Po prostu poprawnie. Recenzja filmu "Po prostu przyjaźń"
Kompilacja gorących na aktorskiej giełdzie nazwisk, nieskomplikowana historia pełna ciepłych wzruszeń i przyjemna wizualnie forma opowieści. "Po prostu przyjaźń" to filmowa inspiracja "Listami do M". i zagranicznym hitem "Po prostu miłość", próbująca ogrzać się jeszcze w blasku "Planety singli". Intencje, jeśli niezbyt oryginalne, to na pewno słuszne. Jednak efekt końcowy daleki od zachwytów. Tak po prostu.
Od dłuższego już czasu twórcy rodzimych komedii nieporadnie walczą z kompleksem "Listów do M." Wszak nakręcenie niezobowiązującego filmu, który nie dość, że ze snajperską dokładnością trafia w gusta widzów i generuje miliony zysku, a przy okazji unika miażdżących recenzji krytyków, zakrawa już na prawdziwy fenomen. Podczas gdy większość następców biła głową w mur, twórcy "Po prostu przyjaźń", zdawałoby się, znaleźli złoty środek. Tym miała być współpraca Filipa Zylbera, reżysera przebojowych telewizyjnych seriali ("Prawo Agaty", "O mnie się nie martw", "Lekarze") ze scenarzystką wspomnianych "Listów ...", Karoliną Szablewską. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a tym najistotniejszym okazał się brak na reżyserskim stołku Mitji Okorna, który doskonale wie, jak przeładowany skrypt z wyczuciem przekuć w uporządkowane dzieło.
Punktem wyjściowym w filmie Filipa Zylbera jest przyjaźń łącząca głównych bohaterów, znających się jeszcze ze szkolnej ławy. Bohaterów nieprzypadkowych, bowiem każda z postaci aż nazbyt wyraźnie kontrastuje z pozostałymi. Mamy więc typowego samca alfa chorobliwie wręcz przestrzegającego zasad (Piotr Stramowski), oderwanego trochę od rzeczywistości romantyka (Maciej Zakościelny), swoistą femme fatale w wersji "light" (Katarzyna Dąbrowska), lekko zbzikowaną ekscentryczkę (Aleksandra Domańska) i uporządkowaną zwyczajną dziewczynę (Agnieszka Więdłocha). Całe stadko trzyma w ryzach uwielbiany przez byłych uczniów nauczyciel języka polskiego i zapalony miłośnik górskich wycieczek (Marcin Perchuć). I właśnie podczas kolejnej, corocznej wyprawy na jaw wyjdą problematyczne sekrety skrywane przez przyjaciół, które mocno nadwyrężą niezniszczalne, wydawałoby się, więzi. Na równoległym torze nieśpiesznie rozkręca się wątek zapracowanej biznesmenki (Magdalena Różdżka), która w kwiecie wieku pragnie urodzić i samotnie wychować dziecko. Partner do szczęścia nie jest potrzebny, gdy u boku znajdzie się gotowy na wszelkie poświęcenia przyjaciel (Bartłomiej Topa). Równie oddany zdaje się być Szymon (Krzysztof Stelmaszyk), który łapie się wszelkich sposobów, by uchronić starego kumpla od więziennej odsiadki.
Przeładowanie filmu wątkami i postaciami widoczne jest już nawet na etapie ekspozycji każdego z bohaterów, którzy mają zbyt mało ekranowego czasu i przestrzeni, by wiarygodnie wypaść w oczach widzów. Poszczególne historie przeplatają się nienaturalnie i wydają się być zupełnie oderwane od pozostałych. Uwypukla się w tym momencie niestety telewizyjne doświadczenie Filipa Zylbera, który bardziej niż wielowarstwowy film, tworzy zbitkę seriali. W efekcie filmowa opowieść kipi banalnymi rozwiązaniami, rozczarowuje przewidywalnością, a momentami solidnie nudzi.
Jednak nie musiałoby do tego dojść, gdyby twórcy postawili tylko i wyłącznie na główny wątek grupki szkolnych znajomych, którzy w malowniczych górskich plenerach poznają gorzkie uroki niespodziewanego bogactwa, stawią oblicza śmiertelnej chorobie i odkryją skrywaną w tajemnicy, zakazaną niemal miłość. Paradoksalnie jednak, największa wartość tkwi w tych pobocznych historiach. Opowieść o Ivance i Patryku (znakomity i wybijający się na tle pozostałych Bartłomiej Topa) dostarcza solidnej porcji humoru, a wątek Szymona (także świetny Krzysztof Stelmaszyk) być może posiada największe ambicje ze wszystkich opowiastek. Całość tylko miejscami układa się w barwny i wielopłaszczyznowy wywód o magii i ponadczasowej mocy przyjaźni.
Jednak właśnie płynący z ekranu, choć mocno spłycony, przekaz w rytmie przeboju Queen "Friends Will Be Friends" stanowi o sile tego filmu. Okazuje się, że nie samą miłością żyje człowiek, a losowym trudnościom i wyzwaniom łatwiej czasami stawić czoła w parze z przyjacielem niż partnerem czy partnerką. Twórcom filmu oddać należy, że starali się przyjaźń pokazać z każdej możliwej perspektywy. Nie tylko jako uczucie napędzające do kreatywnego działania i wzajemnego wsparcia, ale i jako swego rodzaju emocjonalną pułapkę, która czasami przynosi więcej ograniczeń niż możliwości (wątek związku Grzegorza i Olki oraz ich więzi z Kamilem).
Doszukamy się w "Po prostu przyjaźń" zarówno sytuacyjnego, nawet nieco głupawego humoru, ale i powodów do wzruszeń, choć sposób ogrania tych emocji na ekranie często jest zbyt uproszczony i nienaturalny. Rekompensują to świetne zdjęcia Jana Holoubka, który z artystycznym sznytem potrafi ogrywać zarówno sterylne, modernistyczne wnętrza warszawskich apartamentowców, jak i piękne, rozległe górskie plenery. Być może to właśnie wizualna precyzja i cieszące oko kadrowanie czasami zatuszują nam przewidywalne zwroty akcji i nieco pustawe dialogi. Kolejnym bonusem są krótkie, ale jednocześnie wyraziste epizody z udziałem Jana Peszka, Piotra Fronczewskiego czy Anny Polony.
Filmowi Filipa Zylbera brakuje świeżości "Planety singli" i fabularnego porządku "Listów do M.". W ślad za liczbą bohaterów nie idzie niestety jakość fabuły. Abstrahując już od momentami nielogicznych zabiegów, jak choćby obcy mężczyzna nachodzący jednego z małych pacjentów szpitala, na którego nikt nie zwraca większej uwagi, czy zaburzona czasoprzestrzeń w końcowej fazie filmu.
Styl tej ekranowej opowieści, naprawdę niezłe aktorstwo, technika wykonania i płynący w stronę widowni morał są w stanie ocalić "Po prostu przyjaźń" od niebytu słabych polskich komedii. Wciąż jest to jednak bardziej materiał na telewizyjny serial na zamówienie patronującej filmowi stacji, aniżeli pełnoprawne i ambitne kino. Proste i szczere intencje sprawdzają się jednak nie tylko w filmie, ale również w przyjaźni, dlatego z komedią Filipa Zylbera można na dwie kinowe godziny się zakolegować. Przyjaźni na całe życie z tego jednak nie będzie.
OCENA: 5,5/10
Film
Opinie (38) 1 zablokowana
-
2017-01-07 06:39
przyjaciel (1)
Oglądałem ten film. Nie rozumiem waszych komentarzy. Nie lubiecie TVN? Czepiacie się jak opętani. Wyborcy jedynie słusznej partii nie powinni zwracać uwagi na autora czy sponsora ale na sam film. Chyba ze Wam za to płacą. Film jest naprawdę dobry. Luźny przyjemny i dobrze się to ogląda. Jest trochę sztuczny bo taka Polska to tylko w filmach ale oglądacie M jak miłość i się zachwycacie ( 6 mln na każdym odcinku). Wyluzujcie idźcie do kina obejrzyjcie i dobrze się bawcie. A jeśli jesteście profesjonalnymi aktorami którzy doskonale potrafia ocenić grę aktorów i wiedzą jak powinna wyglądać to czemu nie gracie w tym filmie? Spójrzcie na siebie a potem oceniacie innych. Bawcie się życie jest krótkie i szybko przemija. Złośliwości zostawcie politykom.
- 4 2
-
2017-01-07 06:52
Film ok
Też oglądałam ten film. Dzięki za normalną opinię. Czuję dokładnie to samo. Lekka i miła komedia. Nie płakałam ze śmiechu ale dobrze się bawiłam i nie raz mocno wzruszyłam. Warto iść polecam wszystkim chwilę odprężenia od tv :)
- 1 0
-
2017-01-07 07:09
9/10
Rewelacja. Obejrzałem ten film w całości nie tylko trailer jak pozostali profesjonalni krytycy od zwiastunów bo żal im kasy na kulturalna rozrywkę. Dobre Polskie kino. Topowi aktorzy tej i poprzedniej ery. Miło się oglądało śmiało i wzruszalo. Polecam zobaczyć w całości i samemu ocenić bo krytykiem łatwo być zwłaszcza anonimowym.
- 1 2
-
2017-01-07 07:22
Super film
Polecam każdemu.
- 1 2
-
2017-01-07 07:24
Rewelacyjna komedia
Super spedzony czas. Oderwanie od polityki na wesoło. Miło i przyjemnie. Dobre Polskie kino.
- 1 1
-
2017-01-07 12:59
Bzdura jakich mało
Kolejny beznadziejna "pseudo" komedia. Ani to śmieszne ani straszne, a raczej żałosne. Zdecydowanie nie polecam, szkoda czasu i pieniędzy.
- 2 1
-
2017-01-08 15:11
Różczka nie Różdżka.
Tak brzmi właściwie nazwisko aktorki.
- 2 0
-
2017-01-09 06:33
7/10
dla mnie bardzo przyjemny film, milo się zaskoczyłam. całkiem fajnie zagrany, przekazuje istotne wartości. nie ma co hejtować, może warto się trochę zastanowić nad problemami poruszonymi w tym filmie:)
- 0 2
-
2017-01-10 08:14
Bardzo dobry film!
Film pełen śmiechu i łez pozostawia watki do przemyślenia o życiu i przyjaźni! Warto!!!!!
- 1 2
-
2017-01-24 22:44
Wstyd
Szczyty żenady: wątek z guzikami,sms z onkologii,rola Soni Bohosiewicz, wizyta z dzieckiem w kostnicy i nakłanianie go do składania w sądzie fałszywych zeznań..w sumie cały film to żenada. Więcej polotu i sensu odnajdziemy w ostatnim odcinku barw szczęścia
- 0 0
-
2017-01-24 23:01
Nieee
Nie nie i jeszcze raz nie oddawać pieniądze i ponad dwie godz z mojego życia!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.