• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tragedia na wielkim ekranie. Recenzja filmu "Smoleńsk"

Tomasz Zacharczuk
9 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 


Sześć lat po pamiętnych kwietniowych wydarzeniach tragedia smoleńska znów rozgrzewa opinię publiczną. Po kilku nieudanych podejściach film Antoniego Krauzego wreszcie ujrzał światło dzienne. Podczas gdy śmierć pary prezydenckiej i 94 pozostałych osób potrafiła choć na chwilę zjednoczyć Polaków, tak filmowy "Smoleńsk" może jedynie pogłębić różnice i podziały, prezentując do tego dość marny poziom artystyczny.



To, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w lesie w okolicach Smoleńska na stałe zapisało się na kartach polskiej historii i głęboko wryło się w serca milionów Polaków. Śledzenie dramatycznych doniesień z Rosji, a później oglądanie pogrzebowych uroczystości na przemian napawało smutkiem, szokiem i niedowierzaniem. I w takim też tonie utrzymany jest film Antoniego Krauzego. Sporo tu jednak dodatkowej goryczy, żalu i desperackiej próby wyjaśnienia okoliczności smoleńskiej tragedii.

Twórcy filmu od niemal pierwszego kadru konsekwentnie trzymają się obranego kursu i punkt po punkcie odhaczają na ekranie kolejne argumenty na poparcie tezy o zamachu w Smoleńsku. Brakuje jednak przeciwwagi czegoś, co pozwoli widzowi samodzielnie wyciągnąć wnioski i skonfrontować ze sobą często sprzeczne sygnały. Taka jednak była wizja reżysera, który miał pełne prawo nadać filmowej historii autorskich kształtów i nasycić ją własnymi przekonaniami. W efekcie dostajemy przeraźliwie jednostronny i płytki emocjonalnie obraz posmoleńskiej rzeczywistości.

Nina (Beata Fido) drogą dziennikarskiego śledztwa próbuje rozwikłać okoliczności katastrofy smoleńskiej. Stopniowo staje się zwolenniczką teorii o zamachu. Nina (Beata Fido) drogą dziennikarskiego śledztwa próbuje rozwikłać okoliczności katastrofy smoleńskiej. Stopniowo staje się zwolenniczką teorii o zamachu.
Mnożące się z każdą minutą wątki polityczne i kontrowersje wokół śledztwa niestety w przygniatający sposób tłumią ludzkie, indywidualne dramaty. Niewiele jest w "Smoleńsku" momentów refleksji i zadumy nad portretem ofiar, które potraktowane zostały bardzo ogólnikowo. Społeczny i polityczny przekrój, jaki prezentowali pasażerowie pechowego Tupolewa, mógłby stanowić grunt pod interesujące pojedyncze filmowe historie. Szumnie zapowiadana przez producentów filmu rekonstrukcja relacji między prezydentem a pierwszą damą nijak ma się do ekranowej rzeczywistości. Para prezydencka i specyficzna więź łącząca małżonków gubi się w reżyserskim chaosie. Postać Lecha Kaczyńskiego pojawia się zresztą dopiero w połowie filmu. Ekranowej Marii Kaczyńskiej w filmie jest jeszcze mniej. Antoni Krauze spektakularnie zmarnował potencjał psychologicznej analizy tragicznie zmarłych w Smoleńsku. Szkoda tym większa, że reżyser w "Czarnym Czwartku" doskonale potrafił oddać osobiste dramaty swoich bohaterów na tle dramatycznych wydarzeń na Wybrzeżu.

Sporo niechlujstwa i nieładu znajdziemy w warstwie technicznej filmu. Niezłe zdjęcia Michała Pakulskiego nikną w montażowym rozgardiaszu. Film jest niemiłosiernie pocięty, nieznośnie fragmentaryczny i przeładowany liczbą scen. Nie trzeba być wprawionym kinomanem, żeby bez problemu zauważyć, że "Smoleńsk" przeszedł kilka etapów montażowych, a każdy z nich nadzorowała chyba inna osoba. W rezultacie dochodzi do absurdalnych sekwencji, w których bohaterowie wymieniają między sobą po jednym zdaniu i następuje bezmyślne cięcie. Problem z finansowym dopięciem przedsięwzięcia widać gołym okiem w podrzędnej jakości efektach specjalnych, które przyprawiają o ból głowy.

Doświadczonemu filmowcowi, jakim jest Antoni Krauze, nie wypadało całkowicie oblać testu z reżyserskiego fachu, toteż znajdziemy w "Smoleńsku" kilka porządnie skręconych sekwencji, przykrytych jednak nadmiarem materiałów telewizyjnych. Zwłaszcza początek filmu przypomina bardziej dokumentalny reportaż z posmoleńskich wydarzeń aniżeli fabularną opowieść o kulisach tragedii. Swoją robotę bez zarzutu wykonał za to Michał Lorenc, któremu kolejny raz udało się stworzyć nienachalną, ale bardzo klimatyczną ścieżkę dźwiękową, która w odpowiednich momentach intonowała smutną melodię ekranowych dramatów.

Postać prezydenta Lecha Kaczyńskiego (Lech Łotocki) pojawia się dopiero w połowie filmu. Tak naprawdę niewiele dowiadujemy się o tej postaci. Postać prezydenta Lecha Kaczyńskiego (Lech Łotocki) pojawia się dopiero w połowie filmu. Tak naprawdę niewiele dowiadujemy się o tej postaci.
Uzupełnieniem artystycznej (warte podkreślenia) porażki "Smoleńska" jest z jednej strony przerysowane, a z drugiej zaś jałowe aktorstwo. Paradoksalnie najlepiej prezentują się tu odtwórcy dalszoplanowych ról (Aldona Struzik jako Generałowa czy obiecujący Lech Łotocki w roli prezydenta Kaczyńskiego). Kreacje Redbada Klynstry (Redaktor) czy Jerzego Zelnika (Dyplomata) zakrawają już o niezamierzony komizm i karykaturalne przeładowanie. Prawdziwym aktorskim nieszczęściem, jakie przydarzyło się filmowi jest jednak Beata Fido w głównej roli telewizyjnej reporterki. Fatalne umiejętności (bądź ich brak) widoczne są w każdym posągowym geście i bezuczuciowym słowie wypowiadanym przez bohaterkę. To zatrważający przykład anty-aktorstwa spod znaku produkcji typu "W-11" lub "Szpital", zupełnie nieadekwatny do tragicznej historii wokół której bazuje "Smoleńsk".

W pogoni za chęcią udowodnienia swoich tez za wszelką cenę Krauze traci wyczucie ekranowej historii, która ciągnie widza na poboczne tory, odrywając go od rodzinnych i indywidualnych dramatów ofiar katastrofy smoleńskiej i ich bliskich. Największego ładunku emocjonalnego dostarczają archiwalne zdjęcia telewizyjne, podczas gdy ekranowe postaci snują się jedynie po fabularnej osi opowieści. W konsekwencji "Smoleńsk" paradoksalnie nie wzbudza aż takich emocji, jakich moglibyśmy się spodziewać. Wątek dziennikarskiego śledztwa urywa się w martwym punkcie, pozostawiając jałową dziennikarkę samą sobie. Z kolei poprawnie zrealizowanym zabiegiem było fragmentaryczne ukazanie tragicznego lotu Tupolewa. Nie dostajemy od razu na tacy finalnej katastrofy. Dwuwarstwowa narracja prezentuje nam kulisy reporterskiego dochodzenia, a gdzieś pomiędzy kadrami skrywa się historia, która dzieje się na pokładzie samolotu.

Filmowy "Smoleńsk" swoją kiepską artystycznie jakością nie współgra z ogromem tragedii z jaką musieli zmierzyć się nie tylko bliscy ofiar smoleńskich, ale i wszyscy Polacy. Przesiąknięta polityczną agitacją opowieść z pewnością oddaje hołd zmarłym, ale tylko po to, by stanowić wyjściową bazę do przemycania kolejnych teorii na temat katastrofy. A przecież para prezydencka, ale również doświadczeni politycy, wojskowi, stewardessy czy piloci zasługują na to, by opowiedzieć ich historię w godny i wielopłaszczyznowy sposób. Taki, który pozwoli widzowi pomyśleć, a nie tylko stworzy okazję do jeszcze głębszych podziałów. Pozostaje mieć nadzieję, że nigdy więcej nie będziemy świadkami takich wydarzeń ani takich filmów.

OCENA: 3/10

Film

5.5
51 ocen

Smoleńsk (147 opinii)

(147 opinii)
Dramat

Opinie (531) ponad 20 zablokowanych

  • tezeba zobaczyc

    wazny film, kazdy powinien go obejrzec. Duzo faktow, ktore byly przemilczane lub 'rozwadniane' przez media w czasie rzadow PO-PSL. Polecam

    • 1 2

  • Trójmiasto to jednak jeden wielki lemingrad

    • 2 1

  • Na filmwebie i wielu innych miejscach recenzje a nawet oceny pojawiały się zanim film trafił na taśmę (5)

    Generalnie jestem zawiedziony produkcją, oceniam ją całościowo 5/10 i dając 6/10 za odwagę bowiem nie łatwo było ten film zrealizować.
    Co istotne fakty przytoczone w filmie miały miejsce i powinny stanowić ważny element śledztwa.

    • 3 4

    • w filmwebie nie da się ocenić filmu przed premierą (4)

      więc bajek nie opowiadaj

      • 0 1

      • Napisałem wyraźnie " recencje i wielu innch miejscach" oraz "a nawet" (3)

        Kilka najważniejszych wątków krytykujących film na filmwebie ma datę przed premierą. Do tego bardzo dużo łapek w górę mają topowe wątki napisane przed 9 września.
        Spora ilość użytkowników zadeklarowało dawanie 1 od razu po odblokowaniu. sami o tym piszą gdy trolują.
        Oceny negatywne w głosowaniu na film pojawiały się w innych miejscach niż filmweb.

        Film jest na 5 + 1 za odwagę. Nierówny i z niewykorzystanym potencjałem. Natomiast zawiera całą paletę wrzutek medialnych i elementów wojny informacyjnej z czym mieliśmy wszyscy do czynienia.

        • 0 0

        • recenzje rzecz jasna (2)

          • 0 0

          • w ciągu 10 minut mogłeś edytować tekst (1)

            po co nowy post?

            • 0 0

            • niestety już się nie dało choć daty systemowe wskazują na upływ 6 :)

              • 0 0

  • Dla redaktorka ocena 0/10 (2)

    Zenujacy poziom podpuszczania. Gdzie obiektywizm??!!

    • 4 6

    • (1)

      Obiektywnie rzecz biorąc ten film to propagandowy pislamski gniot z gatunku fikcja... Jeśli chcesz pochwał filmu to może oberzyj tvpis czyli tv dla ciemnego ludu.

      • 5 4

      • co taki bubek jak ty może powiedzieć o fikcji skoro pewnie g(w) wie w temacie?

        • 0 1

  • (6)

    Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: Nie, bo to ruskie symulatory. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: będziemy mieli katastrofy. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej. Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy Follow me nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitana
    TU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów

    • 12 5

    • Szkoda czasu :-(

      Do tych PiSowskich przygłupów i tak nie dotrą takie konstruktywne wnioski

      • 2 0

    • nie wiem, jak wyprosiłeś instruktora z kokpitu

      ale prezydenta czy generała byś nie wyprosił. Teraz można pisać, że tak, ale bądźmy realistami.
      Jak ktoś stoi mi za plecami a rysuję na ekranie komputerowo, to od razu spada mi wydajność pracy i popełniam błędy. A co dopiero w samolocie...

      • 0 0

    • Bardzo ciekawa wypowiedź (1)

      Dziękuję że można tu przeczytać coś sensownego i tak kompetenego

      • 3 1

      • przecież on samolot to może widział na lotnisku więc o jakich kompetencjach mowa

        • 0 2

    • Nie jestem zwolennikiem teorii o zamachu, ale ty nie jesteś pilotem, inaczej nie pociskałbyś takich bredni.

      "Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi"

      Mgła to z definicji chmura, której podstawa dotyka ziemi.

      "Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki."

      Po czymś takim straciłbyś już uprawnienia, że w normalnych warunkach nie miałeś paliwa aby dolecieć do lotniska zapasowego, więc przestań kocopoły pociskać.

      • 1 3

    • Ale kto niby był w tym kokpicie jak już ustalono oficjalnie że nie było nikogo?
      Po co opowiadasz bzdury?

      • 1 3

  • Bliźniak ma krew na łapach

    • 2 0

  • Zamach? (5)

    Samolot z prędkością 280 km/h w pozycji odwróconej i nachyleniu 30 stopni zawadził ogonem o ziemię. Spowodowało to oderwanie tylnej części, przy jednoczesnym wyrwaniu z niej statecznika pionowego (z szachownicą). Statecznik ten zarył się w ziemię iglicą, a tylna część opadła gwałtownie na ziemię, w którą się zaryła obudową środkowego silnika i silnikiem lewym. Spowodowało to rozerwania tej obudowy silnika środkowego oraz rozdarcie obudowy silnika lewego i obrót całego elementu wyhamowanego gwałtownie z prędkości 280 km/h przez ziemię.
    Zaraz potem pozostała część samolotu (już wyhamowana częściowo przez oderwanie ogona), pozbawiona usztywnienia tylnego zaczepiła o ziemię kikutem skrzydła lewego, co spowodowało nagły skręt w prawo i uderzenie kabiną w ziemię oraz przełamanie się kadłuba za nią. Jednocześnie nastąpiło przełamanie centropłata najsztywniejszej części samolotu spowodowane siłą bezwładności spowodowaną nagłym skrętem. Za zniszczenia spadających obiektów odpowiada energia wydzielająca się w momencie uderzenia. Przy swobodnym spadaniu energia potencjalna (związana z wysokością na jakiej znajduje się obiekt) przekształca się w energię kinetyczną (związaną z prędkością z jaką spada obiekt). W przypadku, gdy obiekt spada z kilkunastu metrów prędkość uderzenia w ziemię wynosi około 50km/h. W przypadku samolotu to jednak nie wszystko, gdyż trzeba doliczyć prędkość w ruchu poziomym, około 200-250 km/h. Ponieważ energia kinetyczna jest proporcjonalna do KWADRATU prędkości, to ten drugi składnik jest 16-25 RAZY WIĘKSZY (a więc powoduje odpowiednio większe zniszczenia). Oczywiste jest, że ten "upadek z kilku metrów" to wymysł pisowskiej propagandy, bo energia związana z samym spadaniem jest ZNIKOMO MAŁA w porównaniu z energią związaną z lotem w poziomie. Samolot zarył grzbietem kokpitu w ziemię z ogromną energią (a nie ślizgał się brzuchem, jak by chcieli niektórzy), z prędkością 280 km/godz., wyhamowując na długości może 1m (?- ile się wbił w ziemię?) w czasie 0,2 sek (czas wbijania się w ziemię) . Dach i pokład w przedniej części zostały zmiażdżone i roztarte. Pasażerowie ważyli wtedy ok. 40x więcej, niż normalnie (ważący np. 70 kg Gosiewski miał siłę bezwładności 2,8 tony!) Oni wszyscy byli zgniatani taką siłą (ci z tyłu może mniejszą, bo dłuższy odcinek hamowania). Fotele z pasażerami oderwały się od podłogi i razem ze ściankami runęły do przodu , tworząc miazgę stalowo-ludzką. Im bliżej przodu, tym większa masakra i destrukcja ciał. Jak z tej miazgi wydobywać , dobierać i składać szczątki (wg DNA?, szufelką?). Rosjanie *powybierali* najlepiej, jak się dało (gdzie szukać nogi prezydenta, części Gosiewskiego?). Mam nadzieję, że wyjaśniłem te kwestie. Jeśli nie, to poproszę o ew. pytania. Pozdrawiam serdecznie!

    • 5 2

    • (3)

      1. Na jakiej wysokości samolot zahaczył o drzewo?
      2. Ile drzew? Jakiego gatunku i grubości?
      3. Z ilu metrów spadł zanim zarył?
      4. Ile metrów miało skrzydło oraz kikut skrzydła po ścięciu?
      5. W jaki sposób samolot przewrócił się na grzbiet?
      6. Skąd brak synchronizacji w czarnych skrzynkach, niezgodność w komendach kontrolerów, błędne pomiary na rejestratorach, problem z zasilaniem przed uderzeniem?
      7. Skąd cząsteczki wysokoenergetyczne na 100% pewnych urządzeniach pomiarowych?
      8. Wymieniasz "pisowską propagande". Rosyjskiej i peowskiej nie było?

      • 0 3

      • Byłem pewien że airlinepilot (prawdopodobnie tylko na komputerze PC, konsoli lub w marzeniach sennych) nie udzieli odpowiedzi.

        • 0 1

      • (1)

        Nie. Nie było.

        • 2 1

        • Obiektywizm pierwszorzędny.

          • 0 0

    • "tworząc miazgę stalowo-ludzką"

      więcej tam stopów aluminium, niż stali

      • 0 0

  • To miło, ze tyle osób już obejrzało ten film:) (2)

    A tak serio- myślę, że większość nie widziała i pewnie się nawet nie wybierze. Proponuję sobie uzmysłowić, że: 1.film powstał za prywatne pieniądze, więc komentarze w tej mierze są bez sensu, natomiast niby-śledztwo państwowe za DonaldaT było za nasze podatki - a to nikogo nie boli - śmieszne, co? 2. Złośliwości dla p.Prezesa są prostactwem - akurat on NAPRAWDĘ stracił tam rodzinę - nic nie musi udawać, i tak mało o tym mówi, ja mówiłbym więcej. 3. Przypominam,że zginęli tam nie tylko politycy PIS - byli też członkowie wszystkich ważniejszych partii, wojskowi, duchowni różnych wyznań i działacze zgoła bezpartyjni. Życzę wam podobnych mądrości jak te na temat Waszych krewnych.

    • 1 3

    • (1)

      Wierzycie metafizycznie w wybuchy, my racjonalnie w nie wątpimy... Mówicie zamach, trotyl "sekta pancernej brzozy"... A to przecież wasza religia! To wy wierzycie w natchnione raporty Zespołu Down.. upps.. Macierewicza i jego trzech wiernych kolędników niczym w Ewangelię. To wy metafizycznie wierzycie w trotyl, hel, mgłę, magnes do aluminium, zamachy, podczas gdy my racjonalnie w to wątpimy. Wiary w objawione święte księgi nic wam nie zakłóca. Nie obchodzi was, że nikt z Maciorowych ekspertów z bliska nie badał brzozy, ba nawet nie był w Smoleńsku! Nie obchodzi was, że na miejscu wypadku wszystko zostało dokładnie zmierzone i zbadane, że polscy eksperci i prokuratorzy z bliska badali wszelkie ślady na wraku, dostali wierne kopie czarnych skrzynek i nikt nie podważa ich autentyczności. Wy dalej zarzucacie komisji Millera, że pracowała na kopiach nagrań z czarnych skrzynek. Nie wiecie lub nie chcecie wiedzieć, że w takich wypadkach nikt i nigdy nie pracuje na oryginałach, bo oryginały można zepsuć. Zawsze pracuje się na kopiach. W Smoleńsku znaleziono czarne skrzynki. Zostały zaplombowane, potem Polacy i Rosjanie zawieźli je do Moskwy. Tam trafiły do sejfu, sejf został zaplombowany rosyjskimi i polskimi pieczęciami. Potem Rosjanie i Polacy otworzyli sejf. Wspólnie wykonano kopie z oryginału. Jedną z nich dostaliśmy my. Kopia jest w pełni wiarygodna! Nie podważają waszej wiary zdemaskowane kłamstwa o trotylu na wraku i o polskich lekarzach który według was nie przeprowadzali autopsji ofiar wypadku. Waszej ślepej wierze nie przeszkadza, że raporty polskiej komisji powstały na podstawie badań wraku. Nie dziwi was brak JAKICHKOLWIEK oznak eksplozji na zapisach z rejestratorów i milczenie pilotów w ostatnich chwilach przed katastrofą. Milczenie zakończone okrzykami zdziwienia i przekleństwami po zderzeniu z drzewami! Nie przeszkadza fakt, że nawigator z precyzją automatu i całkowitym spokojem odczytywał wysokości do samego końca- 60, 50, 40, 30, 20 metrów kiedy podejście Protasiuk MUSIAŁ zakończyć na 120 metrach!!! Wykrywacze wykrywają cząstki wysokoenergetyczne, takie same jak w paście do butów czy wodzie po goleniu, nie mówiąc już o prezydenckich małpkach a wy święcie wierzycie, że, to TROTYL bo tak stwierdzili uczeni w piśmie z gazety, która zresztą z tych twierdzeń szybko się wycofała i Maciorowi faryzeusze. Nie przychodzi wam do głowy choćby cień refleksji nad tym, że samolot rozpadł się na tysiące kawałków po zderzeniu z ziemią najmniej wytrzymałą częścią kadłuba- wierzchem kabiny pasażerskiej w locie odwróconym. Nie zastanawiacie się ani sekundy, dlaczego kontrolerzy ruchu lotniczego za Smoleńska do samego końca mówili WARUNKÓW DO LĄDOWANIA NIE MA i do samego końca NIE WYDALI ZEZWOLENIA NA ŁĄDOWANIE. Wierzycie święcie w objawienia tzw. Komisji Maciorowicza choć ta nie pracowała NA JAKIMKOLWIEK materiale dowodowym. I wy śmiejecie się z nas, mówiąc "sekta pancernej brzozy"??? Odpowiem wam Gogolem "Z kogo się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie! ". Bo to wy jesteście zaczadzeni ślepą wiarą, odartą z wszelkiego krytycyzmu. Jeśli jest jakaś smoleńska religia albo sekta, to tylko wasza! My racjonalnie stawiamy pytania i wciąż jesteśmy niewierzący.

      • 3 1

      • Zależy kto wykonuje te kopie, z czego i czy pokrywają się z resztą zapisów. A niestety tak nie jest.
        Natomiast urządzenia do wykrywania materiałów wybuchowych które użyto nie reagują na żadną pastę o jakich piszesz bo to urządzenia pomiarowe, certyfikowane. Producent to wielokrotnie podkreślał w mediach.

        • 0 0

  • Mam nadzieję że kiedyś ktoś opublikuje (12)

    rozmowę Lecha z Jarosławem i wtedy będzie wyprowadzka z Wawelu.

    • 500 87

    • co wyście się lewacy tak uczepili tej rozmowy? no słucham co według was oni tam (1)

      mówili?, bo na razie się bardzo sr*cie z tą rozmową, ale nie piszecie o co wam chodzi.

      • 1 6

      • Pewnie chodzi o to, że LK zadzwonił do JK

        i przedstawił problem z lądowaniem we mglę, zaś LK polecił Mu lądować, bo inaczej misja będzie ośmieszona, że opozycja i świat obśmieje wszystkich z samolotu...

        • 6 1

    • Treść jest znana (1)

      Lech: mogą byc problemy z ładowaniem
      Jarosław : a od czego masz generała lotnictwa na pokładzie...

      • 42 2

      • a co lub kogo

        chcieli ładować, bo nie kumam?

        • 0 1

    • (2)

      Ja bym chętnie poznał rozmowy Tuska z Putinem!

      • 7 24

      • A ja twoją i twojego psychiatry

        • 9 3

      • a ja Putina z Antkiem i Jarkiem

        • 21 1

    • Nie wyprowadzka

      tylko wykopki na Wawelu

      • 34 4

    • (3)

      Jasne, Michnik z Kiszczakiem na Wawel !!!!

      • 16 58

      • Przecież (2)

        Michnik żyje. O co ci chodzi?

        • 46 4

        • (1)

          Ale miejsce już możecie szykować !

          • 7 28

          • Szykujemy:-)

            Dla tego bezzębnego buca bez żony.

            • 32 6

  • mi się film podobał, moim zdaniem pokazuje prawdę o kłamstwach ekipy rządzącej (2)

    która oddała śledztwo w ręce rosjan, choć nie powinna, bo lot był wojskowy- tu też lemingi się nie zgodzicie i będziecie bronić tuska? oczywiście jest tu zmasowany atak lemingów i lewactwa, ale tym bardziej warto pójść na ten film

    • 4 4

    • "oddała śledztwo w ręce Rosjan"

      nie oddaliśmy; to oni sobie sami je wzięli. Już widzę, kiedy oddajemy Czechom śledztwo w podobnej sytuacji...

      • 2 1

    • masz rację - lot był wojskowy

      bo uznano, że wszyscy polegli...

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kim jesteś, Hamlecie? NT live w Helios na Scenie

44,90 zł
projekcje filmowe

Filmowe Poranki: Tomek i Przyjaciele, cz. 6

28,90 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kim jesteś, Hamlecie? NT live w Helios na Scenie

44,90 zł
projekcje filmowe