• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Kolejne 365 dni". Seksmaraton Laury i Massima jeszcze potrwa

Tomasz Zacharczuk
20 sierpnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 

"To już chyba się nie naprawi" - mówi do Massima pogrążona w małżeńskim kryzysie Laura i zdaje się, że identyczne słowa główna bohaterka najsłynniejszej polskiej erotycznej telenoweli mogłaby skierować w stronę twórców "Kolejnych 365 dni". Najwyraźniej jednak nikt nie miał zamiaru czegokolwiek korygować, bo skoro pozbawianie aktorów ubrań i filmu scenariusza tylko zwiększało oglądalność, to trudno spodziewać się radykalnych zmian. Co nie oznacza, że ich wcale nie ma. Pojawia się choćby więcej alkoholu, przez co bohaterowie są bardziej wylewni i rozmowni. Na trzeźwo czy będąc "w czubie" i tak bredzą bez sensu. Właściwie to już nic tutaj nie ma sensu. Dobrze, że to już koniec. A nie, czekaj...



Zaledwie cztery miesiące minęły od premiery drugiej części erotycznych przygód Laury i Massima, a tu znów państwo Torricelli pozdrawiają nas z ekranu gołymi pośladkami. No, drodzy producenci, takich rzeczy się nie robi. Nawet mistrz filmowych tortur - Patryk Vega - daje widzom więcej czasu na podleczenie duszy i ciała po zaserwowanych przez siebie katuszach. Powiedzmy jednak, że rozumiem ten absurdalny pośpiech. Wszak miliony widzów w naszym kraju czekały niecierpliwie na dalszy ciąg tej historii. Gdyby nie transfer "Lewego" czy katastrofa na Odrze z pewnością inne nagłówki zalewałyby codzienną prasę: "Czy Laura przeżyje?", "Kto jeszcze ma bliźniaka?", "Czy Magdalena Lamparska śpi w tych rzęsach?", "Czy Laura i Massimo zagrają jeszcze razem w golfa?".

Recenzja pierwszych "365 dni"

Wystarczy pięć minut seansu nowej części, by poznać odpowiedzi na niemal wszystkie pytania. Więcej czasu twórcy na wyjaśnianie fabularnych niuansów nie potrzebują. Laura żyje. Nie, nie ma bliźniaczki, w golfa już nie gra, o rzęsach pani Magdy nic nie wiem (pozdrawiam przy okazji, bo jako jedyna prezentuje tu jakikolwiek poziom gry). Po strzelaninie na ciele Laury została drobna blizna, która mimo zastrzeżeń lekarza nie przeszkadza w łóżkowych igraszkach i zakrapianych imprezach. Początkowo jest sielanka o smaku wina i szampana, później gorzki małżeński kryzys, aż w końcu niby przypadkowe spotkanie z Nacho, o którym kobieta nie może zapomnieć. Musi więc wybrać pomiędzy sycylijskim gangsterem a surferem/ogrodnikiem/mafiosem z Hiszpanii. Życiowych porad Laura szuka u rodziców. Przy polskim schabowym i pierogach.

Massimo i Laura. Zanęcane. 2022 Massimo i Laura. Zanęcane. 2022

"Polecam alko!" - fakt, bez tego będzie trudno to obejrzeć



Nie mogło być chyba bardziej sztampowo, choć w przypadku tej serii nic nie powinno dziwić. Zresztą nikt tu nawet nie sili się, aby czymś zaskoczyć widzów. Nadal dominuje teledyskowa konwencja rodem z MTV z domieszką "Warsaw Shore" i "Pamiętników z wakacji". Obyło się tym razem bez żenujących scen z kijami golfowymi, ale przez większą część filmu trudno pozbyć się wrażenia, że oglądamy jakieś reklamowe spoty biur podróży, drogich trunków czy prezerwatyw. W tle rozbrzmiewają kolejne muzyczne kawałki, których nie da się już właściwie od siebie odróżnić, a spowolniona kamera krąży bez celu wokół bohaterów, bo nikt nie ma tu pomysłu na zaaranżowanie scen. Gdzie w tym wszystkim fabuła? Nawet Indiana Jones by się jej nie doszukał.

Recenzja drugich "365 dni"

Wydawałoby się, że uczuciowy dylemat Laury może wlać w tę wyschniętą opowieść trochę wody, orzeźwić nieco widza, pokazać, że jest w tej historii jakiś sens i dramat. Nic z tych rzeczy. Gdy kobieta nie wie, kogo ma wybrać, filmowcy podsuwają nam scenę erotycznej fantazji, w której Laura wije się na łóżku z Massimem i Nacho. Uprzedmiotowienie kobiet i mężczyzn: level hard. Wszystko sprowadza się do cielesności. Na nic poetyckie monologi Nacho o wschodach słońca w Birmie i medytacjach na Bali. Chłopie, z taką ambicją to nie pod ten adres. Na kryzys małżeński scenarzyści też mają rady. W jednej ze scen Laura wypala do Olgi: "moje małżeństwo jest w d..., więc stawiam na karierę". Co koleżanka na to? "Polecam alko!". Mądrego mądrze posłuchać, a trzeźwemu polać.

Recenzja Recenzja "Heaven In Hell". Polacy nie potrafią kręcić filmów erotycznych

Olga i Laura. Alkoholizowane. 2022 Olga i Laura. Alkoholizowane. 2022

Niech już ktoś to zakończy



Zresztą alkohol w tej części leje się strumieniami: przed śniadaniem, po śniadaniu, podczas lunchu, po obiedzie, przed kolacją, po kolacji. Panie (bo to głównie one raczą się trunkami) po kilkugodzinnych maratonach nie dość, że trzymają pion i fason strojów, to na dodatek jeszcze mają nienaruszony makijaż. Być może właśnie z nadmiaru procentów bohaterom "Kolejnych 365 dni" - w przeciwieństwie do poprzednich części - wyjątkowo często rozwiązuje się język. To dopiero musiało być zaskoczenie dla aktorów, którzy nagle musieli wyryć na blachę tyle linijek tekstu. Niestety na ogół bezwartościowego, banalnego i komicznego momentami. Teraz można już z całkowitą pewnością stwierdzić, że dialogi to nie było to, czego brakowało serii "365 dni".

Nigdy nie brakowało natomiast scen seksu, ale wraz z kolejnymi częściami były już one kręcone jakby od niechcenia, bez większego zaangażowania, polotu i pomysłu. W tej odsłonie - może poza jednym wyjątkiem - nie wyróżniają się praktycznie niczym szczególnym i kwalifikują się do szybkiego zapomnienia. Jedyną nowością jest rozebranie innych postaci niż Laura i Massimo, dzięki czemu swoją pikantną scenę otrzymała m.in. Natalia Siwiec. I to właściwie wszystko z listy pod tytułem "Co nowego u polskiego Greya?".

Nacho i Laura. Podkochiwane. 2022 Nacho i Laura. Podkochiwane. 2022
Mówi się, że do trzech razy sztuka, ale prawdziwą sztuką jest nakręcenie praktycznie trzech takich samych filmów i rozwleczenie harlequinowego romansidła do prawie sześciu(!) godzin. Sześciu godzin shoppingu, clubbingu i seksturystyki. Sześciu godzin zapętlania muzycznej playlisty z kategorii "beach&relax" i sześciu godzin kaleczonej angielszczyzny. Sześciu godzin sztucznych jęków i wytrzeszczu oczu jako jedynej metody aktorskiej. Nawet Robert Karaś mógłby nie podołać takiemu wyzwaniu. On swój ultramaraton zakończył niestety przedwcześnie. Tymczasem wygląda na to, że seksmaraton Laury i Massima jeszcze potrwa. Otwarte zakończenie nie dość, że sprawia, że seans nowych "365 dni" jest tak naprawdę bez sensu, to - co gorsze - pozostawia furtkę na kolejny epizod. Ja już teraz zatrzaskuję ją z hukiem. Bawcie się tam beze mnie. Wystarczy. W ciężkich czasach żyjemy, trzeba dbać o swoje zdrowie.

OCENA: 1/10 ("pała" za całą trylogię)

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (100)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Podejrzana - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe