• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po prostu poprawnie. Recenzja filmu "Po prostu przyjaźń"

Tomasz Zacharczuk
5 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 

Kompilacja gorących na aktorskiej giełdzie nazwisk, nieskomplikowana historia pełna ciepłych wzruszeń i przyjemna wizualnie forma opowieści. "Po prostu przyjaźń" to filmowa inspiracja "Listami do M". i zagranicznym hitem "Po prostu miłość", próbująca ogrzać się jeszcze w blasku "Planety singli". Intencje, jeśli niezbyt oryginalne, to na pewno słuszne. Jednak efekt końcowy daleki od zachwytów. Tak po prostu.



Od dłuższego już czasu twórcy rodzimych komedii nieporadnie walczą z kompleksem "Listów do M." Wszak nakręcenie niezobowiązującego filmu, który nie dość, że ze snajperską dokładnością trafia w gusta widzów i generuje miliony zysku, a przy okazji unika miażdżących recenzji krytyków, zakrawa już na prawdziwy fenomen. Podczas gdy większość następców biła głową w mur, twórcy "Po prostu przyjaźń", zdawałoby się, znaleźli złoty środek. Tym miała być współpraca Filipa Zylbera, reżysera przebojowych telewizyjnych seriali ("Prawo Agaty", "O mnie się nie martw", "Lekarze") ze scenarzystką wspomnianych "Listów ...", Karoliną Szablewską. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a tym najistotniejszym okazał się brak na reżyserskim stołku Mitji Okorna, który doskonale wie, jak przeładowany skrypt z wyczuciem przekuć w uporządkowane dzieło.

Punktem wyjściowym w filmie Filipa Zylbera jest przyjaźń łącząca głównych bohaterów, znających się jeszcze ze szkolnej ławy. Bohaterów nieprzypadkowych, bowiem każda z postaci aż nazbyt wyraźnie kontrastuje z pozostałymi. Mamy więc typowego samca alfa chorobliwie wręcz przestrzegającego zasad (Piotr Stramowski), oderwanego trochę od rzeczywistości romantyka (Maciej Zakościelny), swoistą femme fatale w wersji "light" (Katarzyna Dąbrowska), lekko zbzikowaną ekscentryczkę (Aleksandra Domańska) i uporządkowaną zwyczajną dziewczynę (Agnieszka Więdłocha). Całe stadko trzyma w ryzach uwielbiany przez byłych uczniów nauczyciel języka polskiego i zapalony miłośnik górskich wycieczek (Marcin Perchuć). I właśnie podczas kolejnej, corocznej wyprawy na jaw wyjdą problematyczne sekrety skrywane przez przyjaciół, które mocno nadwyrężą niezniszczalne, wydawałoby się, więzi. Na równoległym torze nieśpiesznie rozkręca się wątek zapracowanej biznesmenki (Magdalena Różdżka), która w kwiecie wieku pragnie urodzić i samotnie wychować dziecko. Partner do szczęścia nie jest potrzebny, gdy u boku znajdzie się gotowy na wszelkie poświęcenia przyjaciel (Bartłomiej Topa). Równie oddany zdaje się być Szymon (Krzysztof Stelmaszyk), który łapie się wszelkich sposobów, by uchronić starego kumpla od więziennej odsiadki.

"Po prostu przyjaźń" to ze wszech miar nieskomplikowane, atrakcyjne wizualnie, ale i miejscami nad wyraz sztuczne kino opowiadające o wielkiej sile przyjaźni ponad podziałami zawodowymi, różnicami charakterów i stosunkiem do życia. "Po prostu przyjaźń" to ze wszech miar nieskomplikowane, atrakcyjne wizualnie, ale i miejscami nad wyraz sztuczne kino opowiadające o wielkiej sile przyjaźni ponad podziałami zawodowymi, różnicami charakterów i stosunkiem do życia.
Przeładowanie filmu wątkami i postaciami widoczne jest już nawet na etapie ekspozycji każdego z bohaterów, którzy mają zbyt mało ekranowego czasu i przestrzeni, by wiarygodnie wypaść w oczach widzów. Poszczególne historie przeplatają się nienaturalnie i wydają się być zupełnie oderwane od pozostałych. Uwypukla się w tym momencie niestety telewizyjne doświadczenie Filipa Zylbera, który bardziej niż wielowarstwowy film, tworzy zbitkę seriali. W efekcie filmowa opowieść kipi banalnymi rozwiązaniami, rozczarowuje przewidywalnością, a momentami solidnie nudzi.

Jednak nie musiałoby do tego dojść, gdyby twórcy postawili tylko i wyłącznie na główny wątek grupki szkolnych znajomych, którzy w malowniczych górskich plenerach poznają gorzkie uroki niespodziewanego bogactwa, stawią oblicza śmiertelnej chorobie i odkryją skrywaną w tajemnicy, zakazaną niemal miłość. Paradoksalnie jednak, największa wartość tkwi w tych pobocznych historiach. Opowieść o Ivance i Patryku (znakomity i wybijający się na tle pozostałych Bartłomiej Topa) dostarcza solidnej porcji humoru, a wątek Szymona (także świetny Krzysztof Stelmaszyk) być może posiada największe ambicje ze wszystkich opowiastek. Całość tylko miejscami układa się w barwny i wielopłaszczyznowy wywód o magii i ponadczasowej mocy przyjaźni.

Choć bohaterom "Po prostu przyjaźń" brak jest wiarygodnego podłoża psychologicznego i odpowiedniej rozbudowy, to jednak na ekranie więź łącząca poszczególne postaci jest aż nadto widoczna. Główna w tym zasługa aktorów, którzy do obsady filmu zostali dobrani bardzo sprawnie.  Choć bohaterom "Po prostu przyjaźń" brak jest wiarygodnego podłoża psychologicznego i odpowiedniej rozbudowy, to jednak na ekranie więź łącząca poszczególne postaci jest aż nadto widoczna. Główna w tym zasługa aktorów, którzy do obsady filmu zostali dobrani bardzo sprawnie.
Jednak właśnie płynący z ekranu, choć mocno spłycony, przekaz w rytmie przeboju Queen "Friends Will Be Friends" stanowi o sile tego filmu. Okazuje się, że nie samą miłością żyje człowiek, a losowym trudnościom i wyzwaniom łatwiej czasami stawić czoła w parze z przyjacielem niż partnerem czy partnerką. Twórcom filmu oddać należy, że starali się przyjaźń pokazać z każdej możliwej perspektywy. Nie tylko jako uczucie napędzające do kreatywnego działania i wzajemnego wsparcia, ale i jako swego rodzaju emocjonalną pułapkę, która czasami przynosi więcej ograniczeń niż możliwości (wątek związku Grzegorza i Olki oraz ich więzi z Kamilem).

Doszukamy się w "Po prostu przyjaźń" zarówno sytuacyjnego, nawet nieco głupawego humoru, ale i powodów do wzruszeń, choć sposób ogrania tych emocji na ekranie często jest zbyt uproszczony i nienaturalny. Rekompensują to świetne zdjęcia Jana Holoubka, który z artystycznym sznytem potrafi ogrywać zarówno sterylne, modernistyczne wnętrza warszawskich apartamentowców, jak i piękne, rozległe górskie plenery. Być może to właśnie wizualna precyzja i cieszące oko kadrowanie czasami zatuszują nam przewidywalne zwroty akcji i nieco pustawe dialogi. Kolejnym bonusem są krótkie, ale jednocześnie wyraziste epizody z udziałem Jana Peszka, Piotra Fronczewskiego czy Anny Polony.

Atrakcją filmu miała być wielowątkowość postaci, ale twórcy komedii padli nieco ofiarą własnych ambicji. "Po prostu przyjaźń" im szybciej zmierza do finału, tym mocniej traci tempo i sens opowiadanych historii. A to niestety bardzo mocno wpływa na ocenę obrazu Filipa Zylbera. Atrakcją filmu miała być wielowątkowość postaci, ale twórcy komedii padli nieco ofiarą własnych ambicji. "Po prostu przyjaźń" im szybciej zmierza do finału, tym mocniej traci tempo i sens opowiadanych historii. A to niestety bardzo mocno wpływa na ocenę obrazu Filipa Zylbera.
Filmowi Filipa Zylbera brakuje świeżości "Planety singli" i fabularnego porządku "Listów do M.". W ślad za liczbą bohaterów nie idzie niestety jakość fabuły. Abstrahując już od momentami nielogicznych zabiegów, jak choćby obcy mężczyzna nachodzący jednego z małych pacjentów szpitala, na którego nikt nie zwraca większej uwagi, czy zaburzona czasoprzestrzeń w końcowej fazie filmu.

Styl tej ekranowej opowieści, naprawdę niezłe aktorstwo, technika wykonania i płynący w stronę widowni morał są w stanie ocalić "Po prostu przyjaźń" od niebytu słabych polskich komedii. Wciąż jest to jednak bardziej materiał na telewizyjny serial na zamówienie patronującej filmowi stacji, aniżeli pełnoprawne i ambitne kino. Proste i szczere intencje sprawdzają się jednak nie tylko w filmie, ale również w przyjaźni, dlatego z komedią Filipa Zylbera można na dwie kinowe godziny się zakolegować. Przyjaźni na całe życie z tego jednak nie będzie.

OCENA: 5,5/10

Film

4.9
44 oceny

Po prostu przyjaźń (14 opinii)

(14 opinii)
Komedia

Opinie (38) 1 zablokowana

  • Dobry Hotel dla zwiedzających miasto. Baza wypadowa (3)

    • 1 0

    • Słaby film (2)

      Ogrzewanie starych kotletów z przeplotem amerykanizacji i konsumpcji. Nie warto iść na ten filmik.

      • 10 2

      • Dobry film ciepły (1)

        Nie ma agresji tylko stosunki i uczucia międzyludzkie.

        • 3 4

        • jak są stosunki to idę koniecznie bo mi mama filtry zaożyła w internece

          • 9 1

  • będą gagi rodem z familiady? Jak tak to ide do kina

    • 18 0

  • czyli typowy polski film: prostactwo i niskie loty (3)

    widzialem trailer w kinie i ledwo wytrzymalem do jego konca. Ale jestem pewien, ze w krainie disco polo i falkow z biedry, znajdzie swoich amatorow

    • 23 5

    • Zwiastun zapowiada dno filmowe (1)

      • 2 1

      • Film

        Twoj komentarz to dno. Trochę w nim za dużo konkretów i merytorycznej oceny. Na podstawie tak rozbudowanej opini faktycznie mogę sobie wyrobić swoją. Dzięki za pomoc.

        • 0 0

    • film

      Typowy hejter. Nie lubisz Polski i Polaków? Co masz do disco polo? To nasza muzyka Polska muzyka. Trochę brakuje może do Chopina ale zagraniczna tłuczka wcale nie lepsza. Jeśli jesteś tak ambitny oglądaj zagraniczne kino bo jest ambitne. Widziałeś trailer i już wystawiasz opinie o całym filmie? No geniusz....

      • 0 1

  • Taki naciągany trochę

    Nie wiem dlaczego tak jest,ale amerykańskie filmy tego typu ogląda się świetnie,a tu wieje jakąś sztucznością. Może to kwestia aktorów,albo scenariusza. Nie obrażając,ale pani Agnieszka Więdłocha tak grała,że męczyłam się razem z nią.

    • 23 3

  • ckliwe komercyjne kino dla kobiet. wyciskają kasę i przy okazji łzy, (1)

    kasa robiona na wrażliwości i niespełnieniu osobistym kobiet. Każda nieszczęśliwa w życiu osobistym biega na tego typu produkcje.

    • 6 10

    • Nie dla kobiet

      Nawet tych nieszczęśliwych w miłości ;) Ja dostaję mdłości na widok samego zwiastuna takiej komedii "romantycznej", a obejrzenie czegoś takiego to prawdziwa tortura, a nie przyjemność. I zapewniam, że nie tylko dla mnie...

      • 9 1

  • Banalna fabuła, słabe dialogi, odrealnione plenery, zawsze ci sami aktorzy czyli kolejna papkowata produkcja tvn dla mało wymagających.

    • 26 3

  • Jeśli Listy do M to wrzorzec, to ja dziękuję za taki film (1)

    Polskie kino ambitne, takie jakie widzimy na festiwalu w Gdyni od kilku lat jest w formie zwyżkowej, za to komercja - równia pochyła jadąca na najbardziej wyświechtanych hollywoodzkich kliszach. Tu widzę że zapowiada się podobnie.

    • 23 3

    • Film ok

      Nie widziałeś a komentujesz. Szanuj innych jak samego siebie. Bądź fair i obejrzyj a potem krytykuj. Po co klikasz głupoty? Kolejny hejter. Jakbyś znał się na kinie i szanował innych nie pisalbys takich bzdur.

      • 0 0

  • (1)

    mi wystarczył fragment w kinie by na niego nie iść

    • 14 3

    • fragment

      Masz tylko fragment mózgu to Ci wystarczyło :)

      • 1 1

  • Panią Więdłochę to by kochał.... oj jakby kochał :) (1)

    • 5 5

    • masz konkurenta

      w kochaniu sennym :)

      • 1 0

  • Daję 1/10 (3)

    A to i tak dużo za taką chałę...

    • 14 6

    • Francis dał łapkę w dół...

      • 2 0

    • Daje 1 na 100

      Ten 1 pkt. to za odwage

      • 1 1

    • Super film

      Film jest super:)Twoja opinia to dno.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Marzec Sopocianek (3 opinie)

(3 opinie)
projekcje filmowe, spotkanie, warsztaty, zajęcia rekreacyjne

Konfrontacje: Skąd Dokąd | Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF

Kultura Dostępna: Powstaniec 1863

12,90 zł
projekcje filmowe