• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bez wzajemności. Recenzja filmu "Kochaj"

Tomasz Zacharczuk
4 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 


Krzykliwym tytułem twórcy filmu pragną nas natchnąć głębszym uczuciem do tego, co widzimy na ekranie. O pokochaniu "Kochaj" nie ma jednak nawet mowy. Film Marty Plucińskiej to rewia ogranych stereotypów, prowadzących do szufladkowania i wręcz uprzedmiotawiania kobiet. Tym większe zdziwienie, że taki los ekranowym bohaterkom gotuje przecież także kobieta.



Cztery przyjaciółki z dzieciństwa przygotowują się do długo wyczekiwanego wesela jednej z nich. Zanim jednak Sawa (Olga Bołądź) stanie na ślubnym kobiercu z Jurkiem (Mikołaj Roznerski), czeka ją niezapomniany wieczór panieński. Problem w tym, że zamiast hucznej zabawy i korzystania z ostatniej chwili beztroski, przyszła panna młoda pogrążona jest w wewnętrznych rozterkach. Targana wątpliwościami nie wie, czy związek z wyzwolonym i nieobliczalnym podróżnikiem, którego może zabraknąć nawet na własnym ślubie, ma jakikolwiek sens. Zwłaszcza że w życiu Sawy niespodziewanie pojawia się Krzysztof (Michał Czernecki). Podczas zwariowanej nocy na jaw wychodzą też osobiste perypetie każdej z przyjaciółek.

Błahość i bezmyślne kopiowanie scenariuszowych schematów komedii romantycznych to tylko wierzchołek góry lodowej, na którą nieuchronnie swój potargany wiatrami absurdu statek kierują twórcy "Kochaj". Powielane do bólu wątki, szczątkowe charakterystyki postaci i prymitywny sposób prowadzenia opowieści przyprawiają wręcz o dreszcze. Tym większe, że scenarzyści serwują widzowi gatunkowy rollercoaster, zaczynając od komedii romantycznej, prześlizgując się na chwilę po ckliwym melodramacie, kończąc na żeńskiej wersji "Kac Wawa". Fabuła, nawet jak na niezbyt wymagającą konwencję komedii romantycznej, jest doszczętnie poszatkowana.

Sawa (Olga Bołądź), choć w opinii koleżanek ma niemal idealnego kandydata na męża, nie potrafi jednak poradzić sobie z ciągłą nieobecnością narzeczonego. Na dodatek w jej życiu pojawia się ktoś inny, kto wywróci jej uporządkowany świat do góry nogami. Pomoc przyjaciółek będzie niezbędna. Sawa (Olga Bołądź), choć w opinii koleżanek ma niemal idealnego kandydata na męża, nie potrafi jednak poradzić sobie z ciągłą nieobecnością narzeczonego. Na dodatek w jej życiu pojawia się ktoś inny, kto wywróci jej uporządkowany świat do góry nogami. Pomoc przyjaciółek będzie niezbędna.
Współtworząca również scenariusz reżyserka Marta Plucińska być może wyszła z założenia, że całą mocno naciąganą fabułę zrekompensuje widzom dobór ekranowych postaci. Nawet w tej materii zabrakło wyważenia, umiaru i naturalności, a co gorsza górę wzięły stereotypy. Sawa to nieco zbuntowana indywidualistka o romantycznej duszy, która sama do końca nie wie, czego chce. Oliwia (Aleksandra Popławska) sama siebie nazywa zimną suką, a swoją oziębłością wzmacnia wizerunek szanowanej telewizyjnej dziennikarki. Wychowująca samotnie syna Weronika (Magdalena Lamparska) jest dobroduszną marzycielką walczącą z trudami codziennej rzeczywistości. Zupełne przeciwieństwo hedonistki Anki (Roma Gąsiorowska), która bardziej niż adrenalinę ceni sobie chyba tylko towarzystwo mężczyzn.

Oczywiście każda z bohaterek ma się od siebie diametralnie różnić, aby przy okazji móc połechtać ego różnorodnych przecież widzów.
Uszczęśliwianie na siłę kończy się w tym przypadku nachalnym przerysowaniem postaci, co kompletnie zaburza jakąkolwiek wiarygodność, naturalność i możliwość identyfikacji z każdą z kobiet. Koniec końców Sawa irytuje niskim poziomem emocjonalnym, jednowymiarowa Weronika nudzi, Oliwia wywołuje nieznośną obojętność, a Anka przypomina rozhisteryzowaną nimfomankę. W tle przewijają się jeszcze napinający muskuły i świecący gołymi pośladkami faceci - dodatek do damskiego świata, zupełnie anonimowy i przedmiotowy, a także nadpobudliwa (choć trzymająca jeszcze jako taki poziom) Małgorzata Kożuchowska.

Całość tego filmowego pobojowiska uzupełnia jeszcze fatalna warstwa techniczna. Począwszy od rozedrganej kamery rodem z "W-11" lub "Dlaczego ja?", kończąc na łopatologicznym montażu, wywołującym na przemian zdziwienie i śmiech. To samo dotyczy nawet montażu dźwięku, bo w niektórych scenach to, co słyszymy z głośników zupełnie nie współgra z ruchami warg aktorów.

Bohaterowie "Kochaj" są przesadnie jednowymiarowi, a przez to nienaturalni i zaszufladkowani. Stereotypom swojej postaci wyłamuje się nieco jedynie Małgorzata Kożuchowska w roli macochy Sawy i asystentki... premiera (Piotr Polk), który też będzie miał wpływ na los jednej z bohaterek filmu. Bohaterowie "Kochaj" są przesadnie jednowymiarowi, a przez to nienaturalni i zaszufladkowani. Stereotypom swojej postaci wyłamuje się nieco jedynie Małgorzata Kożuchowska w roli macochy Sawy i asystentki... premiera (Piotr Polk), który też będzie miał wpływ na los jednej z bohaterek filmu.
"Kochaj" jest przede wszystkim filmowym obrazkiem kobiecej przyjaźni, solidarności ponad podziałami i różnicami, wierności trwalszej niż niejeden związek małżeński. I pod tym względem w bardzo niewielkim stopniu film się broni, ponieważ to założenie udało się zrealizować i przedstawić na wielkim ekranie. Cóż z tego, skoro w tej kwestii pełnometrażowy debiut Plucińskiej absolutnie niczego odkrywczego nie oferuje, bazując zamiast tego na tym, co już wielokrotnie mogliśmy w kinie zobaczyć.

Zamiast szukać niszy, w której można osadzić opowieść, twórcy skupili się na przeniesieniu na ekran ogranych stereotypów: kobieta rozrywkowa pije i bałamuci mężczyzn, kobieta pracująca stroni od emocji i formalnych związków, kobieta wrażliwa jest uzależnioną od płaczu fajtłapą. Poziom zaszufladkowania jest równie porażający, co poziom absurdu, zwłaszcza w scenie, w której bohaterki idą do klubu upić się, a trafiają... na walkę MMA.

"Kochaj" usilnie chciało potruchtać szlakiem filmów, które potrafiły ubawić widza, trzymając jednocześnie solidny poziom kinowego warsztatu. Zabrakło jednak ogłady i kolorytu "Listów do M.", przełamania schematów i humoru "Planety singli" czy wyrazistości bohaterek "Lejdis". Ostatecznie wyszło filmidło na miarę "Kac Wawa", które jak najszybciej trzeba rzucić w kąt polskiej kinematografii i pozwolić mu dogorywać w mękach samotności, czekając aż przykryje go gruba warstwa kurzu.

OCENA: 1,5/10


Film

4.6
8 ocen

Kochaj (13 opinii)

(13 opinii)
Komedia romantyczna

Opinie (40) 2 zablokowane

  • Niczego innego po zapowiedziach się nie spodziewałem.

    A szkoda. Jednak polskie kino "rozrywkowe" to równia pochyła...

    • 71 2

  • okrucieństwo polskich filmow staje się już nieco bolesne...a jak widze kożucha to wiadomo ze film będzie wręcz straszliwy...peerelowskie serialie bily 95 procent obecnego kina na glowe....

    • 71 4

  • piękna recenzja :) (1)

    aż normalnie chce się obejrzeć i sprawdzić, co to za g... ;)

    • 87 2

    • Nie warto, miałam ochotę wyjść z kina w trakcie seansu

      • 0 0

  • (1)

    wyborna obsada - kwiat polskiego aktorstwa klasy wyzszej.. Hanka Mostowiak i zabojcze kartony..

    • 70 3

    • kolejny, nawet nie odgrzewany a zimny kotlet w stylu Ladies..

      • 38 3

  • xxx

    Krotko , dno . . . ..! ! !

    • 38 2

  • Przecież chodzi tylko o kasę dla tych nadprodukowanych pseudo aktorek.

    • 34 3

  • Takie własnie mamy gwizda tylko niewiem czyto jest kolejny hit TVNu czy Polsatu?

    • 35 2

  • Następny polski gniot

    • 31 2

  • Dawno już nie byłem w kinie, wieki temu... (3)

    Zastanawiam się czy fotele nadal są takie niewygodne, że po godzinie siedzenia człowiek miał już dość? Wracając do omawianego filmu, jaki odbiorca, taki film. Niewybredni.

    • 26 3

    • Wygodne fotele i nieogłuszający dźwięk jest w Heliosie na Przymorzu. (2)

      Co do repertuaru się nie wypowiadam bo to rzecz gustu. W Multikinie plecy bolą po pół godzinie, a po pierwszej reklamie człowiek jest ogłuszony.

      • 10 2

      • Wielkie dzięki za uprzejmą odpowiedź (1)

        Ja mam jedną brzydką wadę, otóż jestem palaczem i wytrzymam bez dymka góra godzinę. Dawniej biegło się do WC (Bałtyk i Polonia w Sopocie), brało kilka sztachów i wracało na miejsce:-) No, ale na starość nie będę odstawiał cyrków. Tak po prawdzie, to nie widzę dla siebie repertuaru. Nie chodzi mi o robienie z siebie filmowego konesera, w filmie, jak i w muzyce, ostatnio nic się nie dzieje. Wolę dokument, filmy wyciągnięte z archiwów wojennych, takie klimaty, ogólnie.

        • 9 4

        • To może miasto 44? Hehe

          • 7 1

  • Samo zdjęcie zapowiada tandetę

    • 23 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Van Gogh. U bram wieczności - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe