Sky Orunia na wielkim ekranie. Film o pirackiej stacji w kinach za dwa lata
Ramówkę wypełniały filmowe przeboje z wypożyczalni kaset wideo, bajki dla najmłodszych, a nawet... niemieckie erotyki i przepowiednie wróżki Benity. Na antenie reklamowały się sklepy komputerowe, salony samochodowe i centra meblarskie. Relacjonowano tutaj rozrywkowe życie Trójmiasta, ślub jednego z synów Lecha Wałęsy czy początki WOŚP. Powstała na początku lat 90. Sky Orunia była telewizyjnym fenomenem i pierwszą prywatną stacją w Polsce. Właśnie do tej niezwykłej historii w swoim pełnometrażowym debiucie nawiązuje gdańszczanka Elżbieta Benkowska. Zdjęcia do filmu "Orunia 4ever", oczywiście na Oruni, ruszą w przyszłym roku.
Repertuar kin w Trójmieście
Dwóch młodych i biednych chłopaków marzy o sławie, wielkich pieniądzach i pięknych kobietach. W chylącej się ku upadkowi komunistycznej Polsce zakładają piracką telewizję. Nielegalny biznes okazuje się sporym sukcesem, ale jednocześnie wystawia przyjaźń Seby i Bogusia na ciężką próbę. Obaj muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy spełnianie zawodowych ambicji i pogoń za zyskiem stanowią synonim szczęścia. Odpowiedzi, stojąc za kamerą, poszuka też autorka tego scenariusza, gdańszczanka Elżbieta Benkowska. Mieszkanka Oruni w swoim pełnometrażowym debiucie reżyserskim nawiąże do historii powstania telewizyjnej stacji, która - jak na tamte czasy - była nie tylko lokalnym ewenementem.
"Pirat z Oruni" zaczyna nadawanie
Jest rok 1989. Zbigniew Klewiado, właściciel warsztatu napraw telewizorów na gdańskiej Oruni, jako jeden z pierwszych w okolicy instaluje sobie satelitarną antenę. W tamtych czasach było to prawdziwe okno na świat umożliwiające odbiorcy dostęp do kanałów i treści, o jakich widzowie dwóch publicznych stacji mogli jedynie pomarzyć. Posiadacz nowiutkiego "talerza", wykorzystując swój fach, postanawia nieco podrasować satelitarny sygnał. Ten wkrótce zaczyna docierać do innych mieszkańców Oruni.
Zobacz także: film o ORP "Orzeł" jesienią w kinach
- Chcąc sobie ułatwić robotę, aby się nie podłączać z kablami, zrobiłem sobie taki nadajnik. Gwoździa włożyłem do anteny, obraz był już ładny. Mój kolega, sąsiad dwa domy dalej, przyszedł kiedyś do mnie. Tak sobie gadamy i on mówi: "wiesz co, ja jakiś program mam, jakieś muzyki, sporty". Oho, myślę sobie, wpadnę zobaczyć. Patrzę, a tam kanał ode mnie leci. Pytam go wtedy: "dobra, to co ci puścić teraz?" - wspominał w 2012 r. na łamach portalu mojaorunia.pl sam Klewiado.
Do "Pirata z Oruni", jak go później w swoim materiale nazwie TVP, zaczynają się zgłaszać kolejni sąsiedzi. Oni też chcą w swoim odbiorniku oglądać "jakieś muzyki, sporty". Nie mija wiele miesięcy, gdy niebieska poświata późno w nocy rozświetla już niemal całą Orunię. Tymczasem w pozostałych gdańskich dzielnicach jest ciemno, bo publiczne stacje dawno skończyły nadawanie. W tych przedziwnych i wyjątkowych okolicznościach rodzi się Sky Orunia - nowy wymiar telewizyjnej rozrywki tylko dla wybranych mieszkańców Trójmiasta.
Golizna, wróżby i prezydent "na telefonie"
W 1990 r. sygnał pirackiej stacji dociera do mieszkańców Oruni, a także części Śródmieścia i Pruszcza Gdańskiego. Brak jakichkolwiek regulacji dotyczących praw autorskich sprzyja stopniowemu rozszerzaniu umownej ramówki. To już nie tylko nadawane z satelity programy i niemieckie erotyki, które królują nocami na antenie Sky Orunia. Pojawia się coraz więcej filmów kopiowanych z kaset VHS. Do warsztatu Zbigniewa Klewiado przy ul. Nowiny przychodzą również sami mieszkańcy - chcą zareklamować swój biznes, pozdrowić na antenie rodzinę lub po prostu zobaczyć "telewizję" od kuchni.
Zobacz także: Kino letnie na molo w Sopocie
To działa w obie strony, bo do orunian wychodzi też telewizja. Klewiado wraz z kolegami zaczyna nagrywać uliczne sondy, relacje z komunii czy zakończenia roku szkolnego, są transmisje z lokalnych festynów, imprez i wydarzeń sportowych, a nawet ślubów (sfilmowano ceremonię jednego z synów Lecha Wałęsy). Jest kącik wróżbiarski enigmatycznej Benity, a przez telefon na pytania mieszkańców odpowiada sam prezydent Gdańska, Franciszek Jamroż. Pojawiają się pierwsi reklamodawcy, a wraz z nimi dziennikarze, prezenterzy i operatorzy. W praktyce - wszyscy, którzy mają jakiekolwiek doświadczenie z kamerą i zapał do pracy. Społecznej, bo zysków z interesu raczej nie ma.
W 1994 r. Sky Orunia otrzymuje nawet koncesję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To paradoksalnie początek końca oruńskiej telewizji. Wszystkie formalności wymagają sporych nakładów finansowych. Oprócz tego dochodzi też do personalnych zatargów wśród właścicieli stacji. Dwa lata później, w grudniu 1996 r., Sky Orunia zawiesza działalność. Jak się okazało, permanentnie. Klewiado, który w 2017 r. zmarł po długiej walce z chorobą, żałował po latach, że nie sprzedał stacji w odpowiednim momencie. Do Gdańska przyjeżdżali nawet inwestorzy z Włoch. Sky Orunia do końca jednak zachowała lokalny charakter.
Sky Orunia inspiracją dla filmu
Fenomenem pirackiej stacji po latach zainteresowała się rodowita orunianka Elżbieta Benkowska. Reżyserka w swoim pełnometrażowym debiucie luźno inspiruje się historią Sky Orunia, a pomysł na scenariusz konsekwentnie rozwija już od ponad sześciu lat. Na papierze wszystko jest niemal dopracowane, a w drugiej połowie roku ma ruszyć oficjalnie produkcja "Orunia 4ever". Benkowska ma już za sobą próbną scenę i casting na główne postaci. Reżyserka jeszcze nie chce zdradzać konkretnych nazwisk, ale wiadomo, że w role Seby i Bogusia wcielą się utalentowani i bardzo znani aktorzy. Na planie - wraz z całą ekipą - pojawią się w przyszłym roku.
- Zdjęcia mają się rozpocząć późną wiosną lub wczesnym latem i nie wyobrażam sobie, żeby Orunia nie pojawiła się w filmie. W tym cały sens, aby pokazać ją światu. W założeniu wszystkie zdjęcia plenerowe mają być realizowane na Oruni lub w innych częściach Gdańska. Natomiast wnętrza, ze względu na koszty, będą raczej kręcone w Warszawie. Ile Oruni będzie w filmie? Bardzo dużo, bo ta moja mała ojczyzna jest cichym bohaterem tej produkcji. Nie chodzi mi tylko o architekturę, ale o odwagę i przekorność, którą Orunia mi dała. Główni bohaterowie mojego scenariusza to chłopaki, którzy reprezentują charakterystyczną dla tego miejsca filozofię "nikt nie będzie mi mówił, co mam robić" - przyznaje Elżbieta Benkowska.
Oprócz profesjonalnych aktorów na planie znajdzie się sporo miejsca dla statystów. Bo właśnie na ludziach i ich pragnieniach, marzeniach i problemach - jak podkreśla Benkowska - ma skupiać się filmowy projekt pod nazwą "Orunia 4ever".
- Moim marzeniem jest zorganizowanie castingu dla statystów w Domu Kultury na Oruni. Nikt przecież nie zagra lepiej mieszkańców od nich samych. Co nie znaczy oczywiście, że reprezentanci innych dzielnic Gdańska czy Trójmiasta nie będą mogli uczestniczyć w zdjęciach. Wręcz przeciwnie - kontynuuje reżyserka.
Hollywood na Oruni, czyli odczarować złe uroki
Benkowska swoim filmem chce poniekąd zatrzeć złe wyobrażenia o Oruni, bo pomimo upływu lat i postępującej rewitalizacji dzielnicy nadal właśnie ta część Gdańska nie cieszy się zbyt pochlebną opinią, także poza Trójmiastem. Na początku roku głośno było o reportażu TVP Opole. Orunię pokazano w audycji "Mroczne dzielnice", która opowiada o miejscach cieszących się złą sławą. Tymczasem, jak przekonuje reżyserka "Orunia 4ever", to właśnie miejsce, skąd pochodzi, ukształtowało ją jako człowieka i artystkę. A nie są to czcze słowa, bo rodowita orunianka dziewięć lat temu ze swoją krótkometrażową "Oleną" (zrealizowaną w Gdyńskiej Szkole Filmowej) dotarła na salony - na festiwal w Cannes.
- W gruncie rzeczy w tym filmie opowiadam o sobie. O tym, że jeśli jesteś z Oruni i przez całe życie ktoś ci mówi, jak okropne jest to miejsce, to wydaje ci się, że Hollywood czy Cannes nie są dla ciebie. A okazuje się, że właśnie dzięki temu, że jesteś z Oruni, możesz spełniać marzenia o robieniu filmów, które oglądają ludzie na całym świecie, albo zrobić Hollywood na Oruni - podkreśla Elżbieta Benkowska.
Premierę filmu "Orunia 4ever" zaplanowano wstępnie na 2024 rok.
Opinie (113) 7 zablokowanych
-
2022-06-23 19:51
Łomatko
Łomatko, jeszcze jeden film nie wiadomo po co i dla kogo.
- 0 4
-
2022-06-23 18:25
pamiętam
ale były yaya..
tok szoki.. duże dipole i kanał 9 może bo 10 to TVP był ..??- 1 0
-
2022-06-23 07:50
(4)
Orunia Sky, a nie Sky Orunia
- 35 8
-
2022-06-23 16:43
Sky Orunia
- 5 2
-
2022-06-23 10:05
Nie czepiaj się. (2)
Wszyscy mówili Sky Orunia. ;)
- 6 10
-
2022-06-23 12:51
Ja mówiłem Orunia sky
- 7 2
-
2022-06-23 12:35
Wszyscy mówili Orunia Skaj
- 13 3
-
2022-06-23 15:50
Była piracka stacja w Redłowie.
Tak odnośnie piratów ;)
- 2 0
-
2022-06-23 07:30
Książka (1)
Obecnie postaje także książka o Sky Oruni, której autorem jest Pan Grzegorz Bryszewski :)
- 16 2
-
2022-06-23 14:25
Sky Orunia
Witam mialem ta przyjemnosc znac Zbyszka Klewioado osobiscie poniewaz razem chodzilismy do jednaj klasy Technikim Mechaniczno-Elektrycznego .... Pamietam ze Zbyszek od dawna interesował sie technika i majstrowal cos w domu i potem chwalił sie w szkole .... Kiedy juz dzialala jego telewizja zaprosił kolegów ze szkoły i podziwialismy jego dzieło ..... mam mile wspomnienia z tego okresu .....
- 10 1
-
2022-06-23 13:49
Orunia to miejsce autentycznych ludzi
A te Orłowa, Jelitkowa to często są obecnie pozerzy bo się powprowadzali za grube miliony. Nas prawdziwych mieszkancow juz jest malo.
- 8 2
-
2022-06-23 13:03
Pamietam jak kiedys w niedziele okolo poludnia cala rodzina czeka na bonanze a tu wloski pornus buahaaaa hee
- 9 2
-
2022-06-23 08:16
Orunia sky bez zakłóceń odbierałem w Oliwie (5)
Oczywiście, niezbędna była kierunkowa antena. A z Gdyni Tele-Top.
- 19 2
-
2022-06-23 10:16
Tele Top (2)
Oglądało się Kapitana Dajmosa (a może Generała Daimosa) i pare innych seriali dla dzieci i trochę starszych, szkoda że nie mogę sobie już przypomnieć jakich.
- 5 1
-
2022-06-23 12:51
To nie ta telewizja
pomyliło ci się z Polonia1
- 5 1
-
2022-06-23 11:12
Kapitan Tsubasa, General Daimos, Yataman, Gigi La Trottola :D dżizas jakie to było głupie, ale się oglądało. Też byłem wtedy dzieciakiem. Zawsze rano przed pójściem do szkoły żeśmy to katowali.
- 9 1
-
2022-06-23 10:15
Ogląda nas baba
ogląda nas chłop
- 5 1
-
2022-06-23 09:01
Tele-Top dała chyba podwaliny pod kolejną gdyńską spółkę oferującą kablówkę czyli Multimedia? Tak coś mi się kojarzy...
- 8 1
-
2022-06-23 10:23
Szkoda, że nie przetrwała (2)
Polsat np: przetrwał bo Prezes był, należała a zresztą poszukacie sami w necie
- 7 1
-
2022-06-23 10:27
niesty ramówka była straszna (1)
to nie miało szansy przetrwać, wszystko było powtarzane co tydzień, a własne produkcję były słabe
- 1 1
-
2022-06-23 12:47
ale reklam nie było
- 1 0
-
2022-06-23 11:42
Pirat z Oruni
Pirat z Oruni to był tytuł pierwszego filmu albo reportażu zrobionego przez prywatną firmę redaktorki z TVP Gdańsk Pani Jakubiec (chyba nie pomyliłem nazwiska). Autorem był Pan Andrzej (?) Mielczarek, którego teraz słyszę w Eurosporcie. Pamiętam bo przyjechali z kamerzystą na naszą ulicę i pytali jak nam się podoba. A nocą przyjechali też do sąsiada co pracował na stróżówce i pokazali że też ogląda. Ten film pokazała TVP na całą Polskę i zaraz zlecieli się redaktorzy z gazet i wszyscy pytali o to samo:) A Zbyszka to zniszczyły układy i ten nowy wspólnik co obiecywał niewiadomo co.
- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.