• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kobieta walcząca. Recenzja filmu "Kapitan Marvel"

Tomasz Zacharczuk
10 marca 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 

Napisom końcowym "Kapitan Marvel" towarzyszy przebój grupy No Doubt "Just A Girl", lecz o bohaterce najnowszej produkcji słynnego studia z pewnością nie można powiedzieć, że jest zwykłą dziewczyną. Tym bardziej nie jest też blondwłosą cheerleaderką, która dostaje ledwie kilkuminutowe show w przerwie meczu gwiazd Marvela. Rezolutna i zaciekle ambitna Carol Danvers w debiutanckim występie udowadnia, że należy jej się miejsce w pierwszym szeregu filmowych superbohaterów. Bynajmniej nie do machania pomponami i trzymania ręczników takim twardzielom, jak Iron Man czy Kapitan Ameryka.



Kobiecych akcentów w filmach Marvela dotychczas nie brakowało, ale umówmy się, to panowie pierwsi rwali się do walki, toczyli decydujące i pełne napięcia pojedynki, z szelmowskim uśmiechem ratowali świat przed zagładą, by po wykonanej robocie puścić oczko w stronę damskiej części widowni. Dopiero sukces konkurencyjnej Wonder Woman zagonił producentów z Disneya do intensywnych prac nad pierwszym tytułem w pełni poświęconym kobiecie-superbohaterce. Dość oczywisty wybór padł na Kapitan Marvel, a blondwłosa wojowniczka o anielskiej twarzy Brie Larson odwdzięczyła się w najlepszy możliwy sposób: charyzmą i ekranowym wdziękiem dorównała twardzielom z tęgimi minami i stalowymi torsami.

Tematu kobiecego heroizmu zdaje się, że nikt w studiu Marvela nie potraktował pobłażliwie, nie odstawiono też żadnej fuszerki. Wręcz przeciwnie, twórcy filmu zadbali niemal o każdy szczegół, by debiutująca w kinowym uniwersum Carol Danvers poczuła się doceniona i potrzebna. Tytułowa bohaterka samoloty i motocykle zmienia jak rękawiczki, regularnie spuszcza łomot tabunom napakowanych facetów, pokazując jednocześnie gimnastyczne zdolności godne olimpijskiego złota. Nie owija w bawełnę i potrafi ukąsić ciętą ripostą. Pod lśniącym kostiumem skrywa zarazem typową kobiecą wrażliwość, posiada przeogromne pokłady empatii, nie tłumi na siłę własnych słabości. To po prostu zwyczajna dziewczyna o bardzo nadzwyczajnych mocach i udało się to pokazać w stu procentach.

Recenzje filmów w Trójmieście


Vers (Brie Larson) przypadkowo trafia na Ziemię. To właśnie tutaj wojowniczka rasy Kree odkryje tajemnicę swojego pochodzenia i niezwykłych mocy. Przy okazji ocali też Ziemię przed inwazją z kosmosu. Vers (Brie Larson) przypadkowo trafia na Ziemię. To właśnie tutaj wojowniczka rasy Kree odkryje tajemnicę swojego pochodzenia i niezwykłych mocy. Przy okazji ocali też Ziemię przed inwazją z kosmosu.
"Kapitan Marvel" w powitalnym pakiecie sprezentowanym przez studio dostała właściwie wszystko to, co od lat towarzyszyło męskim postaciom: kunsztowne efekty specjalne, charakterystyczną dawkę humoru, pomysłową choreografię walk i melodyjną formę narracji. A to najlepszy dowód na to, że w tym filmowym uniwersum kobiety nareszcie zaczęto traktować z należytą powagą i respektem. W gratisie za dotychczasową opieszałość producentów tytułową bohaterkę obdarowano jeszcze czymś ekstra - możliwością zaistnienia w dziewiczych dla Marvela latach 90. Podrasowany styl retro okazał się strzałem w dziesiątkę.

Rok 1995. Vers (Brie Larson), wojowniczka z planety Hala zamieszkanej przez rasę Kree, ścigana przez wrogie oddziały Skrullów, przypadkowo ląduje na Ziemi. Niespodziewana wizyta okaże się dla niej kluczem do rozwikłania zagadki własnej przeszłości, której strzępów cierpiąca na amnezję główna bohaterka nie potrafi poskładać w całość. U boku agenta Nicka Fury'ego (Samuel L.Jackson) kobieta odkryje wkrótce źródło potężnej mocy, a to z kolei okaże się przydatne nie tylko w kontekście walki ze Skrullami.

Fabularnie nic w "Kapitan Marvel" nie ma nas prawa zaskoczyć. Reżyserski duet Anna Boden/ Ryan Fleck poprowadził opowieść zgodnie z regułami klasycznego kina rozrywkowego, w którym kolejne zwroty akcji odsłaniają skrawek po skrawku tajemnicę tytułowej postaci. To typowe "origin story", polegające na wyjaśnianiu widzowi całego procesu narodzin superbohaterki. Nic poza tym. Stąd też w najnowszym projekcie Marvela nie doświadczymy zbyt wielu batalistycznych fajerwerków rodem choćby z "Czarnej Pantery". Ekranowy pragmatyzm wypiera jakiekolwiek próby eksperymentowania z konwencją, jak miało to miejsce np. w "Thor: Ragnarok". Konstrukcją i sposobem narracji "Kapitan Marvel" najbardziej przypomina chyba trzecią część "Iron Mana".

Zaletą nowego dzieła Marvela kolejny już raz są niezawodne efekty specjalne, świetnie skręcone sceny akcji i wyraziste postaci na czele z tytułową kapitan i odmłodzonym Nickiem Furym. Interakcje tej pary to jedna z perełek "Kapitan Marvel". Zaletą nowego dzieła Marvela kolejny już raz są niezawodne efekty specjalne, świetnie skręcone sceny akcji i wyraziste postaci na czele z tytułową kapitan i odmłodzonym Nickiem Furym. Interakcje tej pary to jedna z perełek "Kapitan Marvel".
Duża zachowawczość najnowszej produkcji Marvela nie świadczy oczywiście o nudzie, choć trzeba z mozołem przekopać się przez siermiężne początkowe pół godziny filmu. Gdy przyszła Kapitan Marvel z hukiem ląduje w jednej z kalifornijskich wypożyczalni wideo i "toczy pojedynek" z Arnoldem Schwarzeneggerem, rozpoczyna się już właściwa zabawa. Nasza bohaterka wskakuje w t-shirt z logo Nine Inch Nails, wsiada na motocykl i gna ku przygodzie. A wraz z nią Nick Fury w życiowej formie (jeszcze z parą oczu i włosami!) wspomagany znakomitym Samuelem L. Jacksonem. Czarnoskóry aktor tworzy zresztą jeden z lepszych ekranowych duetów Marvela wraz z brylującą Brie Larson, która pod każdym względem okazała się castingowym sukcesem. Gdy do tej pary dorzucimy jeszcze pewnego pomiaukującego rudzielca, szybko złapiemy najwyższy pułap komediowego akcyjniaka.

Repertuar kin w Trójmieście


Z powodzeniem w filmowym komiksie odnajdują się również jak zawsze niezawodni Ben MendelsohnJude Law. Do worka z atutami "Kapitan Marvel" obowiązkowo trzeba jeszcze wrzucić świetnie skręcone sceny akcji, piorunujące efekty specjalne i doskonale zasygnalizowany klimat lat 90. z flanelowymi koszulami, raczkującym Internetem (z czego twórcy filmu niejednokrotnie kpią) i "Come As You Are" Nirvany (choć brzmi cudnie, to nijak jednak pasuje do tej konkretnej sceny). Marvel kolejny raz znalazł jeszcze lukę do wykorzystania sprawdzonych już niejednokrotnie patentów. To nadal działa.

"Kapitan Marvel" nie jest przy tym filmie tak mocno sfeminizowanym, jak mogłoby się wydawać. To oczywiście opowieść o poszukiwaniu wewnętrznej siły i pielęgnowaniu woli walki kobiety, która nieraz była szykanowana ze względu na swoją płeć. Jednocześnie nikt na siłę nie próbuje deprecjonować pozycji mężczyzn. Nie trzeba przecież sięgać po sztuczny kontrast, by uwypuklić zalety jednej z płci. W filmie udało się tego uniknąć, a nawet pokazać, że równe traktowanie kobiet i mężczyzn jest opcją zdecydowanie najbardziej korzystną, bez przechylania szali na konkretną stronę.

"Kapitan Marvel" to solidne kino rozrywkowe, a jednocześnie kobiecy manifest siły, niezłomności i wytrwałości. Ogląda się go z dużą przyjemnością i z jeszcze większą niecierpliwością trzeba teraz będzie czekać na "Koniec gry". "Kapitan Marvel" to solidne kino rozrywkowe, a jednocześnie kobiecy manifest siły, niezłomności i wytrwałości. Ogląda się go z dużą przyjemnością i z jeszcze większą niecierpliwością trzeba teraz będzie czekać na "Koniec gry".
W oczekiwaniu na "Koniec gry" "Kapitan Marvel" może wydawać się smakowitą przystawką do dania głównego i rzeczywiście chwilami trudno pozbyć się takiego wrażenia. Nie zmienia to jednak faktu, iż filmowa spuścizna po Stanie Lee (piękny hołd w filmie) to nadal gwarancja dobrej rozrywki, a jednocześnie w tym przypadku, początek nowej przygody u boku blondwłosej twardzielki. Marvel wiedział jak uczcić Dzień Kobiet, a jego najnowsze dzieło to kilka bukietów dojrzałych tulipanów i drugie tyle słodkich bombonierek w jednym. Częstować mogą się nie tylko panie.

OCENA: 7/10

Film

6.8
44 oceny

Kapitan Marvel (16 opinii)

(16 opinii)
akcja, fantasy, przygodowy

Opinie (108) 3 zablokowane

  • Kupiczne. A sikłela smoleńska wciąż nie ma.

    • 3 5

  • Faszyzacja mediów (3)

    Rottomato skasował o 93% negatywnych komentarzy, media niczym faszysci atakują każdego kto osmieli się krytykować ten film, film który jest zrobiony tylko po to by pouczać a nie po to aby dać rozrywkę.
    Faszyzm podnosi dziś głowę pod maską poprawności politycznej a kto odróżnia faszyzm od nazizmu to szybko zrozumie jak bardzo jest nie tak z medii.

    • 12 6

    • Bo połowa to fejk konta które minusowały zresztą rotten tomatoes należy do disneya (2)

      • 1 4

      • (1)

        Raczej do Warner Bros, i to tylko w 30%.

        • 0 0

        • disney kupił razem z głosami do swoich filmów

          • 1 0

  • Kto takie bzdety ogląda? (3)

    • 21 7

    • Ja :-))

      • 2 4

    • (1)

      Może np. ludzie z hobby?

      • 0 6

      • a jakie to konkretnie hobby?

        oglądanie słabych filmów?

        • 5 0

  • Wkrotce 007 bedzie czarna kobieta (2)

    Superman, spiderman zmienia sie w trans lub zamieszkaja razem adoptujac czarne dziecko.. Nie jestem seksista czy rasista ale nie lubie byc poprawnie polityczny na maksa

    • 13 4

    • Strasznie wnikliwe analizy jak na ekranizację komiksu. Ludzie jak ludzie, ale ci kosmici!

      • 2 0

    • "Nie jestem raśistą/seksistą/nacjonalistą to najlepsza uniwersalna przykrywka dla bycia bucem, gratuluję!

      • 2 3

  • Recenzje tej szmiry są tak zle, że lewactwo na zachodzie zaczęło usuwac ponad 90% komentarzy (1)

    w wiodących serwisach filmowych. Wszystko w ramach forsowania feminizmu oczywiście.

    • 12 6

    • Sprawdz sobie nieuku co znaczy słowo lewactwo bo nie mam ochoty czytać więcej wypocin nieuków i ignorantów nie wiedzących co znaczy słowo lewactwo do szkoły nieuku

      • 2 1

  • Następna bajeczka dla pryszczatej gimbazy (2)

    Jedyny dobry i warty uwagi film na podstawie komiksu to trylogia Nolana o Batmanie

    • 13 8

    • Serdecznie polecam "Watchmanów".

      Szczególnie wersję reżyserską.

      • 1 0

    • Och tak, jesteś taki lepszy od tej całej "pryszczatej gimbazy", prawda?
      Na szczęście oprócz wieku w dowodzie jest też wiek mentalny, w niektórych przypadkach mówi znacznie więcej

      • 0 1

  • następnego Bonda (1)

    zagra czarnoskóra, homoseksualna kobieta

    • 11 3

    • Jane Bond

      • 8 0

  • Ubolewam, że kina nie kupują już od dawna fajnych filmow (1)

    Chciałabym się wybrać na zabawną komedię na poziomie „nietykalni” albo nawet „kac vegas” czy „szefowie wrogowie” albo romantyczną ale na takim poziomie jak
    „ kocha, lubi, szanuje”,
    Chętnie poszłabym na porządnie zrobioną bajkę w stylu „Madagaskar” czy „zaplątani” albo na fabularny na poziomie „forrest gump”, „służące”. Ale jak patrzę na repertuar to od wielu miesięcy nie ma na co isc. Same tanie szmiry bez polotu. Zero fajnych bajek jedna była tylko jak wytresować smoka sle to już 3 cześć. Nic nowego. Zero ciekawych propozycji. Nuda i żałość.

    • 9 8

    • u multipleksach posucha

      na szczęście są jeszcze kluby filmowe w których puszczają filmy w których liczy się fabuła i jakiś przekaz :)

      • 1 0

  • Brak mi filmów

    na które czekało sie rok czasu. Były zwiastuny itp. Ale jak wparował, do dzisiaj się po kilka razy ogląda

    • 3 0

  • (3)

    Już wolę taką poprawność polityczną, jak tą gdzie do filmów o średniowieczu dają czarnoskórych dworzan. Nie żebym coś miał do czarnoskórych ludzi, bo do rasizmu mi daleko i na dodatek idę w inną stronę, ale doprawdy takie akcje są żenujące.

    • 7 2

    • (2)

      Jak wrzucą do filmu o średniowieczu smoki to jakoś nikt nie płacze, że brak realizmu. Ludzie, na tym polega kino! To wizja reżysera a nie dokument.

      • 0 1

      • Ależ ja nie mam nic naprzeciwko filmom fantasy, tam sobie może być wszystko co sobie scenarzysta wymyśli. Ja mówię o filmach utrzymanych w duchu miejsca i czasu, gdzie tacy ludzie nie występowali. Filmy przygodowe typu Robin Hood czy Wilhelm Tell nie posiadające wątków magiczno-fantastycznych. To samo było przecież ostatnio z netfliksowym Wiedźminem, gdzie chcieli z jakiejś "słowiańskiej" postaci zrobić na siłę postać "afrykańską".

        • 0 0

      • Co to w ogóle za myślenie, że musi być przedstawiciel każdej rasy w filmie, bo komuś będzie smutno. Jak oglądałem filmy o Czyngis-Hanie, Bruce Lee czy cokolwiek Akiry Kurosawy to w życiu bym nie pomyślał, że ojej nie ma tam żadnego europejczyka, ale smuteczek.

        • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Podejrzana - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe