Recenzja filmu "Zabójca". Fincher i Fassbender odpalili
"Trzymaj się planu". "Przewiduj, nie improwizuj". Tytułowy bohater grany przez Michaela Fassbendera przed pociągnięciem za spust powtarza podobne regułki jak mantrę. W motto zawodowego killera wsłuchuje się także David Fincher. Reżyser "Siedem" i "Podziemnego kręgu" z chłodnym wyrachowaniem, zegarmistrzowską precyzją i godną podziwu samodyscypliną tworzy hipnotyzującą opowieść, która plasuje się gdzieś pomiędzy tendencyjnymi "akcyjniakami" z Jasonem Stathamem a egzystencjalnym "Ghost Dogiem" Jima Jarmuscha. I choć dostępny już na Netflixie "Zabójca" nie zawsze trafia w sedno, to na pewno nie można odmówić mu klasy.
Zdyscyplinowany jak John Wick. Metodyczny niczym Szakal Fredericka Forsythe'a. Zdystansowany emocjonalnie jak Leon Luca Bessona. Bezimienny profesjonalista o twarzy Michaela Fassbendera sprawia wrażenie precyzyjnie zaprogramowanej maszyny, której David Fincher zaimplementował zestaw najbardziej przydatnych atutów zawodowego zabójcy. Trudno je na pierwszy rzut oka dostrzec w kimś, kto wtapia się w uliczny zgiełk w przebraniu niemieckiego turysty, zajada się na ławce cheeseburgerami i namiętnie przesłuchuje dyskografię The Smiths.
KINO Najnowsze premiery kinowe
Gdy jednak wybija godzina zero, ten sam mężczyzna rozpoczyna swój drobiazgowy rytuał. Pieczołowicie rozkłada sprzęt, reguluje tętno i oddech, recytuje w myślach wypracowane przez lata credo, wyczekuje na odpowiedni moment i oddaje śmiertelny strzał. Po czym ulatnia się z miejsca zdarzenia szybciej od smugi dymu wydobywającej się z rozgrzanej lufy. Modus operandi naszego killera jeszcze nigdy go nie zawiódł. Do czasu, gdy podczas niepozornego zlecenia w Paryżu wystrzelona kula trafia przypadkową ofiarę, a rozczarowani niepowodzeniem zleceniodawcy postanawiają przykładnie ukarać wykonawcę zadania.
Ten killer ma wszystko w tyle. I wie, co i za ile
Pierwszy kwadrans filmu, w którym Fincher mozolnie i z dbałością o detale pokazuje nam rutynę zawodu płatnego zabójcy, dostarcza trzech cennych informacji. Po pierwsze, specjalista od klimatycznych thrillerów w znakomitym stylu wraca do rejonów kina, w których jest przez widzów najmilej widziany. Po drugie, Michael Fassbender w kilkanaście minut prezentuje więcej swojego aktorskiego geniuszu niż przez ostatnie osiem lat, czyli dokładnie od premiery "Makbeta". Po trzecie, "Zabójca" - tak jak jego bohater - do strzału składa się długo, ale jak odpali, to nie ma co zbierać.
Jest to jednak film, który wymaga od widza cierpliwości, pewnego rodzaju skupienia, zaufania reżyserowi i zrozumienia konwencji, która oparta jest na francuskim komiksie o tym samym tytule. Seria autorstwa Alexisa Nolenta charakteryzuje się niespiesznym tempem akcji i skąpą liczbą dialogów, co akurat Fincher postanowił respektować w "Zabójcy", skupiając się bardziej na metodyce pracy zawodowego killera, a nie na jego poszczególnych misjach. Stąd niewiele interakcji pomiędzy postaciami, za to sporo osobistych refleksji głównego bohatera, który odsłania nam tajniki swego zawodu.
"Jeśli nie radzisz sobie z nudą, to nie jest praca dla ciebie" - wypala w jednej ze scen. I faktycznie, jeśli przyjrzymy się jego profesji, to nie ma w niej raczej miejsca na otwarte pojedynki i szalone pościgi. Można za to doszukać się zawodowego wypalenia i bezrefleksyjnego automatyzmu w działaniu. Fincher wszystkie te niuanse obnaża z charakterystycznym dla siebie (choć dawno nie eksponowanym) poczuciem humoru. Również z ironią, gdy wciska w usta swojego bohatera puste frazesy, po czym pokazuje, że te wyrafinowane hasła na niewiele się zdają, gdy trzeba wiać przed rozwścieczonym pitbullem czy okładać się bezsensownie pięściami z tępawym osiłkiem.
Chwilami trudno ten film się ogląda. Jeszcze trudniej jest przestać to robić
Zasadniczo "Zabójca" to typowe kino zemsty z fabułą tak prostą i oczywistą, że można byłoby podejrzewać Finchera o to, że celowo coś przed nami ukrył pod płaszczykiem krucjaty w stylu Johna Wicka. Oczywiście w postępowaniu głównego bohatera można doszukać się komentarza do współczesnego pracoholizmu, który stępia zmysły i oducza empatii. To momentami także świadoma zabawa filmowymi gatunkami w klimacie neo-noir. Przede wszystkim jednak to czysta rozrywka oparta na sprawdzonym schemacie - łowca staje się zwierzyną i nie zamierza nikomu się podkładać.
Zabójca Finchera podejmuje więc wyzwanie i konsekwentnie eliminuje kolejne zagrożenia rozsiane po całym świecie. Bez empatii. Bez kalkulacji. Bez refleksji. Podobną metodę stosuje zresztą sam reżyser, który jak ubrany na czarno killer z nałożonym na broń tłumikiem zakrada się do swojej ofiary, eliminuje ją po cichu i bez świadków. Skutecznie i profesjonalnie, choć mało widowiskowo. I właśnie tej widowiskowości "Zabójcy" nieco brakuje. Podobnie jak podkręcenia tempa zwłaszcza w finałowym akcie, który zostawia widza ze sporym niedosytem.
Twórca "Gry" i "Zaginionej dziewczyny" nadal jednak po mistrzowsku potrafi inscenizować, a jego narracyjny zmysł sprawia, że historia - tak naprawdę pretensjonalna, momentami nielogiczna i cierpiąca na przestoje - potrafi wręcz hipnotyzować. "Zabójcę" chwilami trudno się ogląda, choć jeszcze trudniej jest przestać to robić. Duża w tym zasługa nie tylko reżyserskich umiejętności Finchera, ale także dopieszczonych zdjęć Erika Messerschmidta oraz zdeformowanych, minimalistycznych brzmień Trenta Reznora i Atticusa Rossa, których oszczędna muzyka znakomicie ilustruje kamienną twarz Fassbendera.
Do formy wraca nie tylko Fincher, ale przede wszystkim Fassbender
I oto właśnie crème de la crème "Zabójcy". Michael Fassbender we własnej osobie. Aktor wręcz stworzony do grania outsiderów i jednostek funkcjonujących pod ekstremalnie dużą presją. Obdarzony taką charyzmą, że właściwie już sama jego obecność na ekranie wyraża wszystko, co wyrażone zostać powinno. We współczesnym świecie, gdy wypowiadanych bez sensu i zastanowienia słów jest zbyt wiele, milcząca twarz Fassbendera przypomina wydobyty z archeologicznych wykopalisk artefakt, o którego magii już dawno zapomniano.
Jego grę w "Zabójcy" przyszli aktorzy mogą potraktować jako tutorial, który podpowie im, jak pojedynczym drgnięciem powieki powiedzieć można więcej niż za pomocą pełnych zdań. Tą ascetyczną i zniuansowaną rolą Fassbender nawiązuje do swoich największych zawodowych dokonań na czele z występami w "Głodzie", "Wstydzie" czy "Makbecie". Jego bohater to zarówno pozbawiony skrupułów perfekcjonista na kontrakcie, jak i przeciętny everyman, którego na ulicy zapytalibyśmy się o ogień lub cyknięcie wakacyjnej foty. W obu wersjach jest klasą samą dla siebie.
Klasy i elegancji w reżyserskim fachu odmówić nie można również Davidowi Fincherowi. Jego najnowszy projekt to wysublimowane i dopracowane w detalach psychologiczne studium wypalonego emocjonalnie i zawodowo killera, który rusza na brutalną misję, by nadać jeszcze życiu jakiś sens. "Zabójca" nie ma takiej iskry i moralizatorskiego zacięcia jak "Podziemny krąg", nie wciąga jak "Siedem", nie tworzy spójnej całości jak "Zodiak". Brakuje tu wielu rzeczy, choć w świecie, w którym wszyscy wszystkim pokazują wszystko, ten akurat filmowy minimalizm może być atrakcyjny nie tylko dla naszych zmysłów, ale i wyobraźni. I to jeden z tych strzałów, których "Zabójca" na pewno nie pudłuje.
Film
Zabójca
Opinie wybrane
-
2023-11-10 19:58
Film obejrzany :) (8)
Moje obiektywna ocena: nudny i jeszcze raz nudny. Co chwila sprawdzałem ile do końca filmu oraz czy on się w końcu rozkręci.
Moja ocena to takie 4/10 niestety. Szkoda, bo czekałem na ten film :(- 90 32
-
2023-11-10 22:51
To kino
Jest niespieszne. Bez zbędnej treści. Nie dla kazdego
- 16 8
-
2023-11-11 08:59
Oklepany scenariusz, film jakich wiele
- 19 4
-
2023-11-11 11:29
Popieram nie ma czym się zachwycać
- 12 4
-
2023-11-11 23:53
Też mam takie zdanie
- 8 2
-
2023-11-12 08:03
Wow, widziałam zapowiedzi - interesujące:) (1)
Nie wiedziałam, że film będzie na Netflixie.. Dzięki za info. Film jeszcze bardziej zyskuje przez rozbieżne oceny. Na filmwebue nie przekracza zdaje się 5 punktów od widzów, natomiast krytycy dają mu aż 7,7! A tak wysoka ocena od znawców, nie często się zdarza.
- 3 1
-
2023-11-12 08:09
Korekta. Ok, sprawdziłam.
Nie jest tak źle. Film ma 6,7 od widzów na filmwebku;)
- 0 0
-
2023-11-13 16:23
Nie wiem czy oglądałeś Wakacje Jasia Fasoli
Ale tam jeden z moich ulubionych aktorów (Willem Dafoe) grał ambitnego reżysera, który nakręcił pełen problemów egzystencjalnych film na festiwal. No i ten Zabójca tak jakoś mi się skojarzył z tym filmem w filmie;)
- 0 0
-
2023-12-01 12:02
To jest raczej Twoja subiektywna opinia.
- 0 0
-
2023-11-11 00:57
Dobry film na wieczór. (3)
Nietypowy film o płatnym mordercy który poległ podczas zlecenia.
Przewidywalny ale trzymający w napięciu.
Obejrzałem i tylko raz zmruzyłem oko w połowie filmu, gdy nic się nie działo, a takich momentów było niewiele.
Muzyka i ścieżka dźwiękowa 9/10, Trent Reznor.
Polecam seryjnym zabójcom i tym na zlecenie.- 14 26
-
2023-11-11 09:57
Umowy zlecenie xD
- 5 1
-
2023-11-12 13:37
Jak nie Fincher
Średni film nie w stylu tego reżysera do obejrzenia i tyle
- 2 1
-
2023-11-12 19:55
Nudny, wtórny
Zbudowany z klisz.
Zero świeżości, zero błysku.
Dostojewski dla ubogich.- 2 2
-
2023-11-10 19:22
Wygląda fajnie. (1)
Dziś podejmę wyzwanie:)
- 11 16
-
2023-11-11 20:33
Przygotuj kawę. Film usypia.
- 4 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.