KSW: Kino Solidnych Wrażeń. Recenzja filmu "Underdog"
Debiutującemu za kamerą pomysłodawcy KSW nie trzeba rzucać ręcznika, bo w filmowym ringu z utrzymaną gardą przetrwał do końcowego gongu. "Underdog" Macieja Kawulskiego, choć kilka razy jest liczony, podobnie jak tytułowy bohater, potrafi się podnieść i porwać tłumy. W bilansie filmowych plusów i minusów sędziowski remis, ale werdykt publiczności zdaje się być tylko formalnością - ten sportowy dramat będzie się podobać.
Maciejowi Kawulskiemu, który dał się poznać do tej pory jako sprawny biznesmen i pomysłodawca (obok Martina Lewandowskiego) bijących rekordy popularności gal KSW, zamarzyło się zostać filmowcem. Postanowił więc sam chwycić za kamerę i tym razem w kinie pokazać, jak wyglądają starcia współczesnych gladiatorów. "Underdog" nie jest jednak maratonem bezmyślnych bijatyk poprzedzielanych niewybrednym humorem w stylu choćby Patryka Vegi.
Owszem, to chwilami kino bezkompromisowe, niekiedy brutalne, dosadne i opatrzone wulgaryzmami, skąpe fabularnie i niedopracowane stylistycznie, ale zarazem szczere, przemyślane i nakręcone z pasją. Nawet jeśli momentami chęci biorą górę nad umiejętnościami. Wszak również w sporcie, serce do walki i zapał zdają się decydować o sukcesie w co najmniej równym stopniu jak talent i ciężka praca. Tej z kolei, na pewno odmówić nie można choćby Erykowi Lubosowi, który w "Underdogu" wylewa hektolitry potu, ale jednocześnie błyszczy najmocniej i gra jedną ze swoich lepszych ról w karierze.
Borys "Kosa" Kosiński (Lubos), upadły gwiazdor sztuk walk, po latach sportowego niebytu spowodowanego wpadką dopingową dorabia teraz jako ochroniarz w obskurnym nocnym klubie. Mieszka w malowniczo położonym domku nad ełckim jeziorem, w którym głównie opróżnia butelki z wysokoprocentową zawartością i szprycuje się lekami, aby obolałe od kontuzji ciało doprowadzić do względnego użytku. Przypadkowo napotykani fani, chcący cyknąć sobie z "Kosą" selfie, przypominają mu jeszcze o latach chwały. Wielki sport także się o niego upomni. Dawny rywal, Deni Takaev (Mamed Chalidow), pragnie zakończyć bogatą w sukcesy karierę walką z Borysem. Akurat w momencie, gdy "Kosa" poznaje uroczą panią weterynarz (Aleksandra Popławska) i powoli wychodzi na prostą.
Tytułowy bohater staje więc przed dylematem: czy podjąć się próby rehabilitacji i przezwyciężyć demony przeszłości, czy skupić się na mozolnie budowanej stabilizacji u boku ukochanej kobiety? Zbyt wiele sportowych historii oglądaliśmy już w kinie, by dać wiarę, że "Kosa" spasuje i odprawi rywala, a jednocześnie przyjaciela, z kwitkiem. I tu pojawia się kolejny już ograny filmowy standard: powrót na szczyt będzie znacznie dłuższy niż upadek na dno.
Fabularnie "Underdog" nie jest w stanie niczym zaskoczyć. To odrysowana przy linijce prosta, która prowadzi widza od punktu A do punktu B, nie pozostawiając po drodze zbyt wiele miejsca na dodatkowe zapiski. I nie jest to bynajmniej zarzut, bo nie od dziś wiadomo, że w kinie sportowym emocje biorą górę nad faktografią. W filmie Macieja Kawulskiego są jednak momenty, które powodują, że nawet ta prosta historia chwieje się niczym zawodnik "poczęstowany" prawym sierpowym. Wina leży w scenariuszu - niedopracowanym i bezczelnie wręcz oklepanym. Fatalnym, nieudolnie wprowadzonym i koniec końców zbędnym jest wątek rosyjskiej mafii. W wielu miejscach ponadto nadziewamy się na brak logiki i konsekwencji (np. cudownie ustępująca kontuzja Borysa), zaś kompletnie niewytłumaczalny jest pewien zwrot akcji, który następuje w kulminacyjnej scenie finałowej walki, a właściwie tuż po niej.
Odpowiadający za scenariusz Mariusz Kuczewski nie poradził sobie również z obudowaniem postaci samego Borysa. "Kosa" w wydaniu Eryka Lubosa jest fighterem z krwi i kości, a jednocześnie człowiekiem skorym do empatii i poświęcenia. Przeciwników uraczy albo siarczystym ciosem, albo sarkastycznym żartem. Polskiemu Rocky'emu kibicuje się od pierwszego spotkania. Gorzej jest z bohaterami drugiego planu. Świetnie w roli uwięzionego na inwalidzkim wózku brata "Kosy" wypada Tomasz Włosok (dwie sceny z Lubosem do zapamiętania), ale już znacznie słabiej rozpisana jest sylwetka trenera (klnący na potęgę Janusz Chabior) z zespołem Tourette'a (pomysł skądinąd okrutnie wręcz beznadziejny i kiczowaty). Nie zapominajmy o Mamedzie. Legenda KSW oczywiście najokazalej prezentuje się w ringu, choć amatorska gra poza sportową areną nieszczególnie razi w oczy. Ciekawy i finalnie całkiem udany castingowy wybór.
Tym bardziej, że fruwającego w klatce Chalidowa zawsze oglądało się znakomicie, a i w "Underdogu" Czeczen z polskim paszportem zapewnia widowiskowe akrobacje. Sceny walk, których o dziwo zbyt wiele w filmie nie ma, ograne są z typową dla KSW dynamiką, którą jednak w najważniejszej scenie zabija nadmierne slow-motion. W sekwencjach morderczego treningu "Kosy" liczne spowolnienia mają jeszcze swój urok. Pomimo nawet tego, że przerzucanie drewnianych kloców, zapasy w deszczu i jogging po lesie wyglądają chwilami jak reklamówki "energetyków" lub odżywek. W finałowej walce przesyt slow-motion jest aż nadto odczuwalny. Znacznie lepiej mogłaby też wyglądać ringowa choreografia i praca kamery.
Nadmiar spowolnionych kadrów jest jednak niczym przy natężeniu ścieżki dźwiękowej. Nie przypominam sobie filmu, w którym każda niemal ze scen opatrzona byłaby muzyką. W większości przypadków muzyką po prostu nijaką i kompletnie bezsensowną. Być może warstwa melodyjna miała odwrócić po części uwagę od czerstwych gdzieniegdzie dialogów i żartów (dominują na szczęście te trafione i jest ich całkiem sporo), ale nawet od debiutanta na reżyserskim stołku należy wymagać, aby kręcił film, a nie teledysk. Sprawne tempo tej opowieści powoduje jednak, że "Underdoga" ogląda się zaskakująco dobrze.
Bez zbędnego nadęcia, wygórowanych ambicji i artystycznych ozdobników. Za to z poszanowaniem ducha sportu, filmową prostotą i jasno sformułowanym przekazem. Pierwszy polski fabularny film o MMA obiecywał rozrywkę w czystej postaci oraz widowisko rodem z gal KSW i z grubsza udało się to zrealizować. "Underdog" jest filmową laurką zamaszyście namalowaną przez i dla miłośników mieszanych sztuk walk, którzy podczas blisko dwugodzinnego seansu, poczują doskonale dokładnie to, co znają z telewizyjnych transmisji: dynamiczne tempo, mocne ciosy i oszałamiającą oprawę. Plus nokautujący swoją rolą - Eryk Lubos.
OCENA: 6/10
Film
Opinie (128) ponad 10 zablokowanych
-
2019-01-12 09:38
filmik dla kmiotów (1)
- 57 8
-
2019-01-12 18:42
Każda c*ota tak mówi.
- 3 14
-
2019-01-12 18:16
KSW
Opinia jest jak dziura w tyłku, każdy ma swoją ;) Miau, podobało mi się....
- 0 5
-
2019-01-12 18:15
normalnie Rocky cwajtałzen
- 6 1
-
2019-01-12 17:51
ksw, mma co to właściwie jest? A ja jak dam w.......... szwagrowi za stodołą to też będzie MMA?
- 7 0
-
2019-01-12 17:08
Nie Polecam (wtedy dostane kciuk do góry) a jak bede Polecał to Mnie zjada :)
- 8 1
-
2019-01-12 16:23
3+
Naciągane trójka z plusem. Tylko dlatego że lubię Eryka Lubosa. Ogólnie film mega słaby. Miejscami po prostu nudny. Wszystko co najlepsze widzimy w trailerze. Zdecydowanie nie polecam
- 10 2
-
2019-01-12 14:53
npno (1)
to jaki ten film. w sumie prawdy nikt kurka nie zna
- 0 1
-
2019-01-12 16:09
Mamed nie aktor filmowy tylko KSW
zarąbisty polecam wczoraj byłem najlepszy jest trener kkkrrww.....
- 1 4
-
2019-01-12 12:35
MMA jest po prostu słabe ! (3)
Nie rozumiem fenomenu tego widowiska - niby konfrontacja mieszanych sztuk walki - a walki trwaja chwile, prawdziwych zawodników jak na lekarstwo a oglądamy celebrytow pokroju Mameda Pudziana Hardcorowego Koksa czy Najmana. Zabrakło jeszcze Kamela i Ibisza.
Jak takie widowisko brać na poważnie ? Najgorsze jest to ze podobnych widowisk z walkami youtube rów przybywa. To nie jest sport a żenada.- 18 4
-
2019-01-12 15:05
takie "walki" można obejrzeć pod co drugim sklepem monopolowym w piątkowy wieczór
jeden wywraca drugiego i okłada na oślep aż go koledzy odciągną, no maestria normalnie XD
- 9 0
-
2019-01-12 12:59
te amatorskie youtuberow pod nazwa fame sa przynajmniej zabawne,az milo bylo popatrzec jak jednemu noga sie zlamala po kopie w d..e.
- 7 0
-
2019-01-12 12:40
Mówisz teraz o KSW a nie o MMA. Poziom KSW jest żenujacy w porównaniu do walk w UFC.
- 8 1
-
2019-01-12 10:15
(3)
Czy Pan Tomasz potrafi w swoich recenzjach dawać ocenę inną niż 6 albo 7? :)
- 10 5
-
2019-01-12 14:59
wszystkie jego recenzje oceniam na 6.5/10
- 4 1
-
2019-01-12 10:35
(1)
Zwłaszcza że ten film to gniot
- 11 1
-
2019-01-12 12:38
No własnie, dlatego mnie to zastanawia. Nie ważne czy film jest naprawdę dobry, czy jest gniotem, to i tak skala ma przedział 6-7.
- 5 0
-
2019-01-12 10:11
(3)
Aleksandra Popławska jest na okładce pewnego magazynu dla panów i przyznać muszę, że i na okładce i w środku prezentuje się wybornie.
- 18 2
-
2019-01-12 14:58
widziałem, widziałem w kiosku
bimbały bimbały jak trza
Zawsze mówiłem, ze dobrze zakonserwowana 50tka jest lepsza od źle zakonserwowanej 18tki- 6 6
-
2019-01-12 10:34
Brawo
Chyba nawet Gimbusy wiedzą że to co na okładce dalekie jest od rzeczywistośći- 17 0
-
2019-01-12 10:25
Dziękujemy, że się tym z nami podzieliłeś.
- 11 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.