Oceny dziennikarzy
-
Marta Apanowicz
Lekkie, przyjemne kino podane w formie musicalu. Barwny, z ciekawymi kreacjami aktorskimi (gratka dla fanów Krzysztofa Zalewskiego). Wielki plus za czołówkę. -
Anna Starostka
Zabrakło solidnego "wgryzienia się" w temat, otrzymaliśmy po prostu przyjemny i lekko strawny film. Z ekranu oprócz seksapilu emanowała kobieca siła, całość przyprawiona świetnymi kostiumami, scenografią i muzyką. Dębska jako Jędrusik sprawdza się doskonale, trudno nie polubić kobiety o ognistym temperamencie i niebezpiecznym uśmiechu. Artystyczne motto Jędrusik brzmiało: "Chcę możliwie prosto przekazywać swoje prawdy widowni. Przeżywać je powinna już ona sama." I dokładnie taki jest ten film, prosty i niewymagający. -
Tomasz Zacharczuk
Zbyt powierzchowny, ogólnikowy i za mało intymny jak na kino biograficzne. Twórcy za mocno zainspirowali się tylko scenicznym wizerunkiem Kaliny Jędrusik, nie zagłębiając się dostatecznie mocno w jej psychikę i prywatną historię. Film sprawdza się natomiast jako zwiewna, musicalowa opowieść o telewizji i obyczajowości lat 60. Grande Maria Dębska! Ona to jakieś 80 proc. filmu. Pozostałe 20 to kostiumy, scenografia i zdjęcia. Publiczność, która pójdzie w listopadzie do kin nie powinna być zawiedziona, ale scenariuszowo można było to zrobić znacznie lepiej. -
Magda Mielke
Choć Dębska wydaje się być idealną Jędrusik to postać ukazana bardzo powierzchownie - przez pryzmat gestów, seksapilu i niewyparzonego języka. Nie udało się zajrzeć pod jej sceniczny, powszechnie znany wizerunek i pokazać człowieka z krwi i kości. Dostajemy za to sen o epoce, zapakowany w piękną scenografię i kostiumy.
Opis filmu
Warszawa, lata 60. Przed ekranami czarno-białych odbiorników zasiadają miliony Polaków.
I nagle ktoś przykuwa ich wzrok. To Kalina Jędrusik (Maria Dębska) – zjawiskowa aktorka i piosenkarka, która wnosi koloryt do bezbarwnej rzeczywistości. Kusi wdziękiem i seksapilem. Elektryzuje panów i oburza panie. Oto pierwsza seksbomba PRL i polska Marylin Monroe.
Kalina nie chce się wpisywać w ówczesny model kobiety. Żyje na własnych zasadach, co nie zawsze podoba się pruderyjnemu społeczeństwu i niektórym, wpływowym osobom u władzy. Liczne skandale, życie w miłosnym trójkącie z mężem Stanisławem Dygatem (Leszek Lichota) i Luckiem (Krzysztof Zalewski), kontrowersyjne wypowiedzi i epatujące seksapilem stroje sprawiają, że Kalina zyskuje także miano naczelnej skandalistki PRL. A przecież największy skandal z jej udziałem dopiero się zacznie…
Bo we mnie jest seks to ważny fragment z życia Kaliny Jędrusik, o której śmiało można powiedzieć, że jest największą ikoną polskiej popkultury. To historia blasków, cieni, wzlotów i upadków jej zawrotnej kariery. Wydarzeniom z życia Jędrusik towarzyszy atmosfera szalonej zabawy środowiska ówczesnej śmietanki towarzyskiej.
Na ekranie zobaczymy także inne, barwne postaci polskiej kultury: Kazimierza Kutza (Borys Szyc), Tadeusza Konwickiego (Paweł Tomaszewski), czy twórców Kabaretu Starszych Panów – Jeremiego Przyborę (Rafał Rutkowski) i Jerzego Wasowskiego (Dariusz Basiński).
Obsada
Maria Dębska, Leszek Lichota, Bartłomiej Kotschedoff, Rafał Rutkowski, Katarzyna Obidzińska, Katia Paliwoda, Borys Szyc, Krzysztof Zalewski-Brejdygant, Paweł Tomaszewski
Opinie (8)
-
2022-06-07 21:32
Dno
Czy my już nie potrafimy zrobić dobrego filmu . co sie stalo z polską kinomatografiom
- 1 0
-
2021-12-07 12:39
Bo we mnie jest sex
Doskonała gra Kalina akcja wulgaryzmy nie rażą polecam kk
- 1 0
-
2021-12-07 11:52
Słaby
- 2 2
-
2021-09-23 20:10
Wstyd (1)
Może jeszcze film o Teresie Orlowski nakręcicie?
- 2 29
-
2021-11-20 19:34
wstyd to być takim ograniczonym jak ty. Naoglądałeś się pornoli i myślisz, że Kalina, wspaniała aktorka i ekstrawagancka kobieta, ma coś wspólnego z tą branżą? Myśl, człowieku
- 5 2
-
2021-11-20 08:22
Dobra zabawa z nutą fefleksji
Świetna konwencja, bez smutasów na ekranie. W lekki sposób o poważnych sprawach. Brawo za grę aktorską - Kalina Jędrusik jakby nowocześniejsza. Super wykonania piosenek
- 9 3
-
2021-11-14 16:50
Rozrywka na poziomie
Kalina Jędrusik, córka przedwojennego senatora, absolwentka liceum i krakowskiej Wyższej Szkoły Aktorskiej / a dawne szkoły miały nieporównanie wyższy poziom/ doskonale wiedziała co jest przekraczaniem pewnych obyczajowych granic i robiła to świadomie. Zapewne jako protest przeciw szarej i szeregującej rzeczywistości PRL. Dzięki ponad stu rolom teatralnym i filmowym zyskała popularność ,uznanie i nagrody. Dzięki telewizyjnemu kabaretowi trafiła pod liczne strzechy wyposażone już w czarnobiały odbiornik i tam swoją kreacją wywołała zgorszenie. I właściwie ten wątek jej życiorysu pokazuje film. Plus oczywiście romans ze śpiewającym Wojtkiem Gąssowskim pod okiem męża. Dlatego na film trzeba patrzeć jedynie jako na obrazek o niej. Była tez zdolną i nagradzaną /Opole / charakterystyczną piosenkarką. Pani Dębska bardzo ładnie przypomniała jej najpopularniejsze piosenki. Jako doskonale pamiętający czasy PRL doceniam pracę scenografów, grafików, kostiumy. Obrazki ulic to już kreacja z wykorzystaniem kliku pojazdów z epoki. Film miły dla oka i ucha i tak trzeba go traktować. A nieco wulgarnego języka to dla dzisiejszego widza prawie jak popcorn.
- 24 1
-
2021-11-11 10:18
Za dużo wulgaryzmów! Polskie kino bez k**** nie istnieje?
- 10 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Kina
Centrum Filmowe UG
Gdańsk
DKF Kurort
Sopot
DKF Miłość Blondynki
Gdańsk
Klub Filmowy Kosmos
Gdańsk
Konsulat Kultury
Gdynia
Kino na Bursztynowym Szlaku
Pruszcz Gdański