• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Supermoce na wielkim ekranie, czyli jak ogląda się komiksy

Tomasz Zacharczuk
20 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Ostatnie lata to zdecydowana dominacja Marvela na polu ekranizacji komiksów. Od 2014r. do polskich kin weszło aż 11 filmów spod szyldu wydawnictwa. Konkurencyjne DC stać było w tym czasie tylko na 3 tytuły, w tym jeden animowany. Ostatnie lata to zdecydowana dominacja Marvela na polu ekranizacji komiksów. Od 2014r. do polskich kin weszło aż 11 filmów spod szyldu wydawnictwa. Konkurencyjne DC stać było w tym czasie tylko na 3 tytuły, w tym jeden animowany.

Gdy w 1978 roku Christopher Reeve po raz pierwszy wskoczył w niebieski uniform i przywdział czerwoną pelerynę, chyba mało kto spodziewał się, że przeszło 35 lat później zamaskowani faceci w kolorowych rajtuzach zawładną kinem i spektakularnie podbiją wyobraźnię milionów fanów na całym świecie. Dziś filmy o superbohaterach zasypują światowe multipleksy, a widz dostaje oczopląsu od natłoku barwnych postaci. Ten fenomen jednak rodził się w wielkich bólach i z równie wielkim oporem branży filmowej.



Filmy o superbohaterach:

Oczywiście z upływem czasu mocarze obcisłe kostiumy zamieniali na wielofunkcyjne kombinezony, nadludzkie umiejętności skrzętnie uzupełniali technologicznymi nowinkami, a na posągowych twarzach rysowały się nawet blizny i grymasy bólu. Odporny na zegar biologiczny pozostał jedynie kult, jaki towarzyszy superbohaterom aż do dzisiaj, czego najlepszym potwierdzeniem są lawinowo produkowane filmy o przygodach nadludzi. Wielomilionowe nakłady i jeszcze większe zyski czerpane z superprodukcji motywują wytwórnie filmowe co rusz do odgrzebywania z lamusa zakurzonych i przykrytych pajęczyną herosów, których nadrzędną misją jest nie tyle wywołanie u widza otwartych z podziwu ust, co przede wszystkim otwarcie jego portfela.

Wyścig zbrojeń

Na kinowym poligonie od wielu lat najcięższe działa wystawiają przeciwko sobie dwa komiksowe wydawnictwa, które wydatnie wspomagane przez gigantyczne koncerny filmowe, wzajemnie sprawdzają zdolności bojowe przeciwnej strony, krzyżują marketingowe strategie i testują wytrzymałość widza. I trzeba przyznać, że wymiana ognia pomiędzy DC (czyli w bardzo dużym skrócie: Batman, Superman, Green Lantern, Flash) a Marvelem (Avengers, X-Men, Fantastyczna Czwórka) jest nie tylko coraz ciekawsza, ale i bardziej intensywna.

Zobacz także: Uwaga spoiler, czyli nowe oblicze filmowego terroryzmu

Jeszcze w 2005 roku na z impetem przygotowywaną przez DC premierę "Batman: Początek" Marvel był w stanie skromnie (i nad wyraz nieudolnie) odpowiedzieć "Fantastyczną Czwórką". Niewinnie zawiązująca się rywalizacja w kolejnych miesiącach i latach przerodziła się w istną serię wystrzeliwaną w kierunku widzów z komiksowego karabinu. W 2011 na ekrany kin weszły łącznie cztery filmy ze stajni Marvela i DC. Podobnie było trzy lata później. Apogeum nastąpiło w tym roku, kiedy oba wydawnictwa w niespełna sześć miesięcy wypuściły cztery tytuły ("Deadpool", "Batman vs Superman", "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów", "X-Men: Apocalypse"), a w kolejce czekają trzy kolejne ("Legion Samobójców", animowany "Batman: The Killing Joke" i "Doktor Strange"). Daje to rekordową liczbę siedmiu premier i zawrotną średnią: jeden film mniej więcej co półtora miesiąca. 10 lat temu średnia oscylowała wokół jednej premiery na pół roku.
Wojna bohaterów, która rozgrywa się nie tylko na wielkim ekranie, ale i na zapleczu wytwórni filmowych, beznamiętnie pochłania publiczność, której wzrok niczym na meczu tenisa od lewa do prawa podąża za piłeczką, którą coraz mocniej i szybciej odbijają szefowie DC i Marvela


Pierwsze loty, nie młoty - zaczyna DC

Niezaprzeczalny prym w kreowaniu na wielkim ekranie superbohaterów wiedzie Marvel, o czym świadczy nie tylko liczba produkcji, ale i jakość proponowanych tytułów. Jednak trzy dekady temu takich proporcji nie byłby w stanie przewidzieć nawet największy entuzjasta marvelowskich komiksów. Po katorżniczych latach wyżywania się na superbohaterach w filmach co najwyżej klasy B, pod koniec lat 70. nareszcie fani doczekali się widowiska na miarę komiksowych zasług swoich idoli. Wypromowany przez DC (Detective Comics) Superman w wydaniu Christophera Reeve'a pod batutą Richarda Donnera efektownie wzbił się w górę, podrywając za sobą miliony zachwyconych kinomanów. Postaci Marvela w tym czasie mogły liczyć jedynie na i tak nikłe zainteresowanie twórców telewizyjnych seriali i prozaicznych animacji.

Dość późny wysyp filmów o superbohaterach wynikał z małych możliwości technologicznych. Twórcom ciężko było oddać na ekranie nie tylko klimat komiksowych pojedynków, ale nawet zobrazować umiejętnie postaci - co widać na zdjęciu. Tak w 1988 roku przedstawiono Hulka i Thora. Dość późny wysyp filmów o superbohaterach wynikał z małych możliwości technologicznych. Twórcom ciężko było oddać na ekranie nie tylko klimat komiksowych pojedynków, ale nawet zobrazować umiejętnie postaci - co widać na zdjęciu. Tak w 1988 roku przedstawiono Hulka i Thora.
Wybór Supermana był oczywisty. Honorowy, nieskazitelny i skwapliwie realizujący amerykański mit przybysz z Kryptonu był ulubieńcem USA. Nieskomplikowany i konsekwentnie uporządkowany stanowił też dość łatwe wyzwanie dla filmowców. A trzeba przyznać, że 30-40 lat temu porywanie się na kino o superbohaterach jednoznacznie utożsamiano z drogą przez mękę. Komiksowych ekscesów po prostu nie dało się przełożyć na ekran z dostępną wówczas technologią. Można było jedynie liczyć na kunszt charakteryzatorów, wytężoną pracę aktorów i kaskaderów oraz łut szczęścia ze strony speców od efektów wizualnych. Współczesna technologia CGI była dla ówczesnych filmowców taką samą czarną magią, co sztuka latania.

Superman i Batman tracą siły - wkracza Marvel

Dominacja Supermana trwała kilka lat, ale po kolejnych, delikatnie mówiąc niefortunnych, kontynuacjach filmowa saga z Clarkiem Kentem stała się już atrakcją tylko dla chłopców biegających po podwórkach z czerwoną peleryną. Wtedy z mroków Gotham Warner Bros mistrzowską ręką Tima Burtona wyciągnął za nietoperze rogi Batmana. Mroczna, przesycona surrealistyczną scenerią opowieść ze znakomitą kreacją Michaela Keatona w pełni zawładnęła światowymi kinami, podczas gdy Marvel wciąż tkwił w erze telewizyjnych produkcji, nieśmiało zerkając na wąski rynek kaset VHS.
Widowiska z udziałem superbohaterów stały się nawet atrakcyjne dla tych, którzy dodatkowego rozgłosu i finansowego zastrzyku wcale nie potrzebowali


To co pieczołowicie, z elegancją i artystycznym drygiem konstruował Burton, zniweczył Joel Schumacher. Warner Bros w obawie przed gęstniejącym klimatem Batmana podjął karkołomną decyzję o zmianie reżysera. Gdy seria filmów o człowieku-nietoperzu konsekwentnie była rujnowana przez pseudoartystyczną, ociekającą kiczem i chałturą wizję Schumachera, chylący się ku bankructwu Marvel po raz ostatni podjął rękawicę. Jednak wcale nie Kapitan Ameryka, nie Iron Man, nawet nie Spiderman, a Blade - łowca wampirów - wyciągnął wydawnictwo na szerokie wody filmowego biznesu. Później poszło z górki: początek XX wieku to trylogia "X-Men" i "Spider-Man" oraz ekranizacja losów Hulka. DC w mocnym stylu odpowiedziało jeszcze sagą Mrocznego Rycerza spod ręki Christophera Nolana, który uratował Batmana przed totalną zagładą na wielkim ekranie. Schyłek monopolu DC zbliżał się jednak wielkimi krokami, co zapowiadała katastrofalna próba przeniesienia na ekran postaci Zielonej Latarni.

Dwie części "Batmana" w reż. Tima Burtona zapoczątkowały współczesny boom na komiksowe ekranizacje. W tamtym czasie były też niezaprzeczalnym potwierdzeniem wielkiego potencjału bohaterów spod szyldu DC. Sytuacja wkrótce jednak diametralnie się zmieniła. Dwie części "Batmana" w reż. Tima Burtona zapoczątkowały współczesny boom na komiksowe ekranizacje. W tamtym czasie były też niezaprzeczalnym potwierdzeniem wielkiego potencjału bohaterów spod szyldu DC. Sytuacja wkrótce jednak diametralnie się zmieniła.
Obsadzenie Roberta Downeya Juniora w roli Iron Mana wbiło gwóźdź do trumny konkurencji. Charyzmatyczny aktor nie dość, że wzniósł Tony'ego Starka na wyżyny kinowego uwielbienia, to dodatkowo mozolnie każdej kolejnej postaci pomagał w tej niełatwej wspinaczce na szczyt popularności. Efekt końcowy w postaci "Avengersów" zmiótł niemal DC, próbujące jeszcze nieporadnie ratować się odrestaurowanym Supermanem. Wyniki Marvela były jednak bardziej bolesne niż uderzenie młotem Thora.

Supermoce aktorów

Nakręcająca się wzajemnie rywalizacja obu wydawnictw odmieniła nie tylko gust kinomanów, dotychczas obojętnych na komiksowe ekranizacje, ale znacząco odświeżyła przemysł filmowy. Dekady temu reżyserzy jak diabeł święconej wody unikali superbohaterów, dziś w specjalnych castingach muszą ubiegać się o zaszczyt dowodzenia elitarną świtą. Starcie DC z Marvelem stopniowo przeniosło się również na otwarty pojedynek Warner Brosa z Disneyem, na czym skrzętnie korzystają aktorzy śrubujący gaże za każdy ekranowy epizod. Robert Downey Jr. z uzdolnionego i znanego w Hollywood aktora stał się pierwszoligową gwiazdą. Kapitan Ameryka powiększył nie tylko konto bankowe Chrisa Evansa, ale i grono jego do niedawna nielicznych znawców. Hugh Jackman szponami Wolverine'a wyszarpał sobie uwielbienie milionów widzów i z australijskiego aktora przeobraził się w światową markę. O fenomenie Heatha Ledgera nawet nie wspominając.

Widowiska z udziałem superbohaterów stały się atrakcyjne nawet dla tych, którzy dodatkowego rozgłosu i finansowego zastrzyku wcale nie potrzebowali. Mimo to, Marlon Brando zagrał epizod w "Supermanie", Scarlett Johansson dołączyła do Avengersów, a Christian Bale założył maskę Batmana.

Filmy o superbohaterach w wielu przypadkach były przepustką do wielkich karier. Tak było z Hugh Jackmanem, który z mało znanego aktora z Antypodów, dzięki pierwszym częściom serii "X-Men" z 2000r. stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gwiazdorów kina. Filmy o superbohaterach w wielu przypadkach były przepustką do wielkich karier. Tak było z Hugh Jackmanem, który z mało znanego aktora z Antypodów, dzięki pierwszym częściom serii "X-Men" z 2000r. stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych gwiazdorów kina.
Diametralnie zmienił się też sposób realizacji filmów i ich odbioru. Rozkwitła technologia CGI, a spece od efektów specjalnych trafili do hollywoodzkiego Eldorado. Filmowy marketing i PR rozrósł się do niebotycznych rozmiarów, a każda zapowiadana premiera jest zjawiskiem na skalę globalną. Naszpikowane pobocznymi wątkami i postaciami widowisko przestało już być przedmiotem biernego oglądania. Widz sam musi doszukać się w filmie ewentualnych kontynuacji, a po trzygodzinnym seansie jest gotów przesiedzieć niekończące się linijki napisów końcowych tylko po to, by podejrzeć krótkie zajawki kolejnych superprodukcji.

Superbohater na wesoło i z dystansem

Wysokobudżetowe blockbustery spod znaku DC i Marvela stały się na tyle masowe i tak mocno zakorzeniły się we współczesnym kinie, że doczekały się nawet prześmiewczych parodii i humorystycznych wersji. Od niezgrabnego "Green Hornet", poprzez udany "Kick-Ass", aż po znakomitego "Deadpoola". Zresztą metamorfozie uległa również percepcja widza. Posągowego i sztywnego Supermana wypiera arogancki Iron Man. Od śmiertelnie poważnego Batmana widzowie woleli nieobliczalnego, acz żywiołowego Jokera. Nawet wkurzonego Hulka czy chłodnego z natury Thora stać na element komizmu. Wynika to oczywiście ze świadomej koncepcji twórców, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że ratowanie świata z patosem bardziej widzów zirytuje niż wprawi w euforię. Stąd kolejna różnica między kolorowym i rozluźnionym światem Marvela a bardziej stonowanym uniwersum DC, choć oczywiście w obu przypadkach nie brakuje odstępstw od tej reguły.

W końcu powody do uśmiechu miał też Stan Lee, twórca Iron Mana, Hulka czy Spidermana, który jeszcze w latach 80. i 90. ze spuszczoną głową całował klamki drzwi kolejnych producentów i błagał wręcz o ekranizację jego dzieł. Dziś z dziarskim uśmiechem i nieodłącznym cygarem szczerzy się do widza w krótkich epizodach w niemal każdej produkcji Marvela i chyba z niedowierzaniem spogląda na losy jego komiksowych "dzieci".

Najnowszą odsłoną przygód Batmana i Supermana DC nie udało się zmniejszyć dystansu do liderującego Marvela. Szansą na zmniejszenie dystansu ma być specyficzna odpowiedź na Avengersów, czyli "Legion Samobójców". Premiera filmu już w sierpniu. Najnowszą odsłoną przygód Batmana i Supermana DC nie udało się zmniejszyć dystansu do liderującego Marvela. Szansą na zmniejszenie dystansu ma być specyficzna odpowiedź na Avengersów, czyli "Legion Samobójców". Premiera filmu już w sierpniu.
Gra toczy się dalej

Wojna bohaterów, która rozgrywa się nie tylko na wielkim ekranie, ale i na zapleczu wytwórni filmowych, beznamiętnie pochłania publiczność, której wzrok niczym na meczu tenisa od lewa do prawa podąża za piłeczką, którą coraz mocniej i szybciej odbijają szefowie DC i Marvela. Na razie górą są ci drudzy, korzystając z solidnej marki Avengersów, mając w obwodzie nowego Spidermana, mało eksploatowanego jeszcze Ant-Mana i czekającego na wielkie wejście w październiku Doktora Strange'a.

DC nie zamierza jednak składać broni. Choć starcie Batmana i Supermana trafiło producentów bolesnym rykoszetem, to zakamuflowana w filmie zapowiedź "Ligi Sprawiedliwych" może zbalansować na nowo dysproporcje między wydawnictwami. Tym bardziej, że w odwodzie jest jeszcze broń bardzo dużego kalibru w postaci sierpniowego "Legionu Samobójców". A widz tylko zaciera ręce, bo gdzie dwóch się bije, tam właśnie on korzysta.

Opinie (24)

  • Polacy są jednak mądrzejsi niż Amerykanie i nie oglądają takich bzdur. (4)

    • 14 41

    • Dobre są seriale Netflixa (1)

      Daredevil (głównie sezon 1), Jessica Jones. Teraz czekam m.in. na serial Punisher. Z kolei jeśli chodzi o filmy na podstawiem komiksu to na przykład bardzo lubię Largo Winch'a czy Immortal. Komiksy to nie tylko historie o super bohaterach.

      • 8 3

      • racja, też skojarzyło mi z batmanami i innymi bzdurami a pamiętam, ze bardzo podobała mi się

        pierwsza część Sin City a to przecież komiks:).

        • 7 3

    • za to masowo ogladaja telenowele

      i seriale na Polsacie. Ktore to fabularnie stoja kilka pieter ponizej poziomem :)

      • 2 0

    • ... i dlatego polscy dystrybutorzy ich nie sprowadzają,

      a kina nie pokazują.

      • 1 0

  • Tylko Batman i Punisher

    • 4 11

  • Wyrosłem z tego w wieku 17 lat (6)

    ..

    • 10 21

    • (3)

      Ty prawdziwy mężczyzno! Wyjdź za mnie!

      • 4 1

      • buahahaha

        • 0 2

      • Mówi się

        wejdź we mnie !

        • 2 2

      • Sorry, ale w Polsce związki jednopłciowe wciąż nie są legalne.

        • 0 1

    • Smutek

      W takim razie jakie Ty musisz mieć smutne i nudne życie.

      • 2 1

    • Pisze się "zdziadziałem".

      • 3 0

  • Poprawna forma to mając "w odwodzie", nie mając "w obwodzie".

    • 4 1

  • Thorgal (2)

    Jak to ktoś zekranizuje to mi zaimponuje :)

    • 12 1

    • miał być ale pomys okazał się klapą

      • 0 1

    • Ja czekam na ekranizację komiksu -Szninkiel :)

      • 0 0

  • Film o komiksie

    Pierwszy raz słyszę o filmie o komiksie. Są też jakieś filmy o książkach? Poziom poniżej szkolnej gazetki. Filmy kręci się na podstawie komiksu a nie o komiksie. Chyba ze to jakis nudny film przedstawiający kolorowe rysunki.

    • 12 3

  • A tam filmy (1)

    "Preacher'a" się ogląda!!! ;)

    • 3 0

    • Kaznodzieja dopiero 6 odcinek miał zabawny

      Reszta się strasznie ciągnie

      • 0 2

  • swoją droga ciekawe jakby wyglądały Przygody Smoka Diplodoka

    • 4 1

  • Marvel

    A Mi Się Podoba Marvel Przeniesiony do Kin!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 3 1

  • nalezy wspomniec o czyms takim jak Batman & Robin, ktore niemal zabilo gatunek

    wielki blad, ze historyczny przeglad nie uwzglednia tego gniota z 1997, ktory niemal zabil caly gatunek i na kilka lat zniechecil wszystkich do krecenia kolejnych filmow o suberbohaterach a na kolejnego Batmana trzeba bylo czekac prawie 10 lat

    • 3 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Nowe Horyzonty Tournée

20 zł
Kup bilet
impreza filmowa, projekcje filmowe

Podejrzana - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe