• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wykolejony potencjał. Recenzja filmu "Dziewczyna z pociągu"

Tomasz Zacharczuk
8 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Dziewczyna z pociągu - trailer:


Fani owacyjnie przyjętego bestsellera nie musieli długo czekać na ekranizację "Dziewczyny z pociągu". Zaledwie rok po premierze debiutanckiej powieści Pauli Hawkins, utrzymana w konwencji thrillera historia zawitała na wielki ekran. W tym jednak przypadku pośpiech filmowców okazał się złym doradcą. Kinowa wersja rozczarowuje monotonną narracją, realizacyjnym chaosem i apatycznym finałem bez krzty napięcia.



Miliony sprzedanych egzemplarzy, entuzjastyczne recenzje i pochlebne komentarze samego Stephena Kinga, bardzo szeroko otworzyły furtkę "Dziewczynie z pociągu" na hollywoodzkie salony. Korzystając z niesłabnącego zainteresowania powieścią Pauli Hawkins, bez przesadnych starań marketingowych, film Tate'a Taylora błyskawicznie uplasował się w czołówce najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Oczekiwania widzów były tym większe, że do współpracy zaproszono jedną z najciekawszych obecnie aktorek, czyli Emily Blunt ("Sicario", "Na skraju jutra", "Władcy umysłów"), a za kamerą stanął autor rewelacyjnych "Służących". Po kinowym sukcesie bardzo zbliżonej gatunkowo "Zaginionej dziewczyny" Davida Finchera, wydawało się, że obraz Tate'a Taylora trafi co najmniej na tę samą półkę. Oczekiwania w konfrontacji z filmową rzeczywistością rozjechały się równie szybko jak pociąg, którym podróżuje główna bohaterka książki i filmu.

Taylorowi albo zabrakło odwagi do twórczej interpretacji książkowego pierwowzoru, albo zwyczajnie pomysłu na bardziej plastyczne podejście do historii spisanej przez Paulę Hawkins. Filmowa "Dziewczyna z pociągu" bowiem aż przesadnie stara się podążać torami wyznaczonymi przez pisarkę. Ekranowa historia niczym specjalnie znawców tematu nie zaskoczy, a fanów powieści nie okradnie z ulubionych fragmentów. Bardzo bezpieczne, wręcz zachowawcze odwzorowanie literackich schematów na wielkim ekranie, nie zawsze jednak sprzyja wartości filmu. To, co stanowi o sukcesie książki, niekoniecznie musi mieć przełożenie na filmową kliszę i dokładnie tę sytuację obserwujemy w "Dziewczynie z pociągu". Rozbicie fabuły na trzy indywidualne narracje, opatrzone ponadto licznymi retrospekcjami, w filmowej wersji niestety zupełnie nie zdaje egzaminu.

Tytułową dziewczyną jest Rachel (Emily Blunt), rozwódka i alkoholiczka, która nie potrafi pogodzić się z utraconym szczęściem. Marzenia o rodzinie i idealnej miłości rekompensuje sobie podglądaniem obcej pary. Do czasu, kiedy staje w centrum tragicznych zdarzeń. Tytułową dziewczyną jest Rachel (Emily Blunt), rozwódka i alkoholiczka, która nie potrafi pogodzić się z utraconym szczęściem. Marzenia o rodzinie i idealnej miłości rekompensuje sobie podglądaniem obcej pary. Do czasu, kiedy staje w centrum tragicznych zdarzeń.
W obrazie Tate'a Taylora dominuje wszechobecny chaos i nieznośna fragmentaryczność. Historia przedstawiona z perspektywy trójki bohaterów wymaga perfekcyjnej synchronizacji, a tymczasem filmowa kamera przypomina tenisową piłkę odbijaną zaciekle przez rywalizujące rywalki. Przyglądający się z sędziowskiego stołka Tate Taylor nie pozostaje bezstronny. Co naturalne, faworyzuje Rachel (Emily Blunt), zostawiając Megan (Haley Bennett) i zwłaszcza Annie (Rebecca Ferguson) scenariuszowe ochłapy i zapchajdziury. W efekcie o każdej z arcyciekawych postaci dowiadujemy się stosunkowo niewiele, a ich wzajemne relacje pozbawione są niemal zupełnie autentyczności, a w zamian nafaszerowane sztucznością. Gdy tylko filmowcy rozwijają historię jednej z kobiet, następuje drastyczne cięcie montażowe i przeskok do kolejnego wątku. Bardzo wyraźnie zaburza to porządek filmu, który pozbawiony zostaje płynności i co ważne - spójności.

A spójność jest niezwykle istotna, gdy fabuła oparta jest na emocjonalnym, kobiecym trójkącie, rozrysowanym wokół jednego mężczyzny. Rachel pogrąża się w alkoholowym nałogu i codziennej rutynie, jaką jest podróż pociągiem i podglądanie szczęśliwego życia mijanych za oknem par. Jedną z nich jest płomienny związek Scotta i Megan, który dla Rachel jest utopijnym wyobrażeniem zakończonego już małżeństwa z Tomem. Mężczyzna prowadzi teraz uporządkowane życie u boku Anny i ich wspólnego dziecka. Rodzinną harmonię i obserwacyjny nawyk Rachel zaburza niespodziewane zniknięcie Megan. Psychologiczny dramat właśnie w tym kluczowym momencie zaczyna skręcać w kierunku rasowego thrillera.

Reżyser "Dziewczyny ..." umiejętnie odnalazł się w ekranizowaniu małych, indywidualnych dramatów bohaterek, zupełnie niemal nie radząc sobie jednocześnie z konwencją thrillera. W efekcie film może zaciekawić, ale nie potrafi trzymać w napięciu, co rujnuje literacki pierwowzór. Reżyser "Dziewczyny ..." umiejętnie odnalazł się w ekranizowaniu małych, indywidualnych dramatów bohaterek, zupełnie niemal nie radząc sobie jednocześnie z konwencją thrillera. W efekcie film może zaciekawić, ale nie potrafi trzymać w napięciu, co rujnuje literacki pierwowzór.
To, co jednak zgrabnie i płynnie udało się zobrazować na łamach książki, nie wypada już tak dobrze w filmowej wersji. W dziele Taylora, nieudolnie rozdzielonym pomiędzy trzy bohaterki, zanika gdzieś magia dreszczowca. Najwięcej emocji dostarcza moment zniknięcia jednej z kobiet, najmniej - paradoksalnie - sam finał, pozbawiony typowego w thrillerze suspensu. Ostatnie sekwencje ogląda się już z przymrużonym od zmęczenia okiem, a końcowe rozwiązanie nietrudno przewidzieć. Taylorowi znacznie lepiej wychodzi mozolne konstruowanie podtekstu całej opowieści, aniżeli przejście do sedna zdarzeń. W natłoku dłużących się monologów Rachel i fragmentarycznych urywków z życia Megan i Anny, bardziej niż fabułą zaczynamy się interesować tym, co popija Rachel lub jak bardzo Haley Bennett przypomina Jennifer Lawrence. Wątek kryminalny umyka nam niczym pociąg, na który zaspaliśmy.

Twórcy "Dziewczyny z pociągu" zupełnie nie poradzili sobie z przeniesieniem wielowarstwowej historii na wielki ekran, co w perspektywie świetnych aktorskich kreacji pozostawia tym większy niedosyt. Znakomicie w roli zakompleksionej alkoholiczki, zmagającej się z zanikami pamięci, odnajduje się Emily Blunt, która udowadnia, że poza postaciami niezłomnych wojowniczek ("Sicario", "Na skraju jutra") w bardzo wiarygodny sposób potrafi odzwierciedlić naturę kobiet po przejściach. Nawet mimo dość odległego od książkowego oryginału wizerunku Rachel (skromny makijaż i niechlujny ubiór to za mało). Na uwagę zasługuje również o tyle eteryczna, co tragiczna postać Megan, w wykonaniu Haley Bennett. Na tle kobiet z filmową klasą, słabo wypadają panowie. Justin Theroux w roli Toma zwyczajnie nie przekonuje, zaś Luke Evans jako Scott jest marną, mizoginiczną imitacją postaci odgrywanej przez Bena Afflecka w "Zaginionej dziewczynie".

Twórcom filmowej "Dziewczyny z pociągu" prawdopodobnie pozostaje jedynie marzyć o sukcesie autorki literackiego pierwowzoru. Film Tate'a Taylora jest jedynie poprawnym thrillerem, który nie dostarcza takich emocji, na jakie zasługuje zekranizowana historia. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że reżyser nieco wykoleił pociąg, którym podąża główna bohaterka. Wyhamował, aż za mocno, z kreatywnością, skupiając się jedynie na asekuracyjnym trzymaniu kierunku, w którym ta filmowa maszyna ma podążać. Zwyczajnie zabrakło paliwa, aby porwać widza w niepokojącą i pełną napięcia podróż w głąb ludzkich namiętności, wewnętrznych dramatów i mrocznych tajemnic, które są aż nadto oczywiste.

OCENA: 5/10

Film

5.4
31 ocen

Dziewczyna z pociągu (17 opinii)

(17 opinii)
Thriller

Opinie (39) 2 zablokowane

  • ... relacji Elbląg - Kaliningrad. Królowa prostytutek...

    • 2 1

  • dreszcz

    Niestety nie mogę zgodzić sie z opiniami i recenzją.Moze nie jestem profesjonalistką ale film mi sie bardzo podobal.Doskonała gra emocji jakiej dawno nie widziałam i nie czulam.Ksiązka przyznam dość dziwna ale przebrnelam natomiast film wywarl na mnie ogromne wrazenie a postać Rachel zagrana z ogromną lekkoscią a jednocześnie w sposob niezwykly.Nie jest to film akcji do ktorych przywykliśmy a ktorych moze juz dosc w kinie.Dla mnie super.Brawo brawo Emily.

    • 9 6

  • Rywalizujace rywalki, powtorzenia, tanie porownania, skladnia nie wiadomo skad....

    .... fatalna "recenzja".

    • 9 1

  • Beznadziejny film ,stracony czas

    • 15 4

  • kiepska książka, kiepski film... (9)

    niczym nieuzasadniony zachwyt nad książką. trudno oczekiwać by filmowa adaptacja podciągnęła marny pierwowzór

    • 86 20

    • Dokładnie to samo chciałam napisać. (7)

      Przeczytałam tą książkę i zastanawiałam się nad czym ten zachwyt. Bardzo płytka.

      • 28 6

      • ksiązka płytka i źle napisana (6)

        • 21 4

        • A od kiedy "niepłytkie" książki stają się bestsellerami? (5)

          Harry Potter, 150 paszczy greja czy inny badziew jest tego przykładem.

          • 11 8

          • 150 paszczy

            - świetne :)

            • 4 0

          • Prośba harry potter gdyby Rowling była odważna i uśmierciła głównego bohatera na koniec(ostatni horkruks) i okazałoby się, że to jednak neville jest wybrańcem który zabija voldemorta byłby wręcz doskonały jeśli chodzi o twist w historii.

            Fakt, Rowling kosmicznego warsztatu nie ma co widać w napisanych przez nią kryminałach ale cały świat wymyślony przez nią w harrym potterze jest jedyny w swoim rodzaju i nie podrobienia. To tak jak elfy które na zawsze będą kojarzone z Tolkienem.

            • 6 3

          • Hary jest SUPER!!! (2)

            • 21 6

            • Dokładnie (1)

              Gorzej z realizacjami filmowymi...

              • 4 2

              • Milenium

                • 6 2

    • dokładnie tak

      Jak film ma trzymać w napięciu, jeżeli książka nie trzyma? Po rozczarowaniu książkowym, na film na pewno nie pójdę i w telewizji też będę omijać z daleka. Dobry to książka miała PR i tyle.

      • 8 4

  • Nie znam filmu. Książka beznadziejna.

    • 20 14

  • Szkoda, kiepska książka, ale myślałam, że film będzie super

    A tu widać klops. Pomysł na książkę fajny, ale słabo to napisane i literacko i również psychologicznie. Triller? - to jakiś chyba żart

    • 17 9

  • Poczekajcie na moją...

    :-))

    • 0 9

  • Dużo lepszy niż książka! 8/10

    • 4 12

  • Ktoś musiał włożyć sporo pieniędzy w wylansowanie tak nędznej książki

    Kupiłem, Przemęczyłem (przez duże P) z nadzieją, że "się rozkręci", a zakończenie rozwali mnie na łopatki. Nic z tych rzeczy - zmarnowany czas i pieniądze :( Ale dystrybutor cel osiągnął.

    • 48 14

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Etnomatograf. Kino w muzeum | maj 2024

impreza filmowa, projekcje filmowe

Norifest. Spirited Away: W krainie bogów | Norifest i Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, DKF, spotkanie

Norifest - Festiwal Kultury Azjatyckiej

projekcje filmowe, spotkanie, warsztaty