Świąteczne reklamy w mediach - są, pierwsze ozdoby w galeriach handlowych - odhaczone, nowa część "Listów do M." - już w kinach. Brakuje jeszcze promocyjnego karpia z supermarketu i topniejącego śniegu i można już zasiadać do wigilijnej wieczerzy w listopadzie. Zasiąść można również do filmu Tomasza Koneckiego. "Listy do M. 3" wypadają naprawdę dobrze, choć niektórych wad tej serii ewidentnie już wyplenić się nie da.
Sześć lat temu Mitja Okorn ufundował polskiemu kinu niemały prezent - stworzył lekką, zabawną i przemyślaną romantyczną komedię osadzoną w świątecznym klimacie. Filmowe listy znalazły mnóstwo usatysfakcjonowanych adresatów, a więc nic dziwnego, że seria urosła aktualnie już do trzech części. Najnowsza spod ręki twórcy "Ciała", "Lejdis" i "Testosteronu" wprowadza pewien powiew świeżości.
Oczywiście "Listy do M. 3" żadnym innowacyjnym i przełomowym projektem nie są. To wciąż przeładowana wątkami i postaciami, wyidealizowana i zafałszowana zachodnim rozmachem wizja świąt. Ludzie radośnie paradują z obwiązanymi kokardami prezentami, a z nieba sypie gęsty śnieg. Gdzie rozgorączkowany tłum rozwścieczonych klientów w galeriach? Gdzie nieustanne korki na ulicach? Gdzie deszczowa plucha zamiast białego puchu? Z pewnością nie tu. "Listy do M." nie dokumentują świąt. Są ich bajkowym odzwierciedleniem, nawet jeśli długimi chwilami film traci jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.
Zmiana reżysera nie poskutkowała jednak zawężeniem historii do dwóch, trzech wątków. Tych znów mamy zdecydowanie za dużo, a w ślad za nimi podążają nierówne aktorskie kreacje. W "trójce" Tomasz Karolak naprawdę udowadnia, że potrafi grać, a w towarzystwie Mateusza Winka, czyli filmowego Kazika, tworzy świetny komediowy duet ojca z synem. Wątek wspólnych poszukiwań dziadka (Andrzeja Grabowskiego w takiej odsłonie też da się lubić!) dostarcza nie tylko lekkostrawnego humoru, ale i wzruszeń, bez zbędnej ckliwości i patosu.
Konecki znakomicie uwolnił też energię duetu Dygant - Adamczyk. Podczas gdy oboje w poprzedniej części głównie irytowali, tym razem w roli początkujących dziadków tęskniących za nastoletnim luzem wypadają świetnie, a wzajemną chemię czuć jak chyba nigdy dotychczas. Klasą samą w sobie jest również nostalgiczny Wojciech Malajkat, którego bohater wciąż nie może uporać się ze śmiercią najbliższej osoby. Na uwagę zasługuje jeszcze jeden ekranowy duet z dalszego planu - Joachim Lamża i Hanna Śleszyńska - rodzice z prowincji próbujący zdemaskować niedoszłego zięcia.
Na podobne uproszczenia skazana została historia skupiona wokół dziennikarki Karoliny (Magdalena Różczka) i policjanta Gibona (Borys Szyc). Recytująca litanię farmazonów do radiowego mikrofonu Różczka to nie wyluzowany i nieco ironiczny Maciej Stuhr, a uprawiający parkour w centrum handlowym Szyc to co najmniej gruba przesada. Jednak nawet na tak infantylny wątek można przymknąć oko, jeśli bardzo głęboko uwierzy się w słowa reżysera, który zapewniał przed premierą, że właśnie ta część opowieści ma być celowo najbardziej irracjonalna i bajkowa. Szkoda jedynie Zbigniewa Zamachowskiego, który jest całkowicie w tym świątecznym korowodzie zbędny. Uznany aktor ewidentnie w ostatnim czasie nie może znaleźć sobie miejsca w polskim kinie.
Z trzecią odsłoną świątecznej sagi jest podobnie jak z wigilijnymi potrawami. Jeśli któreś z dań zupełnie nam nie posmakowało w czasach dzieciństwa, to nawet będąc dorosłym nie jesteśmy w stanie się do niego przekonać. Zagorzali przeciwnicy "Listów" nie mają więc czego szukać na sali kinowej, bo zwyczajnie nie ma przynęty, która mogłaby ich zwabić. W przeciwieństwie do fanów, którym momentami przypomni się naprawdę udany oryginał.
Najważniejsze, że seans najnowszej części większym problemem dla widzów nie jest, bo mamy do czynienia z solidnym rzemiosłem i bogatą paletą emocji. A i warto, choćby tylko na wielkim ekranie, przypomnieć sobie, jak wyglądają święta w białej oprawie. Najlepsze jednak tegoroczne prezenty od polskich filmowców dopiero przed nami. I jak stanowi już kinowa tradycja - jeszcze w listopadzie.
OCENA: 6,5/10
Film

Listy do M. 3 (34 opinie)
- produkcja
- Polska
- gatunek
- Komedia romantyczna
- premiera
-
10 listopada 2017
- czas trwania
- 2 godz.