Polska komedia śmieszy? To możliwe. Recenzja filmu "Czarna owca"
Obejrzenie dobrej polskiej komedii na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wydaje się być równie loteryjną sprawą, jak wstrzelenie się z letnim urlopem w korzystną pogodę. Prognozy bywają obiecujące, ale rzeczywistość szybko weryfikuje plany. Tymczasem "Czarna owca" dowodzi tego, że można jednak w naszym kraju w dowcipny sposób komentować codzienność bez ordynarnych gagów i poczucia zażenowania wśród widzów. Film Aleksandra Pietrzaka to na wskroś optymistyczna komedia o poszukiwaniu wewnętrznego szczęścia i własnej życiowej ścieżki.
Reżyser "Czarnej owcy" już w swoim pełnometrażowym debiucie zasygnalizował, że humor w komedii ma być stylistycznym środkiem i narzędziem do opowiadania historii, a nie tematem samym w sobie. Odwrócenie tych proporcji skutkowało natomiast w polskim kinie zazwyczaj tym, że niewybredny często żart zastępował fabułę, a powstające w ten sposób komedie miały śmieszyć na siłę. "Juliusz" takim schematom w sprytny sposób się wymykał. Podobnie "Czarna owca". Nie należy raczej oczekiwać, że będziemy nieustannie zanosić się śmiechem, od którego rozboli brzuch. To rodzaj kina, które ma wywoływać na twarzach uśmiech i zostawiać widza w poczuciu przyjemnie spędzonego czasu.
Rodzina na wylocie
Zbiorowym bohaterem filmu Aleksandra Pietrzaka jest rodzina Gruzów - pozornie uporządkowana, stateczna, zwyczajna, na pierwszy rzut oka nawet nieco przynudzająca i skąpana w rutynie codzienności. Magda (Magdalena Popławska) uczy w katolickim liceum, Arek (Arkadiusz Jakubik) chwilowo boryka się z bezrobociem, a ich syn Tomasz (Kamil Szeptycki) zarabia na co dzień jako youtuber, który do tej pory nabijał internetowe statystyki dzięki gościnnym występom zdrowego jeszcze dziadka. Seniora rodu (Włodzimierz Press) dopadła niestety demencja i od tej pory kariera wnuczka notuje stopniowy regres. Na dodatek dziewczyna Tomka, Asia (Agata Różycka), spodziewa się dziecka i oczekuje, że młody Gruz w końcu dorośnie i przejmie odpowiedzialność w ich związku.
Punktem zwrotnym dla każdego z bohaterów jest rodzinna uroczystość 25-lecia małżeństwa Magdy i Arka, podczas której kobieta niespodziewanie wyznaje, że... jest lesbijką. Chwilę wcześniej Asia zrywa z Tomkiem i sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Od tej pory każda z postaci będzie musiała znaleźć własną receptę na szczęście, zawodowy rozwój i układanie rodzinnych relacji od nowa. Magda wyprowadza się z domu i próbuje uporządkować uczucia, Arek rozpoczyna żywot singla, a Tomek musi wybierać pomiędzy stabilizacją i dorosłością a spełnianiem marzeń z dala od ukochanej i przyszłego potomka.
Polska komedia może śmieszyć
To, co w filmie Aleksandra Pietrzaka może podobać się najbardziej to optymizm, którym reżyser obdarowuje swoje postaci. Gruntowne zmiany w życiu nie stopują bohaterów, tylko dają im impuls do działania, a to z kolei prowokuje na ekranie wiele zabawnych momentów. Obserwujemy więc szlifującego formę fizyczną i język angielski Arka, który chce w ten sposób przypodobać się pewnej lektorce (Anna Cieślak) i zaimponować szefom w nowej pracy. Równie komicznie wygląda dość nieporadne randkowanie Magdy z kobietami. Tomek tymczasem jest postacią, która samą swoją obecnością wprowadza mnóstwo dobrej zabawy i pozytywnych wibracji. Spowiednikiem całej trójki i jednocześnie milczącym spoiwem naderwanych mocno więzi jest dziadek, który mimo swojej choroby, aktywnie ingeruje w życie pozostałych członków rodziny.
Komizm wielu ekranowych sytuacji polega przede wszystkim na bardzo świadomym operowaniu dowcipem. W "Czarnej owcy" humor jest tylko udekorowaniem fabuły, a każdy zastosowany żart ma swój odpowiedni kontekst, czy to sytuacyjny, czy słowny. Nawet tak nagminnie stosowane w polskich komediach wulgaryzmy odgrywają tutaj konkretną rolę, bo podbijają ekspresję poszczególnych postaci i wzmacniają napisane z polotem dialogi. Widać szacunek względem widza i wiarę w jego inteligencję, bo nie jesteśmy zasypywani przez półtorej godziny tymi samymi gagami. Pietrzak pokazuje w jak różnorodny sposób można widownię nie tylko bawić, ale też wzruszać i rozczulać.
W "Czarnej owcy" nie brakuje bowiem gorzkawych momentów, które mają nieco przełamać komediową konwencję. Stąd fragmenty, w których poczujemy ucisk w gardle lub porządnie zaczniemy się niepokoić o naszych bohaterów. Poza jednym wyjątkiem trudno jednak stwierdzić, że film Aleksandra Pietrzaka czymś szczególnym nas zaskoczy. Gdy już na dobre wgryziemy się w opowieść, przewidywalność niektórych wydarzeń może nieco zmącić przyjemność płynącą z seansu. Pod kątem fabuły można było pokusić się o mniej asekuracyjne rozwiązania i trochę zaryzykować. Tym bardziej, że Pietrzak zebrał na planie świetny zespół aktorski, który byłby w stanie naprostować każde nagięcie schematu.
Popławska i Jakubik brylują
Spory komediowy potencjał "Czarnej owcy" to w głównej mierze zasługa znakomicie dysponowanych Magdaleny Popławskiej i Arkadiusza Jakubika. Oboje podręcznikowo prowadzą swoje postaci, korzystają z pełnej gamy umiejętności i przede wszystkim wypadają stuprocentowo naturalnie na każdym etapie przemian Magdy i Arka. Jedyne, na co można narzekać, to wątek postaci granej przez Popławską, który w pewnym momencie trochę odkleja się od reszty filmu, choć to w głównej mierze wina scenariusza, a nie samej aktorki.
"Wolnym elektronem" w tym komediowym układzie jest natomiast energiczny Kamil Szeptycki, którego ekspresję świetnie równoważy Agata Różycka w roli Asi. Mistrzowską mimiką na dalszym planie popisuje się Włodzimierz Press, choć i w jego przypadku - podobnie jak u Magdy - aż prosiło się o nieco więcej przestrzeni w scenariuszu. Oczywiście wiązałoby się to z wydłużeniem metrażu, ale przykładowo dodatkowy kwadrans zbyt wiele by tu nie zaburzył. Półtoragodzinna wizyta u państwa Gruzów upływa bowiem błyskawicznie, a dzięki zmianom tempa i nastroju film nie łapie dłużyzn.
"Czarnej owcy" oczywiście nie będziemy zestawiać w szeregu z kultowymi polskimi komediami, ale we współczesnym polskim kinie piekielnie ciężko jest wpleść humor w opowieść o codzienności i nie zanudzić lub zażenować tym widza. Pietrzakowi ta sztuka po raz kolejny się udała, a bardzo prosta w konstrukcji i przekazie historia może nie tylko skutecznie bawić, ale również edukować: o dorosłości, samoakceptacji i wartości rodziny, nie tej na papierze, a tej tworzonej przez ludzi.
OCENA: 7/10
Film
Opinie wybrane
-
2021-08-14 17:59
Od bardzo dawna nie było takiej genialnej komedii jak: Poranek Kojota, Chłopaki nie płaczą, Seksmisja, Kiler czy Ciało (3)
co wymiana zdań to można było się pośmiać, a teraz może są 2-3 dobre teksty na film. Przejdę się do kina na Czarną Owcę i mam nadzieję, że będzie dobra :)
- 40 4
-
2021-08-14 20:46
Ciało na pewno nie było genialną komedią (2)
- 22 5
-
2021-08-14 23:15
(1)
Poranek kojota ? Komedią jest wpisywanie tego filmu na listę komedii
- 11 7
-
2021-08-16 13:14
Krzysztof Jarzyna ze Szczecina
Makao, po makale. Całkiem spoko film, nie wiem czego się tu czepiać.
- 4 1
-
2021-08-15 07:53
(1)
Z dobrych Polskich filmów ostatnich lat polecam Nieznajomi (świetny film) i Gotowi na wszystko-Exterminator.
- 6 4
-
2021-08-15 10:00
Serial Kruk. Pierwszy sezon bardzo dobry. Drugi też niezły. Absolutnie magiczny klimat Podlasia.
- 0 2
-
2021-08-14 21:06
Polecam (2)
W końcu polski film o czymś. No i cudna gra aktorska. Warto zobaczyć. Można się miło zaskoczyć.
- 27 23
-
2021-08-15 14:34
(1)
"w końcu polski film o czymś". No tak, bo polskie filmy są o niczym. idź pisać takie głupoty gdzie indziej.
- 8 2
-
2021-08-16 17:42
k...ch....no tak ,uszy więdną na dzień dobry. Powiem tak ,wolę oglądać polskie stare komedie , mają polot. W nowych "mięcho" co chwilę i naciągane sceny ,które wcale nie śmieszą.
- 4 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.