• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najlepsze kino science-fiction od lat. Recenzja filmu "Blade Runner 2049"

Tomasz Zacharczuk
6 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła się Ridleyowi Scottowi było nakręcenie "Łowcy androidów", a 35 lat później oddanie jego kontynuacji w ręce Denisa Villeneueve'a. "Blade Runner 2049" to triumf sztuki filmowej i kapitalny hołd złożony legendzie. Walka o przyszłoroczne Oscary z "Dunkierką" Nolana będzie największym wydarzeniem ostatnich lat w światowym filmie!



Nakręcenie legendarnego już "Łowcy androidów" dla miłośników gatunku science-fiction było tym, czym dla fanów koszykówki pojawienie się Michaela Jordana, a  dla sympatyków rocka debiut na scenie Pink Floydów. Ridley Scott, posiłkując się twórczością "Dostojewskiego sci-fi" - Philipa K.Dicka, stworzył fenomenalne wizualnie dzieło wyprzedzające epokę. Jednocześnie w tym wielopoziomowym majstersztyku genialnie przemycił metafizyczne rozważania na temat definicji człowieczeństwa i określania jego granic.

Nic więc dziwnego, że 35 lat po premierze "Blade Runnera" zapowiedzi kontynuacji losów Ricka Deckarda zagorzali fani potraktowali wręcz jako próbę sprofanowania oryginału. Denis Villeneueve na stosie jednak nie spłonie za herezję. Kanadyjczyk bowiem stworzył dzieło wybitne, zachwycające obrazem, dopieszczone w drobiazgach, magiczne w wykonaniu, które bije na głowę wszystko to, co widziano w ostatnich latach w filmach z etykietką "science-fiction".

Nowa odsłona "Blade Runnera" skupia się ponownie na poszukiwaniach człowieczeństwa zarówno w samym człowieku, jak i jego tworach. To również inteligentna i kameralna w przesłaniu opowieść o uczuciach, samotności i poszukiwaniach tożsamości. Nowa odsłona "Blade Runnera" skupia się ponownie na poszukiwaniach człowieczeństwa zarówno w samym człowieku, jak i jego tworach. To również inteligentna i kameralna w przesłaniu opowieść o uczuciach, samotności i poszukiwaniach tożsamości.
Twórca "Nowego początku""Sicario", zastępując na reżyserskim stołku samego Scotta, znalazł się w piekielnie niewygodnym położeniu. Starego mistrza z ewentualnej wpadki krytycy i sympatycy jego talentu rozgrzeszyliby lekką ręką, mając w pamięci i poważaniu, kto przecież zapoznał ich z filmowym łowcą androidów. Ot, stary dziwak chciał ulepszyć to, co poprawek nie wymagało. Taki kaprys. Nie wyszło. Jednak Villeneueve na jakąkolwiek taryfę ulgową liczyć już nie mógł. Zbezczeszczenia ideału nikt by nie wybaczył. Toteż Kanadyjczyk wyszedł ze słusznego założenia, że zupełnie bezsensowne będzie kopiowanie mentora, od którego zapożyczył jedynie niektóre postaci i zarysy świata przedstawionego.

"Blade Runner 2049" stanowi więc niejako autorski projekt, oparty oczywiście o pewne wzorce i inspiracje zaczerpnięte od Ridleya Scotta, który tym razem nad całością czuwał w roli producenta. Dzięki temu film z łatwością przyswoją zarówno znawcy oryginału (do których twórcy licznymi nawiązaniami i smaczkami "puszczają oko"), jak i widzowie, którzy dopiero pierwszy raz zapoznają się z replikantami. Villeneueve z szacunkiem pochylił głowę przed poprzednikiem, ale tylko po to, by za chwilę buńczucznie ją podnieść i poprowadzić historię według własnych reguł.

Następca Scotta ponownie skąpał Los Angeles w ponurej postapokaliptycznej mgle przecinanej od czasu do czasu rzęsistym deszczem lub rozjaśniającym nieco depresyjny klimat białym puchem. Villeneueve nie ograniczył się jedynie do kadrowania gigantycznych hologramowych reklam i posępnych wieżowców. Z kamerą wędruje na prowincjonalną farmę z usychającym pośrodku niej drzewem. Zabiera widza na przyprószoną radioaktywnym pyłem pustynię. Funduje też wycieczkę na cyberpunkowe wysypisko. Zagląda do sterylnych laboratoriów i ekstrawaganckich rezydencji rozświetlonych jaskrawymi wnętrzami imitującymi słońce, po którym ludzkości pozostało jedynie wspomnienie. Znajduje nawet chwilę, by rozsiąść się wygodnie przy hotelowym barze rodem z kubrickowskiego horroru. Wykorzystuje znacznie więcej lokalizacji niż miało to miejsce w przypadku oryginału, a każdą sekwencję w wirtuozerskimi zdjęciami ubarwia Roger Deakins, który nominację do Oscara ma w kieszeni.

Film Denisa Villeneueve'a wgniata w fotel dopracowaniem wizualnych detali, olśniewającą pracą kamery i znakomicie uzupełniającą emocje bohaterów muzyką Hansa Zimmera. To przejaw najwyższej sztuki filmowej, jakiej możemy zaznać na kinowej sali. Film Denisa Villeneueve'a wgniata w fotel dopracowaniem wizualnych detali, olśniewającą pracą kamery i znakomicie uzupełniającą emocje bohaterów muzyką Hansa Zimmera. To przejaw najwyższej sztuki filmowej, jakiej możemy zaznać na kinowej sali.
Indywidualną ścieżką twórca "Blade Runnera 2049" starał się również podążać w opowiadaniu samej historii i jej poszczególnych wątków. O ile Ridley Scott w filmowym pierwowzorze dywagował na temat idei i celowości człowieczeństwa, o tyle Villeneueve'a bardziej interesuje kwestia samotności, emocjonalnej pustki i poszukiwania tożsamości. Na pierwszy plan często przebija się wątek humanizmu androidów i boskich zapędów człowieka, na co zresztą zwracał uwagę również poprzednik. Wszystko to sprawia, że kontynuacja "Łowcy androidów" momentami przypomina kino filozoficzne, melancholijne, niezwykle czułe i inteligentne, zatopione w domysłach i rozważaniach, z których nie sposób otrząsnąć się po końcowych napisach.

Villeneueve'owi rewelacyjnie udała się synteza artystycznego filmu z rozbuchanym wizualnie widowiskiem, które sytuuje się gdzieś pomiędzy detektywistycznym thrillerem a kameralnym dramatem o ludzkich (i nie tylko) uczuciach. Główną osią fabularną filmu jest śledztwo Oficera K. (Ryan Gosling), blade runnera tropiącego ostatnie sztuki androidów modelu Nexus. Wizyta u jednego z nich wiąże się z tajemniczym odkryciem, które zaburzy dotychczasową wiedzę o replikantach, a i samego funkcjonariusza zmusi do skrupulatnej rewizji własnej przeszłości. Kluczem do rozwiązania mnożących się zagadek stanie się odnalezienie zaginionego Ricka Deckarda (Harrison Ford) - pewnego rodzaju protoplasty bohatera granego przez Goslinga.

Detektywistyczny wątek nie tylko precyzyjnie kontroluje tempo całej opowieści, ale skutecznie przykuje uwagę widza, który z kinem science-fiction większego obycia nie ma, a kontemplacja futurystycznego Los Angeles wiąże się u niego z większym oporem. Nawet jeśli jakimś cudem nie zachwyci nas ekranowa rzeczywistość, to nadziana wyrazistymi zwrotami akcja do końca będzie trzymać w napięciu. Dystans bowiem do przebycia niemały - ponad dwie i pół godziny filmu, którego narracja posuwa się w pozornie mozolnym tempie. Ciężko jednak wyobrazić sobie, o który konkretnie fragment można byłoby uszczuplić fabułę. Każdy pojedynczy kadr i precyzyjnie zaplanowana scena stanowią przejaw najwyższego filmowego kunsztu.

Jednym z niepodważalnych atutów nowego "Blade Runnera" jest kapitalnie dobrana obsada na czele z Goslingiem i Fordem, którym z powodzeniem asystują Ana de Armas, Robin Wright, Jared Leto czy Dave Bautista. Jednym z niepodważalnych atutów nowego "Blade Runnera" jest kapitalnie dobrana obsada na czele z Goslingiem i Fordem, którym z powodzeniem asystują Ana de Armas, Robin Wright, Jared Leto czy Dave Bautista.
Równie znakomicie z filmowym rzemiosłem poradzili sobie aktorzy. Od rewelacyjnych występów epizodycznych (Dave Bautista!, Robin Wright!! Ana de Armas!!!) po dwóch tuzów, których podziwianie wiąże się z największą przyjemnością, jakiej możemy zaznać na sali kinowej. Powściągliwy, wręcz ascetyczny i szorstki Ryan Gosling, co prawda, nie jest tak charyzmatyczny i wyrazisty jak Harrison Ford, ale, jak udowodnia fabuła, wiąże się to ściśle ze specyfiką odgrywanej postaci. A tej nie dało się zagrać lepiej, bo mało kto jest tak żywiołowy w swojej posągowości jak gwiazdor "Drive".

Paradujący natomiast w wygniecionym t-shircie zamiast charakterystycznego płaszcza Harrison Ford udowadnia, że nawet dość niewielki ekranowy pobyt można zaakcentować genialnym wykonaniem. Jego 30 lat starszy Deckard to nie sentymentalne widmo dawnego blade runnera, a facet po przejściach, który ma ochotę posłuchać Sinatry i z ulubionym psem wypić whisky. Szkoda jedynie zbyt słabo zarysowanej roli Jareda Leto, którego z pewnością jest za mało, ale nawet tak długi metraż filmu nie wystarczy dla podkreślenia atutów każdego z tak rewelacyjnej obsady.

Oprócz niewykorzystanego do końca potencjału Leto, lekki minus można również postawić przy wyborze niektórych fabularnych zakrętów. Kanadyjskiemu reżyserowi jednak i tak udało się stworzyć dzieło stojące w opozycji do przeładowanych i przekoloryzowanych blockbusterów. "Blade runner 2049" z nieśpiesznym tempem narracji, paranoiczną wręcz dbałością o detale, oszałamiającymi kadrami i wyważonym aktorstwem potwierdza, że Villeneueve jest jednym z największym współczesnych wizjonerów kina i jednocześnie godnym następcą Ridleya Scotta.

Ten film nie przyciągnie 700 tysięcy widzów w trzy dni. Ma jednak wszelkie papiery na to, by za kolejne 35 lat nowe pokolenie widzów mogło mówić o legendarnym "Blade Runnerze 2049". Tak jak dzisiejsze pokolenie 40- i 50-latków wciąż żyje legendą filmu Ridleya Scotta.

OCENA: 9/10

Film

6.9
96 ocen

Blade Runner 2049 (118 opinii)

(118 opinii)
Science-Fiction

Opinie (85) 4 zablokowane

  • Tryumf obrazu i muzyki (6)

    Doradzam aby na ten film wybrać się do jednego z nowych kin. W sali kinowej w której oglądałem BLADE RUNNERA obraz był jasny ,a dźwięk dobrze , mocno ale z wyczuciem- soczyście ustawiony. Kiedy padał deszcz to czuliśmy - słyszeliśmy go wokół siebie . Wybrałem się do jednej z nowych sal kinowych celowo ponieważ mam już podobnie jak moi znajomi dość poszukiwania bohaterów na niedoświetlonym ekranie podczas wieczornych lub nocnych scen i dość rachitycznie ustawionego dźwięku -tak jest w starszych kinach wielosalowych. Piszę to po to aby starsze kina zmotywować do poprawy jakości obrazu i dźwięku .Można zmienić lampy w projektorach albo ustawić wyżej skalę jasności i podrasować dźwięk. A BLADE RUNNER to uczta dla zmysłu wzroku i słuchu. Do świata tego filmu podobnie jak do pierwszego Łowcy Androidów powracać będę wiele razy...

    • 20 7

    • Czy z synem 12 lat mozna iść?

      Nie to, zeby zrozumiał wszelkie nieanse, ale żeby pokazać mu że istnieje inne s-f niż marvelowa papka... Nie ma scen zbyt drastycznych?

      • 0 0

    • słaby

      ten film jest słaby nie wierzcie reklamie

      • 2 9

    • jako dyrektor jednego ze starszych multipleksow (1)

      czuję się wywołany do tablicy. zaciemnionym scenom nocnym mowię z tego miejsca zdecydowane "dlaczego nie?"!!!

      • 2 0

      • Dyrektor?
        Nie potrafi poprawnie złożyć zdań?

        • 1 0

    • (1)

      Czyli w którym kinie?nie bądź taki, napisz...

      • 2 0

      • chomikujpeel
        wersja hińska
        na projektorze z tesko za 999 zł w salonie 10m2

        • 6 4

  • Kino (3)

    Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Czemu w multikinie w największej sali grają "Botoks", a "Blade Runner 2049" w sali 4 ?? porażka!!!!

    • 15 1

    • Nnie tylko w multikinie

      W krewetce też największe sale zają badziewny Botox a Blade Runner puszczany jest po kątach :-(

      Niestety takiego społeczeństwa doczekaliśmy że "cycki i d*pa" wyparły ambitniejsze kino
      Rodacy! Opanujcie sie! :-) ;-)

      • 4 0

    • ..bo Botoks..

      ..to g****** papka dla bezmozgich mas. Lowca... to jest KINO, tu trzeba miec mozg.
      Pozdr!

      • 8 0

    • Raczej sukces-Vegi ! To ludzie decydują na co chodzić,nie krytycy

      • 1 6

  • Nudaaaaaa ! (1)

    Nie wiem czym się tak wszyscy zachwycają ten film jest mega nudny ! Do tego kompletnie nie trzyma w napięciu ! Na plus to że jest klimatyczny

    • 5 8

    • eh heniu heniu......

      • 3 0

  • słaby (1)

    Nie spełnił oczekiwań,nudny,płytki,oczywisty-nic ciekawego.taki przed objadem

    • 9 11

    • No....

      jak jesz objad a nie obiad...to....w sumie się nie dziwię.....Po ortografii wnioskuję że wiek młody.

      • 3 0

  • Polecam Botoks, mocny film dla inteligentnych ludzi. (2)

    • 3 19

    • inteligentnych inaczej.....rekord w bluzgach został pobity???

      • 3 0

    • siebie do nich zaliczasz? :)))

      • 3 0

  • właśnie wróciłem z kina (5)

    Słaby , przegadany niespójny bez wyraźnego przekazu . Wizualnie tez nic ciekawego

    • 14 26

    • hhehe

      może z Botoxem pomyliłeś....

      • 0 0

    • (2)

      Dokładnie takie same są moje odczucia.

      • 3 6

      • widzę coś ambitniejszego niz botox i wasze puste mózgoczaszki nie ogarniają :D (1)

        • 12 5

        • Chyba Ty nie ogarniasz

          • 1 5

    • Tylek boli ale następnym razem weź najtańszą oliwke.

      • 16 1

  • (4)

    Botoks lepszy

    • 13 46

    • hehe

      tajemnica westerplatte, tez lepsza heheh, jasne.....to tak jak powiedzieć że chrzan jest lepszy od ciastka z kremem.....

      • 0 0

    • heh (1)

      czytelnicy trójmiasto.pl raczej nie należą do tuzów inteligencji mogących pojąć tę ironie ;)

      • 10 4

      • Tu nie o ironię chodzi

        Tylko o opinię na wpis głąbie.

        • 3 3

    • Tak.

      Pewnie masz go zamiast mózgu.

      • 22 5

  • Blady ten Runner (1)

    Ale zasnąłem dopiero w 120 minucie,więc proszę nie wyzywać od prymitywów, ani nie wysyłać na Szybkich i Wściekłych czy koncert Zenka Martyniuka ! Wyrafinowanych intelektualistów i niedościgłych koneserów kina proszę o wyrozumiałość i przyjęcie przeprosin ...To się już nie powtórzy.

    • 10 6

    • Żeby mi to ostatni raz byo!

      • 2 0

  • Czekałam na tę recenzję :) (4)

    I zgadzam się z Panem Tomkiem. Film już widziałam wczoraj, na pokazie przedpremierowym, i koniecznie muszę iść jeszcze raz. Nowy "Blade runner" to kawał solidnego kina, polecam wszystkim fanom pierwszej części i science-fiction :)

    • 33 14

    • syf

      Najgorszy film jaki widziałem. To bylo mozna pokazać w 30 min. Nuda!!

      • 3 11

    • screener z torrentow to nie to samo co pokaz przedpremierowy (1)

      ale spoko wierzymy ze ogladalas

      • 3 7

      • Ja się też zgadzam

        Film za długi o pół godziny. Są momenty na siłę przeciągane. Harrison Ford jak w Gwiezdnych Wojennach słaby.

        • 3 6

    • Totalne dno

      Takiego ciągnącego się jak flaki z olejem gniota dawno nie oglądałem..masakra

      • 8 24

  • Przesadny zachwyt starej klasyki kina-Nuda......!!!!!!!! (4)

    Akcja filmu ciągnie się jak flaki z olejem, jestem fanem sci- fi Ale sposób w jaki ludzie pochylaja się nad tym filmem jest tak przesadzony jak nowe gwiezdne wojny wyprodukowane przez Walta Disneya.
    Każdy moment sceny każdy kadr trwa 5 min , kiedy gosling wchodzi, kiedy się obraca po prostu masakra. film mógłby być krótszy o godzinę co najmniej. Akcji więcej widać w reklamach przed niż w samym filmie. Ludzki zachwyt jedynie wynika z pierwowzoru, który na tamte czasy był Nowatorski i futurystyczne, obecnie taki film nie dość że nie robi wrażenie to pachnie odgrzanym kotletem po dacie spożycia. Film nie warty wyjścia do kina

    • 19 19

    • Ha ha

      Podczas seansu obserwowałam zdenerwowanie widzów, którzy pomylili seanse, spodziewając się typowej blockbusterowej sieki w stylu komiksowego marvela. A tu proszę wizualny traktat o kondycji świata i człowieka, który stał się Bogiem i twórcą. Na dodatek to niby nienośne spowolnienie tempa, za które dziękuję reżyserowi - bo o pewnych rzeczach nie można mówić i myśleć w zgiełku strzealaniny, bójek i fajerwerkowych pościgów. Nie ma nic z odgrzewanego kotleta w tym filmie - trudno żeby sequel nie tropił wcześniejszych wątków, nie odwoływał się do pierwszej części. Jest tu porażająca wrażliwość wizualna, świetne aktorstwo, jedna z najbardziej obezwładniających dystopijnych wizji świata, możliwa w naszej przyszłości, jest masa wątków, które rezonują we wrażliwych jednostkach, które zastnawiają się nad własną kondycją. No właśnie kluczem jest wrażliwość - bez niej właśnie film wydaje się nudną wydmuszką. Wielka skoda. Życzę większego uwrażliwienia. Ja nadal mam przed oczami kilka scen z Goslingiem, którego postać musi się w specyficzny sposób skonfrontować z tematem człowieczeństwa. Ten film we mnie siedzi, idę do kina po raz drugi. Wrócę do niego wielokrotnie i w domowym zaciszu.

      • 9 3

    • ..twoje SF..

      ..zaczyna sie i konczy na Transformersach. I tam pozostan.

      • 6 3

    • Yhhh (1)

      Gwiezdne wojny to gwno dla pieciolatkow. Tak jak startrek.

      • 2 10

      • nie obrażaj śmieciu GW !

        • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kultura dostępna: Miało Cię nie być

12,90 zł
projekcje filmowe

Kultura Dostępna | Miało Cię nie być

12,90 zł
projekcje filmowe

Kultura Dostępna: Miało Cię nie być

12,90 zł
projekcje filmowe