• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Flash". Pioruńsko dobry i zabawny

Tomasz Zacharczuk
16 czerwca 2023, godz. 19:00 
Opinie (23)

Michael Keaton ponownie w stroju Batmana, Kevin Bacon za sterami myśliwca w "Top Gun" czy teoria podróży w czasie zaserwowana na talerzu ze spaghetti? Wydaje się to niemal tak samo abstrakcyjne jak to, że jeszcze rok czy dwa lata temu można było przewidzieć, iż "Flash" będzie jedną z najlepszych produkcji DC. Film Andy'ego Muschiettiego największe turbulencje przeszedł jeszcze przed debiutem na wielkim ekranie. Teraz natomiast pozostaje już tylko czerpać zabawę z projektu, którym Warner Bros. wraca w wielkim stylu do rywalizacji z Marvelem i otwiera przed miłośnikami uniwersum Batmana i Supermana okno na podróże w czasie z humorem i nostalgią zarazem.




Tempo powstawania filmu o najszybszym człowieku świata było odwrotnie proporcjonalne do możliwości głównego bohatera. Wystarczy wspomnieć, że pierwszych przymiarek do pełnometrażowej opowieści o Flashu dokonywano już niemal dekadę temu. Projekt przez lata nie mógł rozwinąć pełnej prędkości, bo cały czas trafiał na progi zwalniające - czy to w postaci opieszałości producentów, czy zmian na reżyserskim stołku, czy w końcu pozafilmowych ekscesów z udziałem odtwórcy tytułowej roli.

Biorąc pod uwagę wszystkie niekorzystne okoliczności towarzyszące "Flashowi", zdumiewać może fakt, iż z tego gigantycznego chaosu narodziła się jedna z najlepszych dotychczasowych produkcji DC, która autentycznie bawi i pompuje adrenalinę - jak przystało na herosa z błyskawicą na piersi - w przyspieszonym tempie.

Barry Allen (Flash) próbuje nie dopuścić do rodzinnej tragedii i cofa się w czasie. Trafia jednak do alternatywnej rzeczywistości, na którą sprowadza śmiertelne niebezpieczeństwo. Barry Allen (Flash) próbuje nie dopuścić do rodzinnej tragedii i cofa się w czasie. Trafia jednak do alternatywnej rzeczywistości, na którą sprowadza śmiertelne niebezpieczeństwo.

Makaronowa teoria chaosu profesora Keatona



Czasami bowiem, aby pójść naprzód, trzeba wykonać kilka kroków wstecz. W tym przypadku dosłownie, ponieważ reżyser Andy Muschietti ze scenarzystką Christiną Hodson postanowili teleportować Flasha w czasie i wykorzystać na potrzeby swojego filmu niezwykle popularną ostatnio w kinie komiksowym konwencję multiwersum. Daje ona z jednej strony wręcz nieograniczone opcje zabawy fabułą, a z drugiej zaś pozwala ponadziewać opowieść mnóstwem popkulturowych odnośników i bogatym fanserwisem. "Flash", podobnie jak kilkanaście miesięcy temu konkurencyjny "Spider-Man: Bez drogi do domu", czerpie pełnymi garściami z uniwersum, w którym jest osadzony i oferuje pełną zarówno nostalgii, jak i humoru podróż do przeszłości.

Cofa się do niej również Barry Allen (Ezra Miller), który od lat bezskutecznie walczy o oczyszczenie ojca z zarzutów o zamordowanie matki chłopaka. Po kolejnej nieudanej apelacji Flash w przypływie złości przekracza prędkość światła i przypadkowo odkrywa, że może w ten sposób podróżować w czasie i zapobiec śmierci kobiety. Nieodpowiedzialne majstrowanie wydarzeniami z przeszłości kończy się tym, że Barry trafia do alternatywnego wymiaru, w którym spotyka... samego siebie.

Na tym nie koniec problemów, bo Flash do tej samej rzeczywistości ściąga generała Zoda (Michael Shannon) ogarniętego żądzą destrukcji Ziemi. Jego plany mogłaby pokrzyżować Liga Sprawiedliwości, lecz w tym akurat wymiarze zespół superbohaterów nie funkcjonuje, a jego potencjał ogranicza się jedynie do uwięzionej na Syberii Supergirl (Sasha Calle) oraz podstarzałego i odizolowanego od świata Batmana (Michael Keaton).

To właśnie wykreowany przed trzema dekadami przez Tima Burtona człowiek-nietoperz uświadamia Flasha o skali bałaganu, którego narobił podróżami w czasie. Uświadamia w bardzo kreatywny i klarowny zarazem sposób, bo krótki wykład Michaela Keatona tłumaczącego zawiłości multiwersum na przykładzie spaghetti to jedna z chyba najlepszych lekcji o podróżach w czasie w historii kina. Jednocześnie to zaledwie próbka możliwości twórców "Flasha", którzy w dalszej części filmu sięgają po jeszcze bardziej wywrotowe pomysły.

"Flash" jest prawdziwą kopalnią ciekawostek i odniesień do wcześniejszych projektów studia DC. Jedną z największych atrakcji jest z pewnością powrót Michaela Keatona do roli Batmana. "Flash" jest prawdziwą kopalnią ciekawostek i odniesień do wcześniejszych projektów studia DC. Jedną z największych atrakcji jest z pewnością powrót Michaela Keatona do roli Batmana.

Fox tańczy, a Bacon lata, czyli zabawa multiwersum pełną parą



Muschietti, który reżyserował choćby obie części odświeżonego horroru "To" (i udźwignął presję fanów tej serii), doskonale wyczuł oczekiwania, potrzeby i pragnienia miłośników uniwersum DC. "Flash" jest prawdziwą kopalnią ciekawostek i odniesień związanych z postaciami ze studia Warner Bros. Twórcy widowiska fabułę, ale przede wszystkim nieodłączny od pierwszej do ostatniej minuty humor, budują na bazie komiksów, poprzednich filmów, a nawet plotek czy memów. Fanserwis pęka w szwach, gagi wysypują się niczym asy z rękawa, a finałowe sekwencje zaskoczą nawet najbardziej markotnego zwolennika DC.

Ponarzekać i tak jednak można. Głównie na rwane tempo. Dość ospałe otwarcie filmu rekompensuje scena ratowania bobasów. Potem zarówno akcja, jak i dowcip wskakują na odpowiednie tory, by znów przed finałem niespodziewanie wyhamować. Drży także w posadach koncepcja podróży w czasie. Nawet Michael Keaton i jego makaronowa wykładnia giną w natłoku kolejnych pętli czasowych, których próba wyjaśnienia przypomina nieco czasoprzestrzenny bałagan rodem z serialowego "Dark". Nie wszystko się tu zgadza, a już na pewno nie Michael J. Fox w "Footloose" i Kevin Bacon w "Top Gun", choć to już celowe żarty twórców "Flasha", którzy nawet historię kina potraktowali w alternatywny sposób.

Ezra Miller, choć niekoniecznie udźwignął skalę wydarzeń wokół swojej osoby poza planem, to w filmie Muschiettiego w podwójnym wydaniu spisuje się bez zarzutu i oprócz humoru jest największym atutem "Flasha". Ezra Miller, choć niekoniecznie udźwignął skalę wydarzeń wokół swojej osoby poza planem, to w filmie Muschiettiego w podwójnym wydaniu spisuje się bez zarzutu i oprócz humoru jest największym atutem "Flasha".

Efekty nie za specjalne, choć efekt Millera podwójnie dobry



Nie za bardzo na ten moment widać alternatywę dla Ezry Millera, więc dobrze by było, aby odtwórca tytułowej roli uporządkował życie prywatne i skupił się na aktorstwie, bo - jak pokazuje przykład "Flasha" - to mu zdecydowanie wychodzi najlepiej. A trzeba przyznać, że Miller łatwego zadania nie miał, bowiem nie tylko musiał udźwignąć brzemię solowego projektu "Flasha", podołać porównaniom do Granta Gustina (serialowy człowiek-błyskawica), ale przede wszystkim rozdwoić się na Barry'ego świadomego swoich mocy i zdeterminowanego w walce o bliskich oraz Barry'ego lekkoducha i wyrośniętego dzieciaka, który nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. W obu wcieleniach Miller radzi sobie znakomicie i jest zdecydowanie największym atutem całej produkcji.

Jedynym mankamentem ekranowego Flasha jest fakt, że zagarnia on znakomitą większość czasu. Stąd raczej dyskretny występ Sashy Calle jako Supergirl (choć jest w niej potencjał na kolejne produkcje) i nie do końca wykorzystany, aczkolwiek wciąż niesamowicie magnetyczny (jak ponad 30 lat temu) Michael Keaton w roli Batmana.


To jednak nie schowane na drugim planie postaci czy nawet pełna nieścisłości fabuła są największymi wadami "Flasha". Jeśli w tegorocznym sezonie można było kręcić nosem na jakość efektów specjalnych w nowym "Ant-Manie" czy drugim "Shazamie", to tutaj już trzeba pokręcić całą głową. W zestawieniu choćby z goszczącymi jeszcze na ekranach "Transformersami" CGI w filmie Muschiettiego wygląda po prostu biednie.

Warto jednak lotem błyskawicy popędzić do kin, bo znając chimeryczność projektów studia DC w kolejnych produkcjach może już nie być tak kolorowo. "Flash" jest nadspodziewanie udaną, zabawną na wielu płaszczyznach i domkniętą niegłupim morałem rozrywką po czubek głowy zanurzoną w uniwersum sygnowanym logiem Batmana czy Supermana. Film pioruńsko dobry.

OCENA: 7/10

Film

6.0
28 ocen

Flash (1 opinia)

(1 opinia)
akcja, sci-fi

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (23)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

SPY x Family CODE: White w Helios ANIME

29,90 zł
projekcje filmowe

SPY x Family CODE: White w Helios Anime

29,90 zł
projekcje filmowe