• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Air". Wskoczyć w buty Jordana

Tomasz Zacharczuk
8 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (27)

Kwintesencję "Air" można uchwycić w kilku, wydawałoby się banalnych, ale jakże wymownych słowach powtarzanych w filmie jak mantrę: "But to tylko but, póki ktoś go nie założy". W 1984 r. wyprodukowany przez firmę Nike spersonalizowany model sportowego obuwia po raz pierwszy założył debiutujący dopiero na parkietach NBA Michael Jordan. Dziś roczny zysk marki sygnowanej nazwiskiem koszykarza wszech czasów liczony jest w miliardach dolarów, choć niewiele brakowało, by do przełomowej współpracy obuwniczego potentata i wybitnego sportowca nigdy nie doszło. Kulisy tych newralgicznych negocjacji odsłaniają na ekranie Ben Affleck i Matt Damon. I to w stylu, który wysadza z butów.



Repertuar kin na najbliższe dni - kina będą też czynne w Wielkanoc
Film o butach Michaela Jordana? Wielu zapewne popuka się w czoło, ale na pewno w tym gronie nie będzie tych, którzy w latach 90. wychowywali się na transmisjach polskiej telewizji z rozgrywek najlepszej koszykarskiej ligi świata. Fruwający nad obręczami MJ był wówczas bogiem basketu, a wszystko, co z nim związane, automatycznie zyskiwało status boskości. Na czele z czerwonym trykotem Chicago Bulls z numerem 23 i zmieniającymi się praktycznie co sezon butami z charakterystycznym "jumpmanem". Każdy z nas (do których też się zaliczam), kozłując godzinami na szkolnym boisku i niemiłosiernie obijając tablice, łudził się, że mając na nogach własną parę "jordanów" będzie w stanie choć w niewielkim stopniu upodobnić się do idola.

Dorwanie w ówczesnych czasach wymarzonych butów graniczyło z cudem. Kilkanaście lat później, mając już na nogach upragnione "jedynki", koszykarskich umiejętności specjalnie nie poprawiłem, ale można było w końcu poczuć tę minimalną, symboliczną więź z "Jego Powietrznością". Dziś "jordany" to głównie obuwie lifestyle'owe, w których paradują celebryci, zawodowi koszykarze, amatorzy i czciciele obuwniczej mody. Tylko w ubiegłym roku brand sygnowany nazwiskiem 6-krotnego mistrza NBA sprzedał produkty (poza obuwiem również m.in. odzież) warte 5 mld dolarów. W tym kontekście absurdem wydaje się fakt, że prawie 30 lat temu Nike nogami i rękoma zapierało się przed tym, by na współpracę z Jordanem przeznaczyć "marne" 250 tys. "zielonych".

Pracownicy działu koszykarskiego firmy Nike mają nie lada misję: muszą nakłonić przyszłą gwiazdę NBA do współpracy. Michael Jordan grać chce jednak tylko w butach spod szyldu Adidasa. Pracownicy działu koszykarskiego firmy Nike mają nie lada misję: muszą nakłonić przyszłą gwiazdę NBA do współpracy. Michael Jordan grać chce jednak tylko w butach spod szyldu Adidasa.

Polowanie na Jordana



Tymczasem właśnie takim budżetem dysponował Sonny Vaccaro (Matt Damon), pracownik działu koszykarskiego koncernu Nike. Firma z Oregonu na początku lat 80. była co prawda wiodącym producentem butów, ale do biegania, a nie do basketu. Koszykarski rynek w USA podzieliły między sobą Adidas i Converse. Nike ze swoim 17-procentowym udziałem bazowało głównie na Mosesie Malone, jednym z najlepszych graczy NBA, pozostającym jednak daleko w cieniu największych ówczesnych gwiazd, Magica Johnsona i Larry'ego Birda (powiązanych z Converse). Szansą na zmniejszenie dystansu do potentatów było dla Nike zakontraktowanie jednego z debiutantów. Wśród nich był przyszły dominator światowej koszykówki.


Jordan był osobistym pomysłem Vaccaro, który musiał nakłonić szefostwo do tego, by cały dostępny budżet przeznaczyć tylko na jednego zawodnika, w dodatku niebędącego wówczas na szczycie rankingu najbardziej perspektywicznych gwiazd NBA (MJ był trzeci w tym zestawieniu). Sonny musiał więc: a) przekonać przełożonych, że to właśnie w Jordana opłaca się zainwestować, b) przekonać do współpracy samego zawodnika, który nie chciał nawet z Nike usiąść do jednego stołu, bo uwielbiał grać w butach Adidasa, c) przebić ofertę konkurencyjnych marek. Misja równie karkołomna i ryzykowna, co trafienie decydującego rzutu w ostatniej sekundzie meczu.

Produkcja Bena Afflecka wyróżnia się błyskotliwymi dialogami, świetnym tempem, dynamiczną i wpisującą się w klimat lat 80. ścieżką dźwiękową i doskonałymi kreacjami aktorskimi. Produkcja Bena Afflecka wyróżnia się błyskotliwymi dialogami, świetnym tempem, dynamiczną i wpisującą się w klimat lat 80. ścieżką dźwiękową i doskonałymi kreacjami aktorskimi.

"Air": ciekawa pozycja dla znawców tematu i laików



Przed równie karkołomnym zadaniem stanął Ben Affleck, który taktyczne zagrywki Vaccaro i sedno zakulisowych negocjacji musiał odpowiednio przełożyć na język filmu. Udało się znakomicie, bo "Air", pomim iż opiera się w głównej mierze na dialogach, jest dynamiczną, wciągającą, momentami też zabawną i często emocjonującą opowieścią o rywalizacji, biznesowej odwadze, konsekwencji i spełnianiu marzeń. Twórcy filmu doskonale wiedzą, w jaki sposób kontrolować na ekranie emocje i podbijać napięcie, a nie jest to łatwe w sytuacji, gdy widz wie przecież, w jakim kierunku podąży fabuła. W "Air" jednak nie efekt, a sposób jego osiągnięcia odgrywa najważniejszą rolę.


Co istotne, najnowsze dzieło Afflecka nie jest produkcją hermetyczną. Wcale nie trzeba być miłośnikiem koszykówki i wykazywać się znajomością biografii Michaela Jordana, by odnaleźć się w tym świecie i czerpać z opowieści pełną satysfakcję. Nie oznacza to zarazem, że znawcom tematu seans "Air" będzie się kojarzyć jedynie z odhaczaniem kolejnych faktów i podążaniem za chronologią wydarzeń. Wręcz przeciwnie, sporo jest tutaj smaczków i dygresji zakamuflowanych między wierszami. Całość uzupełnia jeszcze świetna ścieżka dźwiękowa będąca muzyczną wizytówką lat 80. Przy doborze utworów twórcy filmu wykazali się nie tylko sporym wyczuciem, ale nawet dystansem, jak choćby przy otwierającym "Air" "Money for nothing" Dire Straits.

Sceny z Mattem Damonem i Violą Davis to jedna z największych zalet "Air". Filmu nie tylko o butach, ale też o sportowym marketingu, rodzinnych wartościach i podejmowaniu ryzyka w biznesie. Sceny z Mattem Damonem i Violą Davis to jedna z największych zalet "Air". Filmu nie tylko o butach, ale też o sportowym marketingu, rodzinnych wartościach i podejmowaniu ryzyka w biznesie.

Aktorski "dream-team" Afflecka



Kto wie jednak, czy nie największą zaletą produkcji jest fantastycznie dobrana obsada. Na czele z brylującym niemal w każdej scenie Mattem Damonem, który pomimo aż nadto widocznego brzuszka popisuje się aktorską ekwilibrystyką i napędza całą opowieść. Szczególnie w scenach z jak zawsze niezawodną Violą Davis w roli matki Michaela Jordana. Po ostatnich dość bladych występach do dobrej formy wraca Ben Affleck (jako szef koncernu Nike), komediowym talentem błyszczy Chris Messina (agent Jordana, David Falk), a Jason Bateman (wiceszef marketingu Nike) udowadnia, że potrafi się wpasować w niemal każdą produkcję. To jednak nie pojedyncze role, a rożne aktorskie konfiguracje stanowią w największym stopniu o jakości "Air".

Wracając do postawionego na wstępie pytania - czy rzeczywiście jest to film o butach Jordana? Oczywiście tak, ale potraktowanie "Air" jedynie w tych kategoriach byłoby dużym i niepotrzebnym uproszczeniem. Affleck wraz z Damonem w intrygujący, a jednocześnie klarowny i niestroniący od humoru sposób opowiadają o biznesowych strategiach i znaczeniu sportowego marketingu, dla którego rozwoju zawiązanie współpracy MJ'a z Nike było poniekąd kamieniem milowym. Była to także przełomowa decyzja dla samego zawodnika, który na sprzedaży butów ze swoim nazwiskiem zarobił dwa razy więcej niż na parkietach NBA.


W "jordanach" czy "trzech paskach" na nogach warto pomaszerować w kierunku kina, by zobaczyć, jak narodziła się legenda koszykarza wszech czasów i marki, która w dzisiejszej popkulturze zajmuje równie zaszczytne miejsce, co wyczyny MJ'a i jego Chicago Bulls we wspomnieniach dzieciaków z lat 90. To naprawdę przyjemna podróż do przeszłości i produkcja wysokich lotów. W końcu marka Jordana do tego zobowiązuje.

OCENA: 8/10

Film

8.8
27 ocen

Air (10 opinii)

(10 opinii)
dramat, sportowy

Opinie (27) 6 zablokowanych

  • (2)

    Niedawno czytałem o tym artykuł. Do dziś M J bierze co rrok gigantyczna kasę od nich. Ale zasłużył. Nigdy nie lubiłem koszykówki. Ani grac ani zbytnio oglądać. Do czasu dream teamu i Jordana. Miałem nawet czapeczkę Bulls i jakieś karty do zbierania. Piękne lata 90.

    • 20 0

    • Amerykanie robią świetnie filmy stylizowane na lata 70/80/90. Uwielbiam takie kino.

      • 4 0

    • Dokładnie 400 baniek dolcow rocznie dostaje MJ.

      • 0 0

  • (1)

    Te buty to symbol sukcesu marketingowego i krok milowy dający obraz świata rządzonego pieniądzem.Najbardziej sobie pluje w brodę Adidas,który kiedyś odmówił Jordanowi współpracy...myśląc że nie jest perspektywiczny.A ten człowiek zrewolucjonizował koszykówkę,talentem nie tylko sportowym ale i smykałką do marketingu.Do tego niesamowity trash-talker,walczak i samjec alfa.GOAT.

    • 9 5

    • Nike, to marketing. Nie jest ani lepszy od Sprandi, Kubota, czy Butex, ani od nich ładniejszy (mowa nie tylko o butach)

      Prawdziwym królem w tej branży jest Nike-Marketing. Ilość i jakość caseów, tak marketnigowych, jak i stricte finansowych, tej marki jest imponująca. Również w przypadku MJ inna marka nie podołała by. Reebok, Adidas, Cons, pózniej Fila (mniej więcej połowa lat 90") dopiero uczyły się na podstawie sukcesów Nike'a. Były obecne na parkietach i boiskach w Stanach wcześniej, ale dopiero po MJ, zebrały się zaczęły szukać reprezentantów swoich marek. Także ten...

      • 1 3

  • (1)

    Iść specjalnie do kina na dwugodzinną reklamę tych wiesniackich klompow dla małolatów? A przed filmem jeszcze półgodzinny blok reklamowy xD

    • 10 29

    • Musisz mieć wesole życie smutasku :)

      • 5 0

  • (1)

    No i Dennis Rodman. Prekursor wyglądu obecnie wielu...

    • 12 1

    • Nie zapomnij dodać, że prywatnie pan Dennis Rodman jest przyjacielem Kim Jong Un'a z Korei Północnej.

      • 2 1

  • Air (3)

    Film polecam, a malkontenci niech sobie ogladajaj TVP Info

    • 12 14

    • A wieczni narzekacze TVNienawisc.

      • 9 4

    • Co do tego ma TVP info? Czy wam ludziom na prawdę już odwala? (1)

      Brak wam nie tylko dystansu, ale przede wszystkim zdrowego rozsądku. Ślepa nienawiść. Jestem przeciwko demokracji pojmowanej, jako prawo do głosowania dla każdego, posiadającego ukończone 18lat, obywatelstwo (bo w sumie z jakiej paki?! Przecież jak mieszka w "tym kraju" , to też powinien móc), nie siedzącego w pierdello. Jakiś cenzus by się przydał....Tylko jak ustalić kto powinien mieć prawa wyborcze? Może jak ktoś nie ma dostępu do tv?( Wiem, wiem są inne źródla dezinformacji, jeszcze szczelniej zamykające na zdrowy rozsądek). Podpowiedzcie

      • 4 3

      • Ta, pewnie, prawo głosu dla wszystkich, którzy pracują w danym kraju od jakiegoś czasu. Jeszcze tego brakowało.

        • 0 0

  • Świetnie, że Pan Recenzent miał bogatych rodziców, którzy mogli mu kupić (3)

    Jordany. Jordany do grania, to już w ogóle herezja; a gra na boisku, na dworze to marnowanie kasy. Takie było moje na ten temat zdanie. Może jak się mieszka w Niemczech i również ma się bogatych "starych" to można było tych kilkadziesiąt lat temu, grać w Jordanach w streeta. Ani to nic złego, ani dobrego... Mieć bogatych rodziców każdy by chciał mieć, a jeżeli do tego jeszcze miłość w rodzinie i wiara, to życie jest snem.

    • 6 22

    • Czytaj ze zrozumieniem, zazdrośniku

      Autor napisał, że upragnione buty kupił sobie kilkanaście lat później.
      Widocznie na nie zapracował, zamiast się żalić i zazdrościć.

      • 17 1

    • Życie jest snem, gdy umie się czytać ze zrozumieniem.

      Autor nie miał Jordanów w latach 90...

      • 11 0

    • widać że Pan rozumie to co chce zrozumieć, a nie co jest napisane

      "Dorwanie w ówczesnych czasach wymarzonych butów graniczyło z cudem. Kilkanaście lat później, mając już na nogach upragnione "jedynki" " - kilkanaście lat później jednoznacznie sugeruje nam człowieka dorosłego który zapewne samemu kupił sobie te buty. ;) Pozdrawiam i wesołych świąt pełnych zrozumienia tego co się słyszy, czyta i czuje :)

      • 8 0

  • Film fajny, podobał mi się bardzo jak (1)

    mój kolega Łukasz. Jednak tak się składa, że jako mieszkający nad Wisłą powinniśmy mieć swoje obuwie sportowe. Ja biegam po Sopocie w drewniakach i sobie chwalę. Pozdrawiam wszystkich kierowców aut małolitrażowych.

    • 5 3

    • Tymi drewniakami pisałeś ten post?

      • 1 2

  • Sorki ale chyba lepiej obejrzec film z lat 90

    jak się chce poczuć klimat a nie oglądać stylizowaną podróbkę...

    • 4 3

  • Już Miley Cyrus miała piosenkę 23 o tych butach, J's on my feet, jest tam sporo sprośnych tekstów w wersji niecenzurowanej

    • 1 1

  • Film o butach? Naprawdę? (1)

    • 4 0

    • Reklama

      Jak większość współczesnych "filmów" - lewacka propaganda plus produkt plejsment, dlatego nawet tv nie mam a chodzenie do kina jest dla mnie jak kolaboracja z okupantem.

      • 1 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Van Gogh. U bram wieczności - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe