• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jakby komedia, ale bez luksusów. Recenzja: "Koniec świata, czyli Kogel-mogel 4"

Tomasz Zacharczuk
8 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 

Czwarta odsłona popularnej niegdyś komedii, podobnie zresztą jak poprzednia część, poza fabułą rodem z telewizyjnych telenowel i humorem jak z kiepskiego kabaretu ponownie ma widzom niewiele do zaoferowania. I właściwie trudno się temu dziwić, jeśli głównym tematem "Końca świata" jest biust Anny Muchy i gołe pośladki Nikodema Rozbickiego. Desperackim nieraz próbom rozbawienia publiczności towarzyszy na ogół poczucie zażenowania, przygnębienia i tęsknoty za czasami, gdy polska komedia nie tylko autentycznie śmieszyła, ale również o czymś opowiadała.



Niezbyt pochlebne opinie widzów i recenzentów na temat "Miszmaszu" nie zniechęciły producentów "Kogla-mogla" do kontynuowania jarmarcznej imprezy w filmowych Brzózkach. Wysoka frekwencja na widowni podczas seansów poprzedniej części, podyktowana głównie ciekawością i sentymentem miłośników oryginału, okazała się wystarczającym argumentem za tym, by dalej w wiejskiej sielance towarzyszyć Kasi Zawadzie i profesorowi Wolańskiemu. I choć tym razem twórcy na czele z reżyserką Anną Wieczur i scenarzystką Iloną Łepkowską zamiast odgrzewać stare skecze próbują nadać produkcji odrobiny świeżości, to efekt niestety zbliżony jest do tego sprzed trzech lat.

Nadal jest bowiem dziwacznie, a niewybredne żarty wprawiają w konsternację, nierzadko powodują zażenowanie, niekiedy wręcz krępują czy po prostu sprawiają, że ma się ochotę zapaść pod kinowy fotel i zostać w tej pozycji do końcowych napisów. Producenci i autorka scenariusza nie wyciągnęli więc zbyt wielu wniosków z "Miszmaszu", który promował - delikatnie mówiąc - mało wyrafinowany humor, niemający wiele wspólnego z urokiem "jedynki" i "Galimatiasu". Nie pomagała również fabuła chaotycznie pozlepiana ze zbyt wielu wątków, spośród których żaden tak naprawdę nie wybrzmiał porządnie na ekranie. "Czwórka" pod tym względem jest bardziej przejrzysta, a zaproponowana historia znacznie prostsza i względnie spójna. Z pewnością to krok w dobrym kierunku, lecz nie oznacza to, że zniknęły automatycznie wszystkie bolączki poprzedniego scenariusza.

Zaręczyny Marcina (Nikodem Rozbicki) i Agnieszki (Aleksandra Hamkało) zapowiadają wielkie wesele w Brzózkach, ale sytuacja szybko się komplikuje. Intryga Bożeny (Anna Mucha) powoduje mnóstwo zamieszania i kłótni. Zaręczyny Marcina (Nikodem Rozbicki) i Agnieszki (Aleksandra Hamkało) zapowiadają wielkie wesele w Brzózkach, ale sytuacja szybko się komplikuje. Intryga Bożeny (Anna Mucha) powoduje mnóstwo zamieszania i kłótni.

Tu jakby nie bardzo jest o czym opowiadać



Zaproponowana przez Łepkowską opowieść sprowadza się właściwie do jednej pomyłki, którą nie wiedzieć dlaczego popełnia niemal każdy bohater filmu, podczas gdy całą sytuację można byłoby wyjaśnić w pięć minut. Irracjonalna kłótnia świeżo zaręczonych Agnieszki (Aleksandra Hamkało) i Marcina (Nikodem Rozbicki) powoduje więc zgrzyty w relacjach Wolańskiego (Zdzisław Wardejn) z Kasią (Grażyna Błęcka-Kolska), a w absurdalny obrót zdarzeń wciągnięty zostaje jeszcze Piotruś (Maciej Zakościelny) wraz z żoną Marlenką (Katarzyna Skrzynecka) i wracającą z amerykańskiej emigracji teściową (Dorota Stalińska). Siewczynią fermentu okazuje się Bożena (Anna Mucha), która na młodym Zawadzie i jego bliskich mści się za prywatne i zawodowe niepowodzenia.

Całą, bynajmniej nie misterną, intrygę twórcy "Końca świata" rozwiązują w banalny sposób, a większość filmowej kliszy wypełniają mało angażujące wątki. Młodzi bawią się w kotka i myszkę, starsi panowie dywagują głównie o biuście Anny Muchy, a Katarzyna Skrzynecka i Dorota Stalińska nieustannie się przekrzykują, emitując decybele klasyfikujące tę pstrokatą parę gdzieś pomiędzy silnikiem odrzutowca a młotem pneumatycznym. Niemal na uboczu tych fabularnych perturbacji jest Grażyna Błęcka-Kolska, której kreacja jest właściwie metaforą całej serii "Kogel-mogel" przygasającej z każdą kolejną odsłoną. Poeta nazwałby ekranową Kasię ukrytym podmiotem lirycznym, choć ukryć tak naprawdę należałoby w czwartej części inne postaci i wątki.

"Koniec świata" tym razem bardziej skupia się na młodych bohaterach, podczas gdy choćby profesor Wolański (Zdzisław Wardejn) i Kasia (Grażyna Błęcka-Kolska) coraz bardziej schodzą na ubocze. To również symboliczne odejście od kultowego już "Kogla-mogla" z końca lat 80. "Koniec świata" tym razem bardziej skupia się na młodych bohaterach, podczas gdy choćby profesor Wolański (Zdzisław Wardejn) i Kasia (Grażyna Błęcka-Kolska) coraz bardziej schodzą na ubocze. To również symboliczne odejście od kultowego już "Kogla-mogla" z końca lat 80.

Not very good żart



Fabuła w komedii nie jest oczywiście najważniejsza, ale w "Końcu świata" na podobnym poziomie niestety prezentuje się także humor. Producenci szumnie zapowiadali powrót do korzeni, czyli pierwszej części, i chyba te deklaracje wzięto za bardzo na serio. Dowcip czwartego "Kogla-mogla" wyraźnie już przekroczył termin przydatności i przypomina pod tym względem średniej jakości kabareton sprzed dwóch, trzech dekad. Językowe lapsusy babci Solskiej czy cudacznie posługująca się "ponglishem" (np. "moja daughter", "moi mężowie są dead", "jutro jest mój wedding") matka Marlenki młodych widzów przyprawią o ból głowy, a starszych co najwyżej o niemrawy uśmiech. W tym marnym komediowym zestawie dostajemy jeszcze w gratisie wypinającego pośladki Rozbickiego czy paradującego w "lumpeksowych" kostiumach Zakościelnego.

Tym razem, na szczęście, nikt nie "upalił" państwa Goździków, a Zdzisław Wardejn nie musiał pląsać do przebojów Zenka Martyniuka. Anna Wieczur do spółki z Iloną Łepkowską spróbowały nawet przemycić do swojego filmu wątki LGBT, ale "Koniec świata" pozostał ostatecznie produkcją naładowaną mało już śmieszącymi stereotypami, spośród których narzekanie na nieopuszczających deski klozetowej panów wydaje się akurat tym najmniej szkodliwym, choć nadal tandetnym uogólnieniem. Podobnie jak przy "Miszmaszu" znów pojawia się więc kluczowe pytanie: do kogo skierowany jest ten film? Na pewno nie do publiczności poniżej 30. roku życia. Zagorzali fani pierwszych dwóch części też raczej nie poczują się jak w domu. Kolejny raz więc powstał film, którym najlepiej bawią się chyba jego twórcy.

Dorota Stalińska, tu w duecie z Katarzyną Skrzynecką, to bodaj jedyny barwny (dosłownie i w przenośni) element nowego "Kogla". Szkoda, że scenarzystka wmanewrowała aktorkę w tak beznadziejną "zabawę" słowną językiem polskim i angielskim. Dorota Stalińska, tu w duecie z Katarzyną Skrzynecką, to bodaj jedyny barwny (dosłownie i w przenośni) element nowego "Kogla". Szkoda, że scenarzystka wmanewrowała aktorkę w tak beznadziejną "zabawę" słowną językiem polskim i angielskim.

To już było i niech nie wraca więcej



Notę za wrażenia ogólne może odrobinę podnieść energetyczna Dorota Stalińska, której szpagat jest właściwie jedynym efektownym i zaskakującym momentem w filmie. "Koniec świata" to także zapewne już ostatnia okazja, by zobaczyć na ekranie nieżyjących niestety Katarzynę Łaniewską, Pawła Nowisza i świetnego w drobnym epizodzie Krzysztofa Kiersznowskiego. Wraz z tymi zasłużonymi artystami odchodzi również magia (a właściwie jej resztka) kultowego oryginału, którego podwójna reaktywacja po latach okazała się podwójną porażką. Niech piękny końcowy kadr będzie ostatnim przyjemnym wspomnieniem po "Koglu-moglu". Następnego "Końca świata" możemy już bowiem nie przeżyć.

OCENA: 3,5/10

Film

5.9
27 ocen

Koniec świata czyli Kogel Mogel 4 (14 opinii)

(14 opinii)
komedia

Opinie (124) ponad 10 zablokowanych

  • Jak nakrecic tak ambitne film? Ustawic kamere na g*wno, ktore kreci sie w przereblu.

    • 11 1

  • Jakby to TVN nakręcił to przybysze w Gdańsk z zachwytu rozwolnienia by dostali z ich guru na czele. (1)

    • 17 23

    • dokladnie tak a władze gdańska jescze by dofinansowaly by go milionem z kasy miasta

      • 7 0

  • tylkko 2 pierwsze były dobre moze zobacze 4 jak bedzie wtv i zobaczcy zmarłych aktorów

    • 8 2

  • Oglądałem ostatnio trzecią część

    dosłownie flaki z olejem, a jak zobaczyłem Zenka, to wyłączyłem tv.

    • 19 3

  • Gwiazd polowa ze Skolimowa

    co druga kobita z domu ksiedza emeryta.

    • 3 12

  • Nie oglądałem i nie mam zamiaru oglądać. Pozdrawiam :-)

    Nie oglądałem i nie mam zamiaru oglądać. Pozdrawiam :-)

    • 16 2

  • Byłem obejrzałem i się pośmiałem (3)

    Fajna lekka komedia, jak ktoś od komedii oczekuje działa artystycznego, no to trudno. Pan od recenzowania 3city ma zdecydowanie inny gust niż ja i to co jemu się podoba mi nie i na odwrót, więc im niższa jego ocena tym bardziej idę do kina. Tak samo jak oceny kuchni na 3city im dla 3city gorzej tym dla mnie lepiej. Siłą portalu 3city jest raport, reszta to już poziom WP.

    • 20 39

    • A to jest jakaś zbrodnia, żeby od komedii oczekiwać żartów na poziomie? No nie sądzę.

      • 12 1

    • Ja również kapitany film na popołudnie (1)

      Można się pośmiać i po to chyba idziemy na polską komedię. Nie pozdrawiam osoby które uważają się za krytyków!

      • 5 19

      • Możecie sobie kupić po czteropaku hardego

        i razem popląsać przy melodiach disco polo.

        • 7 3

  • Kiedy będzie 20 kolejnych części?

    • 13 2

  • Nie....serio, nie. To jest gorsze od Papryka Wegi nawet

    • 17 2

  • Najpierw się robi taki riserdż - kto to w ogóle będzie chciał kaszana obejrzeć i co chciałby, żeby w tym dziele było (1)

    Następnie się to dzieło kreci, takie żeby misyjność materiału była widoczna. Ważne żeby ten core widowni był szczęśliwy i zadowolony wychodząc z kina :) Jednym słowem, jaka widownia takie dzieła.

    • 22 5

    • Co tam robi

      D. Stalińska ? Upychanie aktorów na siłę

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Noc w Kinie Studyjnym - Wilczyca| Kino Kameralne Cafe

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kim jesteś, Hamlecie? NT live w Helios na Scenie

44,90 zł
projekcje filmowe

Filmowe Poranki: Tomek i Przyjaciele, cz. 6

28,90 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe