• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Krzyk VI". Przerażająco... dobry!

Tomasz Zacharczuk
11 marca 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (26)

Krzyk VI - zwiastun:

Czy szósta część horroru opowiadającego o mordowanych przez zamaskowanego psychopatę nastolatkach jest jeszcze w stanie czymś zaskoczyć? A i owszem. Oczywiście na pewno nie przewidywalną, prozaiczną i łataną czym się da fabułą, ale przecież nie ona w sequelach jest najważniejsza. Liczą się przede wszystkim inscenizacyjna kreatywność, odważne podbijanie tempa akcji i - jak to bywa w przypadku slasherów - mnóstwo krwi. To wszystko - w przewrotnej formule, z zamierzoną autoironią i hołdem wobec wszystkich poprzednich części - znajdziemy w nowym "Krzyku". Bodaj najlepszym od premiery kultowej "jedynki".



Co w kinach oprócz "Krzyku"? Sprawdź repertuar w Trójmieście


Czy widziałe(a)ś jakąkolwiek część serii "Krzyk"?

Podczas gdy reaktywowana po latach, ubiegłoroczna, piąta odsłona "Krzyku" właściwie jeszcze nie zdążyła ostygnąć, twórcy - w myśl zasady "kuj żelazo, póki gorące" - postanowili zabrać się za dopisanie kolejnego rozdziału krwawej sagi. Ryzykowny to zabieg, choć przecież poparty entuzjastycznym odbiorem "piątki" i pozytywnym przyjęciem przez fanów nowej grupy bohaterów uwikłanych w morderczy schemat działań Ghostface'a.

Czwórka z Woodsboro - Sam (Melissa Barrera) i jej siostra Tara (Jenna Ortega) oraz bliźniacy Mindy (Jasmin Savoy Brown) i Chad (Mason Gooding) - bolesne wspomnienia zostawia w rodzinnym miasteczku i przenosi się do Nowego Jorku. Wydaje się, że tumult i zgiełk ogromnej metropolii stworzą idealne warunki, by zaszyć się w tłumie i wspólnie we własnym gronie przepracować wciąż dość świeżą traumę. Nie będzie na to jednak ani czasu, ani sprzyjających okoliczności, bo morderca w masce wraca i tym razem jest wyjątkowo bezczelny i brutalny.

Czwórka ocalałych z Woodsboro przenosi się do Nowego Jorku, ale nawet w wielkim mieście nie może być bezpieczna. Ich prześladowca w masce powraca i jest wyjątkowo brutalny. Czwórka ocalałych z Woodsboro przenosi się do Nowego Jorku, ale nawet w wielkim mieście nie może być bezpieczna. Ich prześladowca w masce powraca i jest wyjątkowo brutalny.

Ukryty w dużym mieście krzyk



Wyprowadzenie akcji z niewielkiego, klaustrofobicznego i już trochę przyciasnego dla całej serii Woodsboro niewątpliwie było trafionym pomysłem. Nowojorskie zaułki, stacje metra czy obszerne apartamentowce stanowią niezwykle atrakcyjny poligon doświadczalny dla Ghostface'a, który nic sobie nie robi z faktu, że tym razem jego krwawa krucjata jest nieco mniej anonimowa. Wydaje się, że zatłoczone ulice czy pociągi wręcz nakręcają jego spaczoną ambicję, przez co morderca sprawia wrażenie jeszcze bardziej nieprzewidywalnego i nieokrzesanego.

Wyeksponowani na tle niewielkiej społeczności Woodsboro nastolatkowie właśnie w Nowym Jorku chcieli wtopić się w tłum, a ze wszechobecnego zgiełku i wielkomiejskiej wrzawy stworzyć pewnego rodzaju poduszkę ochronną. To, co miało im zapewnić anonimowość i poczucie bezpieczeństwa nieoczekiwanie jednak zostaje wykorzystane przez ich prześladowcę. Ghostface sprytnie kamufluje się w nowym środowisku, czym stwarza nieustanne zagrożenie. Zresztą poczucie osaczenia i momentami wręcz bezradności świetnie filmowcom udało się oddać za pomocą odpowiednio dawkowanego napięcia.

Główny nacisk scenarzyści znów położyli na wątek sióstr Carpenter, które raz jeszcze muszą zmierzyć się z zamaskowanym zabójcą. Główny nacisk scenarzyści znów położyli na wątek sióstr Carpenter, które raz jeszcze muszą zmierzyć się z zamaskowanym zabójcą.

"Szóstka" wierna klasyce, ale i z nowymi pomysłami



Matt Bettinelli-OlpinTyler Gillett, czyli autorzy również poprzedniej części, znów nie tylko umiejętnie operują tempem akcji, ale w dość zardzewiałe schematy klasycznego slashera potrafią tchnąć świeżą energię. Już świetnie wymyślona scena otwarcia sugeruje, że nowy "Krzyk" może nas pozytywnie zaskoczyć, choć tej akurat obietnicy twórcom "szóstki" nie udaje się zrealizować do końca. Finał, choć widowiskowy, brutalny i pomysłowo zainscenizowany, obfituje jednak w oczywiste, wręcz banalne, rozwiązania fabularne. Czy będzie to jednak nam przeszkadzać? Niekoniecznie, bo zbyt dużo zabawy dostarcza sama konwencja i zaproponowany przez duet reżyserów sposób narracji.

Tak jak bowiem przy poprzedniej odsłonie Bettinelli-Olpin i Gillett nie boją się czerpać pełnymi garściami z dorobku całej serii. Tym razem odnajdziemy w "Krzyku" jeszcze więcej odniesień do przeszłości, i to nie tylko tej dotyczącej stricte Billy'ego Loomisa i Stu Machera. Widać nieskrępowaną zabawę potencjałem całej franczyzy "Krzyku", choć ten nostalgiczny nieco ton, który w ubiegłorocznej produkcji pomagał, tym razem może nieco przytłaczać. Trzeba jednak twórcom wybaczyć tę uległość wobec dorobku poprzedników. Wszak ciężko kontynuować historię Ghostface'a bez odpowiedniego kontekstu, a dla miłośników cyklu taki rozbudowany fanserwis jeszcze mocniej podkręci przyjemność z seansu.

"Krzyk VI" to bodaj najbardziej rozbudowana, krwawa i brutalna część serii, która pomimo uwspółcześnionego formatu nadal pozostaje energetycznym miksem slashera i kina spod znaku teen movie. "Krzyk VI" to bodaj najbardziej rozbudowana, krwawa i brutalna część serii, która pomimo uwspółcześnionego formatu nadal pozostaje energetycznym miksem slashera i kina spod znaku teen movie.

Siła sióstr, czyli Barrera i Ortega gwiazdami nowej serii



Oczywiście można pokręcić nosem na fabularne uproszczenia, brak logiki i jednowymiarowe postaci, lecz czy nie są one jednocześnie pochodną wybuchowej syntezy brutalnego slashera i kina spod znaku teen-movie? Tu ma być miejscami głupio, bez sensu, czasami komicznie, a niekiedy zbyt dosadnie, bo do tego przyzwyczaiły nas już filmy o zamaskowanym killerze. Ten powszechnie znany schemat dostajemy jednak na zakrwawionej tacy udekorowanej dodatkowo czarnym humorem, wartką akcją i nawet nieco głębszym przekazem. Między wierszami bowiem twórcy "szóstki" piętnują szkodliwość internetowego hejtu. Pod lupę biorą również psychikę ofiary, która w pewnym momencie staje się napastnikiem.

"Wednesday". Lampy z Gdyni w hicie Netflixa
Nie zapominajmy bowiem, że główną bohaterką nowego "Krzyku" jest Sam, zaszczuta w poprzedniej części dziewczyna, która swojego oprawcę "częstuje" ponad 20 ciosami nożem. Czy to jeszcze forma samoobrony, a może przejaw diabolicznej natury? Czy córka seryjnego mordercy może "odziedziczyć" instynkt zabójcy i czerpać z tego przyjemność? Twórcy nowego "Krzyku" jednoznacznych odpowiedzi nie dostarczają, co tylko wzmaga ciekawość i sprawia, że dość płaskie postaci nagle nabierają głębi.

Nie byłoby to możliwe bez świetnego duetu sióstr Carpenter w osobach Melissy Barrery i przede wszystkim Jenny Ortegi. Aktorka, która zasłynęła ostatnio rolą serialowej Wednesday, gra tu koncertowo, dzięki czemu możemy nawet zapomnieć o nieobecności Neve Campbell, czyli ekranowej Sidney. I szczerze nawet jej brak nie jest zbyt odczuwalny, bo "starą gwardię" dumnie reprezentuje Courtney Cox dająca tu jeszcze lepszy gościnny występ niż w poprzedniej części.


Wydawało się, że udany przed rokiem powrót do Woodsboro będzie incydentalnym sukcesem bazującym głównie na nostalgii i delikatnym liftingu opowieści o legendzie Ghostface'a. "Krzyk VI" udowadnia jednak, że te podrasowane absurdem i podlane sztuczną krwią zabawy w ciuciubabkę z zamaskowanym psychopatą mogą jeszcze sprawiać niemałą przyjemność i zaskakiwać pomysłowością, nie tracąc zarazem wiele ze swojej prostoty. Bo przecież nadal chodzi o to, by jeden gonił, a drugi uciekał. I choć już na wstępie wiemy, jak to się skończy, to i tak nie mamy prawa poczuć się rozczarowani. Raczej spragnieni kolejnej części.

OCENA: 7,5/10

Film

6.4
14 ocen

Krzyk VI (4 opinie)

(4 opinie)
horror

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (26)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Dobre, bo polskie: Pianoforte + spotkanie z pianistą Mikołajem Sikałą

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF

Kultura Dostępna: Sami swoi. Początek

12,90 zł
projekcje filmowe