widze tych młodych ludzi nawet nie na ulicy, tylko na biwaku. I oni nie maja pojęcia, co ze sobą zrobić, jak żyć. Siedzą k. na biwaku i w telefony się gapia. My stare dziady z gitarami, bańka bimbru i chęcią życia, a oni smutne zombie wgapione w terminale, żyjące w jakimś matriksie.

        • 15 2

        • Ogólnie jestem z tej samej bańki społecznej co ty (stare dziady z gitarami) (2)

          Zastanawia mnie tylko czy bez tej bańki bimbru byście nie byli całkiem podobni do tych smutnych zombie ;)

          • 8 4

          • No właśnie, odezwał się ideał z pokolenia, które nie potrafi bawić się bez alkoholu. Jestem rocznik 1981 i wiekiem coraz bardziej zauważam, jakie smutne jest życie wypełnione imprezami po których niewiele się pamiętało.

            • 0 0

          • A jesli tak, to co?

            • 0 0

      • Misiu kolorowy, ja żyje i wychodzę na ulice,

        co nie znaczy ze mam pajacowac bo pokolenie Z tak robi.

        • 3 2

    • (2)

      Po to żebyś pytał!!!!

      • 3 2

      • Ooo proszę, odpowiedź osobnika z IQ ameby. (1)

        • 2 1

        • Odpowiedź godna pytania

          • 0 0

    • Dla zabawy?

      • 5 2

  • Coraz więcej osób nigdy nie wyrasta z dzieciństwa (2)

    Infantylność to choroba XXI wieku

    • 29 3

    • A co jest złego w byciu infantylnym? Jest to pewnego rodzaju samoobrona przed ludźmi i światem, który jest okrutny.

      • 0 0

    • Chyba XXI-wieczne internetowe połączenie głupoty tę głupotę i infantylizm podkręca.

      • 0 0

  • Promocja tego kiczu nawet przez wladze gdańska wcale mnie nie dziwi tutaj najwieksze skupisko POkemonów jest . (5)

    To jest własnie ich poziom nawet za darmo tego nie bede ogladał bo szkoda na to czasu wystarczyły mi spoty reklamowe od niego niby pokazane najlepsze co w tym filmie jest :)

    • 65 47

    • Chyba mało wiesz o POkemonach. Akurat Pisuary kochają ten film, szczególnie ich dzieci.

      • 0 0

    • To nic nowego, każdy ma swój sentyment, nie musisz oglądać i Twoja opinia nic nie wnosi , bo nie widziałeś

      Wszystkie marwele, dc No i transformersy itp to wszystko ukryta reklama, tez tak krzyczałeś i żadnego nie widziałeś? o psim patrolu nie wspomne( ich świat tak rysowany żeby odrazu nowy wzór zabawki wypuścić nawet filmy nie na podstawie zabawek są robione żeby te gadżety sprzedać. Owszem jest kino ambitne które tego nie robi( przynajmniej w tak nachalny sposób)

      • 1 1

    • Mi musieli by dopłacić !!Stawka 70zł za godzinę aha ale czy moge miec słuchawki na uszach ? :)

      • 1 1

    • (1)

      Czyli za zyski na świeci odpowiada globalny sojusz PO . Gratuluję wnikliwej analizy . Zgadzam się co do tego że to kicz i żenada choć jedni lubią TO , drudzy uwielbiają bohatera Carla Collodiego w polskiej wersji .

      • 5 6

      • Niech ktos ci dziecko wytłumaczy skoro nie rozumniesz prostego tekstu

        • 5 4

  • Byłem. Bardzo kiepski.

    • 4 0

  • Zwyczajnie żenada na czym moza teraz zarobic.... szok.

    • 4 0

  • zonka powiedziala - kicha na max

    i styka

    • 4 0

  • Ogladałem to tylko dlatego ze leciał do Kotleta :) a i tak musiałem przewijac do przodu co kawałek bo nie dało sie tego ogladac

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Etnomatograf. Kino w muzeum | maj 2024

impreza filmowa, projekcje filmowe

Ja, Pobieda i Berlin / Я, Побєда і Берлін

25 zł
projekcje filmowe

Akademia Polskiego Filmu | Kroll, 1991

projekcje filmowe, DKF, wykład / prezentacja