Schwarzenegger na emeryturę? Widzieliśmy nowego Terminatora
Najnowsza, i wiele wskazuje na to, że ostatnia część filmowej sagi spod szyldu "Terminator", jest niczym więcej jak kompilacją motywów, postaci i wątków skrzętnie skopiowanych z wcześniejszych produkcji. Choć porównywanie "Terminatora: Genisys" z pierwowzorem liczącym już sobie przeszło 30 lat wydaje się być dość naiwne i abstrakcyjne, to sami twórcy poniekąd widzów do tego zmuszają.
Fabuła nowej odsłony przygód elektronicznego mordercy jest bowiem swego rodzaju drogą na skróty. Drogą wyboistą i wybrakowaną, przez co cały film wyraźnie kuleje. Praca scenarzystów przypomina w tym przypadku wariacje początkującego kucharza, który swoje danie przygotowuje w myśl przepisu: wrzuć wszystko i zobacz, co z tego wyjdzie.
Pojawia się więc przyprószony siwizną Terminator Arnold, którego widoczny proces starzenia twórcy filmu bardzo sprytnie widzowi wytłumaczyli. Kroku próbuje mu dotrzymać znany z drugiej części sagi T-1000 (tym razem w azjatyckim wydaniu). Mamy też pierwiastek ludzki w tej szalonej maszynerii - waleczną Sarę Connor (znana z "Gry o Tron" Emilia Clark), bohaterskiego Kyle'a Reese'a i oczywiście Johna Connora (w tej roli Jason Clarke) w trzecim już filmowym wcieleniu (wcześniej postać odtwarzali Edward Furlong, Nick Stahl i Christian Bale).
"Terminator: Genisys" irytuje przede wszystkim swawolnym manipulowaniem czasoprzestrzenią. Bohaterowie tak często podróżują w czasie, że już w połowie seansu można stracić orientację, a co najgorsze, zdaje się, że i same postaci wydają się być mocno zagubione. Wszak w pewnym momencie nawet Kyle Reese marudzi, że od ciągłych podróży boli go już głowa i chyba żadne słowa lepiej nie oddadzą nieznośnych przeskoków fabularnych.
Akcja filmu rozpoczyna się w 1997 roku, po czym scenarzyści rzucają nas w wir zdarzeń z 2029, żeby chwilę później wrócić do 1984, ale by nie było zbyt nudno i monotonnie, przenoszą akcję do 2017. Problemy z logicznym uporządkowaniem tych czasowych wojaży miałby nawet tak wybitny w tej dziedzinie specjalista, jak dr Emmett Brown z "Powrotu do przyszłości".
Niebezpieczne zabawy z czasem zdaje się, że mocno osłabiły kreatywność scenarzystów, jeśli chodzi o konstrukcję bohaterów nowego "Terminatora". Pod tym względem panuje nie mniejszy chaos. Komicznie oddaje to scena na przyszpitalnym parkingu. Sarah Connor, John Connor i Kyle Reese, czyli odpowiednio matka, syn i ojciec debatują o sensie istnienia, gdy dołącza do nich podstarzały Terminator. Ciężko uniknąć skojarzeń z dziadkiem. Do rodzinnej sielanki brakuje jeszcze sympatycznej babci-cyborga i mechanicznego czworonoga. Twórcy filmu bez jakiejkolwiek ogłady i taktu bawią się w mechanizację ludzi i uczłowieczanie maszyn, co w połączeniu z ciągłą rotacją czasową i dość prostolinijną fabułą męczy, przeszkadza, a w pewnym momencie śmieszy i trąca absurdem.
Brak nowemu "Terminatorowi" świeżości, spójnej, odrębnej, ale jednocześnie usytuowanej w pierwowzorze koncepcji i atmosfery, którą z powodzeniem udało się oddać choćby twórcom kontynuacji "Mad Maxa" (przeczytaj recenzję). Są, co prawda, liczne nawiązania w osobach bohaterów, miejsc, rekwizytów, tekstów i rozbrajających uśmiechów Schwarzeneggera. To jednak zbyt mało, aby tchnąć nowego ducha w historię rodziny Connorów walczących ze SkyNetem i globalną elektronizacją. Choć wartka akcja, sprawnie ozdobiona efektami specjalnymi, po części ratuje "Terminatora: Genisys", to ciężko oprzeć się wrażeniu, że już gdzieś to kiedyś widzieliśmy.
Nawet słynne: "I'll be back" brzmi trochę infantylnie i mało przekonująco. I choć ów "back" z pewnością byłemu gubernatorowi Kalifornii i twórcom nowej części się opłacił, to widzowi już niekoniecznie. "Terminator: Genisys" sam w sobie jest filmem średnio-niezłym, lecz gdy zestawimy go z kultowymi częściami w reżyserii Jamesa Camerona, to najnowszy obraz blednieje z każdym mrugnięciem oka. Panie Schwarzenegger, czas już chyba powiedzieć: "I don't want to go back" i przejść na zasłużoną emeryturę.
OCENA: 5/10
Film
Opinie (56) 6 zablokowanych
-
2015-07-02 07:51
Arnold wypudrowany i zrobiony jak z Angeliki podczas patrolu po galerii Riviera. (1)
- 23 4
-
2015-07-02 12:29
Arnold stary pierdziel wyglada jak niewyprasowana firanka
- 4 0
-
2015-07-02 12:24
Terminator 11 Ostateczny Przysiad
- 14 0
-
2015-07-02 06:13
Kolejny chłam z za oceanu. (3)
Tyle na ten temat.
- 36 68
-
2015-07-02 11:38
Idź dalej oglądać Warsaw Shore
- 9 1
-
2015-07-02 10:26
kolejny marudny oglądacz z polandii
- 5 3
-
2015-07-02 10:10
zza
- 8 1
-
2015-07-02 11:10
momenty były?
;-)
- 8 1
-
2015-07-02 10:40
odwalcie się od Arnolda
i przestańcie wysyłać go na emeryturę bo nawet słaby Terminator nie upoważnia was do tego. no co za głupi tekst, może sobie grać nawet jako dziadek tylko niech robią dobre filmy.
- 11 1
-
2015-07-02 10:35
No cóż jak się idzie
na taki film to żeby nie pogubić się w fabule to nie żre się pop-cornu. A recenzent może zawsze sobie obejrzeć oscarowy film Ida, jeżeli nie chce rozrywki w dobrym wydaniu.
- 9 0
-
2015-07-02 09:08
I tu jestes w błedzie!!! (1)
oto lista najlepszych polskich filmow sci-fi
1) siedem życzen
2) zaczarowany ołowek
3) o dwoch takich co kuradli ksiezyc
4) wyprawa profesora gabki
byl jeszcze srial oparty na faktach
Pi i Sigma- 16 1
-
2015-07-02 10:15
Trylogia Pana Kleksa jest numeram jeden
- 8 0
-
2015-07-02 09:37
napewno zobaczę ale nic nigdy niepobiło 1 czesci terminatora!!
był przecież już serial o terminatorze .Obecnie nic nowego nie potrafią wykonać tylko odgrzewaja stare sukcesy głównie kładąc wszystko na efekty specjalne.Nawet tem filmik dla tamtejszych gimbusów teraz w wersji chyba 6 czy 7 jest praktycznie jak Avendgers.W Polsce mamy wakacyjne lato kiepskich filmików.Ciekawe tylko jakie bedą Gwiezdne wojny w grudniu!!
- 6 3
-
2015-07-02 09:34
zrównał pan film z podłogą i dał mu 5/10?
- 12 1
-
2015-07-02 09:33
byłem wczoraj
film ok, idealne kino na wakacyjne dni. polecam
- 5 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.