Bez wzajemności. Recenzja filmu "Kochaj"
Krzykliwym tytułem twórcy filmu pragną nas natchnąć głębszym uczuciem do tego, co widzimy na ekranie. O pokochaniu "Kochaj" nie ma jednak nawet mowy. Film Marty Plucińskiej to rewia ogranych stereotypów, prowadzących do szufladkowania i wręcz uprzedmiotawiania kobiet. Tym większe zdziwienie, że taki los ekranowym bohaterkom gotuje przecież także kobieta.
Cztery przyjaciółki z dzieciństwa przygotowują się do długo wyczekiwanego wesela jednej z nich. Zanim jednak Sawa (Olga Bołądź) stanie na ślubnym kobiercu z Jurkiem (Mikołaj Roznerski), czeka ją niezapomniany wieczór panieński. Problem w tym, że zamiast hucznej zabawy i korzystania z ostatniej chwili beztroski, przyszła panna młoda pogrążona jest w wewnętrznych rozterkach. Targana wątpliwościami nie wie, czy związek z wyzwolonym i nieobliczalnym podróżnikiem, którego może zabraknąć nawet na własnym ślubie, ma jakikolwiek sens. Zwłaszcza że w życiu Sawy niespodziewanie pojawia się Krzysztof (Michał Czernecki). Podczas zwariowanej nocy na jaw wychodzą też osobiste perypetie każdej z przyjaciółek.
Błahość i bezmyślne kopiowanie scenariuszowych schematów komedii romantycznych to tylko wierzchołek góry lodowej, na którą nieuchronnie swój potargany wiatrami absurdu statek kierują twórcy "Kochaj". Powielane do bólu wątki, szczątkowe charakterystyki postaci i prymitywny sposób prowadzenia opowieści przyprawiają wręcz o dreszcze. Tym większe, że scenarzyści serwują widzowi gatunkowy rollercoaster, zaczynając od komedii romantycznej, prześlizgując się na chwilę po ckliwym melodramacie, kończąc na żeńskiej wersji "Kac Wawa". Fabuła, nawet jak na niezbyt wymagającą konwencję komedii romantycznej, jest doszczętnie poszatkowana.
Współtworząca również scenariusz reżyserka Marta Plucińska być może wyszła z założenia, że całą mocno naciąganą fabułę zrekompensuje widzom dobór ekranowych postaci. Nawet w tej materii zabrakło wyważenia, umiaru i naturalności, a co gorsza górę wzięły stereotypy. Sawa to nieco zbuntowana indywidualistka o romantycznej duszy, która sama do końca nie wie, czego chce. Oliwia (Aleksandra Popławska) sama siebie nazywa zimną suką, a swoją oziębłością wzmacnia wizerunek szanowanej telewizyjnej dziennikarki. Wychowująca samotnie syna Weronika (Magdalena Lamparska) jest dobroduszną marzycielką walczącą z trudami codziennej rzeczywistości. Zupełne przeciwieństwo hedonistki Anki (Roma Gąsiorowska), która bardziej niż adrenalinę ceni sobie chyba tylko towarzystwo mężczyzn.
Oczywiście każda z bohaterek ma się od siebie diametralnie różnić, aby przy okazji móc połechtać ego różnorodnych przecież widzów. Uszczęśliwianie na siłę kończy się w tym przypadku nachalnym przerysowaniem postaci, co kompletnie zaburza jakąkolwiek wiarygodność, naturalność i możliwość identyfikacji z każdą z kobiet. Koniec końców Sawa irytuje niskim poziomem emocjonalnym, jednowymiarowa Weronika nudzi, Oliwia wywołuje nieznośną obojętność, a Anka przypomina rozhisteryzowaną nimfomankę. W tle przewijają się jeszcze napinający muskuły i świecący gołymi pośladkami faceci - dodatek do damskiego świata, zupełnie anonimowy i przedmiotowy, a także nadpobudliwa (choć trzymająca jeszcze jako taki poziom) Małgorzata Kożuchowska.
Całość tego filmowego pobojowiska uzupełnia jeszcze fatalna warstwa techniczna. Począwszy od rozedrganej kamery rodem z "W-11" lub "Dlaczego ja?", kończąc na łopatologicznym montażu, wywołującym na przemian zdziwienie i śmiech. To samo dotyczy nawet montażu dźwięku, bo w niektórych scenach to, co słyszymy z głośników zupełnie nie współgra z ruchami warg aktorów.
"Kochaj" jest przede wszystkim filmowym obrazkiem kobiecej przyjaźni, solidarności ponad podziałami i różnicami, wierności trwalszej niż niejeden związek małżeński. I pod tym względem w bardzo niewielkim stopniu film się broni, ponieważ to założenie udało się zrealizować i przedstawić na wielkim ekranie. Cóż z tego, skoro w tej kwestii pełnometrażowy debiut Plucińskiej absolutnie niczego odkrywczego nie oferuje, bazując zamiast tego na tym, co już wielokrotnie mogliśmy w kinie zobaczyć.
Zamiast szukać niszy, w której można osadzić opowieść, twórcy skupili się na przeniesieniu na ekran ogranych stereotypów: kobieta rozrywkowa pije i bałamuci mężczyzn, kobieta pracująca stroni od emocji i formalnych związków, kobieta wrażliwa jest uzależnioną od płaczu fajtłapą. Poziom zaszufladkowania jest równie porażający, co poziom absurdu, zwłaszcza w scenie, w której bohaterki idą do klubu upić się, a trafiają... na walkę MMA.
"Kochaj" usilnie chciało potruchtać szlakiem filmów, które potrafiły ubawić widza, trzymając jednocześnie solidny poziom kinowego warsztatu. Zabrakło jednak ogłady i kolorytu "Listów do M.", przełamania schematów i humoru "Planety singli" czy wyrazistości bohaterek "Lejdis". Ostatecznie wyszło filmidło na miarę "Kac Wawa", które jak najszybciej trzeba rzucić w kąt polskiej kinematografii i pozwolić mu dogorywać w mękach samotności, czekając aż przykryje go gruba warstwa kurzu.
OCENA: 1,5/10
Film
Opinie (40) 2 zablokowane
-
2016-06-05 12:05
Wyszlismy z tego bpo pół godzinie ogl@
- 5 1
-
2016-06-05 13:14
Mi brakuje kina, gdzie aktorzy wyglądają "normalnie", tzn. bez tony kosmetyków na twarzy, bez figury atlety spędzającego 3 godziny dziennie na siłowni, bez ciuchów, które pozostają dla większości ludzi poza zasięgiem finansowym. No ale wtedy trzeba już umieć grać aktorsko, a nie tylko wyglądać. Kult ciała upośledza tę piękną dziedzinę sztuki.
- 16 1
-
2016-06-05 20:02
TJ
Byłem - widziałem. Odkryłem wyższość telewizji. Telewizję można wyłączyć, kina się nie da !
- 12 0
-
2016-06-05 21:12
Dno rury i 20 metrów mułu
Recenzja Pana Tomasza niezwykle łagodnie traktuje to wiekopomne dzieło. Autorem zdjęć jest chyba dziecko, które dostało na komunię kamerę i pierwszy raz jej używa. Po kilku minutach jazdy obrazu po ekranie i usilnych prób złapania ostrości widz dostaje odruchu wymiotnego. Kolejnego odruchu wymiotnego dostają ci, którym uda się dotrwać do sceny "seksu" w kiblu. Żałosne dialogi, kompletny chaos scenariusza, "muzyka" i montaż dopełniają całości. Jeśli ktoś jest uzależniony od kina, to można mu puszczać tego gniota jako skuteczną terapię odwykową. Producent nieźle wtopił. Może się nauczy czytać scenariusz ? Aż dziw, że czołowe polskie aktorki tego nie potrafią i zgodziły się zagrać w takiej szmirze.
- 6 0
-
2016-06-05 21:38
Świetnie napisany tekst. Tylko dlaczego taki okrutny? Chyba nie jest aż tak źle.
- 1 1
-
2016-06-05 22:11
Bardzo fajny
Chyba byłam wczoraj na innym filmie niz osoba, która pisała recenzje. Film fajny, bardzo dobra obsada, rewelacyjna Olga Bołądź, Kożuchowska, Polk. Zachwyciłam sie pudlem :) dawno nie widziałam na ulicy tej rasy psa. Polecam film.
- 1 13
-
2016-06-06 08:32
Szkoda Romy Gasiorowskiej to jest aktorka dobra a nawet bardzo dobra nie wiem dlaczego gra w takim ggg cóż kasa moim zdaniem
- 7 0
-
2016-06-06 11:29
kochaj
Nie wiem, czemu taka opinia krzywdząca... Mam wrażenie, że byliśmy na zupełnie innych filmach... Ja się bawiłam bardzo dobrze, uśmiałam się, wzruszyłam, nawet zaskoczyłam :) lekkie, obyczajowe kino i takie wlasnie lubię latem :)
- 1 7
-
2016-06-06 22:42
na plus
Dobry film! :) Jestem dość świeżo po seansie i mam cholernie pozytywne wrażenia ;) Bardzo polecam ;)
- 1 3
-
2016-06-07 11:53
masakra
Wyszłam w połowie trwania filmu. Totalna tandeta
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.