• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Saga Kinga na wielkim ekranie. Recenzja filmu "Mroczna wieża"

Tomasz Zacharczuk
11 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Filmowa wieża zbudowana na solidnych fundamentach prozy Stephena Kinga okazuje się być ekstremalnie niestabilną, chwiejną i wybrakowaną konstrukcją, która nie imponuje ani funkcjonalnością, ani estetyką. Produkcja opatrzona świetnym duetem McConaughey/Elba sprawdza się co najwyżej w kategorii niezobowiązującej letniej rozrywki. Zadeklarowani fani książkowego oryginału papierowej wersji na kinową zamieniać absolutnie nie powinni.



Teoretycznie z konstrukcji filmowej "Mrocznej wieży" nie powinien wykruszyć się choćby kamyczek. Świetne wybory castingowe (McConaughey, Elba, młody Tom Taylor), obiecujące zwiastuny, kapitalna baza wyjściowa w postaci powieści Stephena Kinga i ciekawy reżyser rodem z Danii pozwalały optymistycznie spoglądać na ekranizację popularnej książkowej sagi. Niestety wystarczyło jedynie rzucić okiem na metraż filmu, by nabrać poważnych wątpliwości co do szczerych intencji twórców. Streszczenie w półtoragodzinnym filmie 8-częściowej powieści, nawet bez specjalnej znajomości fabuły, cuchnęło podejrzanym uproszczeniem historii i redukcją kluczowych wątków.

Przypuszczenia okazały się trafne, a fakt, że nad scenariuszem czuwało aż 5 osób, ukazuje tylko skalę intensywnych prac nad skurczeniem literackiego pierwowzoru. Główny architekt "Mrocznej wieży", Duńczyk Nikolaj Arcel, pokazał się już szerszej publiczności zarówno jako sprawny scenarzysta ("Millenium" czy kryminalna trylogia z detektywami Morckiem i Assadem), jak i utalentowany reżyser (nominowany do Oscara "Kochanek królowej"). Ekranizowanie skandynawskiej beletrystyki (skądinąd na bardzo dobrym poziomie) to nie to samo jednak, co zabieranie się za dzieła tak nieoczywistego i płodnego autora, jakim jest Stephen King. Duński filmowiec, przy wydatnej pomocy scenarzystów, dokonał na tyle surowej selekcji treści, że w zasadzie literacki i filmowy wytwór łączą zaledwie postaci i fragmenty świata przedstawionego.

Roland (Idris Elba) i Jake (Tom Taylor) pochodzą z odmiennych światów, różnią się wiekiem, doświadczeniami, atrybutami i motywacją do działania. Wspólnie jednak stają na drodze czarnoksiężnika (Matthew McConaughey) pragnącego obalić Mroczną Wieżę - symbol równowagi i bezpieczeństwa wszechświata. Roland (Idris Elba) i Jake (Tom Taylor) pochodzą z odmiennych światów, różnią się wiekiem, doświadczeniami, atrybutami i motywacją do działania. Wspólnie jednak stają na drodze czarnoksiężnika (Matthew McConaughey) pragnącego obalić Mroczną Wieżę - symbol równowagi i bezpieczeństwa wszechświata.
Najbardziej obrazoburczym dla fanów książek zabiegiem filmowców może być skierowanie kamery na nastoletniego Jake'a Chambersa (Tom Taylor) i pozostawienie niejako na drugim planie osamotnionego Rewolwerowca, Rolanda z Eld (Idris Elba). Ryzykowny ruch związany z głównym bohaterem książkowej wersji doprawdy trudno zrozumieć, a racjonalnie można próbować go wytłumaczyć jedynie fabularnym porządkiem.

Punktem wyjścia staje się historia nastolatka nękanego przez mroczne koszmary. Uwięzione dzieci, pan w czerni, mroczna wieża, zagłada wszechświata i tajemniczy protektor - wszystkie wizje chłopiec konsekwentnie przenosi na papier. Oczywiście aspołeczny rówieśnik szkicujący po kątach dekadenckie rysunki popularności w szkole nie zdobywa. W domu też nie ma lekko - kochająca matka wydaje krocie na terapeutyczne sesje dla syna, natomiast ojczym dokuczliwego problemu najchętniej by się pozbył, wysyłając pasierba do zamkniętego ośrodka. Świadomy własnego dziwactwa Jake nie potrafi jednak przestać myśleć o nadchodzącej apokalipsie i tajemniczym świecie.

Gdy młokos odkrywa przejście do alternatywnej rzeczywistości, wszystkie depresyjne wizje znajdują racjonalne wytłumaczenie. Mroczna wieża zachowuje równowagę wszechświata i zapewnia stabilizację każdej rzeczywistości. Panem w czerni okazuje się być Walter Paddick (Matthew McConaughey), który obalając konstrukcję, pragnie wpuścić do wszystkich światów wszelkie plugastwo i objąć w ten sposób władzę. Plany po części pragnie pokrzyżować Roland Deschain (Idris Elba) - ostatni z elitarnego grona Rewolwerowców strzegących bezpieczeństwa wieży, którego bardziej od ochrony obiektu interesuje jednak osobista zemsta na czarnoksiężniku. Układankę fabularną uzupełnia Jake - dziecko z genialnym umysłem, a właśnie takie potrzebne są Walterowi do obalenia Mrocznej Wieży.

"Mroczna wieża" łączy w sobie elementy klimatycznego westernu sci-fi z przeciętnym kinem akcji i dość ograniczonym filmem fantasy. Taka mieszanka z niedopasowanymi proporcjami skutkuje przestojami i przewidywalną do bólu fabułą. "Mroczna wieża" łączy w sobie elementy klimatycznego westernu sci-fi z przeciętnym kinem akcji i dość ograniczonym filmem fantasy. Taka mieszanka z niedopasowanymi proporcjami skutkuje przestojami i przewidywalną do bólu fabułą.
Tendencyjna opowiastka o niezrozumianym przez otoczenie małym geniuszu w zestawieniu z westernowym science-fiction wypada nadzwyczaj blado, aczkolwiek trzeba przyznać, że rozpoczęta w ten sposób historia umiejętnie podsyca nasze zaciekawienie. Niepokojące wizje w dziecięcym umyśle, poszatkowane postapokaliptyczne kadry z Pośredniego Świata, ledwie zarysowany pojedynek Waltera i Rolanda - wszystkie elementy składają się na sprawny prolog. Problem jednak w tym, że trwający 2-3 kwadranse wstępniak nie tylko zapowiada, ale i streszcza fabułę "Mrocznej wieży". Treści wyraźnie brakuje w końcówce, a w efekcie wieje przeraźliwą nudą, której nie jest w stanie rozgonić nawet finałowy pojedynek dwóch odwiecznych przeciwników.

Gdy wraz z młodym bohaterem przekraczamy portal do alternatywnej rzeczywistości, żaden ze scenarzystów nie raczy już nam w interesujący sposób wyjaśnić, gdzie dokładnie trafiliśmy. Twórcom nie wystarczyło ani czasu, ani cierpliwości na głębsze zarysowanie idei wielu światów, tego jak funkcjonują i korelują ze sobą. Takie spłycenie fabuły widz z niewygórowanymi oczekiwaniami przyjmie bezboleśnie. Wszak podstawowe informacje z łatwością wystarczą do zorientowania się w filmowej fabule. Miłośnik twórczości Kinga będzie rwał włosy z głowy na widok scenariuszowych cięć.

Lekarstwem na fabularny chaos i scenariuszowe wyrwy byłaby konwencja serialu. W dobie niesłabnącej popularności telewizyjnych produkcji aż dziwne, że nikt w tak znakomitym potencjale nie odnalazł odpowiedniej inspiracji do rozbicia "Mrocznej wieży" na kilkanaście co najmniej epizodów. Gdyby ściąć filmową wersję do trzech kwadransów, otrzymalibyśmy imponujący pilot serialowej produkcji, w której zarówno Roland, jak i Walter znaleźliby więcej przestrzeni, na którą obaj zasługują.

Najsilniejszym fundamentem "Mrocznej wieży" pozostaje świetne aktorstwo na czele z kapitalnym Idrisem Elbą. Roland w jego wydaniu posiada wszelkie walory postapokaliptycznego rewolwerowca - jest oschły w kontaktach z ludźmi, ale wrażliwy na ich krzywdę, działa instynktownie i w pojedynkę, choć potrzebuje wsparcia, nie tyle fizycznego, co mentalnego. Udręczony przeszłością nie widzi zalet jutra, ale właśnie w przyszłości znajdzie klucz do wewnętrznej równowagi. Elbie w żadnej sekundzie nie brakuje ani charyzmy, ani naturalności, co sprawa, że książkowy Roland lepszego odtwórcy na wielkim ekranie znaleźć chyba nie mógł.

Kroku Elbie dotrzymuje niezawodny McConaughey, którego postać, nawet jeżeli dość często ociera się o autopastisz, to autentycznie chwilami przeraża i skupia uwagę kamery. Świetne kreacje obu gwiazdorów, podobnie zresztą jak cały filmowy koncept, należy jednak opatrzyć tabliczką z napisem "zmarnowany potencjał".

Pojedynek Rolanda z Walterem elektryzuje od pierwszej sekundy, ale podczas finałowej batalii obu postaciom i aktorom brakuje emocjonalnej amunicji i pomysłowości scenarzystów. Tak udane kreacje, podobnie jak literacki pierwowzór, zasługują na lepsze potraktowanie.  Pojedynek Rolanda z Walterem elektryzuje od pierwszej sekundy, ale podczas finałowej batalii obu postaciom i aktorom brakuje emocjonalnej amunicji i pomysłowości scenarzystów. Tak udane kreacje, podobnie jak literacki pierwowzór, zasługują na lepsze potraktowanie.
"Mroczna wieża" stanowi dziwaczną filmową konstrukcję, która nie jest ani funkcjonalna, ani zjawiskowa. Jeżeli film Arcela miał dać podwaliny pod nowe kinowe uniwersum, to swoją próbą Duńczyk dość szybko zamknął drzwi ewentualnym kontynuatorom cyklu. Poza aktorami i kilkoma bardzo udanymi scenami (do tych na pewno nie należy finałowa potyczka) trudno również w "Mroczną wieżę" z otwartymi ustami się wpatrywać. Niedopracowane efekty specjalne gdzieniegdzie boleśnie kłują w oczy. Tym większa szkoda, że niektóre pomysły choreograficzne w scenach walki są naprawdę intrygujące. Zabrakło jednak, podobnie jak całemu filmowi, odpowiedniej realizacji i stanowczej reżyserskiej ręki.

Sympatyzujący z sagą Kinga miłośnicy książek nie będą mieli czego szukać na kinowej sali. Niezaznajomieni z literackim pierwowzorem zapewne nie najgorzej spędzą czas, chwilami mocniej zacisną palce na krawędzi fotela, być może nawet uwierzą w filmową prawdę. Nie da się jednak ukryć, że wieloczęściowe i skrupulatnie dopracowywane przez lata dzieło Kinga dość ostentacyjne skurczono do niezłego jednorazowego blockbustera, o którym pamięć runie zaraz po wyjściu z sali kinowej.

OCENA: 5,5/10

Film

5.8
20 ocen

Mroczna wieża (7 opinii)

(7 opinii)
Sci-Fi, Horror, Fantasy

Opinie (24) 3 zablokowane

  • Polityczna poprawnosc (3)

    Postać Rolanda grana przez "afroamerykanina" to wystarczający powód żeby tego "dziela" nie oglądać i pozostać przy książce.

    • 32 6

    • a niby sam Stephen to zatwardziały konserwatysta?

      • 0 1

    • Nie chodziło o poprawność, tylko o inne spojrzenie, bo to nie ekranizacja.
      Mimo to wyszło beznadziejnie, nowe spojrzenie na syf...

      • 1 1

    • NIeprawda

      Idris Elba, ty ignorancie, to aktor brytyjski nie amerykański, dlatego użycie terminu Afroamerykanin jest nie na miejscu. A o jego zdolnościach aktorskich można się przekonać oglądając mroczny serial "Luther".

      • 0 0

  • Ten

    Sadzac po zwiastunie film przypomina grę komputerową wiec docelowa grupa odbiorcow to 12-15 latki. Zreszta statystycznie to nastolatkowie nabijaja dolary do wyników box office w Usa.

    • 7 1

  • Ceny biletów nadal za drogie! (7)

    Wyjście do kina w 2 osoby to 100zl z dodatkowymi kosztami. Masakra!

    • 9 4

    • Dlatego

      Przestałem chodzić do kina a robiłem to kiedyś często, nie chodzi o to, że mnie nie stać ale płacąc za bilet tyle co w USA i oglądając potem 31 minut reklam banków, batoników i telefonów stwierdziłem, że jest to zwykle naciaganie, nic więcej (o cenach starego popcornu z wodnista cola nie mówiąc ).

      • 7 1

    • oo (2)

      to gdzie takie bilety sprzedaja po 50zł?? czy popcorn taki drogi czy nachosy?

      ja chodze na srody z orange, place jakies 22-24zl (nie pamietam dokladnie) za dwie osoby!!!! nachosy mozna kupic w biedrze za jakies 3 zl ii to wieksza paczke :D po co placic 24zl za pare chrupek?? lubisz wydawac to wydawaj i mozesz jechac taxowka do tego w dwie strny hehe

      a w lipcu i sierpniu mam w sumie z moim narzeczonym 8 biletów za free do wiekszsci kin, skad? ano z karty multisport jaka oboooje posiadamy ;)

      • 3 5

      • A ja nie chodzę na środy z Orange (1)

        Bo jest całe kino pewlne gawiedzi, która nie słyszała o kulkturze czyli szeleszczenie, gadanie, komentowanie, sprawdzanie statusów na fb itp. Wolę chodzić w inne dni.
        Są filmy, które po prostu trzeba obejrzeć w kinie, wiec idziemy we2 - po 24ziko za bilet + rozwodniona cola i paka starego popcornu 22zł. Przyznam, ze to sporo.

        • 4 1

        • Oprócz

          Tego w tygodniu po prostu ma się więcej obowiązków więc zostaje sob.niedz. co oczywiście skrupulatnie wykorzystuja i bilet na jakieś arcydzieło potrafi kosztować 28 zł. Cenę 50 kilka złotych podałem za 2 osoby, ale jak rodzina większą to... ps. Do restauracji przychodzisz ze swoimi napojami żeby było taniej? (Butelka coli w torebce

          • 4 0

    • (1)

      Gdzie płacisz 50 zł za osobę?

      • 0 1

      • przeczytaj powyższe jeszcze raz i powoli

        może mózg zarybi i pojmiesz sens

        • 4 0

    • To nie żryj popkornu!!!

      • 2 1

  • King bylby zly ?

    Bylby ? Wydawalo mi sie, ze S.King zyje, cos mnie ominelo ??

    • 16 2

  • @Tomasz Zacharczuk

    Roland nie był z Eld tylko z Gilead. Eld to nie miejsce :D tylko ród. W związku z tym można by to łatwo poprawić na Roland z rodu Elda.

    • 13 1

  • Film nie miał być ekranizacją, raczej kontynuacją powieści

    więc ocenianie za zgodność z 8 tomami uważam za bezcelowe.

    • 6 1

  • Tam nie ma Rolanda, nawet jak przymkniemy oko na kolor skóry bohatera. Roland był wychudzony, zniszczony życiem, tylko jego cel dawał mu siłę, żeby iść dalej. Tu jest jakiś matrixowy zabijaka... Wielka, wielka szkoda, bo pewnie już nikt nie weźmie się za tę sagę...

    • 12 0

  • "Świetne wybory castingowe (McConaughey, Elba, młody Tom Taylor) " (1)

    Jeśli Elba był świetnym wyborem, to może szanowny autor chciałby ekranizacji Potopu z dajmy na to Terrym Crewsem w roli Wołodyjowskiego. Roland nie był w niczym podobny do aktora grającego w tym filmie. Jedyny aktor, który nadawałby się do tej roli to Clint Eastwood, jakieś 40 lat temu.

    • 12 3

    • Bo to dobry aktor do twardej, upartej postaci. Tylko nie do Rolanda.
      Zaś Człowiek w Czerni świetnie zagrał, ale ogólnie nie ma to znaczenia przy tak słabym filmie.

      • 0 0

  • jeden wielki bełkot

    czy autor artykułu czytał "Mroczną wieżę"?
    co do związku fabuły filmu z książką to od początku twórcy informowali że to nie będzie ekranizacja sagi tylko luźno powiązany z książką film. może przed wysmarowaniem tylu jakże mądrych i lotnych słów warto by przyłożyć się do tematu

    • 7 2

  • Cała prawda (2)

    Pan Zacharczuk tak się zna na filmach jak ja na pilotowaniu Jumbo Jeta.

    Pamiętam jak zbeształ nowego "Obcego", a jarał się "Strażnikami Galaktyki". To tak jakby powiedzieć, że V Symfonia Beethovena jest do bani, ale nowy Justin Bieber to jest to!

    Żenada

    • 7 1

    • Cala nieprawda (1)

      Mial rację, bo Straznicy Galaktyki w swojej konwencji sa swietni, a nowy Obcy to dno dna.

      • 3 0

      • Słaby "Obcy" i tak bije na głowę jakiś badziew z zieloną rusałką, gadającym borsukiem i chodzącym kawałkiem drewna.

        • 3 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Marzec Sopocianek (3 opinie)

(3 opinie)
projekcje filmowe, spotkanie, warsztaty, zajęcia rekreacyjne

Konfrontacje: Skąd Dokąd | Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF

Kultura Dostępna: Powstaniec 1863

12,90 zł
projekcje filmowe