• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szopka imprezowa, czyli korpo-opłatek w wersji hard. Recenzja filmu "Firmowa Gwiazdka"

Tomasz Zacharczuk
10 grudnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 


Jeśli korporacyjny "opłatek" kojarzy nam się tylko z pochłanianiem przygotowanego z proszku barszczu i wyczekiwaniem na świąteczne premie, to możemy doznać ciężkiego szoku, podglądając skutki suto zakrapianej "Firmowej Gwiazdki". Wchodząca właśnie na ekrany polskich kin komedia bożonarodzeniowa serdecznością i ciepłym klimatem raczej nas nie uraczy. Wyszukanym humorem na poziomie i choćby przeciętną fabułą niestety również nie.



Zamknięty w męskiej ubikacji renifer, galopujący na koniu pomiędzy biurowymi boksami Jezus czy drzemiący w żłobie amatorzy wysokoprocentowych trunków, to najlepsza wizytówka poziomu, jaki prezentuje "Firmowa Gwiazdka". Świąteczny klimat i wszelkie z nim związane elementy potraktowano tu jedynie jako wyblakłe tło alkoholowych ekscesów pracowników korporacji, którym puszczają jakiekolwiek hamulce. Przez prawie dwie godziny z większym bądź mniejszym zażenowaniem podglądamy więc coraz bardziej wymyślne i głupsze zabawy uczestników imprezy. Prym wiodą monotematyczne gagi, absurdalnie bezsensowna fabuła i kopiowanie ekranowych trików zaczerpniętych z młodzieżowych produkcji spod znaku "Projekt X" czy "niepełnoletni/pełnoletni".

Pracownicza impreza ma stać się ostatnią szansą na pozyskanie zamożnego kontrahenta. W przeciwnym razie pracownicy zostaną na lodzie, a firma bez pieniędzy. Skutki tego suto zakrapianego "opłatka" nie będą jednak takie, jak wymarzyli sobie pomysłodawcy szalonej inicjatywy. Pracownicza impreza ma stać się ostatnią szansą na pozyskanie zamożnego kontrahenta. W przeciwnym razie pracownicy zostaną na lodzie, a firma bez pieniędzy. Skutki tego suto zakrapianego "opłatka" nie będą jednak takie, jak wymarzyli sobie pomysłodawcy szalonej inicjatywy.
Clay Vanstone (T.J. Miller) jest spadkobiercą rodzinnego biznesu, który prowadzi wspólnie z siostrą (Jennifer Aniston). Rodzeństwo diametralnie się jednak od siebie różni. On wykazuje typową mentalność nastolatka, upychając po kątach poważne zadania od których woli niekończącą się zabawę. Ona to typ wyrachowanej biznesmenki gardzącej jakimikolwiek sentymentami. Gdy nad firmą pojawia się widmo masowych zwolnień i finansowych cięć, ostatnią deską ratunku staje się pozyskanie zamożnego inwestora. Merytoryczne argumenty i specjalistyczna wiedza nie są jednak w stylu Claya. Dlatego wpada na szaleńczy pomysł: zorganizuje niezapomnianą świąteczną imprezę, podczas której przekona potencjalnego kontrahenta do współpracy i zagra na nosie dominującej w tym duecie siostrze. Problem w tym, że nasączona alkoholem i innymi używkami zabawa szybko przeobraża się w istną gehennę, która wstrząśnie fasadami całej firmy.

Pomysł na komediową fabułę niezbyt wyszukany i oryginalny, bo przecież wystarczy popuścić wodze fantazji i odkręcić kurek z alkoholem, aby wywołać lawinę zakrapianych żartów oscylujących głównie wokół seksu i tępej głupoty uczestników imprezy. A jeżeli wśród nich znajdziemy skłonnego do używek szefa, znerwicowanego speca od kontaktów z klientem, zniewieściałego informatyka czy chorobliwie przestrzegającą regulaminu pracownicę działu HR, to wybuchowa mieszanka niewiele potrzebuje do głośnej eksplozji. Fajerwerków rzeczywiście nie brakuje. Z każdą minutą biurowa przestrzeń jest coraz boleśniej dewastowana, podobnie jak godność pracowników. Na dokładkę dostajemy jeszcze pseudo-sensacyjny wątek z gangiem alfonsów i mało śmieszny finał.

Zdecydowana większość seansu upłynie nam na podglądaniu karkołomnych wyczynów uczestników świątecznej balangi. I rzeczywiście momentami można się uśmiać, ale im dłużej trwa ta korporacyjna impreza, tym szybciej zaczyna nas dopadać zmęczenie i znużenie. Zdecydowana większość seansu upłynie nam na podglądaniu karkołomnych wyczynów uczestników świątecznej balangi. I rzeczywiście momentami można się uśmiać, ale im dłużej trwa ta korporacyjna impreza, tym szybciej zaczyna nas dopadać zmęczenie i znużenie.
Dalsze zagłębianie się w filmową fabułę jest równie bezsensowne jak podanie schabowego na wigilijny stół. Magii świąt raczej nie odczujemy, bo nie o to w tym całym cyrku chodzi. Filmowcy bardzo skrzętnie wykorzystali przedświąteczny okres do promocji komedii, która odarta z tej charakterystycznej otoczki na pewno nie przyciągnęłaby tylu widzów do kina. "Firmowa Gwiazdka" ma jednak rzadkie momenty, w których ciężko powstrzymać nachodzący na usta uśmiech - głównie w myśl zasady "tak głupie, że aż śmieszne". Humorystycznego kolorytu dodają głównie T.J. Miller i jak zawsze charakterystyczny na dalszym planie komediowy "wyjadacz", Rob Corddry. Słabiutko prezentuje się z kolei Jason Bateman, któremu paradoksalnie przypadła w udziale postać najbardziej rozsądna i inteligentna, z czym nie do końca komediowy przecież aktor sobie poradził.

W tym bezdennym artystycznym bagnie, jeśli naprawdę głęboko zarzucimy wędkę, da się wyłowić jeszcze drobne atuty tej produkcji. Trzeba oddać filmowcom, że nie zabrakło im odwagi w zerwaniu z tradycją świątecznych komedii, w których Święty Mikołaj gubi prezenty, głowa rodziny nie może znaleźć wymarzonego świątecznego drzewka albo osamotniony chłopiec wyprowadza w pole zuchwałych włamywaczy. W "Firmowej Gwiazdce" nie brakuje ostentacyjnych drwin ze świątecznych, ale też religijnych symboli, co każdy widz odbierze wedle swego gustu i przekonań. W dobie coraz bardziej posuniętego korporacjonizmu wykorzystanie i tego motywu w świątecznej komedii zdaje się też mieć rację bytu. Zabrakło jednak ambicji, przemyślanego scenariusza i równo rozłożonego tempa akcji. Bo gdy impreza dobiega końca, a główni bohaterowie trzeźwieją, to i widz przytomnieje nagle z tego szaleńczego amoku. Zaczyna wiać nudą, a pompowany sztuczną adrenaliną finał staje się aż nadto obojętny.

Sympatyczne świąteczne komedie z gorączkowo poszukującym wymarzonej zabawki dla syna Arnoldem Schwarzeneggerem czy podpalającym własną choinkę Chevym Chasem to już niemal trzynasta wigilijna potrawa dla pokoleń wychowanych w latach 80. czy 90. Młodsi skazani są na produkcje kalibru "Firmowa Gwiazdka", w których okołoświąteczny klimat jest jedynie wyblakłym tłem monotematycznych żartów i imprezowych ekscesów. I choć są momenty, w których ciężko powstrzymać się od śmiechu, to twórcom takiego kina należałoby jednak podrzucić pod choinkę olbrzymią rózgę. "Firmowa Gwiazdka" po całotygodniowej harówce może, ale nie musi nas odstresować. Jeżeli szukamy jednak typowo świątecznej komedii, to poczekajmy aż 20. rok z rzędu Kevin zostanie sam w domu.

OCENA: 3/10

Film

5.9
17 ocen

Firmowa gwiazdka (2 opinie)

(2 opinie)
Komedia

Opinie (33)

  • A moze w filmie... (5)

    ...chodzi o cos innego? Np pokazanie co z ludzi robia korporacje?

    • 30 7

    • hehe (4)

      pracowałęm 3 lata w 2 różnych korpo, teraz na własny etat. Dzieki korpo mam
      -znajomosci w biznesie
      -odpornosc na prace w stresie i pod presja czasu
      - dokladnosc i sumiennosc

      kazdy wynosi z pracy co chce a najwiecej do powiedzenia zlego na korpo maja ludzie ktorzy tam nie pracowali. 100-kroc bardziej wole korpo niz prace w januszowej firmie

      ale i tak wlasny etat najlepszy :) pozdrawiam

      • 16 6

      • pisza książki dla dzieci. W bajkopistarstwie masz niesamowity talent!!

        • 3 0

      • wyniki

        zaradny to ile na własnym wychodzisz pochwal sie

        • 1 0

      • (1)

        Ja wyniosłem z korpo poczucie własnej wartości. Zauważyłem, że to co wydaje mi się łatwe, dla wielu ludzi jest trudne. Niestety dowiedziałem się też, że bycie najlepszym nic nie daje, jeśli kierownik ma zakuty łeb.

        • 8 0

        • Kierownicy to nikt inny jak rozdygotany piesek w deszcz

          Kłamie i oszukuje. I liczy na Vice

          • 3 0

  • (6)

    Chrześcijańskie święta z punktu widzenia żydowskiego Hollywood. Jeszcze nie widziałem, by w hollywoodzkiej produkcji nabijali się np. ze święta Chanuka albo szabasu.

    • 46 11

    • Ano dla nich chrześcijańskie święta to okazja do drwin (5)

      Oraz próba do niszczenia tych pięknych Świąt, zohydzenia ich wulgarnością czy wyuzdaniem.
      Wstydźcie się ludzie z Hollywood...

      • 16 12

      • Ale takie te święta zaczynają być (4)

        Nie macie jeszcze ich dosyć?

        • 6 6

        • Takie zaczynają być... (3)

          ... ponieważ machina z hollywood i media podporządkowane jednej grupie ludzi tak te święta pokazuje. Od Ciebie zależy jak będą wyglądać u Ciebie i jak je będziesz obchodzić nie patrząc na to co Ci pokazują. Przecież nikt tego nie narzuca, chociaż próbuje sformatować na swój sposób.

          • 8 3

          • Ktoś tu chyba nie ogarnął tematu.

            Czy byliście kiedyś na jakiejkolwiek imprezie firmowej. Nie takiej e U7 czy w PUBie, ale takiej dużej zorganizowanej z dużą ilością Alko i ludźmi którzy chcą się zresetować. Gwiazdkę w tym filmie wykorzystali bo kac Vegas już było. Ale prawda jest taka że tak to sie odbywa....

            • 10 3

          • (1)

            Nie Hollywood, nie media. To ludzie to sprawiają. Biegając przez kilka tygodni po galeriach (tfu, co za nazwa), kupując lub produkując oczoj***ne ozdoby i sprowadzając swoje ponoć jedno z najważniejszych świąt religijnych do poziomu jarmarku. Ale najłatwiej obwinić Hollywood, toć ludzie mózgu nie mają.

            • 9 1

            • Oczywiście jest w tym dużo racj-Via święto pierwszej komunii wśród dzieci i rodziców

              Jestem rocznik 81 i juz za moich czasów zaczynała powoli raczkować prezentomania, nie wiem czyja to wina? Z drugiej strony nie pamietam "ładnego, dobrego" filmu o Bożym Narodzeniu skierowanego do szerszej publiczności, Hollywood jest jakie ktos napisał wyżej, Wielkanoc sprowadzają do szukania czekoladowych jajek w trawie a dziewczyny przebierają sie za seksowne króliczki....

              • 4 2

  • Dlaczego taki syf jest wogóle do PL sprowadzany? (5)

    Czy ktoś dotuje kina że puszczają takie debilizmy? Przecież na to nikt nie pójdzie! Myślałem że kina muszą na siebie zarobić, a tu sprowadza się "dzieło" które jest gwarancją klapy.

    • 25 10

    • Dzieło jest dostosowane do poziomu społeczeństwa. Uwierz, pójdą tłumy i będą się śmiać do rozpuku.

      Wystarczy posłuchać "żartów" w radiach typu eska czy rmf max i ludzi dzwoniących do tych audycji.
      Jest popyt na tego typu "żarciki", nie oszukujmy się.

      • 30 1

    • (3)

      gawiedź musi się przy czymś bawić, raz się pośmieje z palenia kukły Żyda, z transparentów na stadionie a innym razem beka na filmie.....

      • 8 1

      • (2)

        To była przede wszystkim kukła grandziarza finansowego, który tak się składa, że jest Żydem. Gdyby był Eskimosem, też by została spalona, tylko nie byłoby takiego klangoru, że oto polscy "faszyści" palą kukłę Eskimosa.

        • 4 6

        • Tak, tak, a onrowcy zamawiali po 5 piw.

          • 4 1

        • cudzyslów niepotrzebny

          • 3 0

  • film jak film pewnie słaby ale sam pomysł "firmowych wigilii" to pełny rzyg, tak jak imprezy integracyjne

    • 28 0

  • Opłatek w pracy to horror

    I wogóle z obcymi

    • 23 1

  • mysle ze nalezy sie nieco wyluzowac

    Bo to nie polska wigilia z oplatkiem i polknietym kijem od miotly. Na zachodzie nie obchodzi sie wigilii jako takiej, a imprezy przedswiateczne sa mniej wiecej takie jak u nas sylwestrowe. Nie ma sie co spinac ;-)

    • 7 7

  • fajna (2)

    Fajna lekka komedia , polecam, nie zmusza do myslenia i refleksji.

    • 5 7

    • To chyba nie nowość (1)

      Główne zalety wg ciebie to że nie wymaga myślenia. Jesteś idealna grupa docelowa.

      • 2 3

      • widać, że życie w żaden sposób cię nie doświadcza, skoro wręcz MUSISZ doświadczać erzatzu refleksji w sztuce.

        • 0 1

  • Dobry film (1)

    Moja ocena 9/10

    • 4 9

    • .... Robert z gimnazjum

      • 3 1

  • Fajnie napisana recenzje. Ironicznie

    • 4 0

  • Smutne

    Film jest o tyle nie trafiony, że gdyby był zrobiony jako dramat obyczajowy a nie komedia, zyskalby uznanie. Wtedy cały ten bełkot i bzdury na ekranie miałyby sens jako smutny obraz pustoty korporacyjnych relacji, które nawet w ramach Wigilii sprowadzają sie do zenujacych żartów, seksu i pijanstwa.
    Tymczasem ktoś chciał zrobić z tego komedię czyniąc film kompletnym niewypałem. Gdyż nie tylko żarty są nie trafione i niskich lotów, ale i cała koncepcja raczej skłania do płaczu niż śmiechu.
    Cóż, może dla niektórych to rzeczywiście zabawne...

    • 9 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Noc w Kinie Studyjnym - kwiecień

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe