Recenzja filmu "Akademia Pana Kleksa". A to feler!
Przez ponad 30 lat (ostatni film z tej serii miał premierę w 1988 r.) drzwi do najsłynniejszej polskiej szkoły czarodziejstwa pozostawały szczelnie zaryglowane. Aż pojawił się Maciej Kawulski, który z impetem zerwał kłódkę, bezpardonowo wkroczył do środka i od razu zabrał się za gruntowny remont tytułowej akademii. Nowa odsłona "Pana Kleksa" imponuje rozmachem, wizualną fantazją i odważną, a zarazem zasadną próbą uwspółcześnienia nieco skostniałej już fabuły. Efekt jest jednak daleki od zadowalającego, bo w całej tej pogoni za efekciarstwem i innowacjami zagubiły się gdzieś emocje, a przede wszystkim magia samego profesora Kleksa.
W tym roku mija równo 40 lat od premiery filmu Krzysztofa Gradowskiego, który ekranizując perypetie ekscentrycznego czarodzieja i jego podopiecznych, dość kurczowo trzymał się oryginalnej prozy Jana Brzechwy. Jednak nawet kultowa rola Piotra Fronczewskiego i wiele realizacyjnych smaczków tej polsko-radzieckiej produkcji nie zatuszują faktu, że dla współczesnych pokoleń "Akademia Pana Kleksa" z 1983 r. jest tworem po prostu już zbyt archaicznym i nieakceptowalnym.
Macieja Kawulskiego nie interesowała więc drobna kosmetyka doskonale znanej historii. Już samą decyzją o wymianie Adasia Niezgódki na Adę Niezgódkę podłożył ogień pod internetowe fora i wystawił się na publiczny ostrzał. Znacznie mniej kontrowersji towarzyszyło obsadzie tytułowej roli, choć przeciwników zatrudnienia Tomasza Kota również nie brakowało. Nawet dokooptowanie do projektu Piotra Fronczewskiego niespecjalnie załagodziło obawy o nową wersję "Akademii...". Obawy, które częściowo niestety okazały się uzasadnione.
Zmiany na plus, ale brak im konsekwencji i rozwinięcia
Twórcy nowego "Kleksa" przede wszystkim postawili na równouprawnienie i drzwi słynnej szkoły otworzyli także dla dziewczynek. Kryterium imion rozpoczynających się na literę "A" również przestało obowiązywać, a pod skrzydła zdziwaczałego czarodzieja zaczęły trafiać dzieci z różnych zakątków świata. Urozmaicenie i umiędzynarodowienie akademii z pewnością nadaje fabule świeżości i otwiera w ten sposób film na szerszą publiczność. Cóż jednak z tego, skoro żadnej z tej postaci scenarzyści nie poświęcają należytej uwagi i traktują je jako dość statyczne tło dla Ady i Kleksa.
Konsekwencją braku pomysłu na drugoplanowych bohaterów jest ogrywanie banalnych stereotypów. Młody Latynos brzdęka na gitarze, mała Japonka oczywiście ćwiczy karate, a ukraińska dziewczynka gania po stepie za sokołami. Twórcy filmu pragną być w podejściu do prozy Brzechwy bardzo nowocześni, ale jednocześnie sięgają po łatwe i przestarzałe skojarzenia. Nowocześnie miało być także za sprawą umiejscowienia części akcji w Nowym Jorku, choć trudno wyjaśnić (a scenarzyści nawet się do tego nie kwapią), dlaczego Ada mieszka właśnie w tej części świata i czym ta decyzja miała być motywowana.
Piękny to świat, choć pusty w środku
Największy powiew świeżości w porównaniu do filmowej trylogii z lat 80. mieliśmy odczuć w sposobie realizacji "Akademii Pana Kleksa". W dużej mierze Kawulskiemu i jego ekipie udało się podołać wyzwaniu. Tak dobrych efektów specjalnych i fantazyjnej warstwy wizualnej zbyt często w polskim kinie nie da się doświadczyć. Film w przeważającej jego części wygląda pięknie i imponująco. Nawet w scenach, gdy za sprawą armii wilkusów robi się dość mrocznie. Reżyser już swoimi poprzednimi obrazami ("Jak zostałem gangsterem" czy "Underdog") udowodnił, że potrafi korzystać z możliwości współczesnej kinematografii i nie stroni od efekciarstwa.
Podobnie jednak jak to miało miejsce przy jego poprzednich tytułach, Kawulski znów nie zna umiaru i potrafi dosłownie zamęczyć intensywnym montażem oraz niemilknącym nawet na sekundę soundtrackiem. Dlatego "Akademia..." długimi fragmentami przypomina dynamicznie skręcony, ale pozbawiony spójności teledysk, w którym nie ma czasu na przyjrzenie się postaciom i poszczególnym wątkom. Zresztą płytki scenariusz w wielu miejscach po prostu nie tłumaczy zmian, jakie zachodzą na ekranie i w samych bohaterach. Trudno nawiązać z nimi szczególną więź i zaangażować się w samą fabułę. To sprawia, że nowy "Kleks" albo nie wywołuje większych emocji, albo wręcz wymusza je na widzach (choćby za sprawą jednej sceny w środkowej części filmu).
Miał być Kleks, jest klops
Poza emocjami wyparowała też magia samego profesora, którego obecność na ekranie sprowadza się w zasadzie do serwowania przaśnych żarcików, dziwacznego gibania się przy gramofonie i psocenia z dzieciakami. Trudno w nim dostrzec wybitnego czarodzieja, który dla swoich uczniów jest nie tylko fajnym wujkiem, ale też mentorem i idolem. W drugiej części filmu właściwie postać Kleksa znika z ekranu i nie odgrywa on większej roli w obronie akademii przed atakiem wilkusów. Tomasz Kot, choć jest wyborem ze wszech miar trafionym, nie ma tu czym się aktorsko obronić ani przekonać nieprzekonanych.
Nieco lepiej wypada młodziutka Antonina Litwiniak w roli Ady, która długimi fragmentami musi dźwigać film na własnych, wątłych barkach, bez wyraźnego wsparcia. Bo trudno takiego doszukać się w irytującym i monotematycznym w swoich żartach Sebastianie Stankiewiczu (ptak Mateusz). Największe wrażenie, zarówno za sprawą swojej gry, jak i charakteryzacji, robi chyba Danuta Stenka, która z pazurem i werwą przewodzi stadu ludzi-wilków. Notabene świetnie wyglądających, aczkolwiek z tym niekoniecznie muszą się zgodzić najmłodsi widzowie. Widok wilkusów, ich język i styl bycia mogą maluchów przestraszyć.
Witajcie w dziwnej bajce
I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Do kogo skierowany jest nowy "Kleks"? Jako kino dziecięce film Macieja Kawulskiego - głównie za sprawą efektownej oprawy, mądrych (choć topornie wykładanych) morałów i sprawnego tempa - może się jeszcze obronić. Dorośli widzowie, inaczej niż u Gradowskiego, raczej nie znajdą tu ani zbyt wielu dialogowych i inscenizacyjnych smaczków, ani wciągającej i spójnej opowieści. Pomimo wizualnego bogactwa i rzetelnej realizacyjnej pracy wieje po prostu nudą.
Dziwna to bajka, w której za magią ekranu nie nadąża magia opowieści. W której zachwyt miesza się ze znużeniem. W której świeże podejście do świata przedstawionego i postaci więdnie z każdym kolejnym kadrem. W której jest tak wiele wartościowych idei podanych w tak mało angażujący widza sposób. W której tytułowy bohater nie może zaprezentować w pełni tego, do czego jest stworzony i czego się od niego oczekuje. I w końcu - w której Piotr Fronczewski wypowiada tak wiele zbędnych i pustych frazesów (choć i tak chce się go słuchać).
Być może "Akademia..." ma jedynie przygotować grunt pod kolejne produkcje. To, co widzimy w epilogu, pozwala wierzyć, że druga odsłona nowego cyklu (bo chyba tak można już o tym mówić) pozwoli zrekompensować spory jednak niedosyt i przede wszystkim przywrócić do gry samego Kleksa, bo na razie profesor jeszcze nie wrócił z długich wakacji.
Film
Opinie (135) 7 zablokowanych
-
2023-12-28 09:25
Dalszy ciąg niszczenia autorytetów - już nie Kleks, a Adax (Ada ex Adaś) jest tu centralnym puktem historii. (2)
Kot jako aktor nawet jakby chciał pokazać kunszt swojego aktorstwa to mnie miał jak bo co się rozkręcał, wyskakiwała Adax i robiła swoje show. Żenujący pokaz współczesnego zindoktrynowanego Iewicowymi ideologiami kina.
- 45 5
-
2023-12-28 12:57
Dokładnie
Feminizm, polityczna poprawność, woke,
- 12 2
-
2023-12-29 09:26
Analogicznie Piotruś Pan gdzie główna rola przypada dziewczynce Wendy
... mało tego, w "zgrai chłopców" też są dziewczynki xD Disney wypuszcza takie gnioty, traci na kasie, wartość spółki drastycznie spada a mimo to nadal w to brną - popatrzcie jak wielki biznes stoi za tą ideologia "woke" skoro godzą się na takie straty. I ten sam trend widzicie w Kleksie...
- 6 0
-
2023-12-28 09:35
Nie dla mnie....
Akademia Pana Kleksa dla dzisiejszych 45 latków to film "kultowy" z ich dzieciństwa i nic tego nie zmieni nawet to że powstał w kooperacji z ZSRR, jak duża część produkcji w tamtym czasie. Marsz wilków TSA dla 6 latka siedzącego w ciemnym kinie w 1984 to było coś. Uwspółcześniona wersja nie przypadnie im do gustu, dzieciom moze tak. Najbardziej kontrowersyjna w tej produkcji jest postać reżysera, (jak wiecie o czym mówię) Zostawcie dzieci i ich bajki w spokoju.
- 35 0
-
2023-12-28 10:04
Dlaczego wymiana chłopca na dziewczynkę ma cokolwiek uwspółcześniać? (2)
Akademia była szkołą dla chłopców. W tym czasie były także (i dziś też tak jest) szkoły dla dziewcząt i koedukacyjne. Nie było zakazu pisania o dziewczynkach i szkołach dla dziewcząt, ale Brzechwa zdecydował się napisać o szkole dla chłopców i to trzeba uszanować.
- 63 6
-
2023-12-28 18:21
To samo miałeś w nowym Piotrusiu Panu
... w "zgrai chłopców" musiały znaleźć się również dziewczyny xD Oni są tak odklejeni, że szkoda gadać. Czarna Kleopatra była, czekam na czarnego Adolfa i Tarzana.
- 10 4
-
2023-12-30 13:37
To córka Adama Niezgódki
- 0 0
-
2023-12-28 10:09
Byłem wczoraj, zupełnie nie spodziewałem
się takiej zmiany.
Film bardzo mi się podobał choć zabrakło 2,3 piosenek ze starej wersji.- 6 21
-
2023-12-28 10:13
Widać presję czasu
Scenariusz powinien się dogotować, poddusić i podpiekać jeszcze rok-dwa, bo to było jak kilka filmów sklejonych w jeden w dość niespodziewanych miejscach. VFX jak na polski film ogień, ale reszta jakoś tak się nie klei. Są bardzo dobre momenty przeplecione bezsensem, nieoczekiwane zwroty akcji zmarnowane patetycznymi przemowami.
- 12 0
-
2023-12-28 10:16
Byłem i szału nie robi a jeszcze ta piosenka Sanah, tragedia (2)
- 24 8
-
2023-12-28 10:29
o Boże
Tylko nie ten wyjec Sanah
- 11 1
-
2023-12-29 08:27
Nigdy nie zrozumiem jej fenomenu
Synkopowa czkawka w wykonaniu makreli
- 0 2
-
2023-12-28 10:24
będąc dzieciakiem bardzo bałem się wilków z Kleksa i utworu TSA ;)
oczy zamknięte, ale wycie wilków wbijało w kinowy fotel
- 29 0
-
2023-12-28 10:29
Prosta zasada skoro on pisze ze nie warto znaczy ze trzeba zobaczyć !Wiec gwarantuje ze na pewno będę go oglądał (1)
- 2 16
-
2023-12-29 07:45
prosta to jest raczej twoja psychika dzieciaku
- 4 0
-
2023-12-28 10:33
Można się było tego spodziewać
Ten tzw. Reżyser za bardzo to się nie zna na kinie. Wcześniej finansował jakieś szmiry pokroju 365 dni itp.
- 14 1
-
2023-12-28 10:36
Bak z kleksem
dobry na 13 grudnia, zeby go nie puszczac zamiast Teleranka.
- 10 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.