Polot - zwiastun:
Bohaterowie pełnometrażowego debiutu Michała Wnuka marzą o finansowej samodzielności i zawodowym sukcesie. Własne ambicje chcą wznieść równie wysoko, co zaprojektowany przez nich sterowiec. Podobnymi przesłankami kierują się twórcy filmu. Sęk w tym, że po imponującym starcie następuje dość spektakularny upadek. I to jeszcze zanim cała produkcja osiągnie przyzwoity pułap. W "Polocie" jest zbyt mało... polotu, a zbyt dużo zmarnowanego potencjału. Szczególnie aktorskiego w postaci świetnie zapowiadającego się tria Musiałowski/Włosok/Kulm.
Repertuar kin w Trójmieście
Karol (Maciej Musiałowski), Dionizy (Eryk Kulm jr) i Mariusz (Tomasz Włosok) znają się od dziecka. Prowadzą raczej beztroski tryb życia, choć każdy z nich coraz poważniej myśli o życiowej stabilizacji i finansowej niezależności. Katastrofa lotnicza, w której ginie ojciec Karola, wydaje się punktem zwrotnym procesu wchodzenia w dorosłość. Przyjaciele postanawiają wspólnie zrealizować niespełnione marzenia zmarłego mężczyzny i zakładają spółkę, która ma wprowadzić na rynek model innowacyjnego sterowca. Im bardziej angażują się w ambitny projekt, tym coraz szybciej tracą do siebie zaufanie. Biznes zaczyna pożerać pielęgnowaną od lat przyjaźń, a wkrótce każdy z bohaterów błyskawicznie będzie musiał zweryfikować własne oczekiwania.
Debiutującemu w pełnym metrażu Michałowi Wnukowi dość sprawnie wyszło portretowanie współczesnych dwudziestoparolatków, którzy intuicyjnie balansują pomiędzy nie do końca przekreśloną jeszcze młodzieńczą beztroską a nieukształtowaną w pełni dojrzałością. Pragną sukcesu i realizacji marzeń, choć nie potrafią obrać sprecyzowanego kierunku działań. Oczekują zysków, lecz nie są przygotowani na straty. Szukają drogi na skróty, ale nie wiedzą, gdzie chcą dojść. Karol, Dionizy i Mariusz reprezentują "nieuczesaną" filozofię życia, która często zbyt mocno zaburza zdroworozsądkowe myślenie. Bohaterowie "Polotu" bujają w obłokach o wiele sprawniej niż zaprojektowany przez nich sterowiec, choć powinno być odwrotnie.
I to na każdej płaszczyźnie. Od coraz bardziej absurdalnych zwrotów akcji, poprzez fragmentaryczną i niespójną fabułę, po dziwaczne montażowe zabiegi, które co rusz wybijają nas z rytmu i powodują mimowolne spoglądanie na zegarek. "Polot" pod kątem realizacyjnym długimi fragmentami przypomina poszatkowany przypadkowymi ujęciami teledysk, w którym fabuła pełni raczej funkcję nawigacyjną, nakreśla tylko tło opowieści, a nie decyduje o jej kształcie. Historia początkującej spółki nieco narwanych młodzieńców szybko więc traci impet i przestaje interesować. Tym bardziej, że większość wątków i relacji pomiędzy postaciami wydaje się być po prostu urwana, niedopowiedziana, niechlujnie poprowadzona, mdła i bezbarwna.
Tym większy, że w obsadzie filmu można znaleźć reprezentantów młodego pokolenia polskich aktorów, którzy wydają się być na wznoszącej fali. Maciej Musiałowski brylował całkiem niedawno w "Hejterze", Tomasz Włosok zaliczył kapitalny występ w "Jak zostałem gangsterem", a Eryk Kulm jr był jedną z wiodących postaci ekipy "Mowy ptaków". Młodzieńczy "dream-team" w "Polocie" został jednak uziemiony i żaden z jego członków nie wzbił się na swój nominalny, wysoki pułap. Najlepiej wypadają we wspólnych scenach, których z upływem czasu jest jednak coraz mniej. Indywidualnie nie dostają pola do popisu. Kolejny raz zawodzi scenariusz.
"Polotowi" polotu na pewno zabrakło, ale brakujących ogniw jest tu znacznie więcej. Zbyt wielu, by debiut Michała Wnuka uznać za choć połowicznie udany. To raczej mało wyrazisty, dość skromny w środkach i treści manifest młodego pokolenia dorobkiewiczów marzących o tym, by wzbijać się szybko i wysoko. A to niemal zawsze powoduje równie błyskawiczny i jeszcze bardziej spektakularny upadek. Podobnie jest z samym filmem, który nie jest w stanie wznieść się choćby na taki pułap, co krążący wielokrotnie po ekranie sterowiec.
OCENA: 4,5/10
Film

Polot
- produkcja
- Polska
- gatunek
- Obyczajowy
- premiera
-
23 października 2020
- czas trwania
- 1 godz. 30 min.