Upadek polskiej komedii zainicjowały tak zwane "lubaszenki", które na przełomie XX i XXI wieku przyciągały do kin tłumy. Czerstwe opowieści z rubasznym poczuciem humoru trafiły w gusta mas, niemniej nawet dawni giganci gatunku zaczęli zaliczać poważne wpadki, czego najlepszym przykładem jest Juliusz Machulski. Na szczęście zdarzają się wyjątki, a jednym z najciekawszych w ostatnich latach jest "Atak paniki".
Trudno nie odnieść wrażenia, że debiut Pawła Maślony pełnymi garściami czerpie z argentyńskich "Dzikich historii". W obydwu przypadkach bohaterowie zostają postawieni w sytuacjach doprowadzających do emocjonalnego załamania i wybuchu, w obydwu relacje między nimi pozostają nieznane (o ile widz sam ich nie odgadnie) do ostatnich minut, a w dodatku pojawiają się identyczne miejsca akcji - samolot, restauracja, wesele. Zanim jednak zaczniemy szastać słowem "plagiat", koniecznie muszę zaznaczyć, że Maślona co najwyżej zainspirował się filmem Damiána Szifrona, ale podobny temat i podobne wątki ugryzł w całkowicie autorski sposób.
Bardzo dobre wrażenie robią dialogi - nie są sztuczne, ani pretensjonalne, nie próbowano nadać im realizmu poprzez wplatanie intencjonalnych błędów językowych (zabiegiem tym sprawnie posługuje się chyba wyłącznie Marek Koterski) i przede wszystkim nie uświadczymy zmory polskiego kina (zwłaszcza polskich komedii), czyli dziesiątek niepotrzebnych przekleństw, które często nie tyle uzupełniają żart, co są jego żenującą pointą. Maślona potrafi śmieszyć sytuacją, jej opisem, żartem subtelnym i dosadnym, ale nigdy wymuszonym.
Jego recepta jest prosta i stara jak świat - sięga po stereotypy, delikatnie je wyolbrzymia i dzięki temu ukazuje ich absurdalność. Mamy więc maniakalnego gracza, który zaniedbuje zawodowe obowiązki i w rozmowie telefonicznej instruuje matkę, w jaki sposób ma bronić wirtualnej planety przed najeźdźcą; sama matka jest natomiast klasyczną "kociarą" i "psiarą" w jednym; poznajemy także typowych polskich turystów z czerwienią odciśniętą na twarzy po pobycie w Hurghadzie; oglądamy studentki podejmujące płytkie tematy egzystencjalne przy kawałku pizzy i wiele innych postaci oraz sytuacji, które natychmiast zdają się nam znajome, ponieważ znamy je z najbliższego otoczenia.
Warto dodać, że w "Ataku paniki" obecny jest także wątek trójmiejski - weselnej kapeli nie odegrali aktorzy, lecz lokalny zespół The Fruitcakes, który w składzie nie ma wprawdzie tak charyzmatycznego wodzireja, jak Tymon Tymański z "Wesela" Wojciecha Smarzowskiego i nie gra własnych wersji polskich szlagierów, ale posiada świetny, autorski materiał nawiązujący do rock'n'rolla z czasów jego największej popularności.
Festiwal dopiero się rozpoczął, ale jak dotąd tylko w przypadku tego jednego seansu byłem świadkiem przyznania najpiękniejszej nagrody, jaką twórcy filmu mogą otrzymać - gromkich oklasków podczas napisów końcowych (co nie licząc pokazów w Teatrze Muzycznym zdarza się bardzo rzadko). Nic dziwnego, tak powinno się kręcić komedie.
OCENA: 8/10
Specjalny serwis 42. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Film

Atak paniki (51 opinii)
- produkcja
- Polska
- gatunek
- Dramat, Komedia
- premiera
-
19 stycznia 2018
- czas trwania
- 1 godz. 40 min.