• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Herosi w strugach ropy. Recenzja filmu "Żywioł. Deepwater Horizon"

Tomasz Zacharczuk
2 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

"Żywioł. Deepwater Horizon" - trailer:


Spektakularne katastrofy i nieposkromione kataklizmy zawsze miały szczególne wzięcie zarówno wśród reżyserów, jak i widzów. Oczywiste przecież, że wielkie dramaty, wywołane niszczącą mocą żywiołów, wolimy bezpiecznie obserwować z kinowego fotela, aniżeli znaleźć się w samym epicentrum wydarzeń. "Deepwater Horizon" idealnie wpisuje się w kanon filmów katastroficznych, w których ludzka odwaga i poświęcenie są najbardziej pożądanymi wartościami.



Komfortowo usadzony przed wielkim ekranem widz uwielbia wręcz, gdy filmowcy zsyłają na świat wszelkie plagi, kataklizmy, zarazy czy proroctwa czarnowidzów. Bez choćby zadrapania, z dalekiej bezpiecznej perspektywy możemy podglądać i analizować, jak byśmy zachowali się w przypadku globalnego zlodowacenia, inwazji obcych czy potężnego tsunami zalewającego światowe metropolie. Czarne scenariusze niestety nie powstają jedynie w głowach hollywoodzkich scenarzystów. Pesymistycznych skryptów dostarcza samo życie. Tak jak w przypadku "Deepwater Horizon", opartego na największej ekologicznej katastrofie w historii USA.

20 kwietnia 2010 roku pokład półzanurzalnej platformy wiertniczej rozerwała potężna eksplozja, która wywołała gigantyczny pożar. Setki ton stalowej konstrukcji runęły niczym domek z kart, a szybko rozprzestrzeniający się ogień skutecznie zamykał wszelkie drogi ucieczki. Pozbawieni praktycznie pomocy z zewnątrz i wyposażeni w wadliwy sprzęt pracownicy platformy skazani zostali na samotną walkę z żywiołem, który - jak nietrudno się domyślać - nie pozostawiał wielu szans na przeżycie. Sześć lat po dramatycznych wydarzeniach na wodach Zatoki Meksykańskiej Peter Berg postanowił zilustrować na ekranie tragedię ponad setki pechowców.

Nonszalancja kierownictwa kompanii BP, brak atestów bezpieczeństwa i wadliwy sprzęt w oczach twórców "Deepwater Horizon" miały doprowadzić do tragicznych wydarzeń na platformie wiertniczej. Filmowcy szybko jednak porzucają rozliczeniowy ton na rzecz efektownego widowiska, czego filmowi po części odmówić nie można. Nonszalancja kierownictwa kompanii BP, brak atestów bezpieczeństwa i wadliwy sprzęt w oczach twórców "Deepwater Horizon" miały doprowadzić do tragicznych wydarzeń na platformie wiertniczej. Filmowcy szybko jednak porzucają rozliczeniowy ton na rzecz efektownego widowiska, czego filmowi po części odmówić nie można.
Twórca "Deepwater Horizon" sumiennie odrobił lekcję z historii kina katastroficznego, opierając swój produkt na doskonale przetestowanych już mechanizmach. Berg skrupulatnie i bez zbędnego pośpiechu nakreśla początkowo tło kluczowych zdarzeń. Jest więc miejsce na skromną ekspozycję bohaterów i staranne, niemal mozolne, nakreślanie kulisów tragedii. Filmową opowieść reżyser rozciąga pomiędzy trójkę bohaterów. Poczciwy Mike Williams (Mark Wahlberg) jest klasycznym archetypem bohatera kina katastroficznego. Sumiennie wykonujący obowiązki pracownik oraz oddany rodzinie mąż i ojciec w ekstremalnych warunkach wspina się na wyżyny heroizmu. Jimmy Harrell (Kurt Russell) to przykład idealnego szefa, gotowego stanąć murem za swoimi podwładnymi i zagrać na nosie nonszalanckim przełożonym. Przeciwwagą dla obu postaci jest korporacyjny materialista, Vidrine (John Malkovich), dla którego finansowe kalkulacje mają większą wartość niż gwarancja bezpieczeństwa pracowników platformy. Personalne utarczki pomiędzy tym swoistym trójkątem zgrabnie ilustrują widzowi kulisy tragicznych wydarzeń na Deepwater Horizon.

Esencją filmu katastroficznego jest oczywiście niecierpliwie wyczekiwana kulminacja napędzająca tempo akcji. I w tym względzie Bergowi nie zabrakło ani fantazji, ani rzemieślniczego warsztatu, dzięki którym moment eksplozji rzeczywiście robi ogromne wrażenie, a kilkuminutowa sekwencja w pełni oddaje bezlitosną siłę żywiołu, jaki pochłania wiertniczą platformę. Im dłużej jednak ogniste podmuchy trawią Deepwater Horizon, tym bardziej nieporadnie zachowują się filmowcy. W nienaganny dotychczas porządek zdarzeń wkrada się coraz większy chaos. Widać to zarówno w słabo zarysowanych losach załogi, jak i nawet w warstwie efektów specjalnych, które w pewnym momencie zlewają się w jedną, bezbarwną masę. Wydaje się, że tak jak pracownicy platformy nie byli sobie w stanie poradzić z pożarem, tak i twórcy filmu padli ofiarą kataklizmu, panicznie próbując dociągnąć swoją opowieść do końca.

Nawet wszędobylski i wielofunkcyjny Mark Wahlberg nie jest w stanie pozbierać scenariuszowych ochłapów w zgrabną całość. Kurt Russell gaśnie z każdym kolejnym kadrem, a zobojętniała facjata Johna Malkovicha znika w kłębach dymu, zostawiając widza z pewnym niedosytem. Zwyczajnie zaczyna wiać nudą i przewidywalną do bólu prostotą środków i pompatycznych haseł wykrzykiwanych przez bohaterów dramatu. Kadr z postrzępioną i nadpaloną amerykańską flagą dopełnia tylko obrazu artystycznej rozpaczy.

Eksplozja, jaka wstrząsnęła "Deepwater Horizon" zamknęła w ognistej pułapce ponad stu pracowników, którzy w poszukiwaniu ratunku musieli liczyć tylko na siebie. Nie wszystkim udało wydostać się ze śmiertelnych objęć żywiołu. Eksplozja, jaka wstrząsnęła "Deepwater Horizon" zamknęła w ognistej pułapce ponad stu pracowników, którzy w poszukiwaniu ratunku musieli liczyć tylko na siebie. Nie wszystkim udało wydostać się ze śmiertelnych objęć żywiołu.
Długo wyczekiwana przez widza eksplozja paradoksalnie zgasiła wszelkie ambicje twórców "Deepwater Horizon" na stworzenie kina katastroficznego z moralizatorskim przesłaniem. Peter Berg zaledwie liznął złożonej problematyki działalności kompanii naftowych, które dewastując środowisko naturalne, wyrzuty sumienia (o ile w ogóle takowe występują) rekompensują milionami dolarów zysku, zupełnie zapominając przy tym o ryzyku i niebezpieczeństwie, jakie na co dzień podejmują pracownicy platform wiertniczych. Swoista klamra spinająca początek i koniec filmu, oparta na autentycznym przesłuchaniu świadków tragedii sprzed sześciu lat, mogłaby sugerować jednak nieco głębszą analizę dramatycznych wydarzeń na Deepwater Horizon.

Pomimo rosnących z każdą minutą ułomności filmowe dzieło Petera Berga ujmy gatunkowi filmów katastroficznych z pewnością nie przynosi. "Deepwater Horizon", choć miejscami przyprawia o powolne opadanie powiek, to jednak jest w stanie przyciągnąć uwagę widza do samego końca. Na ogromny plus dla twórców zasługuje też nieprzedłużanie filmowych zdarzeń. Po osiągnięciu kulminacji akcja błyskawicznie zmierza ku finiszowi, w przeciwieństwie do wielu podobnych tytułów, w których bohaterowie potrafią kilkadziesiąt minut mozolnie wydostawać się z jednego pomieszczenia tylko po to, by kolejne tyle samo spędzić na pokonaniu następnej przeszkody. Szkoda tylko, że równie błyskawicznie pamięć o "Deepwater Horizon" umyka zaraz po napisach końcowych.

OCENA: 5/10

Film

5.9
15 ocen

Żywioł. Deepwater Horizon (4 opinie)

(4 opinie)
Dramat, Akcja

Opinie (24)

  • Mark Wahlberg to dobry aktor (2)

    Kurt Russell i John Malkovich też. Na pewno obejrze ten film.

    • 15 1

    • stara gwardia dobrych aktorow i prawdziwy scenariusz w końcu jakiś film normalny a nie thor spiderman 5 briget 7 rocky 9 dzień niepodleglosci 4 szczeki 12 itp. o zapomniałem 7 wspaniałych czarnych na dzikim zachodzie

      • 5 1

    • ..o aktorach racja - zgadzam sie w 100proc.. ale na ten film ja osobiscie nie pojde ..

      • 0 1

  • SZEJK Z ARABII (2)

    Gdyby akcja filmu dziala sie w czasach terazniejszych, to nic zlego by sie nie stalo. Platforma nie mialaby kontraktu (nie wiercilaby), a zaloga siedzialaby w domu na potege śląc CV.

    • 19 2

    • Ropo nie drożej!!!

      • 3 4

    • no ewentualnie platforma mogłaby się zerwać z holu

      jak ją odprowadzlai na sznurek..

      • 9 0

  • słaby (4)

    wybrałem się do kina na ten film i żałuję wydanej na bilety kwoty. Nie ma napięcia (przecież główny bohater nie może zginąć), nie ma morału.
    Płytki i słaby film

    • 7 9

    • jak miał zginąć główny bohater (1)

      skoro to film na faktach?

      • 1 0

      • czyli nikt nie zginął

        skoro to na faktach?

        • 0 1

    • Plytki (1)

      Plytki to jestes ty,film mial pokazac obrazowo i przypomniec ta tragedie ktorej konsekwencje beda widoczne przez dekady ,to nie film dla rozrywki tylko dokument gdzie pod koniec ukazsne sa zdjecia tych co zgineli ,a czlowiek ktory napisal ten krytyczny reportaz niech sie przypieprza do filmow ktore na to zasluguja

      • 2 0

      • to nazwijmy to filmem dokumentalnym

        a nie superprodukcją. Drewniana rola Malkowicha, bohaterski Wahlberg, Russell bez skazy. Świat nie jest tak czarno-biały jak w tym filmie...

        • 0 0

  • patos (1)

    Byłem na filmie. Jest niezły tak jak w opisie, do pewnego momentu. Potem jest amerykański patos i heroizm. Nie lubię tego. Dla mnie w tym momencie film poległ. Jeśli jednak ktoś to lubi, to polecam. Niezłe efekty.

    • 12 0

    • W amerykańskim filmie prawdziwy bohater

      nawet siedząc na kibelku wykrzykuje: For America!!! God bless US!

      • 1 0

  • Klamstwo i obluda doprawiona kretynskim niby heroizmem??? (1)

    Ktos kto nie wie jak wyglada praca na platformie to da sie nabrac. Kolejny kit dla bladych cieniaskow z biurowcow.
    Kit grubo naciagany nawet nie mowiacy prawdy , bo po co komu prawda???Po co wiedziec ze rozlew spowolnil golfsztrom ktory nie dostarcza juz tyle cieplej wody na Europe ,po co wiedziec ze zycie w zatoce umarlo ,a to co przezylo sie nienadaje do niczego, po co wiedziec ze to wszystko w imie zysku, a i tak koszta procesu i sprawy i kary oplacicie WY na stacjach benzynowych BP placa characz za kazdy litr diesla oraz benzyny....

    • 10 4

    • tu już rozmawiamy o skutkach

      a nie o samym wybuchu

      • 0 0

  • b.dobry

    właśnie jestem po filmie i uważam, iż jest bardzo dobrze zrobiony obyśmy kiedyś my takie filmy produkowali.

    • 2 2

  • naprawdę ktoś nakręcił taki film? i Wy w to wierzycie? (5)

    Nonszalancja BP? Ludzie, jak Wy mało wiecie... 2 lata pracowałem w amerykańskiej firmie, która między innymi wykonywała prace dla BP. Praca marzeń. Na śrubkę M6 (dla garażowych amatorów i humanistów wersja: kluczyk 10) zakładałem nakrętkę w rękawiczkach, w okularach + reszta całego PPE, bo TAKIE przepisy należało respektować chcąc pracować dla BP. To jest przykład 1 ze 100. Kolejny? Wymiana świetlówki, którą większość z nas pewnie wykonywała, na offshore trwa około 1h w 2 osoby!!!. Ze wszystkimi pozwoleniami, sprawdzeniem miejsca pracy, wygrodzeniem go, izolacją zasilania, itd.

    A Wy takie bzdury piszecie, śmiać się chce :) Amatorzy:)

    • 14 4

    • Zapewne ta gigantyczna awaria kilka lat temu na platformie BP (ktora to nieomalze doprowadzila do plajty tej korporacji) wynikala z doskonalej koordynacji, przeszkolenia i BHP.

      ex-offshore, ty biedny idioto...

      • 10 0

    • .

      w kwestii bezpieczeństwa na naszym rodzimym BP dużo zmieniło się po nakręconej katastrofie. BHP najważniejsze zaraz po pieniądzach.

      • 2 0

    • tak tak (1)

      wszędzie wydawane PTW, PPE obowiązkowo dla każdego, ogólnie HSE na wysokim poziomie, ale kto do kuźwy nędzy pozwolił na funkcjonowanie nieszczelnego BOPu? elementu, który w odwiercie jest najważniejszy?! jak czytałam w zagranicznych recenzjach- film serio na faktach, w końcu zginęło 11 osób na całą załogę, więc wierzę w pokazaną ignorancję władz BP.

      • 4 0

      • a co do nieszczelności BOPu

        czytałam raport, żeby nie było, że posiłkuję się filmem

        • 4 0

    • I po 2 latach cie wywalili za wymianę świetlówki 2 godz

      • 1 0

  • Film na jeden raz

    Jestem po piątkowym seansie, i muszę zgodzić się z recenzja autora. Wprowadzenie bardzo ciekawe, czuć cały czas napięcie i chęć odkrycia kluczowego momentu wydarzeń. Niestety po nim film staje się mocno chaotyczny ( rozumiem, że w rzeczywistości panował tam pewnie jeszcze większy zament) ale reżyser mógłby to jaśniej przedstawić. Efekty jak na film w którym pierwsze skrzypce od początku miał grać ogień mogli bardziej dopracować, nie było źle ale odniosłem wrażenie, że oglądam produkcję sprzed kilku lat. Tak czy inaczej warto obejrzeć. Jak dla mnie 6/10

    • 1 0

  • bardzo dobry film

    Film trzyma w napięciu do samego końca, moim zdaniem godny obejrzenia.

    • 3 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Art Beats | Tycjan: Imperium barw - Wielka Sztuka w Kinie | Kino Kameralne Cafe

27 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Kino Seniora w Kameralnym

12 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe

Van Gogh. U bram wieczności - Klub Filmowy Kosmos

9 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe