• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Napięcie i zwroty akcji sięgają zenitu - filmy, które wbijają w fotel

Tomasz Zacharczuk
2 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
W filmie, podobnie jak w sztuce iluzji, chodzi o nabranie widza. Są tytuły, które robiły to wprost w genialny sposób. W filmie, podobnie jak w sztuce iluzji, chodzi o nabranie widza. Są tytuły, które robiły to wprost w genialny sposób.

"Szukasz sekretu, ale tak naprawdę nie chcesz wiedzieć. Chcesz dać się oszukać". Słowa Michaela Caine'a z filmu "Prestiż" można potraktować jako kwintesencję kina. Film to seria zaprojektowanych sztuczek i trików, które mamią naszą wyobraźnię, by ostatecznie sprawić, że poczujemy się przyjemnie oszukani. Zainspirowani wczorajszym prima aprillis przygotowaliśmy zestawienie tytułów, które niejednemu widzowi zamydliły oczy i pozwoliły uwierzyć w coś, co było jedynie złudzeniem. Po obejrzeniu tych filmów nigdy do końca nie wiadomo, co zrobić z rękoma: łapać się z konsternacji za głowę, euforycznie przyklasnąć czy szukać szczęki, która właśnie z wrażenia opadła.



Ceniony magik nigdy nie wyjawia sekretów popisowych sztuczek. W przeciwieństwie do sprawnego filmowca, który kluczowy trik demonstruje w pełnej okazałości. Tajemnica, choć zostaje objaśniona, pozostawia oszołomionego widza w długim osłupieniu. Oszukiwanie i nabieranie, którymi umilamy sobie pierwszy dzień kwietnia, to zarazem doskonały oręż w rękach scenarzystów i reżyserów. Właśnie dlatego o filmach z potężnymi zwrotami akcji ("twistami") pamiętamy tak długo i chętnie do nich wracamy. Choćby tylko po to, by przekonać się, czy aby na pewno zostaliśmy wkręceni. A więc: let's twist again!

"Prestiż" (2006), reż. Christopher Nolan



Brytyjski wirtuoz kina, zgodnie z przedstawioną w filmie zasadą trzech faz skutecznej sztuczki magicznej, najpierw daje widzowi obietnicę fenomenalnego widowiska, następnie serwuje długo wyczekiwany zwrot, ale dopiero w finale filmowy trik nabiera tytułowego prestiżu, po którym pozostaje już tylko bić brawo. Opowieść o brawurowym pojedynku dwóch XIX-wiecznych magików, jak mało który tytuł, wykłada sedno filmowej iluzji. I to nie tylko za sprawą coraz bardziej karkołomnych sztuczek, po które sięgają Christian Bale i Hugh Jackman wspomagany Davidem Bowiem. "Sekret nie robi na nikim wrażenia. Trik, w którym go używasz jest wszystkim" - mówi filmowy Borden. "Prestiż" jest dokładnie takim trikiem.

"Podziemny krąg" (1999), reż. David Fincher



Pozornie pełna przemocy opowieść o społecznych wykolejeńcach potajemnie klepiących się po gębach w obskurnym klubie. W istocie filmowy manifest końcówki XX wieku, negujący bezrefleksyjny konsumpcjonizm, pogoń za pieniądzem i pozbawione emocji wegetowanie w białych kołnierzykach. Oparty na rewelacyjnej prozie Chucka Palahniuka film z jednym z najlepiej zestawionych aktorskich duetów (Norton/Pitt) w historii kina to tykająca bomba, która w momencie eksplozji dosłownie wbija w fotel. Zastosowany przez Davida Finchera twist to jedno z najbardziej spektakularnych filmowych oszustw, które wywraca całą opowieść do góry nogami. "Where is my mind?" - śpiewają w finałowej scenie The Pixies i właśnie ten wers jest chyba najlepszym opisem tego, co można czuć po seansie.

"Wyspa tajemnic" (2010), reż. Martin Scorsese



Z okupowanych przez gangsterów nowojorskich knajp Martin Scorsese tym razem przenosi widzów na spowitą mgłą i targaną huraganem wyspę z posępnie tkwiącym w jej centralnej części zakładem dla obłąkanych. Właśnie w takich okolicznościach dwóch federalnych detektywów (Leonardo DiCaprio i Mark Ruffalo) ma rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia jednej z podopiecznych placówki. Stary wyga reżyserskiego fachu misternie kreśli główną intrygę, podsyca klimat niepokoju i co rusz podrzuca widzowi nowe tropy w śledztwie. I gdy już wydaje nam się, że zebraliśmy wszystkie porozrzucane okruszki, okazuje się, że tak naprawdę cały czas krążyliśmy za własnym cieniem. "Wyspa tajemnic" jest bardziej nieprzewidywalna i nieobliczalna niż Joe "Funny Guy" Pesci w "Chłopcach z ferajny".

"Podejrzani" (1995), reż. Bryan Singer



Tak się składa, że jeden z pierwszych filmów Singera okazał się jego najlepszym dziełem. Główna w tym zasługa nagrodzonego Oscarem scenarzysty, Christophera McQuarrie, który pozornie dość błahą kryminalną intrygę fantazyjnie poprzeplatał nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Finalny trik to już niezwykle okazała i smaczna wisienka na szczycie tego filmowego przekładańca. W porcie Los Angeles dochodzi do eksplozji, w wyniku której ginie 27 osób. Dwóch ocalałych świadków zeznaje, że za zbrodnią stoi tajemniczy Keyser Soze - samozwańczy szef przestępczego podziemia, postać niemal mityczna w szemranych kręgach. Czy miejska legenda ma coś wspólnego z rzeczywistością? Kim jest, o ile w ogóle istnieje, Keyser Soze? Odpowiedź rozkłada na łopatki. Dodatkową ozdobą filmu jest kapitalna rola Kevina Spaceya.

"Szósty zmysł" (1999), reż. M. Night Shyamalan



Jedna z fanowskich teorii głosi, że latem 1999 roku premierowe pokazy "Szóstego zmysłu" przeżywały prawdziwe oblężenie, jednak znaczna część widzów wychodziła jeszcze przed pojawieniem się czołówki filmu. Rzekomo byli to zagorzali miłośnicy "Gwiezdnych wojen", którzy kupowali bilety tylko po to, by obejrzeć zwiastun "Mrocznego widma". Gdy po kilku dniach lub tygodniach dowiadywali się, co stracili, potulnie wracali na sale. Podobnie zresztą jak ci, którzy dotrwali do końca. Zastosowany przez Shyamalana trik był po prostu na tyle niewiarygodny, że sporo widzów chciało raz za razem sprawdzać, czy rzeczywiście finałowe rozwiązanie ma sens. Punkt zwrotny w karierze reżysera okazał się jednocześnie jego przekleństwem. Shyamalan uparcie w kolejnych produkcjach dążył do powtórzenia schematu z "Szóstego zmysłu". Niestety nieudolnie. Taka mistyfikacja jest nie do podrobienia.

"Memento" (2000), reż. Christopher Nolan



Narzekanie na skomplikowaną strukturę "Incepcji" bądź "Interstellar" nie ma większego sensu, jeżeli nie widziało się jednego z pierwszych filmów Nolana. Opowieść o mężczyźnie, który stara się znaleźć zabójcę żony, choć przeszkadzają mu w tym zaniki pamięci, to drobiazgowo zaprojektowana filmowa zagadka. Jej rozwikłanie przypomina układanie tysiąca puzzli bez możliwości podglądu na oryginalny obrazek. Gdy jakimś cudem uda nam się w końcu dopasować kilka elementów, okazuje się, że zabraliśmy się zupełnie nie za tę układankę. Seans "Memento" to jak zajęcia aerobiku dla naszego umysłu. Instruktor Nolan wyciska siódme poty.

"Psychoza" (1960), reż. Alfred Hitchcock



Mistrz suspensu niejednokrotnie w swojej karierze potrafił oszukać i zaskoczyć widza, lecz to właśnie w "Psychozie" osiągnął niebotyczny wręcz poziom wzbudzania emocji. Hitchcock właściwie już od pierwszych minut filmu prowadzi z widzem grę, w której skutecznie myli tropy, podsuwa dwuznaczne wskazówki i wodzi za nos aż do przełomowego w historii kina punktu zwrotnego. Przypadek Normana Batesa (Anthony Perkins) nadal stanowi inspirację dla wielu pokoleń filmowców, a wśród widzów do dziś wywołuje dreszczyk emocji. To i tak niemal bezobjawowa reakcja, biorąc pod uwagę fakt, że wiele osób przeszło pół wieku temu podczas premierowych pokazów dostawało ataków paniki lub mdlało pod wpływem wrażeń. Nierzadko zdarzały się interwencje policji, apele psychiatrów czy protesty Kościoła.

"Piła" (2004), reż. James Wan



Piły właściwie były dwie. Dwóch było także biedaków, których uwięził psychopatyczny morderca. Zwrotów akcji było z kolei co nie miara. Pierwsza część odstręczającej franczyzy, w przeciwieństwie do kolejnych epizodów, bazowała nie tylko na wymyślnych okrucieństwach, ale przede wszystkim na zgrabnie ukrytym oszustwie. TEN moment był inscenizacyjnym majstersztykiem, którego żadna kolejna stępiona i rdzewiejąca "Piła" nie była w stanie skopiować. James Wan zafundował widzom podwójną grę. Jedną z nich była ta, którą serwował swoim ofiarom Jigsaw. Druga to zabawa w chowanego z widzem i testowanie jego wytrzymałości, a przy okazji także spostrzegawczości. James Wan okazał się gościem z głową na karku z jeszcze jednego powodu. Za "Piłę" nie przyjął ani grosza. Poprosił o procent z zysków. Nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że film nakręcony za nieco ponad milion dolarów zarobił w sumie przeszło sto razy więcej.

"Zabójczy numer" (2006), reż. Paul McGuigan



Kansas City Shuffle. Trzy słowa, które fanom tej nieco niszowej komedii kryminalnej mówią wszystko, dla zwykłego laika są równie zagadkowe jak postać głównego bohatera. Slevin (Josh Hartnett) jest życiowym nieudacznikiem, a przez swoje gapiostwo i naiwność staje się marionetką w konflikcie dwóch bossów (Morgan Freeman i Kingsley) nowojorskich gangów. Twórcy filmu przez ponad godzinę zabawiają widza całym repertuarem sztuczek charakterystycznych dla typowej komedii pomyłek. I gdy trochę sobie śmieszkujemy, a trochę drżymy już o naszego beztroskiego ofermę Levina, nagle dostajemy obuchem w głowę. Najpierw zobaczymy kilka gwiazdek, a tuż potem zgrabnie zakamuflowany kant, który bądź co bądź, dostarczy nam sporej frajdy.

"Contratiempo" (2016), reż. Oriol Paulo



Jeden z największych hiszpańskich przebojów ostatnich lat to filmowa mistyfikacja pełną gębą, która co najmniej kilka razy wyprowadza widza w ciemny las. Równie ciemny jak grzechy młodego biznesmena, który przy pomocy doświadczonej i błyskotliwej pani adwokat próbuje zmyć z siebie poczucie winy i obrać obronną strategię na wypadek sądowej batalii. Adrian (Mario Casas) lawiruje między prawdą a kłamstwem, gubi się w zeznaniach i zmienia wersje zdarzeń, przez co widzowi trudno tak naprawdę rozszyfrować tajemnicę głównego bohatera. Reżyserujący Oriol Paulo to jednak sprawny iluzjonista, bo gdy jedną ręką wykonuje efektowną sztuczkę, drugą wyciąga nam potajemnie z kieszeni portfel. A na koniec jeszcze okazuje się, że to wcale nie nasz portfel, nie nasza kieszeń, a żadnej sztuczki nie było.

Lista tytułów, które skutecznie wodziły nas za nos, z pewnością może być jeszcze dłuższa i uzupełniona choćby o takie produkcje jak "Lęk pierwotny", "Inni", "Gra", "Nowy początek", "To my" czy "Zaginiona dziewczyna". Jakie filmy dodalibyście jeszcze do tego zestawienia? Piszcie w komentarzach.

Quiz Trójmiasto na wielkim ekranie Średni wynik 65%

Trójmiasto na wielkim ekranie

Rozpocznij quiz

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (63)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Van Gogh. U bram wieczności - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe