• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Czas krwawego księżyca". Scorsese znów w formie

Tomasz Zacharczuk
21 października 2023, godz. 08:00 
Opinie (26)

Na plan najnowszego filmu Martin Scorsese zabrał książkę Davida Granna, Leonarda DiCaprio i Roberta De Niro, całą masę sprzętu i tabun ludzi do pomocy przy nakręceniu tego epickiego dzieła. Na pewno natomiast nie zabrał... nożyczek, którymi mógłby odcinać kupony od swojej reżyserskiej sławy. Mówimy przecież o 80-letniej ikonie współczesnego kina, która nikomu niczego nie musi już udowadniać. Scorsese tymczasem niezaspokojoną ambicją i niespotykanym jak na ten wiek głodem eksperymentowania sprawił, że "Czas krwawego księżyca" jest jego najlepszym filmem od premiery "Wilka z Wall Street". Filmem ocierającym się momentami o ideał, ale jednocześnie popadającym chwilami w dramaturgiczną stagnację i fabularny impas.



Wspomniana na wstępie książka Davida Granna ("Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI") posłużyła Martinowi Scorsese jako materiał źródłowy, na którym legendarny już reżyser oparł swój najnowszy projekt. W 2017 roku amerykański reportażysta opisał tragiczne losy plemienia Osagów, które na początku XX wieku dorobiło się niebywałej fortuny na ropie naftowej. Firmy zajmujące się jej wydobywaniem wypłaciły rdzennym Amerykanom, do których należały ziemie obfitujące w "czarne złoto", równowartość dzisiejszych 8 miliardów dolarów.



Osagowie na potęgę zaczęli kupować okazałe rezydencje, modne stroje i liczne samochody, zatrudniali własną służbę, a ich szoferami byli często reprezentanci białej ludności. Trudno to dziś sobie wyobrazić, mając w pamięci wizerunek Indian pielęgnowany przez dekady w amerykańskich westernach. Bogactwo okazało się jednak przekleństwem Osagów. Członkowie plemienia, wraz z coraz większym napływem nowych inwestorów, ale również pospolitych oszustów i kryminalistów, zaczęli masowo znikać. Dochodziło do seryjnych morderstw, które miejscowe władze starały się tuszować, działając często na zlecenie białych elit.

Dopiero śledztwo raczkującego jeszcze wówczas FBI zdołało przerwać eksterminację Osagów i skazać winnych ich zabójstw. Właśnie do tych prawdziwych wydarzeń i postaci nawiązuje w "Czasie krwawego księżyca" Martin Scorsese.

Recenzja filmu Recenzja filmu "Biedne istoty". Czegoś takiego już w tym roku nie obejrzymy

Ernest (Leonardo DiCaprio) po powrocie z wojny w rodzinne strony poznaje Mollie (Lily Gladstone), dziedziczkę wielkiej fortuny zbitej na ropie naftowej. Wkrótce bliscy kobiety zaczynają ginąć, a w sprawę zamieszany jest wuj Ernesta, któremu mężczyzna jest bezwarunkowo lojalny. Ernest (Leonardo DiCaprio) po powrocie z wojny w rodzinne strony poznaje Mollie (Lily Gladstone), dziedziczkę wielkiej fortuny zbitej na ropie naftowej. Wkrótce bliscy kobiety zaczynają ginąć, a w sprawę zamieszany jest wuj Ernesta, któremu mężczyzna jest bezwarunkowo lojalny.

Scorsese w formie z dawnych lat, ale też z nowymi pomysłami



Wielu widzów nurtowało pytanie, w jakim kierunku pójdzie twórca "Chłopców z ferajny" czy "Taksówkarza". Czy najnowszy projekt Scorsese okaże się dawkującym stopniowo napięcie rasowym kryminałem, czy może jednak epickim westernem z modernistycznym sznytem? Sam mistrz natomiast postanowił wszystkich wyprowadzić w pole i zinterpretował książkę Granna po swojemu, odchodząc momentami w tej wersji dość znacznie od charakterystycznego autorskiego stylu. Widać to przede wszystkim w tempie narracji.

W "Infiltracji" czy "Wilku..." Scorsese potrafił wystrzelić w kierunku widza całą serię scen, maniakalnie wręcz żonglując lokacjami, postaciami i wątkami. "Czas krwawego księżyca" zrywa z tą teledyskowością i zaprasza widza do kontemplowania poszczególnych ujęć, skrupulatnego przyglądania się bohaterom, zbierania wszystkich dygresji i pieczołowitego składania ich w spójną opowieść. W zasadzie o chciwości, toksyczności rodzinnych koneksji, bezrefleksyjnej podległości i instrumentalnych manipulacjach. Dawno już Scorsese tak głęboko nie eksplorował zakamarków ludzkiej psychiki i nie korzystał z tak wielu poznawczych perspektyw.

W szerszym kontekście "Czas krwawego księżyca" jest oczywiście próbą rozliczenia wstydliwego dla Amerykanów okresu jawnego bezprawia, wyzysku i determinowanej żądzą bogactwa przemocy, której ofiarami byli Osagowie. Kryje się tu jednak również uniwersalna w wydźwięku opowieść o narodzinach zła, oswajaniu niesprawiedliwości i błędnie interpretowanej lojalności. Jedno jest pewne - bardziej od faktów i napędzania akcji Scorsese interesuje ludzka natura i jej niepokojąca skłonność szybkiego adaptowania się do warunków, w których zbrodnia nie jest występkiem, a akceptowalną metodą postępowania.

Scorsese nie sili się ani na klasyczny western, ani na rasowy kryminał. Imponuje reżyserską odwagą i własną wizją, ale brakuje w niej jednak głębszych emocji i dramaturgii. Scorsese nie sili się ani na klasyczny western, ani na rasowy kryminał. Imponuje reżyserską odwagą i własną wizją, ale brakuje w niej jednak głębszych emocji i dramaturgii.

Kompozycja piękna, ale niedoskonała



Bezsprzecznie "Czas krwawego księżyca" jest dziełem monumentalnym, a z takimi w dzisiejszym kinie mamy okazję obcować coraz rzadziej. Scorsese zamaszystym ruchem kamery tworzy coś na kształt westernowej przypowieści, która może być fascynującym przedmiotem analiz i dyskusji. Ale w kinie chodzi przecież nie tylko o rozkładanie filmu na czynniki pierwsze, ale przede wszystkim o czerpanie emocji i angażowanie się w fabułę. Z tym jest już wyraźny problem, bo trudno zaangażować się w coś na sto procent i utrzymać koncentrację przez trzy i pół godziny.

Potężny metraż nie działa na korzyść filmu. Scorsese nie unika fabularnych dłużyzn i dreptania w kółko po tych samych śladach. Dezorientujące jest również zawieszenie "Czasu..." pomiędzy kilkoma gatunkami, spośród których żaden w pełni nie wybrzmiewa. Nie łudźmy się, że reżyser zaprasza nas do intrygującego śledztwa dotyczącego tajemniczych zgonów Indian. Ta zagadka celowo zostaje rozwiązana przez Scorsese, jeszcze zanim dobrniemy do połowy filmu. Problem w tym, że tej brakującej dramaturgii reżyser nie rekompensuje nam już do końca filmu. Nawet w jego ostatniej godzinie, gdy tempo zostaje już dość mocno podkręcone.

To zresztą na tym etapie filmu pojawiają się wątki śledztwa FBI i sądowego procesu, po których Scorsese ledwie się prześlizguje. Tym większa to szkoda, bo zmarnowano aktorskie epizody Jessego Plemonsa i Brendana Frasera.

Będą oscarowe nominacje nie tylko dla DiCaprio i De Niro, ale równie świetnej Lily Gladstone. Zresztą "Czas krwawego księżyca" bardzo mocno włączy się w rywalizację o przyszłoroczne Oscary. Będą oscarowe nominacje nie tylko dla DiCaprio i De Niro, ale równie świetnej Lily Gladstone. Zresztą "Czas krwawego księżyca" bardzo mocno włączy się w rywalizację o przyszłoroczne Oscary.

De Niro najlepszy od lat, DiCaprio w oscarowej formie, Gladstone niekoniecznie w cieniu obu panów



Któż by jednak odczuwał brak aktorskiej jakości, mając do dyspozycji DiCaprio i De Niro. Obaj panowie zagrali wspólnie po 30 latach i po raz pierwszy w takim zestawieniu pod batutą Martina Scorsese. I jeśli nawet przygniecie nas ogromny metraż filmu, fabuła rozleniwi, a niespieszne tempo osłabi naszą koncentrację, to dla tego duetu warto te niedogodności przezwyciężyć. DiCaprio ma tu bowiem do zagrania jedną z najbardziej skomplikowanych i złożonych psychologicznie postaci w swojej karierze, a De Niro daje najlepszy popis od wielu długich lat spędzonych ostatnio na błąkaniu się po błahych komediach i przeciętnych "akcyjniakach".

Młodszy z aktorów wciela się w postać Ernesta, weterana I wojny światowej, który po powrocie do Oklahomy trafia pod kuratelę swojego wuja (De Niro), która trzyma w garści całe miasteczko i podstępnie próbuje przejąć ziemie Osagów. To właśnie "King", jak nazywają go miejscowi, chce zeswatać Ernesta z Mollie (równie znakomita, co wspomniani panowie Lily Gladstone), spadkobierczynią wielkiego majątku. Główny bohater wkrótce będzie musiał zdecydować, komu chce być lojalny - kobiecie, którą kocha, czy wujowi, który poprzez sieć intryg i kryminalnych układów bez skrupułów eliminuje współplemieńców Mollie.

Pogubiony DiCaprio, demoniczny (choć stonowany od początku do końca) De Niro oraz "dumnie cierpiąca" Gladstone to twarze "Czasu krwawego księżyca", które zostają w pamięci jeszcze długo po seansie. Zostanie też pewien niedosyt, bo Scorsese, choć ociera się o doskonałość i imponuje reżyserską odwagą (świetny i niebanalny pomysł z epilogiem), to - podobnie jak w "Irlandczyku" - znów nie zna umiaru i czasami zapomina o widzu. Te nożyczki może by się jednak przydały, ale do przycięcia filmowej taśmy.

7.5/10   Ocena autora
+ Oceń film

Film

7.8
82 oceny

Czas krwawego księżyca (26 opinii)

(26 opinii)
kryminał

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (26)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Yakari i wielka podróż

16 zł
projekcje filmowe

SPY x Family CODE: White w Helios ANIME

29,90 zł
projekcje filmowe