• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W służbie prawdy. Recenzja filmu "Obywatel Jones"

Tomasz Zacharczuk
25 października 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Zwiastun filmu "Obywatel Jones":

W nagrodzonym w Gdyni Złotymi Lwami thrillerze politycznym Agnieszka Holland przede wszystkim definiuje prawdę w kategoriach towaru deficytowego, którego reglamentacja prowadzi nie tylko do historycznych zaniedbań i zafałszowania rzeczywistości, ale potrafi boleśnie uderzyć w jednostkę. Przed kilkoma dekadami przekonał się o tym pewien walijski dziennikarz, którego historia posłużyła za kanwę "Obywatela Jonesa". W filmowych zapiskach ponurej przeszłości kryje się ponadto sporo aktualnych obserwacji.



Tak niedawno film "Obywatel Jones" na gorąco recenzował zespół Trojmiasto.pl podczas 44. Festiwau Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Tak niedawno film "Obywatel Jones" na gorąco recenzował zespół Trojmiasto.pl podczas 44. Festiwau Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Agnieszka Holland powraca kolejnym międzynarodowym projektem, w którym dziennikarski romantyzm konfrontuje z politycznym pragmatyzmem, niewygodną prawdę zestawia z dyplomatyczną uległością, a porażką jednostki ilustruje klęskę milionów.

Mocno osadzony w tragicznej historii "Obywatel Jones" okazuje się być jednocześnie posępnym komentarzem wciąż praktykowanych, brudnych moralnie mechanizmów politycznych i medialnych rozgrywek opartych na tzw. fake newsach. Zarazem to niezwykle sprawnie nakręcone kino historyczne z elementami politycznego thrillera i szpiegowskiego "akcyjniaka". Zagrane i zrealizowane bez większych zarzutów.

Kulisy stalinowskiego reżimu zgłębia walijski dziennikarz Gareth Jones (James Norton), który na własną rękę wyrusza do Moskwy, by przeprowadzić wywiad z radzieckim dyktatorem. Młodego reportera przede wszystkim intryguje dynamika gospodarczych reform ZSRR. Na miejscu okazuje się, że technologiczny postęp dokonuje się kosztem milionów zagłodzonych na śmierć Ukraińców.

Repertuar kin w Trójmieście


Gareth Jones (James Norton) wyrusza do ZSRR na wywiad ze Stalinem. Do rozmowy ostatecznie nie dochodzi, ale walijski dziennikarz odkrywa problem, o którym milczą zagraniczne media. Na Ukrainie staje się naocznym świadkiem Wielkiego Głodu. Jego relacje nie spotkają się jednak z powszechnym uznaniem. Gareth Jones (James Norton) wyrusza do ZSRR na wywiad ze Stalinem. Do rozmowy ostatecznie nie dochodzi, ale walijski dziennikarz odkrywa problem, o którym milczą zagraniczne media. Na Ukrainie staje się naocznym świadkiem Wielkiego Głodu. Jego relacje nie spotkają się jednak z powszechnym uznaniem.
O tym jednak nikt w stolicy głośno nie mówi. Nawet szanowany dziennikarz "The New York Times", Walter Duranty (Peter Sarsgaard), ostentacyjnie zbywa Jonesa, brnąc jednocześnie w coraz bardziej absurdalne wywody dotyczące rzekomego fenomenu polityki Stalina. Zaintrygowany przemilczanym na arenie międzynarodowej tematem Jones, nie bacząc na pogróżki komunistów, wyrusza na Ukrainę. Dopiero tam poznaje przerażające oblicze Hołodomoru.

Rytm filmowej opowieści wyznacza przede wszystkim coraz bardziej zaangażowane śledztwo tytułowego bohatera. Początkowo Holland, może nawet zbyt drobiazgowo, szkicuje polityczny kontekst całej historii, starannie i bez pośpiechu rozrysowuje sieć dyplomatycznych zależności pomiędzy Londynem a Moskwą, przytrzymując samego Jonesa w blokach startowych. Posługując się świetną pracą kamery i doskonale dopracowaną scenografią, zarówno przed widzem, jak i głównym bohaterem, odsłania stopniowo mechanizmy totalitaryzmu żerującego na zastraszaniu i propagandzie. Dopiero wtedy polska reżyserka gotowa jest wytoczyć najcięższe działa o porażającej wręcz mocy.

Niezwykle sugestywne ujęcia masowych grobów, szerzące się akty kanibalizmu i wszechobecna, skuta lodem beznadziejność sprawiają, że wraz z Jonesem Wielkiemu Głodowi przyglądamy się z coraz większym niepokojem, a wręcz przerażeniem. Kolejny raz w sukurs Holland przychodzą wyczulone na ludzką krzywdę kadry autorstwa Tomasza Naumiuka, surowy klimat doskonale podbija też muzyka Antoniego Łazarkiewicza. Pełnię aktorskiego talentu w kluczowym fragmencie filmu pokazuje również James Norton. Wszystko to sprawia, że w pewnym momencie "Obywatela Jonesa" odbieramy jako dokumentalną podróż po zdziesiątkowanej głodem Ukrainie. I wywołuje to piorunujący efekt.

"Obywatel Jones" to wciągająca opowieść o poszukiwaniu prawdy i ceny, jaką trzeba za jej pokazanie zapłacić. Film oparto na prawdziwej historii walijskiego dziennikarza. Jego artykułami inspirował się przy pisaniu "Folwarku zwierzęcego" George Orwell. Postać pisarza zresztą pojawia się w filmie Agnieszki Holland. "Obywatel Jones" to wciągająca opowieść o poszukiwaniu prawdy i ceny, jaką trzeba za jej pokazanie zapłacić. Film oparto na prawdziwej historii walijskiego dziennikarza. Jego artykułami inspirował się przy pisaniu "Folwarku zwierzęcego" George Orwell. Postać pisarza zresztą pojawia się w filmie Agnieszki Holland.
Tak wyraźnego emocjonalnego podbicia brakuje już nieco na finiszu. A przecież właśnie w swoistym epilogu Holland wykłada istotę "Obywatela Jonesa". To tutaj przemyca manifest rzetelnego dziennikarstwa i akcentuje odwagę oraz ofiarność, jakimi naznaczona jest walka o prawdę. Szkoda więc, że właśnie w tym fragmencie filmu postać głównego bohatera niknie gdzieś w gąszczu mało angażujących scen, z wyłączeniem finałowej konfrontacji aktywisty Jonesa z konformistą i propagandystą Durantym (demoniczny, choć chwilami nieco karykaturalny Sarsgaard). Forma może odbiegać od oczekiwań, ale treść z pewnością nie traci głębi i uniwersalnego przekazu.

Interesującym narracyjnym zabiegiem jest natomiast rozbicie "Obywatela Jonesa" na trzy płaszczyzny. Jedna, czerpiąc z konwencji szpiegowskiego thrillera, koncentruje się wokół dziennikarskiego śledztwa tytułowej postaci. Druga, na dalszym planie, obnaża polityczne rozgrywki pomiędzy Londynem a Moskwą, skupiające się na tuszowaniu odkrytej przez Jonesa prawdy, która dla żadnej ze stron nie jest wygodną opcją. I w końcu trzecia - nakreślona przez Holland - z dala od ukraińskiej tragedii i londyńskich salonów. W zaciszu rodzinnej farmy George Orwell (Joseph Mowle) wystukuje na maszynie pierwsze linijki "Folwarku zwierzęcego", inspirowanego zresztą artykułami Jonesa o radzieckim totalitaryzmie.

Fragmenty kultowego dzieła stanowią swoisty autokomentarz do ekranowych wydarzeń. Być może chwilami jest to zabieg raczej zbyteczny, ale zarazem szalenie intrygujący i z pewnością dodający kolorytu opowieści. Trudno w historii literatury znaleźć równie sugestywny, a jednocześnie tak przystępny i kreatywny opis totalitarnych praktyk. Nie powinno więc dziwić, że i Agnieszka Holland z tak ilustracyjnego źródła z chęcią skorzystała. We współczesnym kinie, stety lub niestety, o tak formalne ozdobniki należy odpowiednio zadbać, by nie przytłoczyć widza treścią. Zwłaszcza o tak dużym ciężarze emocjonalnym, faktograficznym i intelektualnym. Tę harmonię w "Obywatelu Jonesie" udało się Holland uzyskać.

W "Obywatelu Jonesie" oprócz zagranicznych aktorów (James Norton, Peter Sarsgaard, Vanessa Kirby) możemy też oglądać Polaków. Krzysztof Pieczyński wcielił się w postać Maxima Litvinova, komisarza ludowego spraw zagranicznych. W "Obywatelu Jonesie" oprócz zagranicznych aktorów (James Norton, Peter Sarsgaard, Vanessa Kirby) możemy też oglądać Polaków. Krzysztof Pieczyński wcielił się w postać Maxima Litvinova, komisarza ludowego spraw zagranicznych.
Polska reżyserka udowadnia, że wciąż świetnie potrafi wykorzystać historyczny kontekst do konstruowania angażujących i niezwykle uniwersalnych historii, w które swobodnie wkomponowuje inspirujące postaci (tak jak miało to miejsce choćby w "Europa, Europa" czy "W ciemności"). Bez zbędnego patosu, unikając powierzchowności i pozostawiając zarazem widzowi sporo miejsca do samodzielnego zgłębienia tematu i ekranowej historii. Nawet mimo wyczuwalnej zachowawczości "Obywatel Jones" to nadal cenna opowieść o bezcennych wartościach, których deficyt odczuwamy już od dziesiątek lat. Kino jest po to, by o nich i o takich postaciach jak Gareth Jones przypominać.

OCENA: 7,5/10

Film

6.3
60 ocen

Obywatel Jones (9 opinii)

(9 opinii)
thriller

Opinie (32) 4 zablokowane

  • Dzisiaj idę do kina. Nie mogę się doczekać. Ponoć to ważny i potrzebny film o prawdzie i odwadze.

    • 9 6

  • gosc

    typowy bzdet propagandowy na zamowienie.

    • 4 6

  • Smutna refleksja (2)

    Byłam dzisiaj w kinie, chciałam koniecznie zobaczyć ten film. Jest świetny, ale jednocześnie bardzo smutny. A równocześnie smutne jest to, że Polaków nie interesują trudne historyczne filmy na których trzeba się choć trochę skupić i pomyśleć, że historia się powtarza. Uważam, że powinno się młodzież zachęcić do obejrzenia tego filmu. Wiem jednak, ze młodych ludzi to nie interesuje, myślą, że zawsze będzie wokół nich piękny i dostatni kraj. Oby tak było.... ale smutne jest to, że na seansie były ...2 osoby, tzn ja z koleżanką. Gdzie są są ludzie 60+?? Czy dla nich też obecny świat jest jest taki piękny?

    • 5 1

    • Smutne

      Byłam wczoraj. Oprócz mnie może 8 osób? Dwoje młodych wyszło w połowie filmu. Na co liczyli idąc na ten film?

      • 1 0

    • dziadki oglądają taśmowce w TV

      grają w lotto i chodzą na wycieczki do biedronki.....

      • 0 0

  • zawiodłam się

    film jest słaby, z żenującymi dłużyznami i łopatologią, broni się scenografia , muzyka miała chyba ratować obraz i sama budować napięcie, którego niestety zabrakło na ekranie szkoda, bo temat zasługuje na dobry film

    • 1 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Noc w Kinie Studyjnym - kwiecień

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe