• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Jurassic World: Dominion". Dinozaury na wyginięciu

Tomasz Zacharczuk
11 czerwca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 

Po prawie 30 latach od premiery "Jurassic Park" status przełomowego w historii kina dzieła Stevena Spielberga wciąż jest niepodważalny. Żadna z kontynuacji nie uplasowała się choćby w pobliżu kultowego już oryginału. To samo dotyczy najnowszej i wiele wskazuje na to, że ostatniej odsłony serii. Pomimo sporej liczby prehistorycznych gadów na ekranie i nieźle nakręconych scen akcji "Jurassic World: Dominion" wydaje się raczej bezdusznym produktem filmowego przemysłu, nastawionym bardziej na zysk, a nie na jakość. Tak bezbarwnym zakończeniem najsłynniejsza filmowa saga o dinozaurach sama poniekąd skazała się na wyginięcie.



Gdy w 2015 r. Colin Trevorrow wybudzał uśpione od kilkunastu lat dinozaury, niewielu chyba wierzyło w sens i powodzenie tej filmowej misji. Gwarancji nie dawało nawet nazwisko Stevena Spielberga widniejące na liście producentów "Jurassic World". Bazujące w głównej mierze na sentymencie i posługujące się najnowszą technologią widowisko okazało się jednak całkiem przyjemną wyprawą w głąb świata zdominowanego przez monstrualne gady. Niestety druga część odświeżonej serii potwierdziła już wszelkie obawy towarzyszące reaktywacji jurajskiego uniwersum. Najnowsza natomiast odsłona cyklu nie podsuwa właściwie żadnych argumentów za tym, by nową trylogię uznać za w pełni udaną. Pewna era w historii kina po prostu dobiegła końca. I to raczej w niezbyt imponującym stylu.

"Jurassic World: Dominion" to przede wszystkim powrót "starej gwardii", na którą jednak scenarzyści filmu nie mają pomysłu. Oglądanie ponownie na ekranie Dern, Neilla i Goldbluma z pewnością jest przyjemnym doświadczeniem, ale na tym kończą się atuty ich współpracy. "Jurassic World: Dominion" to przede wszystkim powrót "starej gwardii", na którą jednak scenarzyści filmu nie mają pomysłu. Oglądanie ponownie na ekranie Dern, Neilla i Goldbluma z pewnością jest przyjemnym doświadczeniem, ale na tym kończą się atuty ich współpracy.

Obszerny fan-serwis i nic poza tym



Po zniszczeniu Isla Nublar ocalałe dinozaury przetransportowano na stały ląd. Żyjące do tej pory w zamkniętym rezerwacie zwierzęta rozprzestrzeniły się po całym świecie, stając się realnym zagrożeniem dla człowieka. Kontrolującej populację gadów firmie Biosyn nie przeszkodziło to jednak w dalszym eksperymentowaniu z genami prehistorycznych istot. Gdy na horyzoncie pojawia się kolejna globalna katastrofa, do akcji ratunkowej przystępują doskonali znani naukowcy: dr Alan Grant (Sam Neill), dr Ellie Sattler (Laura Dern) i dr Ian Malcolm (Jeff Goldblum). Starą gwardię wspierają natomiast bohaterowie nowej sagi: Owen Grady (Chris Pratt) i Claire Dearing (Bryce Dallas Howard).

Powrót aktorskiego tria z oryginalnego "Jurassic Park" niewątpliwie był dla producentów priorytetem, bo "Dominion" w zamyśle miał spinać nie tylko wątki z nowej, ale i starej sagi. Poza nawiązaniem do pierwotnej obsady w filmie Trevorrowa mnóstwo jest więc innych odniesień do dzieła Stevena Spielberga. Ba, niektóre sceny wyglądają jak kopia filmu z 1993 r. Główny problem nowego "Jurassic World" tkwi jednak w tym, że poza tym obszernym fan-serwisem nie ma tu właściwie żadnego pomysłu na fabułę i urozmaicenie schematów z jurajskiej "jedynki". Filmowcy przyjęli bardzo mylne założenie, że luźne powiązanie "starego" z "nowym" wystarczy. Nie mogli się bardziej mylić.

Wymieszanie tak wielu wątków, postaci i lokalizacji (m.in. Kanada, Dolomity czy Malta) wymaga przede wszystkim precyzyjnego scenariusza. W "Dominion" mamy tymczasem olbrzymi bałagan. Powiązanie poszczególnych historii jest jedynie umowne i mało przekonujące. Bohaterowie najczęściej trafiają na siebie przypadkiem i w momencie, gdy twórcy filmu nie mają już pomysłu na dalsze poprowadzenie opowieści. Okoliczności, w których dochodzi do wyczekiwanego spotkania Claire i Owena z Ellie, Alanem i Ianem, są po prostu absurdalne. Podobnie jak misje, w które angażują się główni bohaterowie, karykaturalny czarny charakter i cała masa miałkich drugoplanowych postaci, których głównym zadaniem jest statystowanie największym gwiazdom i wyciąganie ich z tarapatów. Najczęściej w niedorzeczny i kuriozalny sposób.

Ostatnia część sagi o dinozaurach poza kilkoma nielicznymi atutami mocno rozczarowuje chaotycznym scenariuszem i brakiem jakiejkolwiek koncepcji na tego typu kino. Kopiowanie Spielberga nie może być jedynym pomysłem na film. Ostatnia część sagi o dinozaurach poza kilkoma nielicznymi atutami mocno rozczarowuje chaotycznym scenariuszem i brakiem jakiejkolwiek koncepcji na tego typu kino. Kopiowanie Spielberga nie może być jedynym pomysłem na film.

Są dinozaury i trochę akcji, ale poza tym nuda i rozczarowanie



Trudno oglądać film, który zamiast w wyobraźni twórców i fanów powstawał w excelowskich tabelkach. Nie ma w "Jurassic World: Dominion" obietnicy pasjonującej przygody, swobodnej improwizacji, a przede wszystkim duszy, którą w opowieść o dinozaurach tchnął przed laty Steven Spielberg. To bardziej marketingowy projekt, wykalkulowany na olbrzymie zyski niewielkim nakładem filmowych ambicji. Dlatego tak ciężko przebrnąć przez pierwszą godzinę, którą twórcy poświęcają na rozmieszczenie zbyt wielu wątków i postaci. Z drzemki na chwilę wybudzają świetnie nakręcone sekwencje na Malcie (wyglądające jak mariaż bondowskich produkcji z "Mission: Impossible"), ale zaraz potem lądujemy już w bazie Biosyn, która do złudzenia przypomina zdewastowane w poprzednich częściach parki rozrywki.

Znów więc obserwujemy nierówne pojedynki człowieka z dinozaurem, które są właściwie kalką wszystkich zabiegów wykorzystywanych dotychczas w serii opatrzonej hasłem "Jurassic". Można odnieść wrażenie, że niemal 30 lat po premierze oryginału nie ma nowych pomysłów na wzbudzenie wśród widzów grozy, napięcia i ekscytacji. Nawet starcia drapieżnych olbrzymów nie robią wrażenia. Tym większa to szkoda, gdyż w nowej części pojawia się naprawdę spora liczba dinozaurów, które szybują w przestworzach, nurkują w głębinach czy czają się pod ziemią. Różnorodność gadów bezapelacyjnie jest atutem filmu, lecz twórcy "Dominion" zupełnie nie potrafią z tego korzystać.

Duża liczba dinozaurów i ich spora różnorodność na pewno należą do tych rzeczy, która filmowcom w "Dominion" się udała. Można jeszcze dorzucić kilka scen akcji i ewentualnie sporo nostalgii w zakończeniu. I w zasadzie to tyle. Duża liczba dinozaurów i ich spora różnorodność na pewno należą do tych rzeczy, która filmowcom w "Dominion" się udała. Można jeszcze dorzucić kilka scen akcji i ewentualnie sporo nostalgii w zakończeniu. I w zasadzie to tyle.

Dinozaury potrzebują teraz spokoju



Zresztą cały film Colina Trevorrowa należy potraktować jako widowiskowy tylko momentami festiwal niewykorzystanych szans. Ciekawą wizję koegzystencji ludzi i dinozaurów potraktowano jedynie jako wstęp do nużącej i mało wciągającej opowieści o ratowaniu świata. Uwielbianych przez fanów Neilla, Dern i Goldbluma udało się w komplecie ściągnąć na plan, ale żadne z nich nie dostało ani popisowej sceny, ani choćby jednej kwestii do wypowiedzenia, która nie brzmiałaby jak pół dialogu z kina klasy B. Nawet charyzma Chrisa Pratta ulotniła się gdzieś bezpowrotnie i pozostało mu jedynie galopowanie na koniu w kowbojskim kapeluszu i łapanie dinozaurów na lasso.

Brzmi niedorzecznie? Cóż, takich przykrych dla oka obrazków w nowym "Jurassic World" jest bez liku, dlatego trudno odnaleźć tu frajdę, która towarzyszyła nam podczas odkrywania zakamarków "Parku Jurajskiego". "Dominion" będzie zapewne straszyć i młodszych, i starszych widzów. Tych drugich raczej jednak niedosłownie. Jeśli faktycznie była to ostatnia odsłona cyklu, to pozostaje jednocześnie smutek, że w tak słabym stylu pożegnano (choć zapewne na chwilę) prehistoryczne monstra, ale i ulga dająca nadzieję na to, że opowieści o dinozaurach za niedługo wykopane zostaną na nowo i z lepszym skutkiem.

OCENA: 4/10

Film

5.8
34 oceny

Jurassic World: Dominion (4 opinie)

(4 opinie)
przygodowy, sci-fi

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (45)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

7. Dni Krytyki Filmowej w Gdyni

24 zł
impreza filmowa, festiwal filmowy, przegląd