• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kamasutra w PRL. Recenzja filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej"

Tomasz Zacharczuk
27 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 

Porozmawiajmy o seksie - zachęca z wielkiego ekranu Michalina Wisłocka, autorka bestsellerowego w Polsce poradnika o miłości nie tylko cielesnej. "Sztuka kochania" to wielobarwna, wyrazista, pełna humoru, ale i ukrytych wzruszeń biografia kontrowersyjnej rewolucjonistki, która śmiałymi teoriami kruszyła cenzorskie mury PRL i łamała społeczne tabu.



"To ja jestem rewolucją seksualną i nadchodzę!" - z niepohamowaną dumą zapewnia filmowa Michalina Wisłocka, choć z archaiczną chustą na głowie i jaskrawą sukienką uszytą z okiennych zasłon bardziej przypomina przewodniczącą koła gospodyń wiejskich niż nonkonformistkę gotową na odważne zwarcie z aparatem władzy ludowej. Znacznie bardziej wymagającą przeszkodą okazała się być jednak niska świadomość samych Polaków, którzy przeszło pół wieku temu z trudem wymawiali słowo "antykoncepcja", a co dopiero rozumieli jego sens i znaczenie.

Przebojowa lekarka słynąca z niewyparzonego języka, ale i bogatej wiedzy na temat miłości cielesnej, z maniakalnym wręcz uporem postanowiła rozjaśniać społeczną ciemnotę. Czy to w zatęchłych wiejskich świetlicach, czy w uniwersyteckich salach namiętnie rozwodziła się na temat seksualnych pozycji i erotycznych zabaw, ucząc przy okazji kobiety i mężczyzn skomplikowanych reakcji zachodzących wewnątrz ludzkiego ciała.

Twórcom "Sztuki kochania" udało się stworzyć film atrakcyjny w formie i ważny w przekazie. Z jednej strony to opowieść o niepokornej lekarce, walczącej o seksualne uświadomienie Polaków, z drugiej zaś to portret skomplikowanej kobiety, której życie prywatne było równie skomplikowane. Twórcom "Sztuki kochania" udało się stworzyć film atrakcyjny w formie i ważny w przekazie. Z jednej strony to opowieść o niepokornej lekarce, walczącej o seksualne uświadomienie Polaków, z drugiej zaś to portret skomplikowanej kobiety, której życie prywatne było równie skomplikowane.
Uczyć, choć niekoniecznie seksu, a przede wszystkim miłości może filmowa "Sztuka kochania". Marii Sadowskiej z wdziękiem, wyczuciem i zachowaniem lekkości formy udało się stworzyć nie tyle film o fizycznym aspekcie związku dwojga (a jak pokazuje historia Wisłockiej nawet trojga) ludzi, a wielobarwne dzieło o poszukiwaniu duchowej więzi. Oczywiście, cielesność nieraz dość ostentacyjnie wysuwa się na pierwszy plan za sprawą śmiałych scen seksu, ale nie czujemy się przytłoczeni widokiem nagich ciał. Podobnie jak sama Wisłocka dostrzegamy, że fizyczność jest uzupełnieniem metafizycznej relacji i nieodzownym elementem damsko-męskich związków. To tak naprawdę film o miłości - wymagającej względem męża (Piotr Adamczyk), skomplikowanej w stosunku do córki, niespełnionej wobec kochanka (Eryk Lubos).

Cenionej wokalistce i jurorce telewizyjnych programów, która na filmowym polu dała się poznać jedynie zaprawionym kinomanom, udało się w "Sztuce kochania" połączyć film biograficzny ze społecznym kinem traktującym o prawach kobiet, walce jednostki z nieugiętym systemem i spełnianiu własnych marzeń, nawet jeśli te wiążą się z wykładami o sposobie używania prezerwatyw i instrukcjami na temat orgazmów. Sadowska z jednej strony tworzy niezobowiązującą rozrywkę naszpikowaną humorem, z drugiej zaś stara się zmobilizować widza do refleksji, unika banałów, choć nie opiera się sentymentom i utartym schematom.


"Sztuka kochania" to również pasjonująca podróż przez peerelowską Polskę - od zimnych ministerialnych gmachów w stolicy po sielankową wieś z sanatoryjnymi dancingami i urokliwie skadrowanymi przez Michała Sobocińskiego plenerami. Twórcom filmu znakomicie udało się oddać ducha poprzedniej epoki, zarówno pod kątem scenografii, jak i kostiumów oraz charakteryzacji. Wizualnie film nawet przez chwilę nie traci jakości, dzięki czemu każdy kadr pochłaniamy z jeszcze większym apetytem, a wszystko przy dźwiękach świetnej muzyki Radzimira Dębskiego.

Zachwyca również ekranowa Wisłocka w urokliwym wydaniu Magdaleny Boczarskiej, która z niezwykłą charyzmą kreśli portret niepokornej lekarki. Aktorka uwodzi każdym spojrzeniem, energią i zaangażowaniem niemal porywa nas z kinowych foteli, urzeka ambicją. Kreacja Michaliny Wisłockiej śmiało może aspirować do roli życia Boczarskiej, która do występu w "Sztuce kochania" pilnie przygotowywała się pod okiem Krystyny Bielewicz, córki słynnej autorki seksualnego podręcznika. I choć rola nie należała do najłatwiejszych, choćby ze względu na rozpiętość fabuły filmu prezentującej główną bohaterkę na przestrzeni trzech dekad, to aktorce każdy najdrobniejszy szczegół warsztatowej pracy przychodzi z naturalną lekkością i wiarygodnością. Wisłocka imponuje nam swoją przebojowością, rozbawia stylem bycia, fascynuje energią i wodzi na pokuszenie. Między kadrami da się jednak dostrzec osamotnioną buntowniczkę, kobietę poszukującą szczęścia, nieporadną nieco matkę i zawziętą idealistkę, która nie godzi się na żaden kompromis. Również w sferze prywatnych uczuć.

"Sztuka kochania" to aktorski popis przede wszystkim Magdaleny Boczarskiej, która znakomicie na ekranie oddała postać nietuzinkową i niezwykle barwną, jaką była autorka najpopularniejszego poradnika seksualnego w Polsce. Książka Michaliny Wisłockiej w 1976 roku sprzedała się w ponad 7 milionach egzemplarzy. "Sztuka kochania" to aktorski popis przede wszystkim Magdaleny Boczarskiej, która znakomicie na ekranie oddała postać nietuzinkową i niezwykle barwną, jaką była autorka najpopularniejszego poradnika seksualnego w Polsce. Książka Michaliny Wisłockiej w 1976 roku sprzedała się w ponad 7 milionach egzemplarzy.
Świetnie prezentują się również bohaterowie dalszego planu. Autentycznie odpychający, ale i śmiesznie nieporadny w roli cenzora bryluje Artur Barciś. Z przekąsem w rolę peerelowskich urzędników wcielają się Arkadiusz JakubikWojciech Mecwaldowski. Barwny epizod zalicza Karolina Gruszka, a i w niezłej formie wydaje się być Borys Szyc. Sumiennie ze swoich aktorskich obowiązków wywiązują się także dwaj mężczyźni Wisłockiej, czyli Piotr AdamczykEryk Lubos.

Zamysłem twórców było stworzenie filmu, po którym widzowie wrócą do domu i w praktyce przewertują poradnik Wisłockiej. Ambitne przekonanie zweryfikuje oczywiście domowa alkowa, ale "Sztuce kochania" warto poświęcić czas, choćby po to, by poznać nietuzinkową postać, która zainspirowała miliony Polaków i skutecznie przewietrzyła ich sypialnie.

OCENA: 7,5/10

Film

6.6
137 ocen

Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej (51 opinii)

(51 opinii)
Biograficzny

Opinie (117) ponad 20 zablokowanych

  • (8)

    Tvn-owski kicz i ich celebryci

    • 63 56

    • Czy on naprawdę uprawiał sex

      Czy to był prawdziwy sex czy udawany? Bo niewiem czy by facet tyle czasu dał radę przez kamera xd

      • 0 0

    • I co z tego?

      Nie lubię TVN, w ogóle telewizji nie oglądam. Ale żeby WSZYSTKO co zrobi TVN nienawidzić i obśmiewać tylko dlatego, że to TVN, to trzeba być tępym głąbem pisowskim.

      • 24 8

    • TVN? (2)

      prezes ci podpowiedzial ze nasz nienawidziec?

      • 17 7

      • (1)

        Prezes powiedział jaka żenada okupywala fotel Marszałka i mownice sejmu.

        • 3 21

        • hahaha żal.pl

          • 8 1

    • (1)

      ale Smoleńsk rozumiem się podobał;-)

      • 27 6

      • Tluku ani Smoleńsk ani te polskie plytkie puste seriale.A tvn wyłącz i włącz myślenie.

        • 8 21

    • ty oglądaj sobie za to, jedynie słuszną PISowską propagandę w KURSK TV...

      • 25 11

  • (2)

    Film widzialam nierowny czasem nudny,ci sami aktorzy,juz nieaktualny temat wyrozniam Boczarska i Lubosa dobre role,dobra muzyka i to wszystko.

    • 2 2

    • Akurat temat będzie zawsze aktualny,teraz to już wszyscy są super kochankami?

      • 0 0

    • właśnie

      Według mnie właśnie temat jest przerażająco aktualny, pomimo innych czasów i okoliczności..i wydaje mi się, że jednak warto go obejrzeć, chociażby, żeby samemu ocenić. Lubos fakt- miłe zaskoczenie

      • 1 0

  • rewelacja (8)

    Byłam, widziałam i gorąco polecam pod każdym względem!

    • 60 40

    • Co ty bredzisz? (6)

      Zgaduję trudne sprawy też ci się podobają :-)

      Agora TVN i mamy kinową operę mydlaną.
      Oglądałem to i jest to nudne dla inteligentnego człowieka. Szkoda po prostu na to czasu. Pomimo ciekawej obsady i sympatii do Marii Sadowskiej niestety jest to może nie gniot ale ...
      Niestety jeśli w film angażuje się TVN i Agora to można podejrzewać że chodzi tylko o zarobienie pieniędzy dzięki populizmowi postaci czy tytułu.
      Film ani nie potrafi rozśmieszyć ani nie ma jakichkolwiek treści wartych zobaczenia.
      Poziom intelektualny bajki świnka Pepa. Poziom komediowy kacwawa. Poziom spójności scenariusza - kroniki WFDIF z PRLu.
      3 na 10 za obsadę.

      • 11 46

      • widać nie jestes inteligentny (4)

        rozumiem że twoim ulubionym programem jest TVP 1 i może zostań przy oglądaniu tej pisowskiej stacji

        • 31 6

        • Bo każdy kto TVN nie ogląda to od razu PiSowiec?

          Rozumu nie masz czy co?

          • 0 0

        • (2)

          Słuchaj tluku Sbeowcu lub Abweowcu, piana ci wycieka,że zmniejszyli emeryturę co?.oglądaj dalej tych totalnych opozycjonistów.

          • 7 22

          • I uzasadnię

            Zrozum głąbie: można nie być za PO, KOD i N i wciąż nie cierpieć PiSu. Tobie w twojej małej tępej główce się to nie zmieści.

            A tak poza tym to tu chodziło o film, nie o TVN , PO i PiS, głąbie i tłuku. Chętnie bym ci to powiedział prosto w pysk na ulicy.

            • 21 2

          • Tępy głąb pisowski jesteś

            • 15 7

      • Wyborcza szuka finansowania?

        • 3 12

    • pracujesz w TVN?

      • 2 16

  • Film na bardzo niskim poziomie (7)

    Typowa wrzuttka zimowa bo ludzie i tak pójdą do kina na coś. Haczykiem jest bohaterka którą reklamuje się jako skandalistkę i fachowca od sexu.
    Nie warto tego oglądać w kinie!
    Najlepiej w filmie wypadł Eryk Lubos. Pozostali aktorzy poziom dobrego serialu nic więcej. Michalina zupełnie inna niż w życiu.
    Bo w życiu Pani doktor zależało na tym aby kobiety rodziły zdrowe dzieci w dobrych warunkach i aby wiedziały jak planować ciąże i posiadanie potomstwa. Chciała też nieco ucywilizować obyczaje które zazwyczaj panowały w stosunkach damsko męskich a szczególnie wśród proletariatu wyglądały jak gwałty wojenne pijanego sołdata na niewinnej kobiecie. Kobiety cierpiały po tym na liczne otarcia owrzodzenia i różne dolegliwości które źle się kończyły. Robotnik zazwyczaj pijany niedomyty tu i tam wtykał swoje brudy na siłe i było to normalne. Romantyczne i delikatne podejście do tych spraw powodowało obopólna satysfakcje i lepsze zdrowie kobiet. Chodziło po prostu o sprawy higieniczne głównie a przy okazji zmianę obyczajów, otwarcie na coś co w warstwach wyższych niestety wymordowanych podczas wojny społeczeństwa było codziennością.

    I tak powstała ni to śmieszna ni to dramatyczna laurka uświadamiania lumpenproletariatu uwięzionego przez komunistów za zimnowojenną kurtyną. Należy pamiętać że w tamtych czasach wydawnictwa erotyczne były odsprzedawane często z zyskiem z rąk do rąk i najczęściej pochodziły ze Skandynawii i Holandii jako wycieki od urzędników którzy mogli wyjechać na zachód. Krajowe środki antykoncepcyjne powodowały otyłość, poważne zmiany hormonalne, nowotwory oraz występowanie nadmiernego owłosienia. Krajowe prezerwatywy były tak wygodne jak połączenie ścierniwa z rękawicą do czyszczenia sedesu.

    Film wart obejrzenia w domu na TV ale tylko wtedy gdy bardzo się będziecie nudzili i naprawdę nic innego nie będziecie mieli w planach.
    Nie jest to film kinowy. Myślę że nawet głośna bohaterka i tytuł niewiele wpłyną na popularność filmu. Jest po prostu na poziomie telenoweli tureckiej.

    • 81 37

    • Sama Wisłocka to przykład jak bardzo seks potrafi zniszczyć jej życie.

      Lata życia w trójkącie mąż - ona - kochanka doprowadziło do tego że mąż miał syna z kochanką. Następnie romans z jakimś typkiem....

      I to ma być recepta na udane życie? Bycie drugą, ew. bycie z kimś obcym? To ma być to lewicowe szczęście?

      • 0 1

    • Za często wstukujesz to słowo w wyszukiwarkę (1)

      Powinno być: SeKSu - w polskim alfabecie nie ma "x".

      • 7 9

      • jest Xsiaze

        • 4 2

    • (1)

      aha... a kiedy widziałeś ? :)

      • 2 2

      • Wiesz nie wszyscy są tacy jak ty

        • 2 0

    • Brawo! I to chodziło. I o nic więcej.

      • 8 0

    • Bardzo dobrze napisane

      Chciałam sama coś naskrobać ale chyba wyczerpałeś/łaś temat.
      Jedyne co mogę dodać, to, że tvnskie filmy to raczej szmiry dla mas,a le zanim ktoś mnie okrzyknie fanką kurskiego lub dostanę inny epitet, dodam szybko, że przez ostatnie kilkanaście lat nie przypominam sobie także czegoś wartościowego wyprodukowanego przez tvp

      • 16 8

  • (1)

    Dzisiaj idę na ten film, przede wszystkim zobaczyć Boczarską wg mnie najseksowniejsza polską aktorkę.

    • 14 36

    • I mamy starą babę i łysego na ekranie symulującego seks....

      Dla fanów oglądania seksu w necie pełno lepszych produkcji tego typu, w dodatku bardziej khem, wyczerpujące temat...
      A tu - kiła rodem z PRL-u...

      • 0 0

  • Lubos qt.s ye.os

    To tez chyba rola jego zycia,co?

    • 1 1

  • Bardzo dobry obraz i realistyczna fabuła skrojona na dzisiejszego widza. Bohaterka inspiruje i to jest interesujące

    • 3 1

  • Film ciekawy, dobrze zrobiony

    Boczarska po prostu rewelacyjna. Po powrocie z seansu przeczytałam wywiad z córką Wisłockiej. Polecam dla dopełnienia obrazu

    • 3 0

  • chyba (4)

    mało kto wie ze Wisłocka bronila gwałcicieli,tak,tłumaczyla ich! ze to kobiety prowokują wiec sa w polowie winne. a facet ma swoje potrzeby seksualne i to nie jest jego wina. oto mentalnosc Wisłockiej,która w zyciu zrobila 3 skrobanki, zyla w trojkącie z mezem i rpzyjaciolką ktora z nimi mieszkala i to wszystko na oczach 2 dzieci bo obue urodizły prawie w tym samym czasie (miesiac roznicy chyba). nie dbala o swoją corkę, nie gotowala, nie sprzatala ( jej corka po latach powie w wywiadzie ze mama jak zobaczyla kłeby kurzu to zamiast zamieść-wpychala je pod szafkę). nie oceniam i nie osądzam, od tego jest kto inny ale to ma byc nasz wzrór? ludzie zachwycają się nia głownie dlatego ze ona jako pierwsza mowila otwarcie o seksie,ale n atym się konczy jej "bohaterstwo". dalej było juz tylko gorzej- kto chce niech przeczyta wywiad z jej córką. jak dla mnie ta kobieta to prymityw, patologia i z pozoru wojowniczka o prawa kobiet a tak naprawde zagubiona ofiara i niewolnica swojego szowinistycznego męża.

    • 24 12

    • A w którym miejscu jest przekaz,

      że w Wisłockiej mamy widzieć wzór?

      • 2 0

    • chyba czytałyśmy ten sam artykuł na Pudelku.

      • 1 1

    • Wbrew pozorom Twoja opinia jest ciekawa, chociaż pełna moralnych ocen.
      Ten film, czy napisana przez Ozminkowski biografia Wisłockiej dlatego są takie dobre, że nie wybielają autorki "Sztuki kochania".
      Wisłocka była nietaktowna, część z jej porad wątpliwe moralnie, życiowe wybory nienajlepsze. Między dziećmi Michaliny i Wandy było 2 miesiące różnicy, a Stach był narcystycznym psychopatą. To prawda. Natomiast idea Wisłockiej dotycząca edukowania i pisania o seksie była słuszna, jej poradnictwo dotyczące antykoncepcji (żeby potem nie było skrobanek) było altem bohaterstwa. Do swoich pacjentek odnosiła się z dobrocią i pewnie dlatego miała ich tak wiele. To też jest zresztą pokazane na filmie.

      Jak wszyscy nasi "bohaterzy narodowi" czy inni "wielcy poeci" nie była kryształowa, bo to baba z krwi i kości była.

      • 10 1

    • "nie oceniam i nie osądzam, ale..."

      LOL

      Co za hipokryzja.

      • 11 1

  • Z rozrzewnieniem wspominam czasy przedfeministyczne (12)

    Książka Wisłockiej w gruncie rzeczy jest bardzo konserwatywna i patriarchalna. Autorka daje w niej kobietom rady typu: noście zwiewne sukienki, rozpuszczajcie długie włosy na wietrze, bądźcie zalotnie uległe i inne wskazówki dot. seksapilu z arsenałów ówczesnych już babć. Zabawne, że dziś niektóre środowiska robią z Wisłockiej taką postępową i liberalną kobietę.

    • 63 9

    • A ale wtedy kobiety były kobiece i powabne (9)

      a takie zjawiska jak babochłop, praktycznie nie występowały

      • 24 5

      • wtedy, czyli kiedy?

        Kobiety z czasów, kiedy byłem dzieckiem, wyglądały brzydziej niż współczesne. Były umęczone, źle ubrane, a przede wszystkim miały fatalne fryzury i makijaże. Były po prostu zabiedzone. Która potrafiła sobie uszyć coś z wykrojów w "Burdzie", to jako-tako się prezentowała. Ale i to nie zawsze, bo dostać dobry materiał nie było łatwo. Nie raz obecne 40-50 latki wyglądają lepiej niż 20 lat temu, mimo upływu lat. Obecnie kobiety mają do dyspozycji znacznie lepsze kosmetyki, lepsze lekarstwa i witaminy, mniej pracują fizycznie, uprawiają nawet sport, co kiedyś było szalenie niemodne :)

        • 2 2

      • Zwłaszcza, gdy wychodziły za mąż

        Włosy obcięte na 5cm, trwała z podcięciem tyłu na chłopaka(via starsze panie), fartuch, chusta na głowę i do roboty.
        Tyle z kobiecości miały babeczki z PRLu. Może to też trochę wina obowiązków "bądź doskonałą panią domu, bo jak chłop nie ma na talerzu i czysto pod nogami,to se inną znajdzie".
        Moja mama zawsze mi powtarzała, że nikt mnie nie zechce, jeśli nie nauczę sie gotować i dobrze sprzątać. Trochę chyba dramatyzowała:)

        • 1 2

      • (4)

        A teraz sam plastik albo ania grodzka lub krzywynos.

        • 19 10

        • Grodzka jest dla wyznawcow Niesiola piekna

          • 3 2

        • albo Wielilgus- Szuerling

          • 2 2

        • (1)

          Albo Pawłowicz

          • 23 3

          • Nie porównuj kobiety do babochlopow.

            • 6 6

      • Też był babochłop, ale taki bardziej socrealistyczny w stylu "kobiety na traktory" (1)

        Jak w czołówce Mosfilmu - robotnik i kołchoźnica - umięśniona, szeroka w barach, pyzata baba w waciaku z włosami skrytymi pod chustą. Niby równouprawniona jak dziś (w sensie ona z sierpem równa temu chłopu z młotem) ale jakże aseksualna (jak dziś te równouprawnione i wyzwolone odcinające się od sukienek i długich włosów). Mam wrażenie, że Wisłocka chciała dać odpór tej socrealistycznej, topornej wizji. Stąd te subtelności, zwiewne sukienki, rozpuszczone włosy i seks bardziej higieniczny, bardziej dla przyjemności. W pewnym sensie ta jej książka to była pochwała patriarchatu i konserwatywnego podejścia do spraw damsko-męskich oraz zaprzeczenie ówczesnej socrealistycznej postępowości. Dziś postępowcy wynoszą ją na piedestał. To jest zabawne.

        • 18 4

        • wtedy było mniej socrealistycznej topornej wizji w seksie niż teraz,

          • 3 1

    • przeczytaj jeszcze raz- jest tam zachęta, by kobiety przejawiały inicjatywę w seksie,

      by rozmawiały z partnerem o swojej seksualności,
      by nauczyły się odczuwać rozkosz wspólnie z partnerem a nie osobno,
      poza tym książka jest trochę jak poradnik techniki seksu,
      ale na pewno nie jest to książka konserwatywna.

      • 13 3

    • Na tamte czasy taka właśnie była. Podziwiam takie osoby, kobiety.
      A "Sztuka kochania" była chyba w prawie każdym domu.

      • 14 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Noc w Kinie Studyjnym - kwiecień

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe