• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rabusie śmiechu warci. Recenzja filmu "Asy bez kasy"

Tomasz Zacharczuk
23 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Asy bez kasy - trailer:


Gdy banda nieudaczników zabiera się za skok na wielką kasę, to już wiadomo, że będzie z czego się pośmiać. "Asy bez kasy" to kino niemal równie absurdalne i zidiociałe jak historia, na której bazuje film. Wybierając się na seans warto jednak zabrać ze sobą spory dystans do tego, co zobaczymy na wielkim ekranie.



Rok 1997. David Ghantt, weteran wojny w Zatoce Perskiej, pracuje w jednej z firm zajmujących się konwojowaniem gotówki i ochroną bankomatów. Wiedzie spokojne, wręcz pospolite życie u boku żony, próbując związać koniec z końcem i doczekać do kolejnej, niezbyt zasobnej wypłaty. I choć codziennie przez ręce przechodzą mu setki i tysiące dolarów, o wielkiej fortunie może jedynie pomarzyć. Do czasu, gdy poznaje Kelly Campbell. Za namową koleżanki z pracy i jej przyjaciela z dzieciństwa, Steve'a Chambersa, Ghantt stawia wszystko na jedną kartę. Pewnego dnia wywozi z firmy ponad 17 milionów dolarów, stając się jednocześnie autorem jednej z największych i najbardziej zuchwałych kradzieży gotówki w historii USA.

Cała historia tylko pozornie brzmi jak idealny scenariusz solidnego kina akcji, w którym misternie tkany przez bohaterów plan zostaje realizowany z ekranowym przepychem, wprawiając widzów w osłupienie i podziw. Ghanttowi i jego kompanom zdecydowanie bliżej było do komedii absurdu i pomyłek, w której bezdenna głupota przestępców bardziej rozśmieszała niż szokowała amerykańską opinię publicznością. I dokładnie takie są "Asy bez kasy" Jareda Hessa. Film niespójny, nieprzemyślany, przepełniony mało ambitnymi gagami, przy którym ciężko jednak oprzeć się uśmiechowi cisnącemu się na usta.

David (Zach Galifianakis) i Kelly (Kristen Wiig) są konwojentami, którzy mają dość eskortowania cudzych pieniędzy. Wpadają więc na absurdalny plan, by zamiast patrzeć na wielką gotówkę,po prostu ją zgarnąć. David (Zach Galifianakis) i Kelly (Kristen Wiig) są konwojentami, którzy mają dość eskortowania cudzych pieniędzy. Wpadają więc na absurdalny plan, by zamiast patrzeć na wielką gotówkę,po prostu ją zgarnąć.
Zgłębiając historię samego napadu i dalszych losów jego autorów, twórcy filmu nie musieli wykazywać się wybitną kreatywnością w zakresie ośmieszania swoich bohaterów. Głównym zadaniem filmowców było tylko odpowiednie obsadzenie kluczowych postaci i sprawne poprowadzenie historii na wielkim ekranie. Z pierwszej części zadania udało się wyjść obronną ręką. Sympatyczny brodacz z "Kac Vegas", czyli Zach Galifianakis w roli Davida Ghantta znów serwuje nam całą paletę charakterystycznych slapstickowych ruchów i rozbrajających min. Scena na lotnisku z "soczewkami anakondy" pod tym względem przyprawia niemal o łzy śmiechu. Wszystko to oczywiście już nie raz widzieliśmy w trylogii Todda Phillipsa, ale dzięki swojej charyzmie Galifianakis wciąż jeszcze bardziej śmieszy niż męczy. Tradycyjnie w roli rozgadanego półgłówka solidnie wypada Owen Wilson jako Steve Chambers. Z kolei wcielającą się w Kelly Campbell Kristen Wiig stać było chyba na nieco więcej. Castingową niespodzianką było obsadzenie Jasona Sudeikisa w roli zawodowego kilera, co wyszło filmowi tylko na dobre.

Znacznie gorzej ze swojej roli wywiązał się już reżyser Jared Hess. Twórca "Napoleona Wybuchowca" i "Nacho Libre" najwidoczniej zbyt mocno chciał stworzyć hybrydę kina akcji i absurdalnego humoru. Stąd też duża dysproporcja pomiędzy ekranowym komizmem a wątkiem sensacyjnym, który co prawda potraktowano z mocnym przymrużeniem oka, ale zaakcentowano go zbyt wyraźnie. Szczególnie widoczne jest to w finale "Asów bez kasy", który znacznie odbiega od prawdziwej historii Davida Ghantta i jego bandy (pozostałe wątki na ogół dość wiernie przeniesiono na ekran). Największym atutem filmu pozostaje niezmiernie głupawy humor, ale i w tym przypadku Hessowi zabrakło odpowiedniej równowagi. Potrafi zaserwować nam prawdziwe komediowe smaczki, po czym wprawia w konsternację dziwacznymi lub nudnymi gagami. "Asy bez kasy" śmieszą tylko od czasu do czasu, a znając tkwiący w prawdziwej historii potencjał, mogło być zdecydowanie lepiej (w domyśle śmieszniej). Boleśnie widać też, że Hess nie miał autorskiego pomysłu na zagospodarowanie komicznej historii dostarczonej osobiście przez Davida Ghantta.

Po udanym (o dziwo) napadzie rabusie nie zamierzają kryć się ze swoim bogactwem. Ich naiwność i zatrważająco niski poziom inteligencji szybko ściągają na nich uwagę śledczych. Po udanym (o dziwo) napadzie rabusie nie zamierzają kryć się ze swoim bogactwem. Ich naiwność i zatrważająco niski poziom inteligencji szybko ściągają na nich uwagę śledczych.
W tym reżyserskim nieładzie kryje się jednak paradoksalnie kolejny walor "Asów bez kasy". Podobnie jak nieskoordynowany i niemal improwizowany był plan samych rabusiów, tak i film podąża swoją własną zagmatwaną ścieżką. Niewytłumaczalna naiwność głównego bohatera znajduje idealne odwzorowanie w postaci stworzonej przez Zacha Galifianakisa, a lawina niewybrednych żartów pozbawionych wyszukanego smaku świetnie oddaje iloraz inteligencji przestępców. Pod tym względem wszystkie rachunki się zgadzają, aczkolwiek wybierając się na seans trzeba mieć naprawdę duży dystans do tego, co zobaczymy na ekranie. Zwiększona odporność na niesmaczne gagi również będzie wskazana.

"Asy bez kasy" można też nazwać uczciwym filmem. Uczciwym dlatego, że wszystko, co zobaczyliśmy w zwiastunie, znajduje odpowiednie odwzorowanie w pełnometrażowej wersji. Nikt przecież nam nie wmawia, że będziemy mieć do czynienia z ambitnym kinem z nienaganną grą aktorów, poprawną reżyserią, niebanalnym skryptem i wysublimowanym humorem. Jeżeli kompletnie nie mamy pomysłu na zagospodarowanie prawie dwóch godzin w dziennym grafiku, a chcemy jednocześnie solidnie dać odpocząć szarym komórkom, to wycieczka do kina na film Jareda Hessa może być dobrą decyzją. Uśmiechniemy się nie raz, a całkiem możliwe, że nawet zdobędziemy się na głośny i szczery śmiech. Komu jednak brodata facjata znana z "Kac Vegas" się przejadła, temu seans "Asów bez kasy" będzie zwiastował większe ryzyko niż napad na bank.

OCENA: 6/10

Film

5.0
1 ocena

Asy bez kasy (2 opinie)

(2 opinie)
Komedia kryminalna

Opinie (12) 6 zablokowanych

  • Z chęcią wybiorę się na to do kina. (4)

    Razem z moim chłopakiem, on lubi takie filmy jak prawdziwy mężczyzna. ^^

    • 8 14

    • (2)

      każdy lubi się pośmiać przy dobrej komedi

      • 1 2

      • (1)

        Tutaj takiej nie ma

        • 4 0

        • gdzie jest?

          • 1 0

    • Byłem już z nim w kinie na tym filmie...
      Trochę go poniosło podczas seansu...

      • 7 0

  • Dla fanów rubasznego humoru. Dla reszty 3/10 za chęci do nakręcenia takiego gniota

    • 14 1

  • Danziger

    Tak jak u nas z tym gościem ze sztucznymi wąsami i okularami "ala Reymont".

    • 0 0

  • Kur..a z czego wy sie ludzie dzisiaj smiejecie... (1)

    Jestescie zwyklymi korpo szczurami, tak jak ja, i nic wiecej...

    • 12 7

    • o wypraszam sobie!

      Ja pracuję w budżetówce!

      • 1 0

  • Czy wydawcy zaczną w końcu poprawnie tłumaczyć tytuły ?

    • 10 1

  • debilny film z debilnym amerykanskim humorem,tylko dla debili.....

    Zaraz potem nakrecą polski film-podobny gniot do ,,Wieczoru Kawalerskiego"

    • 5 2

  • Czy utwór Sabotage Beastie Boys, stał sie jakims dyżurnym motywem przewodnim we wszelkiej maści zwiatunach?

    W nowych Star Trekach chyba z dwa razy, teraz tutaj.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Konfrontacje: 20 000 gatunków pszczół | Dyskusyjny Klub Filmowy UG Miłość Blondynki

15 zł
projekcje filmowe, przegląd, DKF