• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Inwazja do poprawki. "Dzień Niepodległości: Odrodzenie" w kinach

Tomasz Zacharczuk
25 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 


Takiej demolki Ziemi jeszcze na szklanym ekranie nie było. Kontynuacja kinowego hitu sprzed 20 lat jest esencją widowiskowego sequela skrojonego według trzech zasad: mocniej, więcej i głośniej. Z okazji kolejnego "Dnia Niepodległości" fajerwerki eksplodują z imponującą siłą, choć gdzieś w tym natłoku wizualnych wrażeń zanika klimat świętowania znany z oryginału.



Sequel Rolanda Emmericha przypomina trochę imprezę, na której wszystkiego mamy pod dostatkiem, ale nie do końca wiemy jak i po co na nią przyszliśmy. Bawimy się więc nieco na siłę, bo przecież nie wypada narzekać, a tym bardziej wychodzić. I pomimo wszechobecnego przepychu, gdzieś w duszy zdajemy sobie sprawę, że brakuje nam starych znajomych, a więcej nie znaczy lepiej.

Mija 20 lat od chwalebnego momentu, w którym zjednoczone narody z pomocą Willa SmithaJeffa Goldbluma rozbiły w pył galaktycznych najeźdźców. Co więcej, przebiegli ziemianie zapożyczyli od pokonanych kosmiczne patenty, dzięki czemu codzienne życie uległo technologicznej poprawie, a i sam system obrony planety zdawał się być gotowy na odparcie podobnej inwazji. Jako, że bohaterowie są przecież elementem kina katastroficznego, ich cwane wysiłki spełzły na niczym. Kosmici wracają: więksi, lepiej wyposażeni, dozbrojeni i bardziej pomysłowi za sprawą gigantycznej królowej galaktycznego roju. I choć kokpit samolotu Willa Smith świeci pustkami, to obok miejsce w maszynach zajmują młodsi herosi, którzy też pragną zapisać na kartach historii świata.

Nowe postaci w "Dniu Niepodległości: Odrodzenie" niestety nijak mają się do znanych z pierwszej części bohaterów. Wypadają dość mdławo, głównie dlatego, że brakuje czasu do pokazania ich z szerszej perspektywy. Nowe postaci w "Dniu Niepodległości: Odrodzenie" niestety nijak mają się do znanych z pierwszej części bohaterów. Wypadają dość mdławo, głównie dlatego, że brakuje czasu do pokazania ich z szerszej perspektywy.
Problem jednak w tym, że nowe postaci zupełnie oderwane są od własnej, indywidualnej historii. Poznajemy ich bardzo pobieżnie, a każdy z bohaterów jest raczej pustym, jednowymiarowym androidem zaprogramowanym na walkę, dowcip lub ckliwość - w zależności od sytuacji. Jake Morrison w wydaniu Liama Hemswortha wpisuje się w typowe emploi aktora: waleczny osiłek na bakier z dyscypliną, od której woli piękną kobietę i szelmowski żart. Nic ponadto. Jessie T. Usher jako odtwórca roli syna kapitana Stevena Hillera uwypukla tylko dobitnie przerażający brak Willa Smitha. Czarnoskóry aktor powinien co najmniej jeszcze kilkadziesiąt razy podejrzeć w akcji starszego kolegę, by nauczyć się jego luzu, ironii i wyrazistości. Szkoda, że twórcy kontynuacji za wszelką cenę dążyli do sklonowania nieobecnego gwiazdora, bo efekt końcowy nie tylko rozczarowuje, ale wręcz irytuje.

Postać Patricii (Maika Monroe), córki prezydenta Whitmore'a, nie wywołuje praktycznie żadnych emocji wśród widza. Jej apatyczność zupełnie rozmywa jakikolwiek przekaz płynący od jej osoby. Natomiast zestawienie duetu płochliwego urzędasa i afrykańskiego watażki tępiącego kosmitów za pomocą maczety (podróżującego nawet w kosmosie!) to już pułap filmowego absurdu.

Kontynuacja hitu sprzed 20 lat oczywiście otworzyła twórcom furtkę do lepszych efektów specjalnych, których jednak momentami wydaje się po prostu zbyt dużo. Pomimo tego, niektóre sceny prezentują się dość imponująco. Kontynuacja hitu sprzed 20 lat oczywiście otworzyła twórcom furtkę do lepszych efektów specjalnych, których jednak momentami wydaje się po prostu zbyt dużo. Pomimo tego, niektóre sceny prezentują się dość imponująco.
Gdy aktorska młodzież nieporadnie próbuje rozpalić ogień, którym mogłaby choć trochę ogrzać widza, w sukurs, na szczęście, przychodzą starzy wyjadacze. Jeff Goldblum razem ze swoim ekranowym ojcem Juddem Hirschem umiejętnie rozluźniają patetyczną atmosferę. Bill Pullman, który pada tu wręcz ofiarą tortur scenarzystów, mimo tego prezentuje się przekonująco, a kolejną ekranową przemową mógłby z powodzeniem stawać w szranki z Donaldem Trumpem czy Hillary Clinton. Pamiętacie z "jedynki" szalonego naukowca-hipisa? Brent Spiner jako dr Brakish Okun wraca w wielkim stylu i to on bryluje w każdej scenie, którą ubarwia swoją obecnością! Ciekawostką jest też pojawienie się w króciutkiej sekwencji znanego z oryginału generała Greya (dla Roberta Logii - odtwórcy postaci - występ w "Odrodzeniu" był ostatnim filmowym doświadczeniem przed śmiercią).

Zresztą właśnie podobne nawiązania i retrospekcje do oryginału mają tu największą wartość. Zabawa schematami z pierwowzoru dostarcza sporej frajdy tym, którzy niejednokrotnie na VHS śledzili batalię z obcymi. Owszem, twórcy "Odrodzenia" ślepo podążają za pomysłami z pierwszej części, ale między wierszami ma to swój urok. Nowe elementy opowieści takiej rozrywki już po prostu nie dostarczają. Nowy "Dzień Niepodległości", mimo że prezentuje się całkiem efektownie pod kątem wizualnym, to fabularnie na przemian przypomina odgrzewany kotlet i niejadalną wariację początkującego szefa kuchni. Twórcom należy jednak oddać, że niemal do samego końca potrafią przykuć uwagę widza. Mimo obficie wylewanej na widza porcji patetyzmu, którą można by obdzielić niejedną przemowę współczesnych polityków, opowieść może zaciekawić, a momentami pozwala nawet mocniej zacisnąć palce na kinowym fotelu.

Ratunkiem dla "Odrodzenia" jest też ... odrodzenie starych znajomych: Davida Levinsona (Jeff Goldblum) i doktora Brakisha Okuna (Brent Spiner). Znalazło się też miejsce dla prezydenta Whitmore'a (Bill Pullman) i Juliusa Levinsona (Judd Hirsch). Ratunkiem dla "Odrodzenia" jest też ... odrodzenie starych znajomych: Davida Levinsona (Jeff Goldblum) i doktora Brakisha Okuna (Brent Spiner). Znalazło się też miejsce dla prezydenta Whitmore'a (Bill Pullman) i Juliusa Levinsona (Judd Hirsch).
Naiwny i raczej powierzchowny przekaz płynący z filmu mówiący o sile współpracy ponad różnicami z pewnością nie ułatwia odbioru dzieła Emmericha. Ten aspekt "Dnia Niepodległości" szybko należy wrzucić w czarną dziurę naszego zdroworozsądkowego rozumowania. Opowieść o solidarności i  jedności, w świetle podzielonej w obliczu kampanii wyborczej Ameryki i zawirowań wewnątrz Europy, pozostawia do tego nad wyraz gorzki posmak.

OCENA: 5,5/10

Film

5.4
9 ocen

Dzień Niepodległości: Odrodzenie (13 opinii)

(13 opinii)
Science-Fiction, Przygodowy, Akcja

Opinie (22) 2 zablokowane

  • po cholere (3)

    nazywać filmy tak samo jak te sprzed 15-20 lat i dodawać do nich albo odrodzenie albo reaktywacja itp. Chwyt reklamowy jest ale nie działa ponieważ brak obsady i ekipy z planu nakręcającej stary dzień niepodległości a każde następne wynaturzenie to kicz.

    • 29 5

    • co ty bredzisz? (2)

      takie tytuły stosuje się, bo właśnie są bardzo skutecznym chwytem reklamowym i przynoszą zamierzony efekt.

      spójrz na box office stats.

      pała z marketingu (i wiedzy o świecie)

      • 4 9

      • to jest próba marketingu (1)

        ten film nigdy nie bedzie miał tylu widzów co jego pierwowzór.

        • 8 3

        • Oczywiscie, ze nie...

          ..bo teraz ludzie ogladaja tez w internecie i wypozyczaja czesciej.

          • 3 2

  • Terminator 11 "Ostateczny Przysiad"

    • 41 2

  • Co za stękanie ...

    ...już po trailer-ze idzie się wyrzygać! Te pompatyczne sceny ... tylko strzelankę da się jeszcze oglądać :-P

    • 12 7

  • a kto wygrywa? (2)

    Obcy czy Ziemianie?

    • 16 3

    • (1)

      Zgadnij kto może wygrać w amerykańskim filmie.

      • 7 0

      • Remis - dogrywka w trzeciej części!

        • 1 0

  • Takiej demolki Ziemi jeszcze na szklanym ekranie nie było.

    To w kinach są szklane ekrany ???

    • 25 2

  • Najgorsze 2h (2)

    Kicha nad kichy aż prosi się by główni bohaterowie zginęli razem z reżyserem i producentami by ten horror nigdy więcej nie powrócił

    • 18 5

    • (1)

      FB to kicha gimbusie

      • 2 3

      • tez

        • 0 0

  • Naj bardziej żenujący film tego roku (1)

    Moze gdybym miał 13 lat to był by fajny, ale to co dzisiaj widziałem mnie załamało..

    • 6 3

    • poważnie mówisz jak na 15 latka.

      • 5 0

  • dno

    Dno w efektami specjalnymi nowością nowa poprawność polityczna czyli Amerykanie wspólnie z chinczykami uratują nasz swiat. Chyba jak przestaną truć tą planetę...

    • 2 1

  • słabizna

    nie warto iść do kina :(

    • 0 1

  • Gdzie ten klimat jedynki

    Jedynkę oglądałem w kinie Neptun.Gdy Will Smith walnął obcego i krzyknął "Witaj na ziemi" ludzie wstali i bili brawo. Takie emocje. Dwójka niczego z tego nie ma.

    • 4 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Noc w Kinie Studyjnym - kwiecień

25 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe