• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Coś tu nie Pika. Recenzja filmu "Pokemon: Detektyw Pikachu"

Tomasz Zacharczuk
1 czerwca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Największym mankamentem barwnej historyjki ze studia Warner Bros. jest fakt, że cała opieczętowana logiem Pokemon produkcja nie za bardzo pasuje do konkretnej grupy odbiorców. Jest zbyt zagmatwana fabularnie, by w pełni usatysfakcjonować najmłodszych, a jednocześnie wydaje się przesadnie poprawna i naciągana, aby wzbudzić ciekawość bardziej wymagających widzów, którzy z obecnością w projekcie Ryana Reynoldsa wiązali nadzieje na kino z pogranicza przygodowej komedii i nieoczywistej autoparodii. Pod tym względem coś tu ewidentnie nie Pika.



Produkowane od końcówki lat 90. japońskie anime opowiadające o sympatycznych (zazwyczaj) stworkach wyposażonych w różnorakie magiczne umiejętności spotkało się z niezwykle ciepłym przyjęciem w Polsce, do której seria dotarła już na początku XXI wieku. O prawdziwym fenomenie Pokemonów i ich potężnym wpływie na popkulturę można było się w pełni przekonać jednak dopiero niedawno za sprawą pewnej mobilnej aplikacji, która ludzi w każdym wieku potrafiła zagonić na nocny spacer po pobliskim parku. Obowiązkowo z telefonem w ręce, w poszukiwaniu kolejnych zdobyczy do wirtualnego pokeballa.


Histeryczny niemal entuzjazm, jaki wywołała nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie gra Pokemon Go, zapalił lampkę nad głową niejednego filmowego producenta. Wszak to, co sprzedaje się w "realu", znajdzie jeszcze większy popyt w kinie. I tak zapewne narodziła się idea ożywienia Pokemonów na wielkim ekranie i tym razem w wersji aktorskiej. Obecność w projekcie takich nazwisk jak Bill Nighy i przede wszystkim Ryan "Deadpool" Reynolds rozpaliła z pewnością ciekawość niejednego pełnoletniego dziś widza, który w okresie popularności w Polsce animowanej serii kolekcjonował akurat na szkolnym korytarzu kolejne kolorowe karteczki z magicznymi, japońskimi zwierzątkami.

Tim (Justice Smith) i Pikachu chcą rozwiązać sprawę zaginięcia detektywa Harry'ego Goodmana, ojca Tima i partnera żółtego Pokemona. Śledztwo doprowadzi nietypowy duet do ujawnienia wielkiej afery, która może zagrozić zarówno stworkom, jak i ludziom. Tim (Justice Smith) i Pikachu chcą rozwiązać sprawę zaginięcia detektywa Harry'ego Goodmana, ojca Tima i partnera żółtego Pokemona. Śledztwo doprowadzi nietypowy duet do ujawnienia wielkiej afery, która może zagrozić zarówno stworkom, jak i ludziom.
Faktu, iż ówcześni kilkulatkowie dobijają dzisiaj do trzydziestki zdaje się, że producenci "Detektywa Pikachu" zupełnie nie odnotowali. Dwie dekady temu film w takiej właśnie formule byłby gigantycznym przebojem, który pokemonowych zapaleńców doprowadziłby niemal do łez szczęścia. Dziś wydaje się być jedynie sentymentalną ciekawostką i ulotnym z chwilą wyjścia z kinowej sali wspomnieniem dzieciństwa. Jeśli rzeczywiście tylko to było zamiarem twórców, to nie należy zbytnio wieszać na nich psów. Potencjał animowanej serii dawał jednak podstawy do znacznie ciekawszej, a przede wszystkim lepszej produkcji.

Podkładający w oryginale głos pod Pikachu Ryan Reynolds (fenomenalny skądinąd w tym właśnie fachu) mógł nieśmiało zasygnalizować widzom, że poświęcony Pokemonom film ma zadatki na kino pełne autoparodii, niebanalnego humoru, odrobiny pozytywnego szaleństwa. Niestety nic z tych rzeczy. To na wskroś poprawna, sztampowa i do bólu przewidywalna opowiastka dla dzieci, której kompletnie nieskładna fabuła służy jedynie prezentacji poszczególnych stworków. A nawet to wypada dość blado, bo poza tytułowym bohaterem i wszechpotężnym Mewtwo, żaden z Pokemonów właściwie w filmie nie odgrywa poważnej roli i nie wpływa na przebieg zdarzeń. Może poza komediowym akcentem biednego, znerwicowanego Psyducka.

Imprezy filmowe w Trójmieście


Większość scen nie posuwa więc fabuły naprzód, a chaotyczne i mało przemyślane zwroty akcji rozrywają sens całej opowieści, którą z powodzeniem można byłoby upchnąć w 20-minutowy odcinek animowanej serii. Wycofany społeczne i emocjonalnie Tim (Justice Smith) rusza śladami zaginionego ojca-policjanta, a wraz z nim podąża cierpiący na amnezję partner detektywa, Pikachu. Obaj, z różnych powodów, chcą poznać prawdę, jaka kryje się za zaginięciem Goodmana seniora i jednocześnie rozwikłać spisek, którego pomysłodawcy pragną skutecznie podzielić żyjących dotychczas w harmonii ludzi i Pokemonów. Tyle wystarczy, by w tym kompletnie odrealnionym świecie się odnaleźć. Szkoda jedynie, że za fabułą "Detektywa Pikchau" kryje się już niewiele więcej.

Niezaprzeczalną gwiazdą filmu jest fantastycznie wyglądający Pikachu, którego chciałoby się aż wyściskać. Znakomicie, przynajmniej w oryginalnej wersji, głos pod zwierzaka podkłada Ryan Reynolds, który w takiej formie powinien znacznie częściej udzielać się w dubbingu. Szkoda jedynie, że poza Pikachu ciężko w filmie znaleźć drugiego tak wyrazistego bohatera. A to tylko jeden z wielu mankamentów produkcji Warner Bros. Niezaprzeczalną gwiazdą filmu jest fantastycznie wyglądający Pikachu, którego chciałoby się aż wyściskać. Znakomicie, przynajmniej w oryginalnej wersji, głos pod zwierzaka podkłada Ryan Reynolds, który w takiej formie powinien znacznie częściej udzielać się w dubbingu. Szkoda jedynie, że poza Pikachu ciężko w filmie znaleźć drugiego tak wyrazistego bohatera. A to tylko jeden z wielu mankamentów produkcji Warner Bros.
Hola, hola. Mówimy przecież o bajce z magicznymi kaczkami, rybami, smokami i wróblami. Jaka fabuła? Po co to komu? Ano po to, by w tym totalnie odrealnionym świecie przeżyć irracjonalną przygodę, rozbudzić wyobraźnię, odnaleźć w sobie dziecięcą naiwność. A tego po prostu w tym filmie nie ma. Pal licho brak logiki i deficyt wyrazistych postaci, tu nawet nie ma się z czego pośmiać. Sceny z rozjuszonym Cubonem czy przesłuchaniem Mr. Mime'a są jedynie perełkami na tym gruzowisku suchych żartów. Chyba że dorzucimy jeszcze to, co z postacią Billa Nighy'ego wyczyniają w finale scenarzyści, ale to już raczej gag zupełnie niezamierzony.

Percepcję "Detektywa Pikachu" można jednak obrócić o 180 stopni, ale tylko pod warunkiem, że mamy tę magiczną zdolność spojrzenia na film okiem 6-7-latka. A to wydaje się już być zadaniem trudniejszym niż złapanie w Pokemon Go samego Pikachu. Z perspektywy malucha przyglądanie się zazwyczaj dobrze wygenerowanym na ekranie stworkom (choć jest kilka paskudnych wyjątków od tej reguły, patrz: Mewtwo, Gengar czy naprawdę bardzo przeciętnie wyglądający Psyduck) dostarcza niesamowitej frajdy i rozrywki. Puszczone kątem oka przez dorosłego gagi i nieporadne żarty kilkulatka zadowolą raczej w pełni. Wyraźnym natomiast problemem może być przekombinowana fabuła, zwłaszcza jej finałowy akt, podczas którego najmłodszy widz może poczuć wcale nie małe zagubienie. A stąd już krótka droga do znużenia.

Sporo się w "Detektywie Pikachu" dzieje, co na pewno ucieszy najmłodszych widzów, ale nawet oni w pewnym momencie wyraźnie się pogubią. Dorośli, jeśli nie mają w pamięci sympatycznych wspomnień związanych z Pokemonami, solidnie się podczas seansu wynudzą. Sporo się w "Detektywie Pikachu" dzieje, co na pewno ucieszy najmłodszych widzów, ale nawet oni w pewnym momencie wyraźnie się pogubią. Dorośli, jeśli nie mają w pamięci sympatycznych wspomnień związanych z Pokemonami, solidnie się podczas seansu wynudzą.
Film Roba Lettermana, który 15 lat temu nakręcił "Rybki z ferajny" i wydaje się, że do tej pory próbuje wciąż wypłynąć na powierzchnię, nie jest oczywiście na wskroś złą produkcją. "Detektyw Pikachu" pokemonowym maniakom na pewno dostarczy niejednego uśmiechu, sprawdzi się jako familijna rozrywka bez wygórowanych oczekiwań i kilka razy przemyci z ekranu wcale niegłupi przekaz.

Mocno asekuracyjne podejście do tematu, brak pomysłu na ciekawą fabułę, niedobór postaci, z którymi można poczuć większą lub mniejszą więź i przede wszystkim bardzo marginalne potraktowanie samych Pokemonów, nawet ze wsparciem rozkosznie paplającego bez przerwy Reynoldsa, jednak sprawiają, że tego filmowego potworka raczej nie mamy ochoty złapać w pokeballa. "Detektywowi..." przydałby się solidny elektrowstrząs przy motywującym okrzyku "pika, pika"!

OCENA: 5/10

Film

6.5
14 ocen

Pokémon: Detektyw Pikachu (11 opinii)

(11 opinii)
animacja

Opinie (39) 1 zablokowana

  • Amerykańskie konwersje anime na filmy z aktorami, powinny

    być zakazane.

    • 0 2

  • hmm..

    hmmm... Aż taka wysoka ocena?

    • 2 2

  • Moim zdaniem

    Fajnie wypadł by film fabularny o Pokémonach z efektami komputerowymi. W dobie dzisiejszych czasów stwory wykreowane cyfrowo wyglądały by napewno widowiskowo.

    • 2 1

  • Pikachu to nie Deadpool

    Nie po to Pokemony czekaly 22 lat na swój film,aby Deadpool zgarnął cały fejm. Także pójście do kina na ten film bo na pewno będzie jak Deadpool w żółtym futerku jest umniejszaniem samym pokemonom i stworzeniem dziwnych wymogów jak łączenie zupełnie sprzecznych uniwersów "bo aktor"

    • 18 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Yakari i wielka podróż

16 zł
projekcje filmowe

SPY x Family CODE: White w Helios ANIME

29,90 zł
projekcje filmowe