• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Filmowi seryjni mordercy w natarciu. Recenzje "Czerwonego Pająka" i "Jestem mordercą"

Jarosław Kowal
20 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Znamy filmy, które powalczą o Złote Lwy w Gdyni

Czerwony pająk - oficjalny zwiastun:

"Kochamy seryjnych morderców" to tytuł książki profesora kryminologii, Scotta Bonna, który twierdzi, że osoby, podważające ludzką naturę stają się fascynujące dla otoczenia. W amerykańskich filmach widzieliśmy to już wielokrotnie - "Monster", "Zodiac", "Mordercze lato". W Polsce był to temat tabu, który w tym samym roku postanowili przełamać Marcin Koszałka i Maciej Pieprzyca. Ich filmy zostały zaprezentowane podczas 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni.



Obydwaj twórcy nakręcili filmy o wampirach. Pierwszy o Wampirze z Krakowa, drugi o Wampirze z Zagłębia i właściwie na tym podobieństwa się kończą. W "Czerwonym pająku" tożsamość zabójcy jest znana od pierwszych minut. Widz zostaje wciągnięty do zdeprawowanego świata, co lepiej pozwala zrozumieć, że nawet ktoś o tak brutalnych fantazjach nie jest zły do szpiku kości, że zawsze jest ta druga strona.

"Jestem mordercą" ukazuje natomiast odwrotną perspektywę - śledzimy działania milicji, a tożsamość zbrodniarza do ostatniej minuty nie jest oczywista, a nawet przestaje być istotna. Momentami jego obecność staje się wręcz tłem dla opowieści obyczajowej o rozpadzie rodziny.

Obydwie historie rozgrywają się na przełomie lat 60. i 70. W obydwu atmosfera tamtego okresu została oddana perfekcyjnie, a momentami można odnieść wrażenie, że nad całością czuwał ten sam zespół scenografów - nawet herbaty wypijane są z identycznych szklanek.

W "Jestem mordercą" potraktowano to jako zabawę dla współczesnego widza, puszczanie oczka, gdy na ekranie pojawia się zajmujący całe pomieszczenie komputer albo gdy główny bohater otrzymuje "kolorowy telewizor" z aż dwoma kanałami do wyboru.

"Czerwony pająk" sprawia natomiast wrażenie, jakby nakręcono go w tych samych czasach, w których toczy się ekranowa akcja. Oczywiście tak pięknych ujęć, jak w początkowych kilku minutach (rewelacyjne podglądanie wesołego miasteczka zza skał) nie można było zarejestrować przy użyciu technologii dostępnej w PRL-u, niemniej nie ma tu prób kontrastowania dwóch epok. W połączeniu z brakiem muzycznych podkładów oraz ukazaniem przemocy na ekranie (w "Jestem mordercą" pozostaje ona w domyśle) stworzona zostaje niezwykle ponura, przejmująca atmosfera, w której nawet rozpoczynający się romans od pierwszych minut wywołuje wyłącznie napięcie.

Pieprzyca w "Jestem mordercą" nie próbuje aż tak intensywnie przytłoczyć widza, jego film przypomina nieco kino nurtu yakuza eiga, gdzie japońscy gangsterzy w modnych ubraniach i z jazzowym podkładem w tle pną się na kolejne szczeble kariery aż do momentu, gdyby napotykają przeszkodę sprowadzającą na nich całkowitą degrengoladę.

Wątki humorystyczne przeplatają się z dramatem, który dla każdego bohatera ma inny wymiar, ale w centrum niezmiennie znajduje się Mirosław Haniszewski ze swoją życiową rolą. Jego kreacja to połączenie Marka Wahlberga z Buntą Sugiwarą, bezwzględność i empatia, interesowność i potrzeba niesienia pomocy. Stworzony przez niego Janusz Jasiński jest Makbetem PRL-u, człowiekiem niezasłużonego sukcesu, którego nawet gdyby chciał, nie może się pozbyć. Każda kolejna minuta zwiększa dawkę wyczuwalnej frustracji. Potrzeba ulgi, zwrotu akcji staje się intensywna niczym w "Funny Games" Michaela Haneke, ale także tutaj nie następuje.

W "Jestem mordercą" potraktowano to jako zabawę dla współczesnego widza, puszczanie oczka, gdy na ekranie pojawia się zajmujący całe pomieszczenie komputer albo gdy główny bohater otrzymuje "kolorowy telewizor" z aż dwoma kanałami do wyboru. W "Jestem mordercą" potraktowano to jako zabawę dla współczesnego widza, puszczanie oczka, gdy na ekranie pojawia się zajmujący całe pomieszczenie komputer albo gdy główny bohater otrzymuje "kolorowy telewizor" z aż dwoma kanałami do wyboru.
"Jestem mordercą" nieco zawodzi na samym końcu - niepotrzebnie dodano epilog ukazujący późniejsze losy Jasińskiego, pozostawiając widza bez pytań i domniemań. W "Czerwonym pająku" nie popełniono tego błędu - historia ucina się w idealnym momencie, jest nie do końca opowiedziana, a tym samym prowokuje wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć sobie samemu po wyjściu z kina.

"Seryjni mordercy reprezentują ponurą, złożoną oraz interesującą bytność w krajobrazie społecznym. Wydaje się, że wrodzoną ludzką tendencją jest identyfikowanie się z wieloma rzeczami - niezależnie od tego, czy są dobre, czy złe - w tym z seryjnymi mordercami" - przekonuje profesor Bonn. Pozornie może być to groźna fascynacja, ale wykluta w umysłach dwóch znakomitych reżyserów (choć ich wcześniejsze dokonania nie zawsze były udane) przemieniła się w jedne z najciekawszych obrazów wyświetlanych na 41. Festiwalu Filmowym w Gdyni.

Wydarzenia

41. Festiwal Filmowy w Gdyni (2 opinie)

(2 opinie)
impreza filmowa, festiwal filmowy

Filmy

5.4
64 oceny

Czerwony pająk (10 opinii)

(10 opinii)
Fabularny, Thriller
7.0
52 oceny

Jestem mordercą (9 opinii)

(9 opinii)
Thriller, psychologiczny

Opinie (29) 3 zablokowane

  • (1)

    Zodiac bardzo dobry film.

    • 7 2

    • fabuła trochę się "rozjeżdża" pod koniec..

      • 0 0

  • ehm... (8)

    ""Jestem mordercą" nieco zawodzi na samym końcu - niepotrzebnie dodano epilog ukazujący późniejsze losy Jasińskiego, pozostawiając widza bez pytań i domniemań" - serio? Biorąc pod uwagę, że jest na podstawie sprawy Marchwickiego, o jakich domniemaniach mowa? Losy głownego bohatera również są znane, bo to postać wzorowana na prawdziwym człowieku, który prowadził sprawę "Kalickiego".

    ""Czerwony pająk" sprawia natomiast wrażenie, jakby nakręcono go w tych samych czasach, w których toczy się ekranowa akcja" - radzę najpierw obejrzeć "Jestem mordercą", bo chyba żeś kolego jednak filmu nie widział.

    • 3 5

    • (3)

      Zakazana planeta jest wzorowana na burzy shakespearea. Już wiesz co oznacza wzorowac się?

      • 3 2

      • Ten film nie wzoruje się, ale opiera na prawdziwych wydarzeniach. (2)

        Wiesz, co to oznacza?

        • 1 2

        • ps.

          Obejrzyj sobie film dokumentalny Pieprzycy z 1998 roku pod tytułem Jestem mordercą. Ten dokument był pierwszy i jest podstawą fabuły (nie luźno opartej na fantazji wizji, ale twardo na dokumentach)

          To jest żenujące, że ludzie tak się mądrzą na forach, a nie mają pojęcia o filmie.

          • 2 1

        • no dobra

          to co powiesz na Smoleńsk?

          • 2 0

    • (2)

      Przecież ten film tylko luźno nawiązuje do faktów... poczytaj więcej o sprawie zamiast się wygłupiać publicznie. kolego.

      • 2 2

      • Dziękuję, ale byłam także na konferencji prasowej i wiem do czego nawiązuje film (i wcale nie luźno)

        I nie "kolego" - koleżanką twoją również nie jestem.
        Może poczytaj o filmie, zamiast wygłupiać się publicznie.

        • 2 3

      • Ciebie też odsyłam do douczenia się i obejrzenia filmu dokumentalnego Pieprzycy pt. Jestem mordercą

        To wtedy zrozumiesz, co masz luźnego w tej sprawie.

        • 1 2

    • nie bądź żałosny człowieku... Marchwicki to nie Kopernik i nie każdy musi znać jego biografię. IMO w tym zdaniu chodzi o konstrukcję filmu i budowanie napięcia, a Ty robisz z siebie obrońcę wikipedii

      • 1 0

  • Prośba! Niech komentują te filmy ludzie,którzy je już widzieli...... (3)

    A nie nawiedzone przygłupy, typu- " nie widziałem, ale powiem wam czy warto iść"

    • 3 4

    • Mam podobna prośbę co do komentowania artykułów....

      • 2 1

    • lepsze "nie wiem, czy autor recenzji widział, ale powiem, że nie widział"

      • 1 1

    • No własnie, niech autorzy "artykułów" piszą po obejrzeniu, a nie przed.

      • 0 2

  • Idę jutro na Czerwonego pająka (2)

    Zdania znajomych mocno podzielone, a redaktor Kowal również sprawił, że jestem filmem zaciekawiona :)

    • 3 4

    • (1)

      Nie warto. Nie wciągająca intryga, a aktor grający Karola Kota to nieprzekonujące drewno.

      • 0 2

      • Dzięki:)

        • 0 0

  • O. To wy tu takie teksty macie? Bardzo ciekawa analiza. Muszę zobaczyć obydwa

    • 5 1

  • za porównania do kina japońskiego przybijam piątkę

    na festiwalu nie będę, ale zobaczę film na pewno

    • 3 2

  • Czerwonego Pająka już nie pamiętam dobrze (2)

    ale pozostał po nim niepokój, po Jestem mordercą nie został żaden niepokój, natomiast mina Arkadiusza Jakubika nieprzenikniona, mógłby zagrać w lepszym filmie o jakimś serial killer, poza tym zabawny był sekretarz KW

    • 4 2

    • Jakubik w tym filmie jest akurat genialny. Nie komentujcie ludzie filmów, jak się na nich nie znacie. (1)

      • 0 0

      • nieprzenikniona mina była komplementem

        Nie komentujcie ludzie niczego jak nie rozumiecie zdań prostych

        • 1 0

  • świetna recenzja

    znakomite spostrzeżenia! kino japońskie, wahlberg, nawiązanie do morderców w popkulturze, porównania - nawet dostrzeżenie identycznych szklanek! brawo trojmiasto.pl

    • 3 2

  • Mirosław Haniszewski z tego zdjecia gdzie pali papierosa to (1)

    bardziej przypomina Humphreya Bogarta z filmu "Casablanca" niz Wahlberga. Mark Wahlberg to zupelnie inna osobowosc. Czy wy w redakcji tego nie potraficie dostrzec?

    • 0 1

    • nie wierzę...

      naprawdę to jest dla ciebie problemem?

      • 1 0

  • Redaktor Jarosław Kowal powinien zmienic fryzure. (1)

    Poniewaz na tym swoim malenkim zdjeciu budzi niedobre refleksje. Gdyby mu jeszcze zaczely rosnac wasy to bylo by jeszcze gorzej.

    • 4 1

    • czyżby czytelnik działu Życie i Styl zbłądził?

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Wydarzenia

Marzec Sopocianek (3 opinie)

(3 opinie)
projekcje filmowe, spotkanie, warsztaty, zajęcia rekreacyjne

Pokazy specjalne w Kinie Muzeum | Krótkometrażowe animacje nominowane do Oscara w 2024 roku

18 zł
impreza filmowa, projekcje filmowe, przegląd

Podróże z Albertem: film interaktywny

26,90 zł
projekcje filmowe