• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Murowany kandydat do Oscara? Recenzja filmu "Dunkierka"

Tomasz Zacharczuk
21 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Poprowadzona z rozmachem filmowa opowieść, odsłaniająca kulisy ewakuacji ponad 300 tysięcy aliantów z francuskiej plaży okupowanej przez Niemców, na nowo definiuje kanony współczesnego kina wojennego. Oszałamiające wizualnie widowisko, a zarazem sugestywny i intymny portret osaczonych żołnierzy tak mocno wgniata w kinowy fotel, że ten może okazać się zbyt ciasny. Nolan zdecydowanie urwał się konkurencji w wyścigu po przyszłorocznego Oscara.



"Zobaczyć dom nie znaczy wrócić" - słowa filmowego komandora Boltona precyzyjnie oddawały sytuację tysięcy brytyjskich żołnierzy uwięzionych na plaży francuskiej Dunkierki. W oddali, na mglistym horyzoncie, mogli dostrzec zarysy upragnionej ojczyzny, za ich plecami tymczasem czyhał niemiecki okupant. Pozbawieni logistycznego wsparcia żołnierze znaleźli się w potrzasku pomiędzy naszpikowanym siłami wroga lądem a otchłanią wód Morza Północnego. 400 tysięcy wojskowych utknęło na skądinąd malowniczej plaży, która jednak z każdym dniem zwłoki zamieniała się w smętne cmentarzysko spowite dymem. Na ratunek z brytyjskiego wybrzeża wyruszyły setki statków i łodzi, głównie cywilnych, wspieranych przez nieliczne wojskowe myśliwce i morskie niszczyciele.
Nie spodziewajmy się drugiego "Szeregowca Ryana", bo nie znajdziemy tu tak obrazowej eskalacji przemocy. Łatwiej wyłapać niuanse nawiązujące do "Cienkiej czerwonej linii" przy jednoczesnym odcięciu się od choćby "Plutonu" czy "Czasu apokalipsy".


W ten sposób zapoczątkowano "Operację Dynamo", przeprowadzoną na przełomie maja i czerwca 1940 roku, którą na filmowy warsztat wziął Christopher Nolan. Wirtuoz współczesnego kina, który widowiskowość jak mało kto potrafi połączyć z nieszablonowym konceptem, również i tym razem nasączył swoje dzieło niepowtarzalnym autorskim stylem. Widać go już choćby na etapie narracji.

"Dunkierka" nie jest bowiem typowym linearnym dramatem wojennym. Nolan kreśli opowieść równolegle na trzech płaszczyznach czasowych, które w charakterystyczny dla siebie sposób spina w finałowej sekwencji. Trzy perspektywy to trzej bohaterowie: pilot Spitfire'a (Tom Hardy), żeglujący prywatną łajbą na ratunek uwięzionym żołnierzom patriota (Mark Rylance) i walczący o przetrwanie na nabrzeżach Dunkierki szeregowiec (Fionn Whitehead). Losom każdego z nich przypisany jest odrębny wycinek czasu: odpowiednio godzina, dzień i tydzień. Wspólnym mianownikiem jest tykający zegar (słyszany niemal przez cały film) skracający czas na powodzenie ratowniczej misji.

W "Dunkierce" Christopher Nolan przedstawia wycinek "Operacji Dynamo", podczas której setki statków i łodzi, również cywilnych, wypłynęło z brytyjskich portów, by ratować uwięzionych na francuskiej plaży aliantów. Życie udało się ocalić ponad 300 000 żołnierzy.  W "Dunkierce" Christopher Nolan przedstawia wycinek "Operacji Dynamo", podczas której setki statków i łodzi, również cywilnych, wypłynęło z brytyjskich portów, by ratować uwięzionych na francuskiej plaży aliantów. Życie udało się ocalić ponad 300 000 żołnierzy.
Narracyjne rozbicie "Dunkierki" pozwoliło Nolanowi kompleksowo obudować wokół samej operacji indywidualne historie jej uczestników. Miotający się wśród poległych kolegów Tommy rozpaczliwie próbuje dostać się na jeden z okrętów wypływających z francuskiego mola w kierunku rodzimej Anglii. Prowadzi nie tylko fizyczną walkę z wrogiem i wyczerpanym organizmem, ale musi stłumić w sobie wojenną traumę potęgowaną widokiem piętrzących się zwłok na podziurawionej eksplozjami plaży.

Zupełnie przeciwny kurs obiera Dawson (Mark Rylance), który bezpieczne nabrzeża rodzinnego Dover zamienia na niespokojne fale Morza Północnego. Żeglując na prywatnej łajbie, zupełnie przez nikogo nieprzymuszony, wyrusza na wrogie wody, by ratować tych, którzy akurat takiej formy pomocy się nie spodziewali. Ryzykuje przy tym nie tylko swoje życie, ale dwóch młodych podopiecznych, których zabiera w wydawałoby się bezsensowną misję. Wszystkiemu w podniebnych przestworzach przygląda się pilotujący myśliwca Farrier, tracący z każdą minutą nie tylko paliwo, ale i wsparcie towarzyszy. W ułamkach sekund musi decydować: wrócić do bazy, czy za wszelką cenę osłaniać misję ratunkową.

Konstruowanie tak zawiłej narracji mogłoby zniweczyć wysiłki nawet najlepszych specjalistów od kina wojennego. Nie dotyczy to jednak Christophera Nolana, dla którego przestawianie wątków, czasoprzestrzeni i bohaterów przypomina zabawę dziecięcymi klockami. Brytyjczyk kapitalnie potrafi zapanować nad kontrolowanym chaosem, unikając jednocześnie egzaltacji, pretensjonalności i dramatyzowania. Debiutujący w wojennej stylizacji reżyser ani myślał powielać utartych schematów. W "Dunkierce" próżno szukać machania flagą, heroicznych salw czy metafizycznych monologów o horrorze wojny. Ten widać bez zbędnych słów.

Tych zresztą w "Dunkierce" jest zaskakująco mało. Niewiele ponad półtoragodzinny film w zasadzie przypomina kameralny dramat opierający się na sugestii aktorów. Fionn Whitehead wypowiada raptem kilka zdań. Tylko nieco więcej linijek tekstu do dyspozycji ma posadzony w kokpicie samolotu Tom Hardy. Milczenie i skromne dialogi fenomenalnie jednak uzupełnia głębia obrazu odpowiednio skoncentrowana na mimice bohaterów. Emocje nie są uwięzione w sztampowych hasłach, tak górnolotnie przecież recytowanych w kinie wojennym, a znajdują ujście w zwykłym spojrzeniu (schowany za maską Hardy dosłownie gra tylko oczami) czy pojedynczym geście.

"Dunkierka", pomimo skromnej warstwy dialogowej, ograniczonej ekspozycji bohaterów i dość oszczędnych środków w ukazaniu ekranowej przemocy, kapitalnie oddaje klimat osaczenia i wojennej pułapki, w jakiej znaleźli się uwięzieni na plaży żołnierze.  "Dunkierka", pomimo skromnej warstwy dialogowej, ograniczonej ekspozycji bohaterów i dość oszczędnych środków w ukazaniu ekranowej przemocy, kapitalnie oddaje klimat osaczenia i wojennej pułapki, w jakiej znaleźli się uwięzieni na plaży żołnierze.
Jeżeli jednak ktoś tak jak Nolan opanował sztukę operowania kadrami, może sobie odpuścić dopisywanie nawet jakichkolwiek dialogów. Nakręcona z wykorzystaniem imaxowych kamer "Dunkierka" to wizualna symfonia detali, która fenomenalnie oddaje nastrój chwili. Szerokie plany postrzępionej i poszarzałej plaży powodują, że sami mamy ochotę dołączyć do żołnierzy i uciec z tego wojennego piekła. Zamknięci z grupką bohaterów w rybackim kutrze możemy niemal poczuć klaustrofobiczne osaczenie. Natomiast podróż w przestworzach i batalistyczne sceny z wykorzystaniem myśliwców to czysta poezja dla oczu. Tak realistycznych podniebnych pojedynków i pościgów kino wojenne jeszcze nie uświadczyło, a poszczególne kadry przypominają lot symulatorem brytyjskiego Spitfire'a.

"Dunkierka" powala na kolana również precyzją i głębią dźwięku (murowany Oscar), którego czystość oraz dopracowanie słychać w każdej świszczącej kuli czy odgłosie nadlatującego niemieckiego samolotu. Rewelacyjne zdjęcia Hoyte van Hoytemy (Szwajcar z dyplomem łódzkiej "filmówki") dopełnia niepokojąca muzyka Hansa Zimmera z przenikliwym zegarowym tykaniem, które niczym metronom pilnuje filmowego tempa. Fascynującym i innowacyjnym zabiegiem jest również fakt, że Nolan ani razu nie pokazuje żadnego niemieckiego żołnierza, a mimo tego nieustannie czuć bliskość wroga. Wszak tego, czego nie widzimy boimy się najbardziej. Podobnie jak żołnierze spod Dunkierki.

"Operację Dynamo" Nolan ukazuje z trzech perspektyw: lądu (gdzie wróg dziesiątkuje uwięzionych żołnierzy), wody (z której nadchodzi wyczekiwana pomoc) i powietrza (które służy brytyjskim myśliwcom do osłony misji ratunkowej). Jednocześnie to pretekst dla Nolana do ulubionej zabawy czasem i porządkiem ekranowych faktów. "Operację Dynamo" Nolan ukazuje z trzech perspektyw: lądu (gdzie wróg dziesiątkuje uwięzionych żołnierzy), wody (z której nadchodzi wyczekiwana pomoc) i powietrza (które służy brytyjskim myśliwcom do osłony misji ratunkowej). Jednocześnie to pretekst dla Nolana do ulubionej zabawy czasem i porządkiem ekranowych faktów.
Twórcy "Incepcji" czy "Interstellar" bodajże od premiery "Bezsenności" nie udało się zejść poniżej dwóch godzin filmowego metrażu. Być może właśnie tych dodatkowych kilkunastu choćby minut zabrakło, by nieco szerzej ukazać bohaterów "Dunkierki". Postaci grane przez Toma Hardy'ego, Marka Rylance'a, Fionna Whiteheada, Cilliana Murphy'ego czy Harry'ego Stylesa (znany z popowego "One Direction" wokalista wypadł całkiem nieźle) niekoniecznie u każdego widza wzbudzą odpowiednią sympatię. Jeśli jednak zgodnie z założeniem Nolana przyjmiemy, iż jednym głównym, zbiorowym bohaterem filmu są uczestnicy historycznej operacji, zarzut ten można puścić w niepamięć.

Nie spodziewajmy się drugiego "Szeregowca Ryana", bo nie znajdziemy tu tak obrazowej eskalacji przemocy. Łatwiej wyłapać niuanse nawiązujące do "Cienkiej czerwonej linii" przy jednoczesnym odcięciu się od choćby "Plutonu" czy "Czasu apokalipsy". To bardziej czas elipsy, która wyrzuca z filmowej taśmy, to co oczywiste, zostawiając miejsce w "Dunkierce" na podpatrywanie tego, co ukryte jest między pięknymi kadrami. Christopher Nolan "Dunkierką" otworzył nowy rozdział w portretowaniu wojennego horroru. Stworzył wizualne arcydzieło wypełnione surowymi elementami kina artystycznego, nad którym ręce same składają się do oklasków. Jeśli po seansie będziemy mieli jeszcze siły je unieść.

OCENA: 9/10

Film

7.0
61 ocen

Dunkierka (39 opinii)

(39 opinii)
Dramat, Akcja, Wojenny

Opinie (92) ponad 20 zablokowanych

  • W Dunkierce rocznica akcji "Dynamo" jest obchodzona jako swieto... (9)

    ... tylko we Francji mozna swietowac rocznice ucieczki przed wrogiem....

    • 20 5

    • (8)

      Zalosna wypowiedz, my za to szczycimy sie wielkimi przegranymi powstaniami

      • 1 5

      • Żałosny to ty jestes pólmózgu ,Polacy nigdy niebyli cio%tami i nie unikali walki! (1)

        Gdyby nie te powstania i charakter walki Polaków to takich wypierdków jak ty nie było by na świecie!

        • 3 4

        • Tak tak, Polacy to zawsze byli wspaniali I nie byli jak to ty na wakes c*ot@mi. Zreszta wspaniale to slowo z polswiatka przestepczego pobrane.

          • 2 1

      • (3)

        te powstania były o coś byliśmy słabsi a walczyliśmy, żabojady mając największą lądową armię świata dali się szwabom załatwić jak frajerzy w 1939 mogli wyjść zza linii maginota i spuścić frycom lanie, szkopy sie bali tej armii na poważnie bo jak poszli na Polskę z dobrym wojskiem to na zachodniej granicy mieli słabe jednostki które w momencie napaści Francji nic by nie znaczyły, takie są fakty cyniczne żabojady nie chciały umierać za jakiś Gdańsk więc niecały rok później zostali upokorzeni klęską i kapitulacją po miesiącu i ciut ciut "obrony" potem jeszcze skompromitowali się kolaboracją uczestnictwem w holokauście np francuskie koleje woziły żydów w jedną stronę wprost pod piece obozowe i komory gazowe. Jeszcze to ich święto 14 lipca co też oni obchodzą rocznicę bohaterskiego wyrżnięcia załogi Bastylii przez oszalały tłum i późniejsze 10 lat terroru mordów grabieży i gwałtów na katolikach przez oszalałe lewactwo

        • 4 2

        • (2)

          Jak by babcia miala wasy to by byla dziadkiem, tyle w temacie dla Ciebie.

          • 1 3

          • (1)

            bełkot bo co nie mamy żadnych argumentów?

            • 2 0

            • dokładnie - nie znam się ale się wypowiem - to była taka wypowiedź

              • 0 0

      • Zalosna? Byles kiedykolwiek w Dunkierce - czy tylko strzelasz ze slepakow? (1)

        Mieszkalem tam kilka miesiecy - i obchodza rocznice Dynamo.
        Czy nam sie to podoba czy nie.

        My obchodzimy rocznice przegranych powstan (co ciekawe o tym wygranym jakos najmniej sie mowi) - abstrachujac od mojej opinii o sensownosci kilku z nich, rocznicy ucieczki rzadu przez Zaleszczyki jakos nie swietujemy.

        Jesli nie widzisz roznicy miedzy przegrana, ale jednak walka w powstaniu, a swietowaniem "wycofania na z gory upatrzone pozycje" to nie swiadczy najlepiej o tobie.

        • 3 2

        • Po to sie wycofali aby za pare lat zaatakowc, maja co swietowac wedlug mnie.

          • 2 4

  • (3)

    Trupy, pomniki, krew, poświęcenie, to musi się podobać w Polsce.

    • 7 12

    • (2)

      A ty co lubisz?
      Teczowe kolory i islamistów?

      • 6 3

      • ja na ten przykład lubię ogórki kiszone (1)

        i rowerem pojeździć
        i cała masę innych rzeczy

        • 10 3

        • Kto zaczął z tymi wyborami i założonym schematem?

          • 3 0

  • (1)

    Wystarczyło przyjść Polsce z pomocą rok wcześniej ale cyniczni brytole i tchorzliwe koguciki francuskie liczyli że Hitler pójdzie tylko na wschód na zachodzie Niemcy mieli słabe oddziały które wielka armia francuska z łatwością by przełamała

    • 20 3

    • dokładnie

      I wojna trwałaby miesiąc, góra dwa, a nie 6 lat. Żałosne Francuziki i cwane Angole. Egoizm wygrał z logicznym mysleniem i odrobiną honoru

      • 1 0

  • (1)

    majstersztyk kina

    • 10 4

    • to Klan

      • 2 1

  • Trzymajacy w napięciu film bez fabuły. Warto wybrać się do kina.

    • 6 4

  • Piękne zdjęcia ☺ (3)

    A co robić suwnice kontenerowe na planie ? Rok 1940...

    • 11 4

    • Moze przemieszczaly kontenery z bronią?

      • 0 2

    • (1)

      Suwnice stać. Albo sunąć.

      • 2 0

      • Czy suwnice mnie słyszą?!

        • 1 0

  • jjj (1)

    Kapitany film. Dziś śnił mi się całą noc...

    • 6 4

    • a mnie gołe baby

      • 3 0

  • Dinkierka (2)

    Tak zachwalany ale szczerze za malo walki na londzie.Niemieckiego zolnierza nie ujrzymy wogole.Jedyne co trzyma w napieciu to walka w powietrzu.Minusem jest tez to ze w filmie malo mowia.Mnie film zawiodl.6 na 10.

    • 7 12

    • O londzie... (1)

      Jakbyś znał historię operacji Dynamo i walk w Dunkierce to byś bzdur nie pisał o jakimś "londzie" A może Ty miałeś Lorda na myśli, Voldemorta? Bo coś mi się wydaję, że wiekowo to ci bliżej do Harrego Pottera. A nie pokazywanie dosłownie wroga jest w tym filmie właśnie najlepsze i ZBĘDNE.

      • 4 1

      • A "niepokazywanie" piszemy łącznie

        drogi poprawiaczu cudzej ortografii

        • 2 0

  • Film genialny!!!

    Absolutnie zgadzam się z recenzją. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu wojennego. Film wspaniały pod względem koncepcji, konstrukcji, obrazu i dźwięku. Rozbudowane dialogi i role pierwszoplanowe są tu zbędne. Tu głównym bohaterem jest sytuacja i to ona wgniata w fotel, aż czuć strach, przerażenie i bezsilność tych żołnierzy. Ten film koniecznie trzeba zobaczyć na dużym ekranie! Dla mnie to wspaniałe dzielo, niewątpliwie najlepszy film Nolana. A Zimmer? Cóż, to jest po prostu geniusz.

    • 11 3

  • (2)

    zszdroszczę zachodniemu kinu, bo oni nawet z klęski i wstydu potrafią zrobić dobry film a u nas jest wiele świetnych i chwalebnych historii a zewasz wychodzą gnioty. No ale to wszystko rozbija się o kasę...

    • 11 3

    • hmm no właśnie - jak się chce to jest i kasa i dobry fim - a u nas ? Jaki ostatni był dobry polski fim jaki widzialeś ? Bo ja to chyba Potop :) (mówiąc o superprodukcjach)

      • 0 0

    • U nas....

      Rozbija się o myślenie,czyli umysł.....

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Obchody 130. Urodzin Marii Kownackiej

teatr dla dzieci, projekcje filmowe, spotkanie

Akademia Dokumentalna | Instagramowa rodzina, 2022

15 zł
projekcje filmowe, DKF, wykład / prezentacja