• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Elgiebety" obok krzyża. Recenzja filmu "Wszystkie nasze strachy"

Tomasz Zacharczuk
6 listopada 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Strach nie ma tu wielkich oczu, a farbowane włosy, sportowy dres z tęczowymi zdobieniami i zawieszony na szyi krzyżyk. Daniela Rycharskiego wiejska społeczność Kurówka boi się jak ognia, bo gej-katolik, a w dodatku artysta, symbolizuje wartości, które pozornie zupełnie się wykluczają. Tymczasem wykluczony pozostaje przede wszystkim człowiek, którego jednoczesna wiara w ludzi i Boga skazuje na przejmującą samotność i niezasłużoną wrogość. Laureat Złotych Lwów na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni to z pewnością jeden z najważniejszych, ale i najtrudniejszych zarazem obrazów ostatnich lat w polskim kinie.



Daniel wraz z babcią mieszka w niewielkiej mazowieckiej wsi. Pasjonuje się sztuką i szybkimi motocyklami, dlatego przydomową stodołę - w zależności od potrzeb - aranżuje na atelier lub warsztat. Nocami tworzy nieoczywiste artystyczne instalacje, za dnia jeździ na rolnicze pikiety lub przesiaduje w jednej z pierwszych ławek w kościele. Udziela się zarówno w kółku różańcowym, jak i na zakrapianych młodzieżowych ogniskach. Dla wiejskiej społeczności Kurówka jest lokalnym liderem, "udomowionym" ekscentrykiem i maskotką w jednym. Dla wielkomiejskich snobów - symbolem artystycznych kontrowersji i sztuki utkanej z kontrastów.

Złote Lwy dla filmu "Wszystkie nasze strachy"



Gdy w rodzinnej miejscowości dochodzi do tragedii, fala niechęci i wrogości uderza właśnie w Daniela. Chłopak staje się głównym winowajcą dramatycznych wydarzeń, a podejmowane przez niego próby załagodzenia konfliktu i uhonorowania zmarłej koleżanki obracają się przeciw niemu. Z przyjaciela, sojusznika i nieszkodliwego artysty staje się wrogiem, dewiantem i kimś zupełnie obcym, który uzurpuje sobie prawo do religijnych symboli, choć sam żyje niezgodnie z naukami Kościoła. Ach tak, bo ten fakt mógł umknąć, Daniel jest także, a może przede wszystkim, homoseksualistą.

"Wszystkie nasze strachy" to opowieść o Danielu Rycharskim, który sam siebie określa jako wierzący gej. To artysta, który tworzy sztukę opartą na ludowych motywach i chrześcijańskich elementach. "Wszystkie nasze strachy" to opowieść o Danielu Rycharskim, który sam siebie określa jako wierzący gej. To artysta, który tworzy sztukę opartą na ludowych motywach i chrześcijańskich elementach.

Z szacunkiem o Kościele i LGBT



We wspólnym filmowym projekcie Łukasz RondudaŁukasz Gutt budują opowieść opartą na prawdziwej historii Daniela Rycharskiego - artysty i grafika, który w swojej twórczości łączy ludowy folklor i chrześcijańskie wpływy. Jego sztuka wielokrotnie dotyka relacji pomiędzy Kościołem a społecznością LGBT, bowiem sam Rycharski uznaje się za wierzącego geja. Mamy więc do czynienia z nieoczywistą postacią, która we "Wszystkich naszych strachach" staje się niejako spoiwem dwóch zupełnie kontrastujących ze sobą postaw. W tej opowieści łatwo można było więc popaść w skrajny populizm i subiektywizm. Duet reżyserów od początku jednak nie pozwala rozjechać się historii w dwóch przeciwnych kierunkach.

Główna w tym zasługa scenarzystów (oprócz Rondudy także Katarzyna SarnowskaMichał Oleszczyk), dla których człowiek jest ważniejszy od idei, choć i te wymagają odpowiedniej argumentacji i wybrzmienia. Przyświecający twórcom humanizm powoduje, że film zamiast atakować, dzielić czy piętnować, nawołuje do refleksji, dialogu i szukania porozumienia. "Wszystkie nasze strachy" powstały z poszanowaniem katolickiej wiary i postulatów społeczności LGBT, co wcale nie musi się wzajemnie wykluczać. Wszak bluza z "elgiebetami" (jak babcia Daniela nazywa tęczowe lampasy na jego dresach) i srebrny krzyżyk na szyi głównego bohatera też początkowo wydają się dziwacznym zestawem, ale z upływem czasu przestaje nam się to "gryźć". Zresztą z całym filmem Rondudy i Gutta jest tak, że wiele potrafi rozjaśnić i merytorycznie wyjaśnić podczas seansu.

Podobnie jak w "Bożym Ciele", "Wszystkie nasze strachy" znów portretują wiejską społeczność i znów jest to bardzo wiarygodne i szczere ujęcie polskiej prowincji. Bez nadęcia, karykatury i fałszu. Podobnie jak w "Bożym Ciele", "Wszystkie nasze strachy" znów portretują wiejską społeczność i znów jest to bardzo wiarygodne i szczere ujęcie polskiej prowincji. Bez nadęcia, karykatury i fałszu.

Piękny poemat o przykrej samotności



Opowieść inspirowana losami Daniela Rycharskiego jest także przejmującym, chwilami bardzo bolesnym i kompleksowym traktatem o samotności. Główny bohater początkowo przecież cieszy się sympatią i wsparciem lokalnej społeczności, ale gdy tylko próbuje stanąć w obronie krzywdzonej mniejszości zostaje automatycznie pozbawiony jakichkolwiek przywilejów. Dla sąsiadów staje się wyrzutkiem, dla artystycznej bohemy świadomym skandalistą, a nawet pozerem. Jego wiara i orientacja seksualna (razem, a nie osobno) wyrzucają go poza społeczny margines. W takich okolicznościach trudno jest funkcjonować, a co dopiero jeszcze bronić własnych wartości.

Szczególnie, że przeciwko sobie Daniel ma nawet najbliższych. Doskonale obrazuje to dojmująca scena przed kościołem, gdy chłopak zderza się z emocjonalnym murem, jaki stawia jego własny ojciec. Jedynym właściwie wsparciem i buforem bezpieczeństwa pomiędzy Danielem a wrogim otoczeniem jest troskliwa i obdarzona niebanalnym poczuciem humoru babcia. "Wszystkie nasze strachy" w dobitny więc sposób ilustrują, do czego prowadzą homofobia, odrzucenie, brak empatii i tolerancji. Jednocześnie to piękny w swoim zamyśle i zachwycający wizualnie poemat o oswajaniu lęków, uprzedzeń i obcości nawet wśród "swoich".

Za dużo asekuracji i patosu



Reżyserski duet przy wsparciu scenarzystów postawił na prostotę języka i czytelną symbolikę samego obrazu, co oczywiście znacznie ułatwi i tak trudny w przekazie film. Szkoda jedynie, że w wielu miejscach Ronduda i Gutt bywają tak bardzo dosłowni, a stosowane przez nich artystyczne środki stają się toporne i nieco nieznośne. Na czele z patosem, który niestety rujnuje czasami intymność poszczególnych scen. Momentami brakuje też konsekwencji, bo gdy tylko twórcy nieco mocniej docisną emocjonalny pedał, od razu zaczynają wyhamowywać. Tak jakby nie chcieli przeszarżować i wyjechać poza tor bardzo precyzyjnie nakreślony przez scenariusz. Tej odrobiny ryzyka we "Wszystkich naszych strachach" brakuje.

Rekompensatą mogą natomiast być świetne aktorskie kreacje. Uporczywie będę twierdził, że rola Daniela nie jest szczytem możliwości Dawida Ogrodnika i gdzieniegdzie widać dużą rezerwę, ale trudno doszukać się tutaj choćby jednej fałszywej nuty. Koncertowo na drugim planie gra filmowa babcia Rycharskiego, czyli Maria Maj. Porażający w swoim milczeniu jest Andrzej Chyra (ojciec Daniela). Kilka intrygujących kwestii przypadło także Jackowi Poniedziałkowi (kurator i przyjaciel głównego bohatera), a bez zarzutu spisała się młoda część obsady na czele z Agatą Łabno (Jagoda) i Oskarem Rybaczkiem (Olek).

"Wszystkie nasze strachy" mogą działać jak pomost łączący skrajne, wydawałoby się na pierwszy rzut oka, wartości i idee. W filmie najważniejszy jest człowiek, który wszelkie granice i nierówności - nawet te sztuczne - potrafi przekraczać, choć nieraz (tak jak główny bohater) robi to w samotności. "Wszystkie nasze strachy" mogą działać jak pomost łączący skrajne, wydawałoby się na pierwszy rzut oka, wartości i idee. W filmie najważniejszy jest człowiek, który wszelkie granice i nierówności - nawet te sztuczne - potrafi przekraczać, choć nieraz (tak jak główny bohater) robi to w samotności.

Nie warto stawiać krzyżyka



"Wszystkie nasze strachy" zgarnęły tegoroczne Złote Lwy podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, choć wydaje się, że Gdynia powinna być także portem, z którego film wypłynie na szersze, w domyśle hollywoodzkie, wody. Chyba zbyt pochopnie dzieło Rondudy i Gutta skreślono z listy polskich kandydatów do Oscara. To historia mająca podobny potencjał, co "Boże Ciało", choć z nieco gorszym wykonaniem. Uniwersalność tej opowieści na wielu płaszczyznach stanowiłaby dla zagranicznego widza intrygujący punkt spojrzenia na współczesną duchowość i tożsamość człowieka.

Daniel Rycharski dostarczył plany, natomiast Łukasz Ronduda i Łukasz Gutt skonstruowali filmowy pomost, na środku którego mogą spotkać się ideowi oponenci. Bez rzucania w siebie kamieniami i wyzwiskami. Ten film to okazja do wyważonego, merytorycznego dialogu o współczesnym człowieku i sztucznych granicach, jakie bezsensownie sobie wyznaczamy każdego dnia. Nie trzeba się bać "Wszystkich naszych strachów". Tu akurat nie warto stawiać krzyżyka.

OCENA: 7,5/10

Film

7.1
47 ocen

Wszystkie nasze strachy (1 opinia)

(1 opinia)
dramat

Opinie (56) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (4)

    Niby nie ideologia, a nawet tu jest to poruszane... aż strach lodówkę otworzyć!

    • 41 16

    • (1)

      Masz rację, wszędzie ten Kościół...

      • 15 16

      • Wszędzie kościół

        I wszędzie LGBT

        • 10 5

    • ?

      Pośród grzechów wołających o pomstę do nieba znajduje się tak zwany grzech sodomski. Nazwa tego zła wzięła się od czynów mieszkańców miast Sodomy i Gomory.

      W Księdze Rodzaju znajdujemy fragment: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie (Rdz. 18, 20). Los mieszkańców tych miast stał się przykładem zgłady, której przyczyną był grzech. Zostali zniszczeni deszczem siarki i ognia ponieważ nie chcieli porzucić drogi zła.

      Na czym polega grzech sodomski? Najogólniej mówiąc to wszelkie działania o charakterze seksualnym między osobami tej samej płci. Grzech ten ma miejsce także wtedy, gdy występuje między osobami różnej płci ale w sposób przeciwny naturze. W starych katechizmach podkreślano, że zachowania takie nie występują nawet między zwierzętami. Stąd gdy ludzie dopuszczają się ich między sobą zasługują na szczególne napiętnowanie. Grzechy te nazywane są także contra naturam, przeciw naturze. Naruszają one naturalny porządek i są przejawem dewiacji. Pismo Święte jednoznacznie ocenia takie uczynki. Św. Paweł w Liście do Rzymian pisze: Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie (Rz 1,27).

      • 4 2

    • gdyby elgiebeciarze określali tak homoseksualistów czy osoby transpłciowe to bym to zrozumiał

      ale przez wymysł płci społecznej trudno ich traktować poważnie. W moim pokoleniu 40 latków, ale też w starszych pokoleniach ten temat praktycznie nie istnieje bo traktujemy go na równi z płaskoziemcami i wdawanie się w taką polemikę wręcz deprecjonuje drugiego człowieka na równi z wyznawcą ideologii. Określenie mianem płci, tego że ktoś się dziś trochę inaczej czuje jest odwróceniem pojęcia i błędem nomenklatury językowej. Mówcie mi "Napoleonie", bo tak się dziś czuję.

      • 9 1

  • (7)

    Taka jest prawda o Polsce. Polacy nie są antylgbt po prostu jest to nowe, obce i tego nie rozumieją. Najśmieśniejszy jest fakt, że największymi przeciwnikami lgbt na wsi z jakimi się spotkałem byli ludzie, którzy z Kościołem po drodze nie mieli. Większość babuszek się tylko za takich gejów "modli" i nic w tym złego. Z resztą jeśli ktokolwiek kiedykolwiek spędził na wsi dłużej niż weekend to wie, że wiejska patologia ma ogromne, czarne drugie dno. Pedofilia, kazirodztwo, alkoholizm. Są to ludzie, którzy nigdy w lokalnym kościele się nie pojawili i nie pojawią.

    • 25 38

    • Co jest nowe? Orientacja homoseksualna? (6)

      Toż to stare jak świat

      • 14 1

      • dla każdego co innego jest nowe i obce (3)

        W sprawie dla reportera był kiedyś odcinek w którym starsza kobieta była zszokowana, że podczas seksu kobieta może być na górze. Skwitowała to mniej więcej słowami : kto to widział żeby baba po chłopie skakała, mam 67 lat i czegoś takiego na oczy nie widziałam!!! Na YT jest fragment tego programu ;)

        • 2 7

        • (2)

          no dobra ale podajesz jakiś skrajny przypadek, tego typu ludzie są już na wymarciu

          • 0 0

          • (1)

            Tak samo ludzie przywykną, że geje nie kryją się po kątach, ale jawnie razem mieszkają.

            • 0 3

            • to już przywykli, ale że istnieje coś takiego jak transgender to nie oczekuj

              • 3 0

      • wymyślanie płci jest nowe. Ba, głupie. Możesz być hetero, homo, ewentualnie po zmianie płci, ale 60 tysięcy innych wymyślonych z nazwy po prostu nie istnieje. To lapsus językowy.

        • 6 1

      • Obnoszenie się z tym jest nowe. I transy
        Przynajmniej dla babuszek ze wsi.

        • 4 0

  • Moda na nawalanie w kościół ciąg dalszy (11)

    Zróbcie misie reżyserzy film o nadużyciach w diasporach lub meczetach. No? Który odważny? Myślicie, że tam jest wszystko cacy? Nie zrobicie, bo wam się gacie trzęsą. Tacy jesteście bohaterscy i odważni właśnie. ;)

    • 58 23

    • Po jaką cholerę?

      Pedofilia wylewa się z kościoła, którego pełno wszędzie. Nie ma tu meczetów ani diaspor.

      • 17 13

    • I bardzo dobrze! (6)

      "Prawda w oczy kole"
      Meczetów w Polsce jest 6 , a kościołów ponad 7500, a w każdym z nich jest facet w sukience, który mówi Tobie, że masz oddawać wdowi grosz, a sam żyje w przepychu. Tobie każe przestrzegać 10 przykazań, a sam dopuszcza się obrzydliwych rzeczy. Im szybciej ludzie to zrozumieją, tym lepiej dla ich dobra.

      • 20 14

      • (2)

        Ciekawe skąd masz te dane że niby w każdym z 7500 kościołów znajdziesz kogoś takiego? Bo Twoje urojenia z pewnością nie są faktami.

        • 9 4

        • Pewnie też wierzysz, że w "domu publicznym" dziewice pracują? (1)

          Polski Kościół Katolicki, to nie Serial "Ojciec Mateusz". Księża nie jeżdżą rowerami, tylko autami za 100 tys. zł, a to czego dopuszczają się za zamkniętymi drzwiami, to akurat wypływa coraz częściej na światło dzienne, a ludzie tacy jak Ty dalej nie widzą w tym nic złego. Smutne

          • 7 8

          • W kościele to Cię dawno nie było, prawda?

            Znam wielu księży, większość z nich samochodu nie ma, a Ci co mają to raczej takie za max 25k.

            Oczywiście że są czarne owce, wiem o tym, natomiast istotą Chrześcijaństwa jest Bóg i miłość. Chrześcijaństwo, samo w sobie, niesie pozytywne przesłanie. To że jakiś jeden ksiądz z drugim, sami nie przestrzegają tych zasad, wcale nie oznacza że kościół czy religia są złe. Oznacza jedynie że ta konkretna osoba jest zła.

            • 3 0

      • podajesz przypadki skrajne jako normę (2)

        bo taki jest przekaz medialny. A to bzdura. W życiu znałem dobrze 5 księży katolickich i jednego prawosławnego. Wszyscy poza jednym byli młodzi, a jeden stary proboszcz. Tylko proboszcza nie lubiłem, ale to dlatego bo był w wieku moich rodziców. Pozostali, z których dwóch nie jest już księżmi bo postanowili założyć rodziny byli wspaniałymi ludźmi i żaden nie żył w przepychu. Sam też już nie jestem katolikiem, bo przestałem wierzyć w te gusła, ale nie atakuję kościoła bezmyślnie. To prawda że kościół niewiele robił z pedofilią ale nie czyni to automatycznie każdego księdza zboczeńcem. Skoro wg ciebie oni wszyscy tacy są to czemu ja nie spotkałem ani jednego takiego i nie znam nikogo kto byłby ofiarą pedofilii? Przecież wg twojej narracji to powinno być powszechne.

        • 7 1

        • (1)

          Nie no nie jest prawdą, że kościół niewiele zrobił z pedofilią - robił bardzo dużo. Systemowo ją krył i kryje.
          Oczywiście, nie każdy ksiądz jest zboczeńcem. Ostatni raport (zrobiony przez kościół) we Francji wskazywał na to, że około 3% dopuszczało się pedofilii (więc jak doliczymy gwałty na pełnoletnich jak np ta ostatnia afera u Dominikanów) to pewnie nie wyjdzie dużo więcej niż 10%.

          To oczywiście bardzo dużo, pewnie dużo więcej niż w społeczeństwie, Ale nie "każdy". Natomiast sądzę, że niewielu jest takich, którzy nie są umoczeni w krycie przestępców seksualnych. Chociażby na zasadzie "wiem, ale udaję, że nie widzę".

          • 2 1

          • gwałty na pełnoletnich to margines bo dużo trudniejszy do ukrycia i zrealizowania. Tak więc raczej bliżej tych 3%, jak twierdzisz. Ilu miało wiedzę to nie wiem. Ja z własnych obserwacji nie znam ani jednej ofiary. Natomiast przekaz miedialny wszystko wypacza bo koncentruje się na sensacji. I jeszcze raz, nie wybielam grzechów kościoła który powinien się teraz uderzyć w pierś, zmienić zasady działania i przyznać jaką miał rolę w tym haniebnym procederze.

            • 0 0

    • Widziałeś ten film albo chociaż czytałeś recenzję? Chyba nie. To po cholerę jątrzysz?

      • 3 3

    • Precz z ideologią katolicką!

      • 3 8

    • Po pierwsze w Polsce nie mamy wielkiego problemu z nadużyciami w meczetach bo ich nie mamy zbyt dużo. Oczywiście jeśli by były systemowe problemy to należałoby o tym mówić (tak jak np pojawiają się artykuły o sekciarskich zachowaniach u Świadków Jehowy).

      Ale też kościół muzułmański w Polsce nie ma analogicznej metody wykorzystywania dzieci, całego systemu dostępu do nich, urabiania, wpływania, oraz systemowego krycia przestępców przez przenoszenie "do innej parafii" (to by było trudne skoro gmin muzułmańskich jest pewnie mniej niż 10 i wszyscy się mocniej znają).

      A że piszemy o Polsce? No to chyba naturalne? Tak jak bardziej narzekałbyś na swoją rodzinę, że robi syf w Twoim mieszkaniu niż na to, że sąsiad z pod 8mki ma syf u siebie.

      • 3 1

  • i sztucznych granicach

    nie są sztuczne, określają na ile wolność innego może naruszać moją wolność. Prawo wyrasta z moralności, z praw naturalnych, wrodzonych. Ataki na kościół, to chęć obdarcia człowieka z duchowości. Bez serc, bez ducha to szkieletów ludy - A. Mickiewicz.

    • 28 9

  • Opinia wyróżniona

    (9)

    Znowu to samo?

    Nie obchodzi mnie kto z kim sypia.
    Nie obchodzi mnie kto w co wierzy.
    Nie obchodzi mnie kto przyjmuje jakie medykamenty.
    Nie obchodzi mnie czym się ktoś żywi.

    Jednocześnie nie życzę sobie, żeby ktoś właził z podobnymi pytaniami do mojego życia.
    To jest fundament wolności i tolerancji więc nie obchodzi mnie ideologia lgbt i nie życzę sobie zeby właziła na każdym kroku w przestrzeń mojego życia a tak sie dzieje coraz częściej.
    Ja i osoby mi podobne nie eksponujemy publucznie swojego życia i swoich przekonań i nikomu ich ani nie narzucamy ani nie powodujemy, żeby ktoś siłą rzeczy był nimi dotykany.

    Znam wielu homoseksualistow i oni nigdy by się nie przyłączyli do ruchu lgbt.

    • 76 15

    • mam do Ciebie dwa pytania (1)

      (1) czy obejrzałeś film? (2) czy Twój wpis łączy czy dzieli naszą społeczność?

      • 4 20

      • A Ty zrozumiałeś wpis poprzednika?

        • 21 2

    • (6)

      O kolejny mityczny co to zna wielu homoseksualistów, co nie popierają ruchu. Tylko spokojnie sobie żyją.
      Primo - nie obchodzi Cię kto z kim sypia i w co wierzy, ale chyba nie masz nic przeciwko wyzywającym kościołom manifestującym wiarę (przecież mogłyby wyglądać jak zwykłe budynki i się nie afiszować) procesjom na boże ciało itp? I nie przeszkadzają Ci pary hetero chodzące za ręce, albo afiszujące się swoimi związkami (obrączki, zdjęcia męża/żony na biurku w pracy) i samymi slubami (uroczyste specyficzne ubranie, wesela itp).
      Nie ma powodu by ktoś ukrywał swoją wiarę czy orientację. Nie musi to polegać ani na seksie na Twoich oczach - ale np powiedzeniu w sklepie przez telefon "kochanie, czy kupiłaś/kupiłeś ryż", albo przytuleniu się (czy pocałowaniu).
      Naprawdę jakby LGBT tak się afiszowało jak się "promuje" wszędzie usmiechnięte rodzinki hetero (w reklamach, filmach) czy religie to byś się mocno zdziwił.
      A że ruch LGTB walczy o swoje prawa? I bardzo dobrze. Kibicuje mu. Nie muszę być homoseksualny by uważać, że homoseksualiści powinni mieć prawo do ślubu czy inne ułatwienia, które ja posiadam.

      • 11 13

      • (4)

        tyle że różnica jest taka że kościół wynika wprost z naszej tradycji i stanowi fundament naszego narodu i uznania naszego państwa przez zachodnie mocarstwa 1000 lat temu. I o ile homoseksualista nikomu już dziś nie przeszkadza, tak wymyślanie sobie iluś tam płci i nazywanie ich płciami społecznymi jest po prostu głupie. Jakbyś chodził na marsze na których manifestowałbyś swoją osobowość jako, nie wiem, strzelam, goryla, to też nie zamierzałbym tak cię nazywać. Uznał bym to za taki sam i**otyzm jak wymyślanie sobie płci społecznej. Oczywiście masz do tego prawo, ale ja mam prawo uważać cię za kogoś według własnej obserwacji.

        • 13 7

        • (3)

          Nie wiem czy "kościół stanowi fundament naszego narodu" - po pierwsze naród to dość świeże pojęcie, po drugie w historii były na tych ziemiach różne wyznania, a i relacje kościół/państwo bywały różne (czasami wpływ kościoła był pozytywny a czasami montował targowice).

          Nie wiem czy "homoseksualista nikomu już dziś nie przeszkadza" - bo ja kojarzę sytuacje pobić z powodu tego, że ktoś szedł z chłopakiem za rękę. Reakcje na paradę równości w Białymstoku też pokazują co innego.

          Nie wiem co ma manifestowanie "osobowości jako goryla" - jeśli próbujesz tu być zabawny i porównywać to do sytuacji, gdy ludzie manifestują, że są z powodu orientacji seksualnej traktowani gorzej (mają mniejsze prawa, nie są przez prawo chronieni tak jak powinni) to słabe.

          A co do płci społecznej radzę poczyta coś innego niż prawackie bzdury (takie jak o rzekomym wymyślaniu dziesiątek płci). Płeć społeczna to po prostu zestaw oczekiwań kulturowych nadawanych Twojej płci. Te wszystkie "chłopcy nie płaczą" "ubranka dla dziewczynek są różowe" "chłopiec to inżynier będzie a dziewczynka to ma być śliczna" czy setki inne.

          • 10 10

          • chrzest Polski za Mieszka I włączył nas do kultury zachodu, to był kluczowy moment dla naszych początków (2)

            inne wiary nie miały tu nic do gadania bo zachód był chrześcijański i to była swego rodzaju unia, a Targowicę to zmontowała Katarzyna II bo nie spodobał jej się nowy ustrój prawny i konstytucja bo straciła by tutaj wpływy. Goryla natomiast nie bierz do siebie. Szanuje ciebie jako człowieka. Porównałem to do manifestowania wymyslonych płci które nie istnieją. Skoro można się utożsamiać jako ktoś kogo nie ma to tym bardziej jako goryl. A teraz twoje "prawackie bzdury' jak to okresliłeś, tyle że nie prawackie a lewackie bo definicja z wikipedii :) "genderqueer, niebinarne tożsamości płciowe zbiorcze określenie spektrum tożsamości płciowych (gender identity), które nie są wyłącznie męskie lub kobiece, i wychodzą w ten sposób poza tę polaryzację i binarność". To określenie próbuje definiować płeć jako konstrukt społeczny co jest bzdurą. To nie jest płeć tylko czyjeś poczucie że się do czegoś bardziej nadaje niż do czego innego. To że społeczeństwo postrzega, przykładowo, mężczyzn jako lepszych kierowców czy górników wcale nie oznacza że w 100% są lepsi. To oznacza że więcej z nich w tej materii jest lepsza bo jakby nie patrzeć mężczyźni są silniejsi fizycznie i mają lepszą orientację w przestrzeni, statystycznie. Ale nie w 100% tylko np. 60 do 40. 60% mężczyzn i 40% kobiet ma lepszą niż średnią. I na odwrót wśród kobiet np. w sprawach humanistycznych są lepsze. Nie jesteśmy tacy sami, różnimy się. I nieprzypadkowo mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety. Przede wszystkim częściej wyjeżdżają za pracą, podejmują lepiej płatne zawody, więcej wśród nich inżynierów co wynika z zainteresowań, a nie z oczekiwań kulturowych. Częściej też podejmują zawody ryzykowne, a to też ma wpływ na płacę. Kobiety wychowują dzieci, co z pewnością nie wpływa na zdobywanie doświadczenia zawodowego. Nie wiem co definiujesz jako oczekiwania kulturowe bo większość rzeczy wynika z biologii, a różowy strój to trochę za słabe by wywracać rzeczywistość do góry nogami.

            • 8 2

            • (1)

              Cóż - mieliśmy mocny ruch protestancki na przykład (i jakbyśmy poszli tą drogą to może byśmy lepiej na tym wyszli, sojusz ze Szwecją). Co do Targowicy - to była blogosławiona przez papieża i współzakładana przez biskupów. Toteż nie zrzucajmy wszystkiego na Katarzynę.

              Jest różnica między "wymyślonymi płciami" a tym, że ktoś nie czuje się przywiązany do zerojedynkowego podejścia do płci (nota bene - to nie jest tak, że wszyscy mamy zero jedynkową płeć, bywają nietypowe układy chromosomów, a nawet i bez tego na różnym etapie płodu różnie się rozwija organizm, sytuacje często są skomplikowane).
              Jeszcze raz płeć jako "gender" to po prostu to co kulturowo wynika z tego, że jesteś mężczyzną/kobietą. Np kto ma być "grzeczny" a kto nie, jak się ma zachowywać itp. Czasami to wynika mocniej z biologii czasami mniej. Czasami coś co wynika (z czasów gdy praca była częściej pracą fizyczną i niektóre zawody były stricte męskie) z biologii przestaje być aż tak istotne (bo np kobieta dawniej byłaby zły żołnierzem, ale może być dziś pilotem myśliwca) Część różnicy wynika po prostu z nadbudowy kulturowej.
              Kwestie zarobków to często kwestie decyzji politycznej (czy podwyżki będą dla pielęgniarek czy policjantów?) które podejmują raczej faceci. W prywatnych przedsiębiorstwach to często kwestia negocjacji - gdzie odzywa się i pozycja kobiet w rodzinie (mogą mniej poświęcić czasu karierze bo takie jest oczekiwanie społeczne, urlopy tacierzyńskie się wolno przyjmują) i wychowanie (mniejsza skłonność do walki o podwyżkę bo wychowywane są na "grzeczne") i kwestia wyboru kierunków. Czy to zjawisko tylko kulturowe? Niekoniecznie. Czy element kulturowy jest istotny - i powinno się go minimalizować? Moim zdaniem tak.
              Zacząłeś od Elgiebetów: to jest grupa dyskryminowana. Nie mająca możliwości załatwienia wielu spraw jak hetero. Narażona na agresję. Dobrze, że się organizują i pokazują istnienie problemów.
              Plus są częścią społeczeństwa, więc niech będą częścią dzieł kultury

              • 5 5

              • ja mówię o podstawach państwa i jego genezie. Ruch protestancki zaczął się dopiero w XVI wieku. Jakbyśmy rozmawiali w XIX w to przyznałbym ci rację że coś wynika z kultury. Teraz już nie. Każdy może robić co mu się podoba i znam również kobiety inżynierów, po mechanicznym, jak ja, ale jest ich mało i nie wynika to z kultury tylko z zainteresowań. Kobiety po prostu statystycznie interesują się bardziej humanistycznymi zajęciami niż faceci a to wynika z uwarunkowań ewolucyjnych bo to na nie zawsze spadała ogromna odpowiedzialność opieki nad potomstwem. Dzięki temu ewolucyjnie wykształciła się u nich większa empatia, a u mężczyzn na odwrót, rywalizacja. I to jest wpływ biologii którego nie zmienimy. Ale tak jak powiedziałem to nie jest 100%. Statystycznie. Akurat wśród inżynierów widzę dużą różnicę. W firmie w której pracuję na 50 facetów są tylko 2 kobiety. U poprzednich pracodawców bywało nawet że była tylko jedna w podobnej grupie. Na studiach na 125 osób było 8 kobiet. A teraz idź na wydział architektury gdzie kobiety stanowią większość. I nie wiem jak miałoby to wynikać z kultury. Dorosła osoba po szkole średniej sama wybiera sobie zawód i nie zastanawia się nad oczekiwaniami społeczeństwa. Natomiast co do pensji to sam widzisz że w budżetówce pensje przyznawane są tym którzy strajkują a nie ze względu na płeć. Tym bardziej w prywatnych firmach. Kobiety nie są wychowywane na grzeczne tylko biologicznie są grzeczniejsze bo mają mniej testosteronu. To wszystko biologia. Co do LGBT to już napisałem czym jest. Określenie genderqueer jest ideologiczne. Coś takiego w rzeczywistości nie istnieje.

                • 2 0

      • Oczywiście że nie mam nic przeciwko kościołom, synagogom czy meczetom, tak samo nie mam nic przeciw procesjom na Boże Ciało itp.

        Nie da się jednak porównać procesji do parad równości. Na procesji nikt nie pojawia się w skórzanych paskach, przebrany za psa, facet za kobietę czy odwrotnie, czy osoby 'ubrane' tylko w stringi.
        Manifestowanie swojej wiary jest czymś skrajnie innym od manifestowania swoich perwersji seksualnych które to mają miejsce na paradach równości.
        Chrześcijaństwo, samo w sobie, nikogo nie wyklucza, jest w nim miejsce dla osób LGBT, ale te wpierw muszą zrozumieć swój grzech i starać się go wyzbyć. Chrześcijaństwo niesie ze sobą TYLKO pozytywne przesłane (tak, wiem że wielu księży temu przeczy, ale oni przeczą temu przesłaniu). LGBT niesie przesłanie które w gruncie rzeczy jest destrukcyjne dla człowieka.

        • 6 2

  • (5)

    Ciekawi mnie jak taki "elgiebet" w tęczowym dresie i z krzyżykiem na szyi, wyrzeka się grzechu i szatana...

    • 21 5

    • (3)

      Normalnie.

      Wyrzekam się bogactwa i mojej farmy danieli i do końca żyję w ubóstwie z emerytury na działeczce w podlaskim, byle mię eminęcją nazywali.

      • 5 9

      • Chyba nie o to kolega pytał...

        • 3 0

      • Eminencją sołtysem :) Jeden tytuł to za mało dla tak czcigodnej persony.

        • 0 2

      • i dobrze wiesz że to margines

        • 2 0

    • tak samo jak bojownicy praworządności i obrońcy Konstytucji

      domagają się by TSUE był ponad nią, a niezaszczepionych traktować jak niemieckich Żydów w latach 30...

      • 1 0

  • Niby to nie ideologia a ciagle wali się w ludzi tym tematem...dajcie w końcu ludziom żyć bez tresowania.

    • 35 6

  • Miałem okazję oglądać na FPFF.

    Ten film był po prostu nudny. Ciekawa historia, opowiedziana w nieciekawy sposób.

    • 14 9

  • film jak widać próbuje udowodnić tezę , że można być czynnym homoseksualistom (żyjącym w grzechu) (2)

    i być wierzącym chrześcijaninem. Podobne są inne tezy, że np. aborcja to nie grzech.
    Pismo Św. mówi jednak jasno, że tak się nie da.

    • 25 14

    • Ą

      ...stą

      • 0 0

    • "po śmierci nie ma piekła" - tak głoszą "katolicy" z tzw. kościoła otwartego

      A ten film powtarza te brednie - które nie mają nic wspólnego z prawdziwym Kościołem ani z Ewangelią. Tygodnik Powszechny lubi te klimaty. Nie rozumiem, jak można nazywać się Chrześcijaninem, jednocześnie przecząc słowom Jezusa?

      • 1 0

  • Tytuł to straszny klikbajt

    Trójmiasto staczacie się w pogoni za odsłonami strony

    • 21 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Podejrzana - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe