• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Hakuna matata na bis. Recenzja filmu "Król Lew"

Tomasz Zacharczuk
19 lipca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Koty chadzają ponoć własnymi drogami, aczkolwiek ten filmowy wprost z afrykańskiej sawanny dość wiernie podąża ścieżką utorowaną przez Disneya ćwierć wieku temu. Nowa wersja "Króla lwa" łączy oszałamiającą wizualną wirtuozerię z odtwórczym fabularnym rzemiosłem, co finalnie składa się na zapierające dech w piersiach widowisko, któremu brakuje nieco emocji towarzyszących oryginałowi. To, czy rzeczywiście poczujemy, że miłość znów rośnie wokół nas, będzie uzależnione od tego, z jakim nastawieniem wejdziemy na salę kinową.



Czy pójdziesz do kina na nową wersję "Króla Lwa"?

Hakuna matata! - wykrzykują radośnie z ekranu Timon i Pumba i beztrosko zapewniają, że przeszłość się nie liczy. Przekornie można stwierdzić, że dla Disneya liczy się podwójnie, bo w milionach dolarów. Stąd intensywna strategia słynnego studia, opierająca się na odświeżaniu kasowych przebojów sprzed lat w nowych, aktorskich wersjach.

Mniej lub bardziej stonowane interpretacje "Aladyna", "Dumbo" czy "Pięknej i bestii" nie niosły ze sobą tak potężnego emocjonalnego bagażu, jak w przypadku ubóstwianej klasyki z 1994 roku.

Czy stawiana przez wielu na najwyższym stopniu podium obok "Toy Story" i "Shreka" animacja wszech czasów naprawdę wymagała odświeżenia? Jon Favreau udowodnił, że... nie.

"Król Lew": gdzie i kiedy grają w kinie?


Nowy "Król Lew" potwierdza bowiem, jak wiele uniwersalnych, mądrych i ponadczasowych wartości posiadał oryginał, który nawet u dorosłych potrafił wycisnąć niejedną łzę. Reżyserujący remake Jon Favreau nie śmiał zakłócać idealnego emocjonalnego balansu, a studio najwyraźniej nie miało odrębnego pomysłu na odświeżenie doskonale znanej przecież historii. W efekcie "Król Lew" 2.0 jest dosłowną kopią pierwowzoru. I nie chodzi już o porządek fabularny, postaci i akcję, lecz nawet o gesty bohaterów, sposób ich poruszania się, dialogi czy najdrobniejsze detale dalekiego planu.

"Król Lew" to klasyczna opowieść o walce dobra ze złem, rodzinnej miłości, zaskakującej nieraz przyjaźni i magii przyrody, której naczelnym hasłem jest starannie wyartykułowane w filmie: "Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia". "Król Lew" to klasyczna opowieść o walce dobra ze złem, rodzinnej miłości, zaskakującej nieraz przyjaźni i magii przyrody, której naczelnym hasłem jest starannie wyartykułowane w filmie: "Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia".
Wydłużono co prawda o kilkanaście minut metraż filmu, ale dodatkowe sceny stanowią właściwie jedynie uzupełnienie głównej fabuły i nie mają większego wpływu na losy bohaterów. Nowy "Król Lew" stanowi więc sentymentalne deja vu w cyfrowej jakości obrazu i dźwięku. Wierne kalkowanie pomysłów Roba Minkoffa i Rogera Allersa, twórców oryginalnej animacji, ogranicza się do odhaczania kolejnych fabularnych rozdziałów. A to już może popsuć przyjemność oglądania szczególnie tym, dla których produkcja z 1994 roku była jednym z symboli dzieciństwa, a słynna scena w wąwozie do dziś stanowi traumę, z którą trudno się ponownie zmierzyć. Ostrzegam, nie będzie łatwo.


I tym razem wodospadu łez nie sposób zawrócić, aczkolwiek wszystko to przeżywamy niejako z odtworzenia. Pozostaje jedynie pozazdrościć maluchom, które z "Królem Lwem" dotąd nie miały styczności. Dzieci będą zachwycone nie tylko urzekającymi lwiątkami, barwami afrykańskiej sawanny i dowcipkującym duetem Timon/Pumba, ale we wciąż zwiewnej i wciągającej produkcji odkryją największe walory, jakie niosą ze sobą przyjaźń, wierność, miłość i chęć naprawiania własnych błędów. Edukacyjnej magii jest tu całe mnóstwo, lecz w przypadku dorosłych to na sentymentalizmie oparte jest czerpanie przyjemności z seansu.

Niezależnie od średniej wieku na widowni, w równie dużym stopniu zachwycają efekty specjalne. Technika live-action wydaje się być idealnie dostosowana właśnie do tego typu produkcji, w których animowane zwierzęta zostają urealnione, a otaczająca ich flora wprost ożywa. Wystarczą pierwsze sekundy filmu, by poczuć się jak na planie przyrodniczego dokumentu, gdzie za chwilę głos Krystyny Czubówny zaprowadzi nas w najdalsze zakątki Afryki. Dbałość o szczegóły - powiewające na wietrze grzywy i źdźbła trawy, oświetlenie natury i postaci, sceny pościgów i finałowej walki - robią nieprawdopodobne wrażenie.

Jon Favreau postanowił bardzo kurczowo trzymać się animowanego oryginału, dlatego w fabule nowego "Króla Lwa" znajdziemy dokładnie to samo,co 25 lat temu. Przewaga nowej wersji nad poprzednią ogranicza się tylko lub aż do możliwości technologicznych i oszałamiającej warstwy wizualnej. Jon Favreau postanowił bardzo kurczowo trzymać się animowanego oryginału, dlatego w fabule nowego "Króla Lwa" znajdziemy dokładnie to samo,co 25 lat temu. Przewaga nowej wersji nad poprzednią ogranicza się tylko lub aż do możliwości technologicznych i oszałamiającej warstwy wizualnej.
Od toczącego swój dobytek żuczka po króla sawanny - wszystko wygląda fenomenalnie, co czasami może nawet... odstraszyć. Szczególnie maluchy, które będą zmuszone wpatrywać się w wyjątkowo realistyczne i niezbyt urodziwe hieny. Nie wspominając już o wyliniałym, anorektycznym i posępnym Skazie, z którym na konfrontację nie miałby ochoty z pewnością żaden dorosły nawet widz.

Szczegółowe odwzorowanie postaci dostarcza też kolejnych drobnych komplikacji - naturalna facjata lwa niestety jest dość ograniczona pod kątem ekspresyjności. To, co w animacji można oddać za pomocą grymasu, oczu, uśmiechu czy łez, tu po prostu nie funkcjonuje. I również dlatego nowy "Król Lew" nie potrafi generować podobnych emocji, jakie towarzyszyły oryginałowi. Rozpaczający nad utratą ojca Simba w bajce budzi o wiele większe współczucie niż w komputerowo wykreowanym filmie.

Przewagą animowanej wersji nad aktorską jest także fakt, iż w tej pierwszej o wiele łatwiej jest zaakceptować przemawiające ludzkim głosem zwierzęta. Pospolity guziec sypiący żartami i zanoszący się śpiewem wygląda dość dziwacznie. Do tego również trzeba się przyzwyczaić. Tak jak do polskiego dubbingu, który na szczęście stoi na niezłym poziomie, choć jest to kolejny element filmu, który blednie w porównaniu z oryginałem. Wiktor Zborowski (jedyny z dawnej obsady), Jerzy Stuhr czy młody Paweł Szymański (mały Simba) to bez dwóch zdań strzały w dziesiątkę.

Bardziej dyskusyjny jest choćby wybór Artura Żmijewskiego na Skazę. Wydaje się, że głos Marka Barbasiewicza z animowanej wersji lepiej oddawał naturę podstępnego lwa (co nie znaczy, że jego następca sobie nie radzi). Podobnie jak niedoścignionymi wzorami są Krzysztof Tyniec (Timon) i Emilian Kamiński (Pumba). Ich następcy - Maciej StuhrMichał Piela - radzą sobie na ogół nie najgorzej, ale pierwszemu ewidentnie brakuje charyzmy, a drugiemu nieco niższej barwy głosu. Niedociągnięcia (a być może po prostu zbyt utrwalone już w naszej głowie oryginalne głosy) nadrabiają świetne dialogi - uzupełnione o kilka nowych gagów dodają nieco świeżości, której tak mocno brakuje wersji live-action. Bez zarzutu prezentują się także przearanżowane piosenki, których teksty podświadomie będą nam się wyświetlać przed oczami podczas seansu.

Wycieczka po afrykańskiej sawannie znów dostarcza wielu wzruszeń i humoru, ale tym razem emocje wydają się być nieco wyblakłe w porównaniu z oryginałem. Nie ma efektu świeżości i zaskoczenia, co doskwierać będzie dorosłym widzom, którzy znają już tę opowieść. Ratunkiem może okazać się sentyment do kultowej już produkcji Disneya. Wycieczka po afrykańskiej sawannie znów dostarcza wielu wzruszeń i humoru, ale tym razem emocje wydają się być nieco wyblakłe w porównaniu z oryginałem. Nie ma efektu świeżości i zaskoczenia, co doskwierać będzie dorosłym widzom, którzy znają już tę opowieść. Ratunkiem może okazać się sentyment do kultowej już produkcji Disneya.
Odświeżonego wizualnie "Króla Lwa" można nazwać wycieczką po wirtualnym zoo, po której dzieci zapałają jeszcze większą miłością do wszystkiego, co porusza się na czterech łapach. W przypadku starszych widzów odbiór filmu już tak oczywisty nie będzie. To trochę tak jak z kolejnym koncertem ulubionego zespołu. Kupując bilet spodziewamy się albo świeżego materiału z nowej płyty i odważnych aranżacji, albo liczymy na wysłuchanie na żywo po raz enty klasycznego repertuaru z nieśmiertelnymi hitami. Nie da się tego uogólnić. Podobnie jest z filmem Jona Favreau.

Nowy "Król Lew" z pewnością nie zdetronizuje poprzednika, choć góruje nad nim zaawansowaniem technologicznym i odświeżoną szatą graficzną. Warto jednak się zastanowić, czy naszkicowana prostą kreską, ale bogata w emocje klasyczna bajka w połączeniu z rodzinnym seansem w domowym zaciszu nie sprawi więcej frajdy niż nawet najlepsze i najdroższe efekty specjalne. Bilans "lwiego" filmowego pojedynku tymczasem: VHS > CGI, choć "nowe" wygląda obłędnie.

OCENA: 7/10

Film

6.1
38 ocen

Król Lew (12 opinii)

(12 opinii)
animacja

Opinie (68) 9 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Wspaniały

    Nowa wersja Króla Lwa to wersja z duszą. zdecydowanie większą niż pierwowzór. Jestem wielbicielką produkcji Disneya i wiem ,ze one jak rzadko które bajki przekazują uniwersalne,piękne wartości. Nowa wersja poprzez ożywienie postaci nadaje jej głębszego, poważniejszego wyrazu. Nie zgodzę się również z falą krytyki która twierdzi ze postacie nie okazują emocji. Owszem,okazują w wytrawny sposób który pasuje do tej wersji wyśmienicie, wrażliwy widz nie będzie miał najmniejszego problemu z ich zauważeniem. Nowy Król Lew nie jest już tylko radosną kolorowanką ( którą zresztą uwielbiam i mam do niej ogromny sentyment) ale zmienia się w historię z krwi i kości, a postacie zwierząt bardziej na myśl przywodzą samych ludzi

    • 1 1

  • Rewelacja!!!!!

    Animacja na kosmicznym poziomie!!!!!

    • 0 0

  • Film umacnia przestarzałe stereotypy odnośnie ról płci. (2)

    Patriarchalizm, rywalizacja samców, samice sprowadzone do roli rozpłodowej. Jedna z gazet pisze o tym więcej.

    • 1 15

    • Swiat zwierzat

      W swiecie zwierzat panuja wlasnie takie "zasady". Z zycia wziete

      • 1 0

    • Czego się spodziewać po Wyborczej. No chyba że Nala byłaby chłopcem. Hieny byłyby wpuszczane na Lwia Ziemię dobrowolnie, w celu ubogacenia kulturowego. A na końcu nowym królem (lwem) zostałby krokodyl.

      • 9 0

  • Lew bez genitaliów ?

    Co to za lew bez genitatiow? Komu to przeszkadzalo, ze obcial?
    Na filmach przyrodniczych nie zakrywaja a i pokazuja kopulacje zwierzat. Nie rozumiem.

    • 2 1

  • Nie sądzę żeby film przebił tę cudowną bajkę (6)

    z reklam widzę, że film jest słowo w słowo skopiowany.. nawet piosenki identyczne..po co iść do kina na to co już było? poczekam aż będzie na cda, wtedy MOZE obejrze.. z ciekawości. Dobrze, że nie byłam w kinie na Pięknej i Bestii, pozostałby tylko niesmak...

    • 33 40

    • Ano po to, że to nie jest film dla ciebie, tylko dla dzieci (1)

      A dorosły tym chętnie weźmie swoje pociechy na KL, że zna jego fabułę.

      • 5 1

      • KL

        To zdanie przez skrócenie nazwy do pierwszych liter brzmi dość strasznie :) KL to skrót od Konzentrationslager czyli obóz koncentracyjny :D np. KL Auschwitz

        • 0 0

    • jesteś już zbyt stara i zgorzkniała to Ci się nie podobało. (2)

      • 12 8

      • żadna kopia nie dorówna tej bajce

        • 1 1

      • nie, po prostu mam gust ;) i tej bajki nic nie pobije

        • 2 2

    • Akurat piosenkę ostatnio jedną słyszałam w radio... miałam ochotę się schować, tak koszmarnie brzmiała w odświeżonej aranżacji (polskiej).

      • 5 1

  • Kino zjada swój własny ogon od jakiegoś czasu.

    Wyciąganie kasy za to co już było tyle

    • 2 0

  • Stuhr zamiast Tyńca (4)

    to nie Timon!

    • 39 7

    • niestety ale się zgadzam

      Jak dla mnie dużym minusem jest brak oryginalnej obsady. Zwłaszcza że p. Tyniec świetnie zagrał Timona i do dziś uważam, że jest rewelacyjny w tej roli.

      • 3 0

    • Stuhr...znowu ten autorasista...

      • 5 3

    • masz coś do Żydów? (1)

      • 3 8

      • mam to, że Timon to Tyniec i kropka

        tak jak Pumba to E.Kamiński ( btw czy do każdej dyskusji trzeba wbijać polityczno historyczne szpile? wyobraź sobie, że nie każdy tym żyje.

        • 28 1

  • A ja nigdy nie oglądałem oryginału. (5)

    I teraz mam dylemat...
    Co zrobić?

    • 19 4

    • Obejrzyj "Smoleńsk" (1)

      • 3 1

      • ogladalem

        • 1 0

    • Ja tez nie ogladalam oryginalu, nie lubie takich bajek.

      • 5 3

    • Re

      Obejrzyj oryginał, a potem film
      Ja zrobię to z przyjemnością

      • 9 3

    • Obejrzyj Ojca Chrzestnego...

      ...przynajmniej się życia nauczysz.

      • 14 2

  • Byłam (1)

    ze starszymi wnukami na pierwszej wersji. Bardzo długo dopytywały co naprawdę stało się z tatą małego lwa i czy nigdy nie wróci. Z młodszym wnukiem nie zaryzykuję, chociaż jak dla mnie film był ok.

    • 1 1

    • Super film

      Ja też byłam z cala rodziną. Polecam!
      Bardzo proszę rodziców którzy maja dzieci sr*jące jeszcze w pieluchy nie bierzcie ich do kina na krola lwa i tak nie zakumaja a beda sie nudzic i drzec tylko i przeszkadzac innym!

      • 2 0

  • Zeby sknocic swoj wlasny przeboj kinowy..

    Ogladalam i jestem zniesmaczona, zero emocji, zero! Scena jak simba plakal wyprana ze wzruszenia,.. Niestety zwierzeta ktore wygladaja jak zywe, nie potrafia wyrazac emocji twarza jak te animowane.

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Podejrzana - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe